Bzdura. Nasze pomachiwania szabelką są jedyne wyrazem całkowitej nieumiejętności robienia “cichej polityki”, czyli osiągania celów za pomocą odpowiednich środków dyplomatycznych. I nie jest tak dlatego, że jak chce prawica narodowa – nasz głos jest ignorowany – lecz dlatego, że nie mówimy jednym głosem i w ogóle nie wyrażamy naszych racji jasno, w sposób przygotowany, uzgodniony z sojusznikami i zabezpieczony przed argumentami przeciwników. Kaczyści przenieśli na arenę europejską brutalną manierę dyskusji, w której oponentom z miejsca zarzuca się najgorsze intencje, prywatę i zdradę, wszystko obraca w cyniczną realpolitik nie próbując nawet aranżować kompromisów, uważając wszelkie ustępstwo za hańbę.
Nasza “głośna artykulacja” nie świadczy o żadnej sile ani tak naprawdę nie służy nam dobrze, bo jak w bajce o Jasiu, co wołał “wilk, wilk” – do naszych wrzasków nasi partnerzy już przywykli i przestało to na nich robić wrażenie. Nie potrafią już rozróżnić, czy krzyczymy w ważnej, czy w zupełnie błahej sprawie… Takiego partnera po prostu się... no właśnie – ignoruje i izoluje, uważając za groźnego dla międzynarodowego porządku i wspólnych interesów. Co oczywiście staje się kolejną pożywką do jeszcze bardziej agresywnych i radykalnych wypowiedzi na prawicy… Że dogadują się ponad naszymi głowami, że chcą nas “rozegrać”, itd.
Po prostu, jest dobra dyplomacja i jest zła dyplomacja. U nas, od czasu objęcia włądzy przez PiS dominuje dyplomacja fatalna a ostatnie ekscesy prezydenta to jest już w ogóle absolutne horrendum. Lech Kaczyński jest po prostu na swoim urzędzie postacią wybitnie szkodliwą a czasami wręcz niebezpieczną, czego przykład mieliśmy właśnie w Gruzji.
@Poldek
>> Polska siedząc cicho przegrywa…
Bzdura. Nasze pomachiwania szabelką są jedyne wyrazem całkowitej nieumiejętności robienia “cichej polityki”, czyli osiągania celów za pomocą odpowiednich środków dyplomatycznych. I nie jest tak dlatego, że jak chce prawica narodowa – nasz głos jest ignorowany – lecz dlatego, że nie mówimy jednym głosem i w ogóle nie wyrażamy naszych racji jasno, w sposób przygotowany, uzgodniony z sojusznikami i zabezpieczony przed argumentami przeciwników. Kaczyści przenieśli na arenę europejską brutalną manierę dyskusji, w której oponentom z miejsca zarzuca się najgorsze intencje, prywatę i zdradę, wszystko obraca w cyniczną realpolitik nie próbując nawet aranżować kompromisów, uważając wszelkie ustępstwo za hańbę.
Nasza “głośna artykulacja” nie świadczy o żadnej sile ani tak naprawdę nie służy nam dobrze, bo jak w bajce o Jasiu, co wołał “wilk, wilk” – do naszych wrzasków nasi partnerzy już przywykli i przestało to na nich robić wrażenie. Nie potrafią już rozróżnić, czy krzyczymy w ważnej, czy w zupełnie błahej sprawie… Takiego partnera po prostu się... no właśnie – ignoruje i izoluje, uważając za groźnego dla międzynarodowego porządku i wspólnych interesów. Co oczywiście staje się kolejną pożywką do jeszcze bardziej agresywnych i radykalnych wypowiedzi na prawicy… Że dogadują się ponad naszymi głowami, że chcą nas “rozegrać”, itd.
Po prostu, jest dobra dyplomacja i jest zła dyplomacja. U nas, od czasu objęcia włądzy przez PiS dominuje dyplomacja fatalna a ostatnie ekscesy prezydenta to jest już w ogóle absolutne horrendum. Lech Kaczyński jest po prostu na swoim urzędzie postacią wybitnie szkodliwą a czasami wręcz niebezpieczną, czego przykład mieliśmy właśnie w Gruzji.
Zbigniew P. Szczęsny -- 24.11.2008 - 23:42