Wybór był taki, że albo jedziemy do Tel Awiwu, albo do Yad Vashem. Nie miałam wątpliwości – być tak blisko i nie zbliżyć się do tego miejsca, to prawie grzech. W głosowaniu tajnym zwyciężyło Yad Vashem.
Dojeżdżamy.
Napowietrzona, rozległa przestrzeń. Mnóstwo żołnierzy izraelskich wokół, którzy nie są tam w celu ochrony, lecz w celu analogicznym do mojego. Zobaczyć. Dowiedzieć się. Dotknąć tego miejsca.
Większe tobołki trzeba zostawić w szatni, ale dziwi mnie, że aparatu zostawiać nie muszę, nikt tego nie oczekuje mimo, że od razu dostaję informację o zakazie fotografowania.
Trochę żal, choć rozumiem. To nie jest miejsce do robienia zdjęć.
Później mój żal się nasilił. Co chwilę chciałam coś utrwalić, zatrzymać przy sobie, pokazać innym.
Yad Vashem to opowiadana historia.
Wolniutko, od początku do końca.
Jakby zwijać włóczkę w kłębek.
Historia zbudowana na planie ogromnego trójkąta, sto osiemdziesiąt metrów ma każde ramię, o ile pamięć mnie nie zawodzi.
Po tym uporządkowanym trójkącie się przemieszczam, w wybranym przez siebie tempie.
Początek to dochodzenie Hitlera do władzy. W kolejnych telewizorach można obserwować fragmenty filmów, wystąpień, palenie książek.
Krok po kroku. Krok za krokiem.
Atak na Polskę. Bombardowana i płonąca Warszawa. Moja Warszawa.
Moje ulice na wyciągnięcie ręki. Coś mi się w środku ściska, zazwyczaj tak reaguję.
Jak dużo tej Polski jest w Yad Vashem…
Jak dużo Warszawy…
Kolejne przecięcia trójkąta.
Powstanie w Gettcie Warszawskim – w tej sali fragment bruku i torów z Leszna. Przedziwne wrażenie, bo będąc tak daleko od mojego Miasta, jakoś w nim jestem.
Zapiski żydowskiego chłopca, wiersze, pisane po polsku.
Siadam w fotelu, obok mnie jakiś żydowski żołnierz. Mówi Marek Edelman więc ja słucham, żołnierz czyta sobie napisy. Są po hebrajsku i po angielsku. Nikt się nie przysiada, więc siedzimy kilkanaście minut obok siebie. To ja patrzę na niego, to on na mnie. Nie spotykamy się wzrokiem.
Przecięcie.
Europa. Kolejne państwa, kolejne miasta.
Telewizory ze świadectwem wspomnień tych, którzy przeżyli.
Przecięcie.
Jeszcze jedno.
I kolejne.
Obozy zagłady z pamiątkami, zdjęciami.
Siadam to tu, to tam, żeby posłuchać.
Wcześniej, poźniej.
Na ścianach pojawiają się zdjęcia.
Znowu siadam.
Głód, głód jest najgorszy. Głód prowadzi do szaleństwa.Niewyobrażalnego.
Chcesz zabrać jedzenie przyjacielowi. Mówię chcesz, żeby nie nazwać tego kradzieżą.
Człowiek zrobi wszystko, żeby przeżyć.
Dlaczego? – pyta głos spoza kamery
Dlaczego? Bo chcesz przeżyć. Bo człowiek chce żyć – odpowiada bardzo stanowczo
Przecięcie.
Prycze przywiezione, zachowane pasiaki, wycięte Gwiazdy, drewniaki, numery, osobiste rzeczy, buty, szpargały. Ślady, ludzkie ślady. Za każdym osobista historia. Ktoś to kiedyś miał na sobie, albo przy sobie. Komuś to odebrano, nadano, przyszyto. Ktoś na tych pryczał chwytał ledwie ulotne chwile wytchnienia i snu.
W takiej masie, łatwo stracić z oczu ten osobisty wydźwięk.
Dotykam drewna piętrowej pryczy, zbliżam twarz, by poczuć zapach. Z bliska widzę gwoździe.
Dzisiaj ta jedna, przerażająca prycza ma wygodne i szczególne miejsce. Dzisiaj, ale kiedyś?
Czy ludzie, którzy na niej spali, przeżyli?
Telewizor. Starszy pan mówi o odkryciu pewnej prawdłowości. Jak w Sposobie na Alcybiadesa .
