Achtung, Berlin

Berlin mnie nie urzekł. Trudno powiedzieć czy to dlatego, że Wanda Niemca nie chciała, czy dlatego, że niemiecki jest tak dziwny kiedy się go nie zna, czy może zanadto marudna jestem, albo pozbawiona jakiegoś rodzaju wrażliwości. Nie urzekł i już.
Jest w nim coś monumentalnego i zimnego.

Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że Berlin jest młody, rozrywkowy i otwarty. Nie trudno wyczuć tętniące życie, które w sposób nieskrępowany toczy się całodobowo.
Coś mi się wydaje, że ma to jakiś związek z możliwością swobodnego spożywania alkoholu w dowolnie wybranym przez siebie miejscu, ponieważ często się zdarza, że ludzie biorą jakiś prosty sprzęt muzyczny, zakupują co tam chcą, ustawiają się gdzie im do głowy przyjdzie i gotowe.

Miasto nie dało mi się fotografować co, przy takim moim nastawieniu, dziwić nie może. Już Paryż był bardziej skłonny do współpracy, jednak nie powracajmy do bolesnych wspomnień.

Natomiast…

Jest w Berlinie coś, co warte jest poczucia i sfotografowania, o ile oczywiście ktoś cierpi na ten męczący otoczenie rodzaj przypadłości, który nakazuje zachowanie najwyższego stopnia gotowości bojowej, trzymania aparatu nie dalej, niż na wyciągnięcie ręki, wybałuszania oczu (które są dookoła głowy, nie to co u normalnych ludzi), tym czymś są ludzie.
Od razu widać jak chory na głowę, z migawką zamiast dłoni traktuje żywe istoty.
Tym czymś, są ludzie...

Myślę, że ze wszystkiego na świecie, co warto zatrzymać, najbardziej lubię fotografować ludzi (czasami też mojego kota). Każdy niesie swoją własną historię, tajemnicę, o czymś myśli, dokądś idzie (Ruda też...).

Oto oni. Berlińczycy.

[podpisy, o ile są, znajdują się pod obrazkiem]

DSC_0013.jpg

To nie ja.

DSC_0017_0.jpg
Hmmm…

DSC_0020.jpg
Bliskość.

DSC_0025.jpg
Za sekundę ta dziewczyna będzie mnie przepraszać, że weszła w kadr. Nie weszła, nie weszła. Przyczaiłam się na nią.

DSC_0028.jpg

DSC_0035_0.jpg

DSC_0041.jpg
Smutny, berliński miś.

DSC_0044.jpg
Żywi.

DSC_0049_0.jpg
Oj…

DSC_0053.jpg

DSC_0056.jpg

DSC_0058.jpg
Uszy i ogon ufarbowane zgodnie z kolorem włosów właścicielki, która umknęła.

DSC_0059.jpg

DSC_0104.jpg
Rodacy. Minęłam ich, ale dźwięk mowy ojczystej nakazał mi się odwrócić.

DSC_0108.jpg
Szkoda, wielka szkoda, że ten w czerwonym się napatoczył.

DSC_0110_0.jpg
To też nie ja.

DSC_0114.jpg

A tymczasem leżę, pod gruszą
na dowolnie wybranym boku
i mam to, co na świecie najświętsze
święty spokój…

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Wow:)

zmobilizowałem cię widzę.

Portrety ludzi genialne, podobaja mi się zdjęcia strasznie.
W ogóle Niemcy sa ciekawe jesli chodzi o różne dziwne osoby.
Ja w Wiesbaden co chwila natykałem się na jakieś niekonwencjonalnie wyglądające postacie.

Acz ja nie umiem zdjęć robić i stwierdziłem, że jak zacznę robic zdjęcia ludziom, to z moim pechem, jesczez kto mnie pobije, że go fotografuję:)

Ale kolekcję w głowie miałem ułożoną, taką galerię ciekawych typów różnych i różniastych.

No i ta multikulturowość tam jest strasznie ciekawa.

A co to za pokaz capoeiry czy innego break dancu był?

Bo ja o dziwo ostatnio na pokaz capoeiry w rzeszowie trafiłem, az chciałem blogera Ras Fufu tam wytropić ale chyba go nie było.

A pobytu w Berlinie mimo braku urzeczenia zazdroszczę.

pzdr


Grzesiu

Zmobilizowałeś mnie, to fakt.
Dzięki:)

Ten pokaz to był pokaz raczej break dance niż capoeiry. Chłopcy byli naprawdę nieźli. Siłą mnie stamtąd odciągali, bo mogłam tak stać i stać, gapiąc się jak sroka, w wiadomo co.

