Panie Jerzy
Czy Pan potrafi czytać ze zrozumieniem to, co napisano, czy też zwykle wyczytuje Pan to, czego NIE napisano?
Podejrzewam, że w tej materii mamy drobną różnicę zdań. (Ja twierdzę, że czytam ze zrozumieniem, zaś Pani ma zdanie odmienne…)
W komentarzu do Sergiusza napisałam wyraźnie do czego się odnoszę. Nie ma natomiast w tamtym komentarzu słów “pasażerowie tegoż samolotu są „sami sobie winni”.
Możliwe, że to pan Sergiusz użył kwestionowanego określenia, a Pani się z nim zgodziła. Dla mnie to detal.
Ale wstawię specjalnie dla Pana obrazek.
A teraz pożegnam się. Mam ważniejszą pracę, niż objaśnianie Panu wniosków z raportu po katastrofie CASY oraz osób, które za realizację zawartych tam wytycznych odpowiadały.
Do pogadania!
Obrazek śliczny, niemniej pozostaję przy moich opiniach. Szukanie winnych, czy to w samolocie, czy w najbliższym otoczeniu, tych co zginęli wydaje mi się co najmniej przedwczesne. Najpierw należy ustalić co się działo w ostatnich minutach lotu z samolotem. A tu niestety paranoik wydaje się mieć nie tylko argumenty ale także rację. Oczywiście mogę być ofiarą złudzenia, manipulacji i własnej głupoty. Niemniej jak dotąd, nikt nie przedstawił dowodów na to, że nie mam racji zakładając od trzech lat zamach jako przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem. Jak Pani wie, jestem gotów zweryfikować swoje poglądy, ale w tak poważnej sprawie nie zrobię tego na słowo. Nawet jeśli Pani je powie. (W drobiazgach mam zwyczaj nie sprawdzać Pani stwierdzeń.)
Pani Anno!
Panie Jerzy
Czy Pan potrafi czytać ze zrozumieniem to, co napisano, czy też zwykle wyczytuje Pan to, czego NIE napisano?
Podejrzewam, że w tej materii mamy drobną różnicę zdań. (Ja twierdzę, że czytam ze zrozumieniem, zaś Pani ma zdanie odmienne…)
W komentarzu do Sergiusza napisałam wyraźnie do czego się odnoszę. Nie ma natomiast w tamtym komentarzu słów “pasażerowie tegoż samolotu są „sami sobie winni”.
Możliwe, że to pan Sergiusz użył kwestionowanego określenia, a Pani się z nim zgodziła. Dla mnie to detal.
Ale wstawię specjalnie dla Pana obrazek.
A teraz pożegnam się. Mam ważniejszą pracę, niż objaśnianie Panu wniosków z raportu po katastrofie CASY oraz osób, które za realizację zawartych tam wytycznych odpowiadały.
Do pogadania!
Obrazek śliczny, niemniej pozostaję przy moich opiniach. Szukanie winnych, czy to w samolocie, czy w najbliższym otoczeniu, tych co zginęli wydaje mi się co najmniej przedwczesne. Najpierw należy ustalić co się działo w ostatnich minutach lotu z samolotem. A tu niestety paranoik wydaje się mieć nie tylko argumenty ale także rację. Oczywiście mogę być ofiarą złudzenia, manipulacji i własnej głupoty. Niemniej jak dotąd, nikt nie przedstawił dowodów na to, że nie mam racji zakładając od trzech lat zamach jako przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem. Jak Pani wie, jestem gotów zweryfikować swoje poglądy, ale w tak poważnej sprawie nie zrobię tego na słowo. Nawet jeśli Pani je powie. (W drobiazgach mam zwyczaj nie sprawdzać Pani stwierdzeń.)
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 17.04.2013 - 10:35