Nie można było stawać w pierwszym rzędzie, ponieważ na pierwszym rzędzie koncentrował się wzrok zagrożenia. Mówił, że wypychano innych do przodu. Albo sam wypychał, nie mam pewności.
Człowiek zrobi wszystko, żeby przeżyć.
...
Wyzwolony obóz. Spychacze wrzucają zwłoki do dołów, które stają się opisanymi, zbiorowymi grobami. Numer, kolejny numer.
W większości opisane są szacowane ilości pochowanych ludzi.
Widać, że w miarę upływu czasu już się nie udawało.
Spychacze ciał.
Przecięcie.
Przede mną zdjęcia odnalezionych w obozach, z medycznym opisem stanu zdrowia (zdrowia?) i krótką informacją: śmierć/życie.
Kolejne zwitki kłębka.
Żegota. Bartoszewski.
Mapki. Ślady, Dźwięki.
Okrągła sala ze ścianami wypełnionymi tysiącami segregatorów. Wiele z tych ścian jest jeszcze niezapełnionych. Czekają.
Przecięcie.
Ostatnia sala tonie w mroku i jest całkowicie bezdźwięczna. Na ścianie, miliony prawie niewidzialnych liter, które układają się w zdania. Zdania znikają. Litery się mieszają i pojawia się kolejne zdanie.
Można tam siedzieć godzinami, ale ta sala oznacza koniec.
Siedziałam i tak trudno było mi wyjść. Jakbym potrzebowała jeszcze kilku minut, jeszcze trochę by to wszystko w sobie zatrzymać. Kołatało mi się po głowie, że przecież ja tyle o tym wiedziałam, co ze sobą w tym miejscu robią ludzie, którzy wiedzieli mało? Nie mam pojęcia.
Wstaję i idę w stronę wyjścia.
Jakieś kilkadziesiąt kroków.
Idę.
Wychodzę na…
Nie wiem jak, jeszcze dzisiaj nie rozumiem jak to się stało, że ominęłam Salę Dzieci. Ona jest poza Trójkątem.
Borsuk mi opowiadał, że w tej sali panuje ciemność i tylko kolejne gwiazdki rozbłyskają, i głos się odzywa wymawiający imię dziecka, jego wiek, miejsce śmierci…
Żeby tych dzieci nie pominąć...
Przecięcie.
Nieprawdopodobne doznanie dotknąć śmierci.
Która nie wygrała.
Kolejny dowód jak mocny jest człowiek.
Wychodzisz z historii zaplanowanej zagłady, prosto w słońce i życie.
Nie pamiętam dźwięków, a przecież musiały być. Tam były całe zastępy turystów i wojska.
Nie pamiętam dźwięków.
Pamiętam te fragmenty, nawet nie mając pewności czy spisałam je, w kolejności odkrywania.
Pamiętam twarze żołnierzy.
Pamiętam, co mi towarzyszyło.
I drzewka Sprawiedliwych. Już nie są w stanie ich zasadzać, wcześniejsze wyrosły, nie ma miejca.
To dobra wiadomość. Budząca nadzieję.
Może wciąż każdy z nas znajdzie w sobie siłę, żeby być człowiekiem nie musząc, o ile Ci z Góry pozwolą, sprawdzać tego w ostatecznych warunkach?
Człowiek niezdolny do małego kroku, może mieć kłopot, w sytuacji prawdziwej próby.
Człowiek mówiący zrobię to , może prawdziwej próby nie przejść.
W istocie rzeczy, Człowiek nie dopuści do tego już nigdy…
3 maja 2009
komentarze
+
właściwie to tekst jest, pod którym powinno się milczeć, ale ja przecież nie umiem.
Zdjęcia, moja trauma pewna, pamiętam, jak byłem “zwiedzać” obóz w Buchenwaldzie, setki osób robiących zdjęcia, w ogóle łażących jak po muzeum tam i w ogóle mało odpowiednio się zachowująch.
Nie wiem, czy Polacy jakoś są szczególnie na to wyczuleni ale zachowaniem osób z innych krajów byliśmy zszokowani, o ile jeszcze japończyków można wytłumaczyć, bo inna kultura, ale Czesi pstrykający zdjęcia, nic nie widzący, dziewczyna z Litwy, narzekająca że nic dramatycznego tam nie ma, bo krematoriów nie było….
