Moja Droga Gretchen [10]

odbijając się od ścian

widząc

ślepa

słysząc

głucha

szybciej

zwolnij

szybciej

mocniej

słabiej

idź

stój

jestem

znikam

tak

nie

początek

koniec

biegnę

ile sił

zatrzymanie

jasno

wyraźnie

widzę

słyszę

idę

patrzę

nic

wszystko

jestem

- Ale o co chodzi? – zapytała Druga – coś ci zaszkodziło moja, że tak powiem, droga? Nic z tego nie rozumiem. Na moje oko, a nawet na oba, to bredzisz w malignie, o czymś tam. Ty to masz tę swoją umiejętność zaplątywania. Ogarnij się dziewczyno i mów konkretnie, bo mi się nie chce kolejny raz w symbolice plątać, metaforami umysł dręczyć. Znalazła się, patrzcie ją.
Gretchen! Wszystko rozumiem, poza tym czego oczywiście nie, ale dałabyś spokój. Co właściwie chcesz powiedzieć? Nieeee no wiem, że ty wiesz co. Jasne i oczywiste. Że też mnie tobą pokarało, że na ciebie trafić musiałam. Czy ktoś mógłby mnie uwolnić? Zlitujcie się ludzie.

- Wulgarna jesteś Druga, nawet jak słów nie użyjesz to prostactwo z ciebie wyłazi i czuć na odległość. Doceniłabyś. Mogłaś gorzej trafić...

- Odczep się Gretchen, z tym swoim poczuciem wyższości i lepszości. Nie zagarniaj mojej przestrzeni, nie zagarniaj. To ja umiem trzepnąć komu trzeba i ręką w stół uderzyć, nie zapominaj. Ty sobie tak lubisz być eteryczną Gretchen, co biegnie, patrzy, zatrzymuje się, gówno widzi, ale coś tam jej się widzi. Zginęłabyś beze mnie razem ze swoimi…

- Nie umiesz zamilknąć Druga, co? Nie umiesz. Wal sobie we mnie ile wlezie, proszę uprzejmie. Nie ty pierwsza, nie ostatnia. Więcej się spodziewałam, ale czego to ja się już nie spodziewałam. Jedynie proszę, żebyś nie zabierała głosu w sprawach, których nie rozumiesz, bo to żałosne jest.

- Wkurzyłaś się na mnie? Ty? Niebywałe. Może się pokłócimy, ale tak na serio?

- ...

- Nie możesz, prawda? Nie możesz się ze mną pokłocić. Nie teraz, bo jestem ci potrzebna. Od dawna nie byłam ci tak potrzebna. Gdybym umiała, to śmiałabym się diabolicznie.

- Irytujesz mnie

- Pewnie! Jakie piękne oraz okrąglutkie słowo: irytujesz. A może doprowadzam cię do pasji, szału, może jesteś wkurwiona? Co? No powiedz Gre, powiedz. Umiesz. Dawaj.

- Spadaj

- Ooooo! Toś się wspięła na wyżyny! Chyba się schowam sromotnie w najciemniejszy kąt. Czy ktoś mógłby jednak tej pani wyjaśnić...

- Czemuż ty się tak Druga do publiczności odwołujesz dzisiaj? Idź jak chcesz, nie szukaj alibi. Nikt cię nie przygarnie, sama sobie radź jakeś taka cwana. Może to i jest jakiś pomysł. Poszłabyś sobie, a ja oddech bym miała i brak ciśnienia. Przestałabym cię słyszeć, z tym twoim wiecznym no weź się nie daj Gretchen, walcz. Miałabym spokój.

- Sprawa postawiona jasno i uczciwie, ale niestety muszę odmówić. Jakże mi przykro, no jakże (korzystam z twojej formuły). Zostanę, żebyś się nie zagubiła, żeby miał cię kto kijem pierdolnąć (och!) jak będzie trzeba. Ty Gretchen jesteś jak ćma. Nie dość, że po nocach nie śpisz, to do światła lecisz.
Zostanę, żebyś nie zginęła.
Czegokolwiek byś nie powiedziała, to zostanę.

- Nie wiem Druga, na tę chwilę nie wiem, odpowiedzieć nie umiem… Pokłoćmy się kiedy indziej, będzie okazja. Wiem.

Jeszcze chwilę siedziały w fotelach, oddalone od siebie o jakieś, mniej więcej, kilkadziesiąt centymetrów. Najpierw wstała Gretchen i wyszła lekko zamykając drzwi.
Ileś minut później Druga dogasiła papierosa, dopiła Shiraz, wiedziała dokąd idzie. Walnęła dzwiami z całych sił.