Miasto mnie nie urzekło, ale ludzie już bardziej. Rzeczywiście są ciekawi, przemieszani w różnych znacznieniach tego słowa. Wdzięczni do fotografowania.

Nie zazdrość tylko jedź.

:)


fota z misiem wymiata!

ja bardzo lubię Berlin i jak dla mnie po Londynie to najbardziej fotogeniczne i przyjazne dla focenia miasto w jakim byłem… tylu freaków co w tam nigdzie nie widziałem …

pozdro… bardzo fajny teks i foty



Gretchen

Fota z Misiem.
Mimo, ze misiem, to wiele mowi o naszej codziennej ludzkiej walce o byt.
Czy Misio jest jednoczesnie fotografem? ;-)

Dodatkowo pochwale za spoleczno-socjologiczny pazur tych fotografii.


jeszcze ten typ

z napisem “Stara szkoła. Włoski Oi! jest de best ;)



Ja tam Berlin lubię,

To miasto dopiero się rodzi. Jeszcze ze dwóch pokoleń trzeba, by się wszystko posklejało. A ludzie rzeczywiście są w nim najciekawsi.

Podobnie odjechany jest Hamburg, ale ma swoją duszę. Berlin dopiero ją buduje.

Zdjęcia piękne. Można prosić o jeszcze? Najlepiej spoza Krupówek?


>Hamburg

FC St Pauli!



A ja wam powiem,

jako człek wszelkich metropolii nie lubiący i od nich stroniący, że nie ma to jak urokliwe małe niemieckie miasteczka.

Taki Erfurt np. (stare miasto oczywiśście) czy Rothenburg czy i Wuerzburg.

jak się z powrotem nauczę wklejać zdjęcia i zapał mi wróci, to może zacznę ten blog o Niemczech w końcu.

pzdr


Stopczyku

Temu misiu było jakoś smutno i zmęczony był najwyraźniej. Z pewnością ucieszyłby się, że wymiata. :)


Borsuku

Miś jak się zdaje był fotografem. To misiowy sprzęt.

Swoją drogą... To wkleiłam Wam kilka całkiem… całkiem dziewczyn, a Ty i Docent, że misio! :))

Dziękuję za pochwałę, bardzo dziękuję.


Stopczyku

Prawdę mówiąc obstawiałam, że ten gość będzie wymiatał.
Oj :)


Oszuście1

Dusza, tego właśnie mi brakowało w Berlinie. Miejskiej duszy.
Pewnie ma szansę, bo w sprawie duszy, to ludzie mogą mieć sporo do zrobienia.
Może i rzeczywiście, starają się, co widać.

Za krótko byłam, żeby pogmerać w zakamarkach.
Cóż to jest doba?

Stąd tylko Krupówki.

Pozdrowienia.


Grzesiu

A ja uwielbiam miasta.
To nie znaczy, że tylko miasta, ale w miastach jest ten rodzaj ruchu i życia, który jest dla mnie bardzo ciekawy.

W sprawie niemieckiego bloga – do roboty!

:)


Co do dziewczyn,

to dziewczyna na obrazku nr 4 całkiem ciekawa, chyba że mas zinne, to czekamy:)


Gre,

w sprawie blogoa i blogowania to ja mam w głowie tekst, w którym się z pisaniem na jakis czas pożegnam chyba:), acz pewnie mi nie wyjdzie.
Znaczy nie wyjdzie mni niepisanie, bo pożegnania mi zgrabne całkiem wychodzą.

pzdr


Grześ

Zgadzam się, całkiem ciekawa.
Ciesz się tym co jest, więcej nie będzie.
I tak miało nie być, aleś mnie przycisnął... :)


Grzesiu

Nie odgrażaj się tylko pisz.
Ten tekst, to ten o clownie?

Pisz, pisz.


przedostatnia dziewczyna

wymiata :)



re: Achtung, Berlin

Nareszcie ktoś ją docenił.


Przedostatnia w tej sukni czarnej

to wyglada jakby na koncert lacrimosy szła albo z niego wracała:)

Gre, tekst nie o clownie, tekst o miętowych malinach ma być:)
Infantylny jak zwykle.

O clownie może kiedyś.

pzdr


Grzesiu

Taka rozanielona, że raczej wraca :)

Miętowe maliny, no… no…
Brzmi smacznie.

Pisz!


Miętowe maliny już podane,

proszę się czestować.
Acz jak na maliny to trochę gorzkie one są:)


Grzesiu

Już idę popróbować.

