Miałam mieć na imię Tomek. No cóż, zdaje się że po moim urodzeniu rodzice doszli do wniosku, że to imię niekoniecznie będzie adekwatne do sytuacji.
Zrezygnowano więc z Tomka ku rozpaczy mojego ojca który, by jakoś się pocieszyć w tej biedzie straszliwej, wymyślił dla mnie imię Dominika.
Całkiem dla dziewczynki to imię, ale mama jako osoba o naturze upartej ponad miarę zakrzyknęła, że się na Dominikę nie godzi. Że przecież od początku było wiadomo (ona wiedziała więc było wiadomo), że jak się urodzę to będę dziewczynką i że wiadomo było (moja mama tak chciała więc było wiadomo) jak będę miała na imię.
I stało się. Maryla Rodowicz jakiś czas wcześniej zaśpiewała Małgośkę i od tego wiekopomnego utworu imię mi nadano.
Od dziecka (trochę już większego) cieszyłam się, że mam imię skądś. Nie tam, że jakiś przypadek, losowanie z kalendarza lecz normalnie od przeboju muzycznego.
Wpisywało się to w jakąś tam rodzinną historię związaną z tym, że dziadek grał na skrzypcach i akordeonie, oraz śpiewał też. Moi rodzice już nie, ale widać w mamie jakiś odprysk został genetyczny czy coś.
Więc się cieszyłam. Do czasu.
Jeszcze odrobinę podrosłam, może jeszcze trochę. I się wtedy wsłuchałam w tekst…
Ile razy o tym myślę to nachodzi mnie refleksja, że tak to jest jak ludzie chcą dobrze, ale tak do końca nie pomyślą.
No za karę chyba mnie to spotkało. Bo to jest historia miłości nieszczęśliwej przy nadzwyczaj skocznej muzyce opowiadana. Zabawne doprawdy taki mieć refren w życiu.
Ciekawa rzecz, że niewiele osób słucha tej piosenki jako smutnej. Ileż to razy mi ją dedykowano entuzjastycznie przy rozmaitych okolicznościach! Ileż razy w radosny pląs mnie przy niej wyrywano!
Ludzieeeeee! – chciałam krzyknąć – zwariowaliścieeeeee?
Ale co się będę rozdzierać jak stare prześcieradło. Zwłaszcza, że znowu trochę urosłam i dystansu stosownego nabrałam.
I teraz jako zdystansowana, spokojna i nie rozdzierająca się bez potrzeby napisałam sobie o tym.
Tak czy inaczej to ważna piosenka w moim życiu.
Zaprzyjaźniona, choć niełatwa to przyjaźń chwilami.
komentarze
Gretchen,
no jedna z moich ulubionych piosenek, zresztą jak prawie wszystko autorstwa Osieckiej a w wykonaniu Rodowicz.
No i z koncertu ,,Zielono mi”-magiczny koncert.
W ogóle to powoli się przymierzam do napisania osobistego tekstu, takiego quasiprzewodnika po tekstach Osieckiej i po różnych motywach najbardziej dla niej reprezentatywnych, tyle, że musze się trochę podokształcać, by to rzetelne było.
A piosenek pozornie wesołych (poprzez muzykę) a ze smętnymi czy czasem dołującymi tekstami trochę jest, dzisiaj u mnie opisałem ,,Alabama Song”-w wykonaniu Doorsów piosenka prawie że skoczna, a tekstowo trochę mniej.
Czy klasyczny przykład niesłuchania tekstów: śpiewanie radosne ,,Windą do nieba” 2+1 na weselach.
A zresztą ile jest piosenek mrocznych czy smętnych, przy których się tańczy tzw. przytulanki, a piosenka np. o tragicznej miłości jest i smierci, o choćby mi przychodzi Nick Cave śpiewający wraz Kylie MInogue ,,Where the wild roses gro”.
Nie obrazisz się jak zapodam?
Bo jakos tak mnie naszło, nie wiedzieć czemu:
Pozdrówka.
grześ -- 18.06.2008 - 16:33Gretchen,
Małgośka to znakomity plan B dla niedoszłego Tomka!
Ja miałem być Małgośką...
A Tomka odziedziczyłem po psie (airdale terrier) moich rodziców.
Pozdrawiam koincydentalnie i serdecznie
merlot -- 18.06.2008 - 17:25Grześ
To jedna z moich ulubionych piosenek jest więc się nie mam zamiaru obrażać :)
I weź się do pracy, bo Osiecką uwielbiam i Ci nawklejam u siebie i dopiero będzie.
:))
Gretchen -- 18.06.2008 - 17:47Panie Merlot
Niezwykły zbieg okoliczności muszę przyznać więc przyznaję.
A pieees? No śliczny po prostu :)
Plan B Pan mówi… Racja, jak miałabym być Dominiką to wolałabym nie.
