porównanie z arcyksięciem Ferdynandem to strzał tyleż niecelny co te w Akhalgori.
Po pierwsze Polska prowadzi (jeśli uznać, to co dziś, za prowadzenie) dwie polityki zagraniczne. Czasem zbieżne, ale jednak odrębne. Zagranica musi rozważać który z ośrodków jest właściwy. Niepoważne akcje prezydenta spychają go na margines i partnerem staje się rząd.
Jeśli nawet Kaczyńskiego by ustrzelili tam to wina by spadła na Saakaszwilego, Rosja i tak wykręciłaby się sianem. Powątpiewam czy śmierć watażki środkowoeuropejskiego doprowadziłaby do konfliktu zbrojnego, bo nikt nie ma w tym interesu.
odys
porównanie z arcyksięciem Ferdynandem to strzał tyleż niecelny co te w Akhalgori.
Po pierwsze Polska prowadzi (jeśli uznać, to co dziś, za prowadzenie) dwie polityki zagraniczne. Czasem zbieżne, ale jednak odrębne. Zagranica musi rozważać który z ośrodków jest właściwy. Niepoważne akcje prezydenta spychają go na margines i partnerem staje się rząd.
Jeśli nawet Kaczyńskiego by ustrzelili tam to wina by spadła na Saakaszwilego, Rosja i tak wykręciłaby się sianem. Powątpiewam czy śmierć watażki środkowoeuropejskiego doprowadziłaby do konfliktu zbrojnego, bo nikt nie ma w tym interesu.
sajonara -- 29.11.2008 - 08:18