:)


Gretchen

No tak myslalem, ze sprzet misiowy. Sprytny ten berlinski misio.
Szkoda ze Hajfa w herbie nie ma borsuka. Zmienilbym robote…;-)


Borsuku

Ja Cię proszę, przestań. :)
Zwizualizowało mi się.

A tak, przy okazji, to jeśli Hajfa ma herb, to co w nim jest?


Droga Gretchen

Oczywiscie, ze Hajfa ma herb. Oto on.
100px-Haifa_coa_svg.jpg


Borsuku

Tak myślałam. Oczywiście, że statek wpływający do portu. :)
A może to statek wypływający?

Bardzo zgrabny herb. Ładny jakiś taki.

Dziękuję.


Gretchen

Zdjęcia są żywe, cokolwiek to, w moim pokręconym rozumieniu, oznacza. ;)

Moje osobiste wrażenia z pobytu w Berlinie są... A czy to ważne?

W każdym bądź razie, odetchnęłam z ulgą kiedy stamtąd wyjechałam. Może to wina pory roku, zdecydowanie niesprzyjającej ukazywaniu tatuaży. Na przykład.
Może i tak, ale niekoniecznie. Nawet bardzo niekoniecznie.

Za to Kolonia, Dusseldorf i kilka miasteczek w Bawarii bardzo mile zapisały się w mojej pamięci.

Pozdrówka.


Magia

Ważne, oczywiście ważne.

Cieszę się, że Cię widzę. Bardzo się cieszę.

Pozdrowienia nocne już.


Eee tam, Gretchen

Nigdzie nie znikam. Nigdzie indziej się nie pojawiam. :)

Jeszcze coś. Napisałaś:

Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że Berlin jest młody, rozrywkowy i otwarty. Nie trudno wyczuć tętniące życie, które w sposób nieskrępowany toczy się całodobowo.

Zimową porą tego nie było widać. Po 23:00 było pusto, głucho i… strasznie obco. Nie, nie jakichś peryferiach. W samym centrum.
IMO

Pzdr.


"Po 23:00 było pusto, głucho i… strasznie obco"

i STASI za każdym winklem. nie ten Berlin był, widać ...



Wiesz co Stopczyk?

Baran to pożyteczne zwierzę. Ja bardzo sobie chwalę baranie skóry rozłożone przed kominkiem…


Magia

Zimą to nie wiem, ale teraz jak byłam to życie właściwie nie zamiera.
Łażom, jedzom, pijom, cieszom się.

Jedna wielka impreza. :)


>Gre

ja byłem zimą (na koncercie w Kopi) i jakoś nie zauważyłem martwoty … w dawnym Zachodnim jest zupełnie inaczej niż w dawnym Wschodnim. nawet po tylu latach…



Stopczyku

Fakt, różnicę czuć wyraźnie.
Potwierdzam :)


i nazioli mniej w Zachodnim :)

bo to w sumie “czerwone miasto” :P



Gretchen

No bardzo przepraszam, że nie polubiłam Berlina. Bardzo przepraszam, że czułam się w nim obco i uważam, że jest do d…
Nic nie poradzę też na to, że jestem zakochana w Barcelonie, tęsknię na Amsterdamem, Londynem i Montrealem, a ze szczególnym sentymentem (jak na mola książkowego przystało) wspominam Oxford i Uppsalę.
Do Berlina z własnej woli więcej nie pojadę, nawet na jakieś Kopi, Kapi, czy inne okapi.
Przepraszam wszystkich urażonych.

Ło matko!
;)


Stopczyku

Nazioli nie widziałam, ale też się nie rozglądałam.
Jedzenie mają dobre, bo międzynarodowe.

Kebaby rządzą, ewidentnie. :)


Magia

No weź przestań. :)

Ja, jeśli ktoś by mnie pytał, to też już dziękuję. Dziękuję nie.

Nie przemawia do mnie, ale może mam jakieś uprzedzenia. To możliwe.

Ło matko! :)


>Gre

ja jadłem falafele z humusem … ale Ty to miałaś w Ziemi świętej w oryginale :P

no i Berlin to zawsze będzie mi się kojarzył z Lou Reedem, Nickiem Cavem, Iggy Popem, Davidem Bowie … że o Wendersie nie wspomnę ...

ale jakby mi ktoś postawił wybór – Berlin czy Odessa to zawsze wybiorę Odessę :)



Gretchen

Już przestałam. :)
Oglądam zdjęcia z sylwestra w Montrealu i kwiczę ze śmiechu. Zaspy śniegu i Magia w szpilkach. Kolorowi ludzie w idiotycznych czapeczkach z równie idiotycznymi trąbkami w ustach. Jeden klub, drugi, trzeci, “balia” z gorącą wodą i sople we włosach. Koniec świata!
Odechce mi się śmiać jak dojdę do fotek ze śniadania noworocznego. Albo wprost przeciwnie.

