wyjechałam wczoraj na cały niemal dzień (ferie!), więc tutaj się nie udzielałam. Cieszę się teraz, bo dyskusja tak się rozwinęła.
Julll podała linka do wypowiedzi, o której myślałam.
Dziękuję Ci, Julll.
Jako osoba wierząca zazwyczaj zgadzam się z poglądami Terlikowskiego i jestem przekonana, iż prowadzi on w ten sposób swoistą ewangelizację. A wynika z tego uogólnianie i jest to naturalne. Każdy z nas ma wolną wolę i, jak wierzę, rozliczani będziemy z miłości.
Napisałaś u mnie: “Nie rozumiem tylko nadal, dlaczego pisał on, że staranie o dziecko
(z wszystkim konsekwencjami tego) to przejaw ludzkiego egoizmu”.
Ja to rozumiem tak (do teologii mi, jak wiesz, daleko): człowiek wierzący uważa Boga za Stwórcę, Dawcę życia i Kogoś, kto przygotował plan zbawienia właśnie dla niego. Stawia mu zadania, czasem nie daje tego, co ofiarował innym – to wszystko jest darem. I kiedy mówię: “niech będzie wola Twoja”, poddaję się temu planowi.
Albo wybieram swoją drogę. Mam wolą wolę, jestem wszak najdoskonalszym ze stworzeń – ale taki czyn to mój własny plan, a nie Boży pomysł na nie tu i teraz.
Zauważ, że T. Terlikowski naucza. I cenię go za to, bo głosi niewygodne prawdy – a każdy z czytelników, jeśli chce, może sobie je na spokojnie przemyśleć.
Przypomniała mi sie teraz historia mojej koleżanki, też polonistki :) Najpierw spotkałam ją gdzieś na stacji benzynowej – tankowali samochód przed wyjazdem w góry z maluśkim adoptowanym synkiem, rok później wyjeżdżali we czwórkę, z rodzonym młodszym dzieciątkiem. Dziś opowiada między jednym arkuszem a drugim o szaleństwie swoich dzieci. I tego szaleństwa życzę Ci serdecznie.
PS Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiale – ferie!
Baszko,
wyjechałam wczoraj na cały niemal dzień (ferie!), więc tutaj się nie udzielałam. Cieszę się teraz, bo dyskusja tak się rozwinęła.
Julll podała linka do wypowiedzi, o której myślałam.
Dziękuję Ci, Julll.
Jako osoba wierząca zazwyczaj zgadzam się z poglądami Terlikowskiego i jestem przekonana, iż prowadzi on w ten sposób swoistą ewangelizację. A wynika z tego uogólnianie i jest to naturalne. Każdy z nas ma wolną wolę i, jak wierzę, rozliczani będziemy z miłości.
Napisałaś u mnie: “Nie rozumiem tylko nadal, dlaczego pisał on, że staranie o dziecko
(z wszystkim konsekwencjami tego) to przejaw ludzkiego egoizmu”.
Ja to rozumiem tak (do teologii mi, jak wiesz, daleko): człowiek wierzący uważa Boga za Stwórcę, Dawcę życia i Kogoś, kto przygotował plan zbawienia właśnie dla niego. Stawia mu zadania, czasem nie daje tego, co ofiarował innym – to wszystko jest darem. I kiedy mówię: “niech będzie wola Twoja”, poddaję się temu planowi.
Albo wybieram swoją drogę. Mam wolą wolę, jestem wszak najdoskonalszym ze stworzeń – ale taki czyn to mój własny plan, a nie Boży pomysł na nie tu i teraz.
Zauważ, że T. Terlikowski naucza. I cenię go za to, bo głosi niewygodne prawdy – a każdy z czytelników, jeśli chce, może sobie je na spokojnie przemyśleć.
Przypomniała mi sie teraz historia mojej koleżanki, też polonistki :) Najpierw spotkałam ją gdzieś na stacji benzynowej – tankowali samochód przed wyjazdem w góry z maluśkim adoptowanym synkiem, rok później wyjeżdżali we czwórkę, z rodzonym młodszym dzieciątkiem. Dziś opowiada między jednym arkuszem a drugim o szaleństwie swoich dzieci. I tego szaleństwa życzę Ci serdecznie.
PS Mam nadzieję, że napisałam w miarę zrozumiale – ferie!
Agnieszka -- 15.01.2008 - 10:42