I pani z pieskiem albo robienie zdjęć obrazu przedstawiającego górę zwłok ludzkich.
Aż tekst o tym napisałem krótki, pamiętam wtedy, bo odreagować musiałem.
A dzieci, była taka wystawa w obozie w Majdanku o dzieciach z obozu koncentracyjnego w Majdanku,wystawa , wiadome, tematyka przytłaczająca, ale jakoś pamiętałem długio czas melodię, której można tam było posłuchać.
Piosenkę o Elżuni:
Była sobie raz Elżunia,
umierała sama,
Bo jej tatuś na Majdanku
W Oświęcimiu mama.
Na melodię “Na Wojtusia z popielnika”.
I ten upał i te baraki i ta hipnotyczna piosenka i ta bezradność że takie rzeczy się działy, masakra…
grześ (gość) -- 15.05.2009 - 15:28Grzesiu
Zdjęcia trzeba umieć robić, także pod tym względem.
Jednak nie zmienia to faktu, że nie w każdym miejscu się powinno.
Zachowania, o których piszesz w ogóle nie wymagają komentarza, są komentarzem same dla siebie.
Jeśli miałbyś ochotę zobaczyć więcej, to tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=9zte0vT8MaA
Pozdrawiam Cię.
Gretchen -- 15.05.2009 - 19:51A jeszcze taka uwaga
a właściwie pytanie, jak to jest jak się wychodzi z takiego miejsca jednak przytłaczającego strasznie i widzi się taka zieleń i taki widoczek jak zapodałaś na zdjęciu.
To kojące czy raczej taki zgrzyt lekki?
Jak ja czasem mam, że stwierdzam, że ten świat piękny jest, tylko ludzie, że tak delikatnie to ujmę, powaleni.
Pozdrówka.
grześ (gość) -- 15.05.2009 - 23:07Grzesiu
Ta historia opowiedziana jest tak, że to wyjście jest kojące. Uderza cisza i zieleń.
Ptaki świergolą, słońce świeci.
Początek. Nowe życie.
Ludzie… No tak… No tak…
Nic nie poradzisz.
Pozdrowienia.
Gretchen -- 15.05.2009 - 23:16Wow, tak szybko odpisujesz:)
a że kojące tak pomyślałem w pierwszej chwili, ale później stwierdziłem, że jednak takie przejście z jednego świata do drugiego jakoś tam może i szok wywołać.
A no nic nie poradzisz,choć, czekaj, wróć.
Jak to było u deMello?
Kiedyś myślałem, że można zmienić świat i chciałem zmieniać i to mnie frustrowało, później chciałem zmieniać ludzi, szczególnie najbliższych mi.
teraz wiem, że mogę tylko siebie właściwie.
Ilustracja muzyczna i prezent nocny ode mnie:)
http://heropsychodreamer.wrzuta.pl/audio/3RWElsMQIhB/armia_-_trzy_znaki
Taki pełen wiary.
Tymczasem wierzę, że uda mi się wstać o 6.20:), bo jak nie, to będę miał problem, ale człek się dokształcać chciał, to ma.
P.S. Sorki że nie na temat, ale wiesz, wpuścić Grzesia na czyjś blog, to bredzić będzie.
No.
Dobronocnie pozdrawiam.
grześ -- 15.05.2009 - 23:22Grzesiu
Tylko siebie i aż siebie. Ani świata, ani ludzi.
Ale zobacz, przecież takie miejsca jak Yad Vashem powstają, żeby inni coś zrozumieli, pamiętali, wyciągali wnioski. Bo dziś my, a jutro wy być może. Nigdy tego nie wiemy.
Jest jeszcze efekt motyla, który mnie się nieodmiennie kojarzy z połączeniem wszystkiego, ze wszystkim. Cokolwiek się stanie w drugim końcu świata, może mieć wpływ na kogokolwiek z nas. Dlatego tak ważna jest odpowiedzialność.
Za to co robimy, myślimy, mówimy. To wszystko gdzieś tam się łączy.
Dlatego ja bardzo pilnuję słów, a każde którego używam jest świadome, na ile to możliwe. Zdarza się (jak wiesz), że pozwalam przetoczyć się paskowej burzy. Świadomie, bo czasem milczenie jest gorsze, od najcięższych słów.
Czasem milczenie sprowadza katastrofy.
To też jest w Yad Vashem.