Bardzo ło matko! :)

Dobrej nocy, Gretchen.


Stopczyku

Humus tylko w Izraelu!

Oj, że też musiałeś mi przypomnieć... Jaki on jest pyszny ten humus, ojojojojoj. :)

A już przy Jerozolimie, czy Hajfie to ten Berlin całkiem cieniuśko się prezentuje.


Magia

A Tobie kurka, co? Zimę zapraszasz? :)

Szpilki w śniegu to jest coś. Wiem co mówię, bo sama sobie to też zrobiłam.
Przecież to trzeba całkiem na głowę upaść.

Dobrej nocy, Magio.


Wszystkich Berlińczyków i nie tylko:)

zapraszam do siebie poczytać o Niemczech i niemieckim.

Pozdrawiam bez szpilek w śniegu

:)


Niemce moje z Berlinem w tle.

Pamietam jak podczas mojej pierwszej podrozy na tzw. Zachod jechalem do Sasnitz, jeszcze wtedy w schylkowej NRD, by tam wjechac na prom do Goeteborga i niemiecka celniczka spojrzala na 150 kilo puszek zarcia zabranych do przezycia w norweskich fiordach.
Spojrzala tak wrogo na to wszystko i krzyknela: Wy nie jedziecie do zadnej Skandynawii, to podpucha (puszki) Wy na pewno jedziecie do Berlina!!! Na handel zarciem!
Matko boska jaki Berlin? To tam nie ma co jesc? Zapytalem idiotycznie.
Prosze to sa wizy : szwedzka i norweska. Szanowna Pani, ziemia niemiecka jest mi tylko potrzebna do tranzytu. A puszki do zarcia bo tam drogo jak diabli!!!;-)
Przeswidrowala mnie tym niemieckim wzrokiem frau i kazala wysiadac.Samochod do wagi. Wypakowac wszystko! Zrobilem sie miekki, bo faktycznie w deklaracji celnej mialem o jakies osiemdziesiat kilo mniej.
A nie mowilam! kontrabanda! Nigdzie juz Pan nie pojedzie i wbila mi w paszport pieczatke ANULOWANO wjazd! Aha i niech nie probuje innego przejscia, zadzwonie do kolegow, zeby na Pana w razie czego czekali.

Koniec koncow przejechalem, jak nowa zmiana celnikow przeszla, ale kosztowalo mnie to caly zapas spirytusu i wszystkie papierosy. Byl rok 1991. A w Berlinie juz sprzedawano czesci muru…
A z samego Berlina pamietam jak mnie zachwycili bajecznie kolorowi rastamani w dredach po kolana, bebniarze grajacy w pod kosciolem z rozwalona wieza.
Nadmieniam ze w Berlinie pojawilem sie juz bez puszek. ;-)


Grzesiu

Wrócę do domu z pracy, to sobie poczytam. Chwilowo jeszcze siedzę w pracy, choć bez sensu, ale niebawem wyjdę.

Pozdrawiam, chwilowo bez szpilek :)


Borsuku

Pięękna i pouczająca historia.

Matko boska jaki Berlin? To tam nie ma co jesc? Zapytalem idiotycznie.

Zaśmiewam się, nawet nie wiesz jak. I może to lepiej, że nie wiesz :)
Zaraz chyba się popłaczę łzami.

Rastamani to jest to. Sama kiedyś byłam, chociaż nie bajecznie kolorowa i bez dredów po kolana. No, niestety.

Żona Stopczyka miała za to piękne dredy, jak zeznał.

Aha i niech nie probuje innego przejscia, zadzwonie do kolegow, zeby na Pana w razie czego czekali.

No nie mogę, nie mogę...


>Gre

no miała … leżą w reklamówce :P



Boruk, Gre&Docent,

wasz dorobek komentatorski z ostatniej godziny tu: jest cudowny:)

Uśmiałem się i z Berlina i puszekl i i z dredów w reklamówce.

