sadzę, że jak zwykle problem leży w slownictwie i formulowaniu pytania.
Oóż zabijać oznacza w moim mniemaniu pozbawianie życia kogoś bez jego zgody, wręcz przy użyciu przemocy.
Natomiast problem, o którym piszemy, ma cos wspólnego ze zgodą osoby, ktorej rzecz dotyczy. I jest oparty na dobrowolności, a ta z kolei na tym, iż wiodący ku ostateczności proces można przyśpieszyć lub nie. Bo przecież proces ten zachodzi zawsze, bez względu na to, czy się zgadzamy czy nie.
Tytulowe sformulowanie pytanie w tej kwestii wygląda na świadomą (lub nie) erystykę. I nie ma nic wspólnego z rzeczywistymj problemem, choć może być swojego rodzaju ucieczką od odpowiedzi na prawidlowo postawione pytanie: czy mamy prawo (lub czy powinniśmy) decydować o swoim życiu, gdy idzie o rozwiązanie stateczne.
Wtrącę się jak zwykle bezczelnie, Pani Gretchen
sadzę, że jak zwykle problem leży w slownictwie i formulowaniu pytania.
Oóż zabijać oznacza w moim mniemaniu pozbawianie życia kogoś bez jego zgody, wręcz przy użyciu przemocy.
Natomiast problem, o którym piszemy, ma cos wspólnego ze zgodą osoby, ktorej rzecz dotyczy. I jest oparty na dobrowolności, a ta z kolei na tym, iż wiodący ku ostateczności proces można przyśpieszyć lub nie. Bo przecież proces ten zachodzi zawsze, bez względu na to, czy się zgadzamy czy nie.
Tytulowe sformulowanie pytanie w tej kwestii wygląda na świadomą (lub nie) erystykę. I nie ma nic wspólnego z rzeczywistymj problemem, choć może być swojego rodzaju ucieczką od odpowiedzi na prawidlowo postawione pytanie: czy mamy prawo (lub czy powinniśmy) decydować o swoim życiu, gdy idzie o rozwiązanie stateczne.
Niedzielne uklony
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 15.02.2009 - 09:00