Pisałam Ci o bursztynach. Tamtego dnia jeden z nich, zabłąkał się pomiędzy innymi. Dzisiaj patrzę na niego i mogę tylko powtarzać, że wszystko jest po coś.
Miałam taką przygodę w Jerozolimie. W Ormiańskiej dzielnicy, podszedł do nas właściciel jednego ze sklepów i zapytał czy potrzebujemy pomocy, musieliśmy dość bezradnie wyglądać szukając drogi. Powiedzieliśmy, że chcemy dojść w określone miejsce. On nam wskazał drogę.
Kiedy podziękowaliśmy, on odpowiedział:
nie dziękujcie mnie. Bogu dziękujcie
Uśmiechnęłam się do tego człowieka tak, jak najlepiej się uśmiechać.
Dziękuję za prezent Grzesiu.
Gretchen -- 15.05.2009 - 23:42Heh
Jeżeli miałbym zastrzelić kogoś, aby ocalić innego w ów czas, to pewnie bym zastrzelił?
Gdybym miał dać komuś kromkę chleba, żeby nakarmić innego w ów czas, to może bym dał?
Gdybym miał odwagę.
Teraz?
Teraz, to jesteśmy my i oni.
Teraz.
Teraz to jest już tylko nasz i ich – GESZEFT.
Przeciąganie liny.
Dla jednych ironiczne, dla drugich takie, jakby od tego ich życie zależało.
Życie.
wpisz tutaj swój nick lub imię (gość) -- 16.05.2009 - 20:30W ciepełku.
wtsnli (gość)
Mając za fundament my – oni , niczym więcej się zajmować nie będziemy jak tylko przeciąganiem liny.
W taki, czy inny sposób.
Z takiego, albo innego powodu.
Po to, albo po coś innego.
Zresztą, wielu ludzi tak robi. Wystarczy się rozejrzeć.
Mam niejasne wrażenie, że w ów czas (piękna formuła, tak na marginesie) myślano po części podobnie.
Nic się nie zmienia?
Gretchen -- 16.05.2009 - 20:48Gretchen
Czy nic sie nie zmienilo od tamtych czasow?
Ja uwazam, ze zmienil sie sam Zyd i jego podejscie do wyrokow boskich.
Nie jest juz tym bezbronnym, potulnie wsiadajacym do bydlecych wagonow, czlowiekiem jadacym na rzez, bo komus w glowie zaswitala mysl, ze takim sposobem poprawimy swoja sytuacje gospodarcza. Ze bez nich bedzie lepiej. Ze wszystkie nasze niepowodzenia to przez nich.
Zyd zrozumial ze, po 2000 lat diasporowego rozproszenia, tylko wlasne panstwo moze mu przyniesc mozliwosc prawdziwego przetrwania jako narod. Wolny narod. I nauczyl sie o te panstwo znowu walczyc. Bo ma takie prawo. I armie, ktora niejedna wojne o te panstwo juz stoczyla.
Nie wszystkim sie taki Zyd, Izraelczyk podoba. Taki walczacy z kazdym, kto zagraza jego bytowi, jego rodzinie.
Ludzie na calym swiecie wyrazajaja ubolewanie, protestuja, ze w Izraelu dzieje sie krzywda, ze panuje dyskryminacja, pleni sie rasizm,antysemityzm.
Zgoda. To wszystko prawda. Tak tu jest. Mamy tu wszystkie opcje ulomnosci duszy ludzkiej.
To prawdziwy cud, ze Izrael funkcjonuje. Ze ludzie w nim zyjacy, tak bardzo od siebie rozni,przybywajacy z ponad stu krajow, przez 60 lat wykazali niezwykla determinacje w utrzymaniu tego skrawka ziemi dla przyszlych pokolen.
Borsuk -- 17.05.2009 - 06:29To dobrze, że Żydzi
mają swój dom.
Własny, nie dzielony z Polakami albo nowojorczykami.
Jestem dumny, to za Szewachem Weissem, z jego wykladu na UW powtarzam, że młody żydowski chłopak prowadzi najnowocześniejszy czołg na świecie.
Że jest z tego dumny i sie nie boi.
Bo to jest żydowski czołg a nie szwabska Pantera.
Po tym samym wykladzie rozmawiam z polskim generałem, który opowiada mi jak zachowują się izraelscy piloci w Polsce, w kasynie polskiej eskadry, na lotnisku w Krakowie.
I obserwuję zachowanie izraelskiej młodzieży na Kazimierzu.