Pozdrawiam takoż koincydentalnie jak radośnie
Gretchen -- 18.06.2008 - 17:49Pani Gretchen,
wyczytałem przed chwilą, to i się dzielę: – Gretchen … to wysoka brunetka. Na ciele ma liczne blizny, które są pozostałościami po jej obecności w niewoli. Postać ta nie okazuje emocji, jest bardzo pragmatyczna. Jest nieufna oraz despotyczna. Podobnie jak inni przedstawiciele firmy potrafi zabijać ludzi bez okazywanie żadnych emocji.
A Małgośka fajna jest. Moja żona rodzona, też ma tak na imię.
Serdecznie pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 18.06.2008 - 18:01PS.
Matki przyszłe uparte są. Jak żona miała urodzić drugie dziecko, to imię brzmiało Karol. I mamy Karolinę...
Andrzej F. Kleina -- 18.06.2008 - 18:07'Małgośka, mówią mi " mam ukochaną
siostrzenicę, ale na czyją cześć siostrzeniec ma na imię Przemko do dzisiaj nie wiemy ani on ani reszta rodziny
arundati.roy -- 18.06.2008 - 18:35pozdrawiam ciągle usiłując sie domyślić
Gretchen
Małgośka, Gosia
najlepsza moja psiapsiółka
same dobre rzeczy i wspomnienia
ciepłe osoby
wiem, wiem że lato ale czasem jest zima:)
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 18.06.2008 - 20:07No to ja się odetnę,
i nabałaganię (szykuj się Pan, Panie Stopczyku).
Bo ja Maryli Rodowicz w tamtych czasach nie lubiłem. Na starość mi się zmieniło i jej najnowsza płyta mi się nawet całkiem podoba, ale Małgośka?
No normalnie czeskie klimaty jakieś....
Czeskie klimaty, ok, niech będą czeskie klimaty. Dla Państwa śpiewa, jakby kurde z Sopotu, Mařenka Rotrová :
Ale pani Rottrová śpiewała różne covery. Kiedyś chciałą mieć ciekawą piosenkę. Muzykę gdzieś znalazła, na zagranicznej płycie i poszła do młodego chłopaka z Cieszyna, żeby jej napisał słowa. Chłopak siadł i napisał. Wyszło coś takiego:
I już Pan Stopczyk wie, a inni się dowiedzą za chwilę. Bo to cover jest niebanalny całkiem i ładnie napisany. Napisany, bo wcale nie przetłumaczony. Ten chłopak z Cieszyna nie znał angielskiego….
A mimo to ładnie ujął istotę rzeczy. Choć jak stwierdził kiedyś, wtedy nie rozumiał, o co w tym chodzi. O, w tym:
No to ja to wolę od Maryli Rodowicz, choć jak państwo widzą, daleko nie miałem.
PS A ten chłopak z Cieszyna wiele później napisał swoją piosenkę o Małgośce. Ale to całkiem inna historia…
yayco -- 18.06.2008 - 20:51Panie Andrzeju
Z tą Gretchen by się nawet zgadzało muszę Panu powiedzieć w zaufaniu. Jednego Gretchen się nie nauczyła: pragmatyzmu i nieokazywania emocji. No mówię Panu – lata starań a wynik żałosny.
Nie jestem nieufna… Inaczej, ufam początkowo niekiedy nazbyt długo nad czym ubolewam.
Despotyczna podobno bywam choć słucham tych opinii ze zdumieniem :)
Czy potrafię zabijać bez okazywania emocji?
Odpowiem tak “Kill Bill” to film w pierwszej piątce moich ulubionych.
Moja religia mi jednak zabrania i pracuję nad sobą z niejakimi rezultatami.
Małgośka ma coś w sobie z Gretchen, musi Pan o tym wiedzieć. Co innego Małgosia – ta to jest uosobieniem wszelkiego co dobre, ciepłe i uśmiechnięte.
Pozdrawiam w następującej kolejności:
Szanowną Żonę – Małgosię
Pana samego
i (last but not least) Stacha ulubionego nad wyraz wszelki
Gretchen -- 18.06.2008 - 21:39Pani arundati
Niektóre rzeczy są tajemnicą. Jak z tym Przemko zupełnie.
Czasem sobie myślę, że tajemnice (zagadki) nie są złe. Aczkolwiek warto się zastanawiać.
Pozdrowienia dla Pani i co się samo przez się rozumie dla siostrzenicy
Gretchen -- 18.06.2008 - 21:43Panie Yayco,opowieść ciekawa i klimaty
no i Black Sabbath wspaniały, ale jedna rzecz jest podkreślenia warta,pani Marenka Rotrova to ,,poweru” naszej Maryli jednak nie ma.
Znaczy ta ,,Małgośka” czeska to taka mało czadowa…
Albo czaderska:)
te określenia przywołuja mi na myśl z kolei jeden z mych odwiecznych dylematów, jaki jest przymiotnik od kraju ,,Czad”.