Chwilę jeszcze słowa wisiały, sekundy dym się unosił...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Athair Ar Neamh - dla Pierwszej


Little Angel

Jeśli napiszę dziękuję, to będzie zbyt mało, bo co to znaczy niby? Wystukane na klawiaturze literki…

Słucham już trzeci raz. Wdzięczna, za tę piosenkę.

Druga się też zasłuchała, będą z niej ludzie kiedyś.

Wciąż jesteś, to dobrze.


Pax Deorum - dla Drugiej


Obie musicie być sobą

Niech jedna drugiej nie nawraca. Nie ma potrzeby.


Little Angel

Druga cały czas patrzy i słucha.

Najwyraźniej jest przejęta. Przejęta Druga, to jest coś. Nic nie mówi, nie kłapie. Słucha.

Coś mamrocze, żeby przekazać Ci to:

I od Gretchen Little Angel.

Jeszcze raz…

Z tym nawracaniem to powiedz to Drugiej, wiecznie się czepia Gretchen. Jest całkowicie nie do zniesienia.

Albo ja jej powiem. Powiem.

Powiem.

Niech sobie nie myśli.


Dziękuję

Będę tu wracał.


Bardzo proszę

i bardzo się cieszę.


Burza przeszła

Pioruny & ulewa.

Robak pozostał.

I toczy.

Tak wewnętrznie.

Gryzie

Sypie się próchno

Już niedługo

Wojna trwa

I wykańcza

Nic nie wykańcza lepiej

Jak zimna wojna

Samego ze sobą


Wciąż pada

kropla

za kroplą

szum wszechogarniający

przestanie

lecz pada

nadzieją

na światło

kiedyś


Jo..

Kiedyś..


Yhmm...


Oj Baby... Obie.

I tak nie zobaczycie więcej niż jest w Was samych.

A że jest sporo…

Uściski serdeczne. :)


Magia

Ten tekst miał się skończyć znacznie wcześniej, ale Druga się wtrąciła. :)

Odnoszę mgliste wrażenie też, że miał być o czymś innym. Druga jest czujna jak ważka!

Uściski podwójne


I całe szczęście, że się wtrąciła.

Ta Druga to skarb. Równoważny z Pierwszą.

Pierwsza bez Drugiej (i odwrotnie) mogłaby pojechać za daleko.
A tak, to panuje… ta… równowaga. Czy cóś.

Bredzę? Możliwe. Całkiem możliwe. :)


Może masz i rację, że dobrze

choć z tym skarbem to bym już nie przesadzała.

Na równowagę chętnie się zgadzam, a ponieważ w ogólności Twój komentarz mi się podoba to uznaję, że nie bredzisz :))

P.S No i proszę Cię, czy ja kiedykolwiek pojechałam za daleko?


No żesz kurde!

A gdzie ja napisałam, że pojechałaś za daleko? Hę?

No koniec świata, pani Popiołkowa. Normalnie – koniec.
I żadne podlizywanie się tu nie pomoże. W szczególności też nie.
No. Żeby mi to było przedostatni raz.
:)


No fakt!

Napisałaś, że mogłabym ewentualnie. :)

To byłby naprawdę koniec świata, Pani Kochana.

Obiecuję jednakowoż się poprawić i uważniej słowa dobierać. :)


Przeczytałem dopiero teraz

to mnie rozwaliło:

“ Zostanę, żebyś się nie zagubiła, żeby miał cię kto kijem pierdolnąć (och!) jak będzie trzeba.”

Przydaje się taki ktoś, co czasem jak trzeba kijem pierdolnie albo opierdoli:) albo jasno powie, nie, teraz robisz źle albo zostaw to itd

Taki głos w sobie albo jeszcze lepiej jakiś friend na zewnątrz:), znaczy druga osoba.

Enya pieknie śpiewa.

A ja nie moge się na niczym skupic i pewnie bredzę, ale co ja poradzę, że od 4 godzin sąsiedzi robią remont i wiercą, stukają, pukają itd
A mi się “dzień świra” przypomina:)

Kurde, czy ci ludzie nie rozumieją, że niektórzy w domu właściwie pracują głównie?

I znowu Enya cudnie smęcąca i znowu obrzydliwe wiercenie.

ten świat nie mógłby byc bardziej koherentny?
Jednorodny, bez takich dysonansów?

Pozdrawiam.

Więc pracować nie mogę, więc ten komentarz piszę.


Grzesiu

Ale przed kijem zawsze można chitrze uciekać :)

Świat nie może być jednorodny dysonansów pozbawiony. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak jest, ale tak jest.
I jakbym miała głębiej się nad tym zastanowić, to w sumie to nie jest takie najgorsze.
Wiesz, wyzwania codzienne, przystosowywanie się do zmian i inne tym podobne.

Taki rollercoster, czy jak to się pisze.

Pozdrowienia Grzesiu.


Subskrybuj zawartość