To nie ja jestem antysemitą.
Igła -- 17.05.2009 - 18:36To ONI.
Tu w Polsce.
Borsuku
Dziękuję za głos ze środka .
Jak Ci wiadomo, Gretchen dotknęła Izraela własnoręcznie, i to było kolejne doświadczenie potwierdzające, że co obejrzane samemu, nabiera innego wymiaru.
Nie mówię o prawdzie, mówię o możliwości wyrobienia sobie zdania na podstawie zobaczenia z bliska. Poczucia energii. Popatrzenia w twarze ludzi.
Za to zdanie wysyłam szczególne słowa uznania i szacunku:
“Ludzie na calym swiecie wyrazajaja ubolewanie, protestuja, ze w Izraelu dzieje sie krzywda, ze panuje dyskryminacja, pleni sie rasizm,antysemityzm.
Zgoda. To wszystko prawda. Tak tu jest. Mamy tu wszystkie opcje ulomnosci duszy ludzkiej.”
Pozdrowienia z Placu.
Gretchen -- 17.05.2009 - 21:04Panie Igło
Zainteresowało mnie jak się zachowują? Ci izraelscy piloci?
Nie wiem, a Pan tak tajemniczo napisał.
Gretchen -- 17.05.2009 - 21:07No bo co nam dali Zydzi ?
Jak zachowują się Izraelscy piloci? nie moge się doczekać odpowiedzi ; )
A tak po zachwytach nad niekwestionowaną uroda Izraelskich zołnierek, bitnością tej armii, zaawansowaniem technicznych nowoczesnych czołgów Merkava. PO zadumie Borsuka nad człowieczą kondycją tego narodu
Coś z innej dziedziny Żydzi stanowią 0,2% populacji świata. Nagrody Nobla przyznane Żydom…
166 Nobli!!!
Literatura
1910 – Paul Heyse
1927 – Henri Bergson
1958 – Boris Pasternak
1966 – Shmuel Yosef Agnon
1966 – Nelly Sachs
1976 – Saul Bellow
1978 – Isaac Bashevis Singer
1981 – Elias Canetti
1987 – Joseph Brodsky
1991 – Nadine Gordimer
2002 – Imre Kertesz
2005 – Harold Pinter
Pokój
1911 – Alfred Fried
1911 – Tobias Asser
1968 – Rene Cassin
1973 – Henry Kissinger
1978 – Menachem Begin
1986 – Elie Wiesel
1994 – Shimon Peres
1994 – Yitzhak Rabin
1995 – Joseph Rotblat
Chemia
1905 – Adolph Von Baeyer
1906 – Henri Moissan
1910 – Otto Wallach
1915 – Richard Willstaetter
1918 – Fritz Haber
1943 – George Charles de Hevesy
1961 – Melvin Calvin
1962 – Max Ferdinand Perutz
1972 – William Howard Stein
1972 – C.B. Anfinsen
1977 – Ilya Prigogine
1979 – Herbert Charles Brown
1980 – Paul Berg
1980 – Walter Gilbert
1981 – Ronald Hoffmann
1982 – Aaron Klug
1985 – Herbert A. Hauptman
1985 – Jerome Karle
1986 – Dudley R. Herschbach
1988 – Robert Huber
1989 – Sidney Altman
1992 – Rudolph Marcus
1998 – Walter Kohn
2000 – Alan J. Heeger
2004 – Irwin Rose
2004 – Avram Hershko
2004 – Aaron Ciechanover
Ekonomia
1970 – Paul Anthony Samuelson
1971 – Simon Kuznets
1972 – Kenneth Joseph Arrow
1973 – Wassily Leontief
1975 – Leonid Kantorovich
1976 – Milton Friedman
1978 – Herbert A. Simon
1980 – Lawrence Robert Klein
1985 – Franco Modigliani
1987 – Robert M. Solow
1990 – Harry Markowitz
1990 – Merton Miller
1992 – Gary Becker
1993 – Rober Fogel
1994 – John Harsanyi
1994 – Reinhard Selten
1997 – Robert Merton
1997 – Myron Scholes
2001 – George Akerlof
2001 – Joseph Stiglitz
2002 – Daniel Kahneman
2005 – Robert J. Aumann
Medycyna
1908 – Elie Metchnikoff
1908 – Paul Erlich
1914 – Robert Barany
1922 – Otto Meyerhof
1930 – Karl Landsteiner
1931 – Otto Warburg
