Zbyt wiele głupot napisano na temat miłości, zbyt wiele, żeby zachowała w naszej kulturze dziewiczą cnotę i nie przemieniła się pod wpływem plugastwa namiętności i gwałtu w sprzedajną dziwkę.
Mamy tu pomieszanie z poplątaniem. W zakresie pojęć i definicji – typowo postmodernistyczne; w zakresie doświadczenia – typowo hedonistyczne.
Chrześcijański ideał milości został zadeptany przez sfory namiętnie szukające strzał Erosa w świecie przepełnionym przemocą i gwałtem. Podobnie każdy ideał, jaki pojawił się w historii ludzkich kultur i cywilizacji, podzielił ten los. Kto dziś szuka inspiracji w platońskiej ścieżce, gdzie miłość jest siłą i drogą do mądrości? Kto chce na ścieżce miłości odnaleźć ideały prawdy, dobra i piękna? Ano, niewielu. Zbyt trudne, zbyt odległe od wzorców popkultury, która wszystko plugawi.
Buddyjski ideał współczucia i ścieżka ślubowań bodhisattwy to właściwe rozumienie miłości, która zaczyna się gdzieś od bezinteresowności i przekroczenia uwarunkowań ego. Lecz kto o tym pamięta? Kilku buddystów? Reszta, podonie jak większość chrześcijan nie chce kroczyć ścieżką nauczycieli duchowych i woli popkulturową gadkę-szmatkę o miłości. Dlaczego? Bo gadka popkulturowa jest gładka i brudna jak szmata, którą wszyscy wycierają sobie gęby. Bo miłość uwięziona w naszych namiętnościach i pragnieniach do niczego nas nie zobowiązuje. Coś się zaczęło, coś trwa, coś się kończy – i po co cały ten lament?
To nie miłość buduje w dwa dni, by zburzyć w dwie sekundy. To namiętność nabuzowana iluzjami zauroczenia i zakochania dokonuje takich cudownych rzeczy w życiu wielu z nas. Gretchen ma więc swoje racje i swoje problemy z tymi racjami.
docent Stopczyk... Pewnie, że przereklamowana miłość jest...
Zwłaszcza gdy szukamy jej tam, gdzie jej nie ma.
Zbyt wiele głupot napisano na temat miłości, zbyt wiele, żeby zachowała w naszej kulturze dziewiczą cnotę i nie przemieniła się pod wpływem plugastwa namiętności i gwałtu w sprzedajną dziwkę.
Mamy tu pomieszanie z poplątaniem. W zakresie pojęć i definicji – typowo postmodernistyczne; w zakresie doświadczenia – typowo hedonistyczne.
Chrześcijański ideał milości został zadeptany przez sfory namiętnie szukające strzał Erosa w świecie przepełnionym przemocą i gwałtem. Podobnie każdy ideał, jaki pojawił się w historii ludzkich kultur i cywilizacji, podzielił ten los. Kto dziś szuka inspiracji w platońskiej ścieżce, gdzie miłość jest siłą i drogą do mądrości? Kto chce na ścieżce miłości odnaleźć ideały prawdy, dobra i piękna? Ano, niewielu. Zbyt trudne, zbyt odległe od wzorców popkultury, która wszystko plugawi.
Buddyjski ideał współczucia i ścieżka ślubowań bodhisattwy to właściwe rozumienie miłości, która zaczyna się gdzieś od bezinteresowności i przekroczenia uwarunkowań ego. Lecz kto o tym pamięta? Kilku buddystów? Reszta, podonie jak większość chrześcijan nie chce kroczyć ścieżką nauczycieli duchowych i woli popkulturową gadkę-szmatkę o miłości. Dlaczego? Bo gadka popkulturowa jest gładka i brudna jak szmata, którą wszyscy wycierają sobie gęby. Bo miłość uwięziona w naszych namiętnościach i pragnieniach do niczego nas nie zobowiązuje. Coś się zaczęło, coś trwa, coś się kończy – i po co cały ten lament?
To nie miłość buduje w dwa dni, by zburzyć w dwie sekundy. To namiętność nabuzowana iluzjami zauroczenia i zakochania dokonuje takich cudownych rzeczy w życiu wielu z nas. Gretchen ma więc swoje racje i swoje problemy z tymi racjami.
Ale mnie to nie przeszkadza.
pozdrawiam
Synergie -- 15.12.2009 - 16:44