Ależ Zachód doskonale wie, że Rosjanie nie są wiarygodni :-)))
Każdy o tym wie!
Problem polega na czym innym – jaka jest alternatywa?
Rosjanie pokazali, że dla obrony swoich interesów na Kaukazie gotowi są do interwencji zbrojnej. Z drugiej strony, EU pokazała coś dokładnie przeciwnego. Krótko mówiąc – nasz miejscowy bloger i mój gorący oponent, pan Jerzy Maciejowski przekonuje, że nikt na tzw. Zachodznie nie zechce umierać za Warszawę czy Gdańsk. Myślę, że nawet jeśli jest tak w tej chwili, to Polska ma szansę poprzez uczestnictwo w procesie europejskim na włączenie w struktury tego “Zachodu” na tyle, że gotowość do umierania za Warszawę będzie tam podobna do gotowości umierania za Madryt. Zajmie to parę lat, ale jest możliwe. Natomiast nie będzie to w przewidywalnej przyszłowści możliwe wobec Tibilisi. Za Tibilisi naprawdę nikt w Europie umierać nie zechce.
Zatem wszelkie dywagacje o alternatywnych kierunkach dostaw surowców przez Kaukaz są tak jakby zawieszone w próżni, ponieważ wydaje się, że każda poważniejsza próba materializacji takich planów będzie skutkować dalszą destabilizacją sytuacji i bardziej zdecydowanymi działaniami Rosjan. Kto zechce zainwestować ogromne fundusze w budowę instalacji przesyłowych, które mogą nie przetwać kilku miesięcy?
I dlatego koncepcja tzw. korytarza gruzińskiego nie wzbudza u nikogo wielkiego entuzjazmu (poza ortodoksyjnymi kaczystami, rzecz jasna).
Dlatego działania Lecha Kaczyńskiego na kierunku gruzińskim uważam za chybione.
Nam wypada mieć nadzieję, że obecny światowy spadek cen ropy i wysoka cena gazu z Rosji spowodują, że zwykłe motywacje ekonomiczne ukierunkują działania państw europejskich na udrożnienie pozostałych linii zaopatrzenia i rosyjskie ambicje zmonopolizowania sytuacji spalą na panewce. Mnie niepokoją jedynie niezborne i mętne działania rządu wobec skoordynowanej akcji UniCredito-Łukoil zmierzającej do przejęcia kontroli nad Lotosem. Polska ma obecnie bardzo ciekawą szansę na uwolnienie się spod rosyjskiej dominacji w zakresie zaopatrzenia w surowce energetyczne i szkoda byłoby tę szansę zmarnować. Szkoda, że motywujące działania PiSowskiej opozycji nie są skierowane w tę stronę. Ale czey można się akurat tego spodziewać po tych pustych czerepach?
@KL
Ależ Zachód doskonale wie, że Rosjanie nie są wiarygodni :-)))
Każdy o tym wie!
Problem polega na czym innym – jaka jest alternatywa?
Rosjanie pokazali, że dla obrony swoich interesów na Kaukazie gotowi są do interwencji zbrojnej. Z drugiej strony, EU pokazała coś dokładnie przeciwnego. Krótko mówiąc – nasz miejscowy bloger i mój gorący oponent, pan Jerzy Maciejowski przekonuje, że nikt na tzw. Zachodznie nie zechce umierać za Warszawę czy Gdańsk. Myślę, że nawet jeśli jest tak w tej chwili, to Polska ma szansę poprzez uczestnictwo w procesie europejskim na włączenie w struktury tego “Zachodu” na tyle, że gotowość do umierania za Warszawę będzie tam podobna do gotowości umierania za Madryt. Zajmie to parę lat, ale jest możliwe. Natomiast nie będzie to w przewidywalnej przyszłowści możliwe wobec Tibilisi. Za Tibilisi naprawdę nikt w Europie umierać nie zechce.
Zatem wszelkie dywagacje o alternatywnych kierunkach dostaw surowców przez Kaukaz są tak jakby zawieszone w próżni, ponieważ wydaje się, że każda poważniejsza próba materializacji takich planów będzie skutkować dalszą destabilizacją sytuacji i bardziej zdecydowanymi działaniami Rosjan. Kto zechce zainwestować ogromne fundusze w budowę instalacji przesyłowych, które mogą nie przetwać kilku miesięcy?
I dlatego koncepcja tzw. korytarza gruzińskiego nie wzbudza u nikogo wielkiego entuzjazmu (poza ortodoksyjnymi kaczystami, rzecz jasna).
Dlatego działania Lecha Kaczyńskiego na kierunku gruzińskim uważam za chybione.
Nam wypada mieć nadzieję, że obecny światowy spadek cen ropy i wysoka cena gazu z Rosji spowodują, że zwykłe motywacje ekonomiczne ukierunkują działania państw europejskich na udrożnienie pozostałych linii zaopatrzenia i rosyjskie ambicje zmonopolizowania sytuacji spalą na panewce. Mnie niepokoją jedynie niezborne i mętne działania rządu wobec skoordynowanej akcji UniCredito-Łukoil zmierzającej do przejęcia kontroli nad Lotosem. Polska ma obecnie bardzo ciekawą szansę na uwolnienie się spod rosyjskiej dominacji w zakresie zaopatrzenia w surowce energetyczne i szkoda byłoby tę szansę zmarnować. Szkoda, że motywujące działania PiSowskiej opozycji nie są skierowane w tę stronę. Ale czey można się akurat tego spodziewać po tych pustych czerepach?
Zbigniew P. Szczęsny -- 26.11.2008 - 01:33