Czadowy? Czaderski? :)
Czadański? Czadyjski?
Wszystkie brzmią równie nie po polsku.
Czadzki?
Jednak polski język to rzecz piękna…
Pozdrawiam dygresyjnie.
grześ -- 18.06.2008 - 21:43max
No sam widzisz – wszystkie Małgośki to fajne chło… wróć! Dziewczyny.
Znam kilka Małgoś (będę teraz już ostrożna bo znowu mi niejaki Pan Yayco zarzuci brak samokrytycyzmu) i one są naprawdę niezwykłe.
Powiem Ci, że ja przez całe życie prawdziwie, co między innymi oznacza trwale, przyjaźnię z mężczyznami. Nie wiem może dlatego, że miałam być Tomkiem i coś tam się we mnie zapisało a może inne są tego przyczyny.
W każdym razie tak jest.
Co do lata i zimy to mój ulubiony film (pierwsza trójka) ma tytuł “Wiosna… lato… jesień... zima… i wiosna”.
Gretchen -- 18.06.2008 - 21:51Panie Yayco
Niechże wykrzykniki ! wyrażą ! mój ! entuzjazm !
Bardzo ! Panu ! dziękuję ! Nie ! posiadam ! się ! z radości !!!
!!!!!!
I niech Pan !!! daje tego chłopaka ! z Cieszyna !!!!
Przeczuwam, że wiem !!!!!!!!!
A ten chłopak jest w pierwszej piątce !!!! mojej !!
Po!!zdrawia!!!!!!m
Gretchen -- 18.06.2008 - 22:02Gretchen
Słyszałem kiedyś, że to imię znaczy “perła”. Poza tym mi kojarzy się z bohaterką od Bułhakowa. Chyba najpiękniejsze z żeńskich imion.
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 18.06.2008 - 22:03Czego Pani tak krzyczy?
Ja piszę, że mi się nie podoba, a Pani krzyczy.
Ja siedzę nad głupią robotą, a Pani krzyczy.
Niefajnie.
Pani ma do wszystkiego te pierwsze piątki? Bo ja to tylko pierwsze piątki miesiąca mam.
A do Cieszyna mi chwilowo daleko. Pozwoli Pani, że będziemy utrzymywać na TXT proporcje: jeden były agent na raz. Dobrze?
Ale pomyślę. Może kiedyś.
Pozdrawiam po cichu, czego i Pani życzę
yayco -- 18.06.2008 - 22:08Dymitrze
Witaj przede wszystkim :)
Istotnie Małgorzata z greckiego wzięta oznacza perłę.
Na stronce jakiejś znalazałam taki opis:
“Imię Małgorzata pochodzi od słowa margarita, które po łacinie i po grecku znaczyło “perła”. Słowo to zresztą, wraz z samymi klejnotami, przybyło w starożytności z Persji, gdyż w Zatoce Perskiej od dawien dawna poławiano perły.
Perły zawsze były przedmiotami magicznymi: w kształcie idealnej kuli lub kropli jak łza, obdarzone tajemniczym blaskiem, wyławiane w groźnych głębinach mórz, gdzie czaiły się rekiny, ośmiornice i inne potwory…
Perły były symbolem tego, co najcenniejsze. Jezus w znanej przypowieści przyrównywał swoje nauki do drogocennej perły.
Drugi z wielkich założycieli religii, Budda, sam był przez swoich wyznawców nazywany “perłą w kwiecie lotosu”, Mani Padme.
Spośród wielu klejnotów perła jest tym najbardziej kobiecym.
Nie jest twarda i ostra jak diament, rubin, kryształ górski, przeciwnie, okrągła, łagodna w dotyku.
Powstaje w głębi morza, a więc w żeńskim żywiole wody.
Rodzi ją żywa istota, małż perłopław.
Swoją postacią perła przypomina Księżyc – planetarnego patrona wód i tego, co żeńskie.”
( http://www.imiona.dla-dzieci.org/malgorzata,316.html )
CHYBA najpiękniejsze z żeńskich imion? Najpiękniejsze bez wątpienia.
Chciałabym żeby moja córka nosiła to imię, no ale… Sam rozumiesz.
Bułhakow też wiedział co robi.
Gretchen -- 18.06.2008 - 22:18Pani Gretchen
Pani jest perłą rzucaną przed tekstowicze
:)
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 18.06.2008 - 22:42Panie Dymitrze
No właśnie, nieustannie mnie rzucają
:)
Gretchen -- 18.06.2008 - 22:53Pani Greatchen
Za pozdrowienia dziękuję, nie omieszkam przekazać a “Małgośka” najbardziej podoba się mi ta od Maryli, jak to Grzesiu napisał najbardziej “czadowa czy też czaderska “ czy jakoś tak
arundati.roy -- 22.06.2008 - 16:50