A dredziarzy i dredziarki lubiem:)


>grzesiu

kiedyś na koncercie dostałem z dreadów po ryle. :) a w Omisu w Chorwacji widziałem policjantkę z dredami



Gretchen

Znamienne sa te 9 obok nicka. Stopczyk cos rano tez gmeral i focil przy dziewiatkach. Tez mial tyle samo…ciekawe, ciekawe…;-)


>Gre

http://www.digart.pl/zoom/4307099/pilka_meczowa.html – to jest moje projektowe zdjęcie … poszły konie po betonie :)

nie miałem za bardzo czasu na myślenie … po prostu wszedłem i poleciałem serią :) to jest najlepsze… :)



Grzesiu

Nareszcie trochę rozrywki. :))


Borsuku

9 najwyraźniej rządzi.

Ale niesamowite, faktycznie. Ty to masz oczko!


Stopczyku

Fajny pomysł, żeby zachować te dredy. Jakby przyszło jej do głowy się zestarzeć, to niech sobie wyjmie i doczepi na chwilę.

Fotka super, ma trochę taki klimat jak z poprawczaka. Lubię taki klimat.
Wiesz, ta moja skłonność do zgłębiania patologii nakazuje traktować to jako komplement.

Taka jestem pokręcona, ale właściwie nigdy tego nie ukrywałam.


>Gre

:D

nie to zwykłe chłopaki :)

nie musi doczepiać ... może sobie skołtunić nowe :) ... ja sobie doczepię :P



Gre, a propos ostatniego twojgo komenta,

to może jutro zamiast mni wybierzesz się pouczyc chopaków z technikum:)?

Do Sandomierza nie masz daleko:)

Na pewno pójdzie ci lepiej niz mi nauczanie ich niemieckiego:)


Gretchen

Oczkiem i lapka…prosze nie zapominac o lapce…;-)


Docento

Domyśliłam się z opisu pod zdjęciem.

Zwykłe chłopaki… Tego się nigdy nie wie. :))


Stopczyku

Klimatyczna ta Twoja praca. Fajne swiatelko. Dresiki…Oldskulowo;-)


Grzesiu

A czegóż ja bym ich miała nauczyć, Grzesiu Drogi?

Mogę oczywiście spróbować, jakieś tam doświadczenie w pogadankach z młodzieżą na terenie szkolnym mam.

:)


Borsuku

No gdzieżby tam zapominać, w tym jednak wypadku oczko podlega pochwale.

I rok jest też dziewiąty, w nowym tysiącleciu.

Ciekawe… ciekawe…


Gre,

życia, życia

:)

Albo opowiedzieć o Berlinie, cokolwiek:)

Choc chyba na 8 rano raczej nie dotrzesz, więc będą musieli zadowolić się moją obecnością:)


Grzesiu

O ósmej nad ranem, to nie można na mnie liczyć w jakichkolwiek sprawach zawodowych.
Wszyscy to wiedzą.

W pracy, nikt nie próbuje nawet namówić mnie do przychodzenia rano, uznają to za bezcelowe.

Twoja obecność będzie dla nich o wiele bardziej cenna. Wierz mi.

:)


>Borsuku ...

jest oldskul jest super! :)

fajnie, że tak to widzisz. może to nie było moje zamierzenie, bo trudno tutaj mówić o jakimś zamiarze oprócz uchwycenia świata w tej jednej minucie, ale jest coś w tym co piszesz coś co mnie mile łechce :)



Gre,

jakoś tej moje cenności nie widzę.

Zresztą, ja też w sumie o 8 żem nietomny całkiem, ale jutro w sumie pracuję i w godzinach późniejszych:), więc może nie będzie tak źle.

pzdr


Grzesiu

To weź i zobacz, co?
Jak możesz nie widzieć?
Wystarczy tylko patrzeć.

Ech…

Z głębi Ci życzę wyspania się, bo to jest po prostu barbarzyństwo. I tyle.

Pozdrowienia Grzesiu.


Gre, jak mozna?

masz oczy a nie widzisz
mas zuszy a nie słyszysz

:)


Grześ

To ja zadaję Ci to samo pytanie.

Igła Cię zaraził Armią? :)


Gre, e tam,

my z Igłą Armii to od zawsze chyba słuchaliśmy, acz od siebie niezależnie:)

Acz Igła pewnie w sumie dłużej znacznie, bo ja tak Armii słucham od 1997:)
Więc to już 12 lat będzie, jedna z trwalszych fascynacji muzycznych.

A i miałaś chyba rację, całkiem okej było dziś, chyba po pierwszych lekcjach w poprzednim tyg się jakos uprzedziłem.


Grzesiu

Całkiem okej, to całkiem okej. Cieszę się.
Ty się nie uprzedzaj, tylko bądź kreatywny. :)

W uczuciach muzycznych, jak widać, dość jesteś stały Grzesiu. Pytałam, bo ostatnio więcej Armii wklejasz.


Subskrybuj zawartość