Moja opinia jest czysto emocjonalna, jak mówiłam z powodu braku kompetencji merytorycznych.
Analogia (być może karkołomna) jaka pojawiła się w mojej głowie była taka, że ścisła współpraca z zaborcą jest podobną do ścisłej współpracy z najeźdźcą czy okupantem.
Sytuacje są zawsze różne. Dla mnie, podkreślam wyłącznie emocjonalnie, jest to podobna sytuacja. Z perspektywy zwykłego człowieka, a nie z perspektywy wielkiej polityki.
To, co piszesz o wiadomej z góry przegranej sprawie Powstania Styczniowego, wielu pisze o szansach Powstania Warszawskiego.
Z innej beczki – to co piszesz pod koniec o Wielopolskim, że był skłócony ze wszystkimi, że został sam, bez poparcia i także Rosjanie się od niego odsunęli, przywiodło do mojej głowy myśl, że może on był chory?
Taki brak krytycznego dystansu, zawzięcie się w swoich pomysłach, nieumiejętność słuchania, przekonanie o swojej nieomylności i w tych okolicznościach dążenie do swego za wszelką cenę...
Griszq
Moja opinia jest czysto emocjonalna, jak mówiłam z powodu braku kompetencji merytorycznych.
Analogia (być może karkołomna) jaka pojawiła się w mojej głowie była taka, że ścisła współpraca z zaborcą jest podobną do ścisłej współpracy z najeźdźcą czy okupantem.
Sytuacje są zawsze różne. Dla mnie, podkreślam wyłącznie emocjonalnie, jest to podobna sytuacja. Z perspektywy zwykłego człowieka, a nie z perspektywy wielkiej polityki.
To, co piszesz o wiadomej z góry przegranej sprawie Powstania Styczniowego, wielu pisze o szansach Powstania Warszawskiego.
Z innej beczki – to co piszesz pod koniec o Wielopolskim, że był skłócony ze wszystkimi, że został sam, bez poparcia i także Rosjanie się od niego odsunęli, przywiodło do mojej głowy myśl, że może on był chory?
Taki brak krytycznego dystansu, zawzięcie się w swoich pomysłach, nieumiejętność słuchania, przekonanie o swojej nieomylności i w tych okolicznościach dążenie do swego za wszelką cenę...
Gretchen -- 04.08.2008 - 10:46