1936 – Otto Loewi
1944 – Joseph Erlanger
1944 – Herbert Spencer Gasser
1945 – Ernst Boris Chain
1946 – Hermann Joseph Muller
1950 – Tadeus Reichstein
1952 – Selman Abraham Waksman
1953 – Hans Krebs
1953 – Fritz Albert Lipmann
1958 – Joshua Lederberg
1959 – Arthur Kornberg
1964 – Konrad Bloch
1965 – Francois Jacob
1965 – Andre Lwoff
1967 – George Wald
1968 – Marshall W. Nirenberg
1969 – Salvador Luria
1970 – Julius Axelrod
1970 – Sir Bernard Katz
1972 – Gerald Maurice Edelman
1975 – David Baltimore
1975 – Howard Martin Temin
1976 – Baruch S. Blumberg
1977 – Rosalyn Sussman Yalow
1977 – Andrew V. Schally
1978 – Daniel Nathans
1980 – Baruj Benacerraf
1984 – Cesar Milstein
1985 – Michael Stuart Brown
1985 – Joseph L. Goldstein
1986 – Stanley Cohen [& Rita Levi-Montalcini]
1988 – Gertrude Elion
1989 – Harold Varmus
1991 – Erwin Neher
1991 – Bert Sakmann
1993 – Richard J. Roberts
1993 – Phillip Sharp
1994 – Alfred Gilman
1994 – Martin Rodbell
1995 – Edward B. Lewis
1997 – Stanley B. Prusiner
1998 – Robert F. Furchgott
2000 – Eric R. Kandel
2002 – Sydney Brenner
2002 – Robert H. Horvitz
Fizyka
1907 – Albert Abraham Michelson
1908 – Gabriel Lippmann
1921 – Albert Einstein
1922 – Niels Bohr
1925 – James Franck
1925 – Gustav Hertz
1943 – Gustav Stern
1944 – Isidor Issac Rabi
1945 – Wolfgang Pauli
1952 – Felix Bloch
1954 – Max Born
1958 – Igor Tamm
1958 – Il’ja Mikhailovich
1958 – Igor Yevgenyevich
1959 – Emilio Segre
1960 – Donald A. Glaser
1961 – Robert Hofstadter
1962 – Lev Davidovich Landau
1963 – Eugene P. Wigner
1965 – Richard Phillips Feynman
1965 – Julian Schwinger
1967 – Hans Albrecht Bethe
1969 – Murray Gell-Mann
1971 – Dennis Gabor
1972 – Leon N. Cooper
1973 – Brian David Josephson
1975 – Benjamin Mottleson
1976 – Burton Richter
1978 – Arno Allan Penzias
1978 – Peter L Kapitza
1979 – Stephen Weinberg
1979 – Sheldon Glashow
1988 – Leon Lederman
1988 – Melvin Schwartz
1988 – Jack Steinberger
1990 – Jerome Friedman
1992 – Georges Charpak
1995 – Martin Perl
1995 – Frederick Reines
1996 – David M. Lee
1996 – Douglas D. Osheroff
1997 – Claude Cohen-Tannoudji
2000 – Zhores I. Alferov
2003 – Vitaly Ginsburg
2003 – Alexei Abrikosov
Niezłe co? : )
Ludwig Wittgenstein też był z pochodzenia Zydem, właśnie się dowiedziałem. Co prawda korzenie sięgające daleko w przeszłośc ale były na tyle solidne by naziści przesladowali rodzinę tego filozofa.
I Modigliani którego lubię, I mój ulubiony Keret. I naród o takim dorobku takim potencjale miał był spalony, “wymazany z powierzchi ziemi”...by posłużyć się sformuowaniem pana Ahmadineżada
Milton Friedman chm… ten jest ostatnio krytykowany przypisuję się temu panu błędne decyzje ekonomiczne, błędne idee, pomysły wręcz nieudane i katastrofalne, odpowiedzialność za rozwarstwienie społeczne itp. ale robi to dośc wiarygodnie Naomi Klein ; ) imię i nazwisko mówi za siebie…
ernestto -- 21.05.2009 - 16:02Ernestto
Jakimi kryteriami się posługujesz określając tych wszystkich ludzi jako Żydów? Norymberskimi? Co według Ciebie stanowi o ich żydowstwie?
mój nick (gość) -- 21.05.2009 - 16:00...
