Szczerze mówiąc, to nasz prezydent depczący po piętach Rosyjskim sołdatom — to dość groteskowa wizja.
Mam wrażenie, że Lech Kaczyński marzy by być de Gaullem.
Nic dobrego z tego nie wynika.
Już raz głośno pokrzykiwał w stolicy ogarniętej wojną Gruzji, że zamierza Rosji się przeciwstawić czy też powstrzymać... I co?
Teraz biega po pograniczu, robiąc aferę, że tam strzelają.
No niechże jeszcze poleci do Kaszmiru, by udowodnić, że tam możan wleźć na minę, albo wpadnie znienacka do strefy Gazy, żeby pokazać światu zagrożenie terrorystyczne ze strony palestyńskich bojówkarzy.
Jest takie powiedzenie: nie pchaj palców między drzwi.
Mam wrażenie, że nasz prezydent pakuje właśnie nasze palce w bardzo niebezpieczne drzwi. Argumentuje, że trzeba pokazać światu, że tam zawiasy skrzypią.
Ja zadam takie pytanie: co Polska powinna zrobić, gdyby naszego prezydenta na którejś takiej eskapadzie zabito?
Jak kojarzę, jedynym honorowym wyjściem z sytuacji jest wypowiedzenie wojny Rosji.
Czy Lech Kaczyński przy swojej osobistej odwadze wziął to pod uwagę?
Kurcze, Radek Sikorski swego czasu latał z kałachem po Afganistanie. Dziś jednak zajmuje się dyplomacją, uzbrojony w zupełnie inne środki. Bo on zdaje się widzieć różnicę między fachem polityka, a dziennikarza – awanturnika. A Kaczyński — lance w dłoń, bolszewika goń. Może i malowniczo wygąda na kasztance (przenośnia), ale nie tędy droga.
Poldku
Szczerze mówiąc, to nasz prezydent depczący po piętach Rosyjskim sołdatom — to dość groteskowa wizja.
Mam wrażenie, że Lech Kaczyński marzy by być de Gaullem.
Nic dobrego z tego nie wynika.
Już raz głośno pokrzykiwał w stolicy ogarniętej wojną Gruzji, że zamierza Rosji się przeciwstawić czy też powstrzymać... I co?
Teraz biega po pograniczu, robiąc aferę, że tam strzelają.
No niechże jeszcze poleci do Kaszmiru, by udowodnić, że tam możan wleźć na minę, albo wpadnie znienacka do strefy Gazy, żeby pokazać światu zagrożenie terrorystyczne ze strony palestyńskich bojówkarzy.
Jest takie powiedzenie: nie pchaj palców między drzwi.
Mam wrażenie, że nasz prezydent pakuje właśnie nasze palce w bardzo niebezpieczne drzwi. Argumentuje, że trzeba pokazać światu, że tam zawiasy skrzypią.
Ja zadam takie pytanie: co Polska powinna zrobić, gdyby naszego prezydenta na którejś takiej eskapadzie zabito?
Jak kojarzę, jedynym honorowym wyjściem z sytuacji jest wypowiedzenie wojny Rosji.
Czy Lech Kaczyński przy swojej osobistej odwadze wziął to pod uwagę?
Kurcze, Radek Sikorski swego czasu latał z kałachem po Afganistanie. Dziś jednak zajmuje się dyplomacją, uzbrojony w zupełnie inne środki. Bo on zdaje się widzieć różnicę między fachem polityka, a dziennikarza – awanturnika. A Kaczyński — lance w dłoń, bolszewika goń. Może i malowniczo wygąda na kasztance (przenośnia), ale nie tędy droga.
odys -- 25.11.2008 - 17:51