Nie wiem stary nie jestem w stanie odpisac tobie co stanowi o Zydostwie spytaj Borsuka on ci odpowie mysle żę wyczerpująco. Rasistowskie ustawy Norymberskie mówiły o kilku pokoleniach wstecz, nie wiem dokładnie. Nie kieruję się wytycznymi ustalonymi przez Nazistów. Wspomniałem o nich gdyż ustawy uderzyły w rodzinę Witgenstaina.
ernestto -- 22.05.2009 - 12:26Kierowałem się pochodzeniem. Na dobrą sprawę nikt z tej listy gdybyś miał szansę ich spytać o pochodzenie na pewno by nie zaprzeczył...Wydaję mi się że tak należy na to patrzeć gdy pytasz sie kogoś kim jest i on ci nie zaprzecza. Nie chcę mi się pisac eseju o pochodzeniu ani uwarunkowaniach społecznych poczuciu tozsamosći. Wyszła by z tego cała strona albo i dwie albo i sto….no wiesz, temat rzeka
Ernestto
A skąd ta pewność? Właśnie o to mi idzie, skąd masz pewność ich żydowskości i na jakich kryteriach opartą. Pytam ciebie, nie Borsuka.
mój nick (gość) -- 21.05.2009 - 16:14...
Nie wiem ale jeżeli dziećmi Abrachama jest zaledwie połowa to i tak niezły wynik nie? cha cha cha. Oki. Poważnie znalazłem tą listę na jakiejś stronie. Nie analizowałem wszystkich, nie sprawdzałem biografi wszystkich osób tylko niektóre. Brzmienie niektórych nazwisk mówi samo za siebie. Pochodzenie zapisane mamy w genach, języku, środowisko buduje nasze poczucie tozsamoiści i mentalność. Pochodzenie to też coś więcej niż religia. To miejsce lub grupa etniczna jaka nas ukształtowała. Na podstawie tego odnajdujemy się w świecie, wybieramy sobie miejsce lub ustawiamy się w jakiejś opozycji. Pewnośc mam taką jak zawsze gdy czytam jakiekolwiek informacje czy tez biografie.
ernestto -- 21.05.2009 - 16:25Ernestto
“Nie wiem ale jeżeli dziećmi Abrachama jest zaledwie połowa to i tak niezły wynik nie? cha cha cha.”
No właśnie ciekawi mnie ten tryumfalizm, to nacjonalistyczne z gruntu cha cha cha. Jesteś rasistą przekonanym o wyższości Żydów nad innymi nacjami?
Ciekawe jest to też w kontekście oficjalnego dystansowania się Żydów wobec własnego żydowstwa, np. u nas w Kraju. Polityczna identyfikacja czyjegoś żydowstwa uchodzi u nas za antysemityzm, najwiekszą moralną zbrodnię, wyrzucającą inkryminowanego poza publiczny dyskurs. Jak to się ma do np. uznania Michnika za Żyda roku 1989, przez jakieś tam ogólnoświatowe żydowskie gremium?
mój nick (gość) -- 21.05.2009 - 16:55re: יד ושם
Dystansowanie się żydów od własnego pochodzenia mnie specjalnie nie dziwi tu w Polsce po okrucieństwach niemców, po Jedwabnem, pogromie Kieleckim w 1946, po nagonce w 1968. Polityczna identyfikacja jest moralnie dwuznaczna w kraju w którym słowo “Zyd” funkcjonuje jako obelga. Dystansowanie się od własnego pochodzenia może miec rózne przyczyny, Einstein uważał się za obywatela świata lecz to nie zmienia jego drzewa genealogicznego
ernestto -- 22.05.2009 - 12:04Nie jestem rasistą, dorobek intelektualny i kulturalny świadczy jednak o ich sile mentalnej i moralnej. Na górze na tej liście przedstawiłem owoce ich pracy.
Talent to tylko kilka procent, poza tym potrzebny jest wysiłek, pasja zaangażowanie. Dla mnie ma to znaczenie więkrze od produkowanych czołgów o jakich mimochodem była mowa. Pierw wyrażiłeś wątpliwość czy ci ludzie faktycznie sa cześcią tego samego drzewa, póżniej spytałeś mnie czy jestem rasistą gdyż podkreślam ich odrębność na tym polu, ich dokonania. Zdyskredytować mozna wszystko, szczególnie dziś. To bardzo łatwe…