Zamiast czyli Amen

Ty, Panie tyle czasu masz,

Tak przynajmniej myślę. “Wieczność” to chyba dużo, długo…

Mieszkanie w chmurach i błękicie,

To prawie jak ja (wybacz zuchwałość), ale piąte piętro, to piąte…

A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie

Ot, rachunki, przedszkole, praca, co zrobić na obiad, wyskoczyć gdzieś czasem, i takie tam zwykłe rzeczy jakich wiele. Daj, abym zdążyła…

A skoro wszystko lepiej wiesz,
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka,

Zdarzało się, że i ja patrzyłam na świat z lotu ptaka. Nie wiedziałam potem wszystkiego lepiej, więc to pewnie nie o to chodzi…

To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać?

Czemu…

Ja się nie skarżę na swój los,
Potulna jestem jak baranek

Nie skarżę się. Nie skarżyłam i nie będę. Bo do kogo? I na kogo? Taką mnie stworzyłeś...

I tylko mam nadzieję, że…
Że chyba wiesz co robisz Panie.

Nooooo…. Szkoda byłoby, gdyby to wszystko tak bez powodu, bez sensu…

Ile mam grzechów, któż to wie?
A do liczenia nie mam głowy,

hmmm… Różne rzeczy w życiu robiłam i robiła będę. Człowiekiem tylko jestem…

Wszystkie darujesz mi i tak,
Nie jesteś przecież drobiazgowy

Tak myślę. Obiecałeś: “którym odpuścicie będą odpuszczone…”

Lecz czemu mnie do raju bram,
Prowadzisz drogą taką krętą?
I czemu wciąż doświadczasz tak,
Jak gdybyś chciał uczynić świętą?

???

Nie chcę się skarżyć na swój los,
Nie proszę więcej niż dać możesz

Prosić zawsze można: “Proście, a będzie wam dane…”

I ciągle mam nadzieję, że…
Że chyba wiesz co robisz Boże

Bo gdybyś nie wiedział, to wtedy kto, no???

To życie minie jak zły sen,
Jak tragifarsa, komediodramat,
A gdy się zbudzę westchnę, cóż
To wszystko było chyba zamiast

Nie taki znów zły. Normalny: i taki i siaki… Zwykły taki…

Lecz póki co w zamęcie trwam,
Liczę na palcach lata szare

Pięć... Szósty już właściwie. Może potem będzie “siedem lat tłustych”? A co, jeśli tłusto już było?

I tylko czasem przemknie myśl,
Przecież nie jestem tu za karę

Ale czasem tylko…

Dziś czuję się jak mrówka,
Gdy czyjś but tratuje jej mrowisko

Tak właśnie się czuję. Jak mrówka…

Czemu mi dałeś wiarę w cud,
A potem odebrałeś wszystko?

Sprawdzasz mnie, prawda? Sprawdzaj, sprawdzaj… Ale niczego nie mogę obiecać.

Nie chcę się skarżyć na swój los,
Choć wiem jak będzie jutro rano
Tyle powiedzieć chciałam Ci
Zamiast pacierza na dobranoc

...
AMEN

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Grzesiu...

Proszę.


O jak szybko,

na Dorcię, widzę, zawsze liczyć można.

Świetne to jest, momentami smutne, momentami pozytywne, momentami głębokie, momentami cudownie naiwne (to komplement)

Pod wrażeniem żem, słucham piosenki właśnie, aaaa, zmień link, bo nie działa filmik, no.

P.S. Odpowiedziałem ci u siebie w podziemiach.

pzdr


Zmieniłam link

Dzięki za czujność :)
Idę do Ciebie.
a, i sprawdź priwa, bo wkrótce coś prześlę.


O już zmienione,

ty widzę szybka jesteś, no:)


*

tecumseh

ty widzę szybka jesteś, no:)

NIe we wszystkim, Grześ, nie we wszystkim :P


Dorciu

Nie wiem czy ten komentarz będzie “pasujący”, bo tak szczerze mówiąc od pewnego czasu mam obawy wypowiadając się na tematy związane z “religią i duchowością”.
Po prostu, moje obserwacje wskazują, że świat (czyli my) poszedł w kierunku totalnego skretynienia, co m.in. przejawia się w tym, że i na tematy związane z tą materią nie bardzo potrafimy rozmawiać bez uprzedzeń.
Wciśnięcie nam paragrafów dotyczących “obrazy uczuć religijnych” skutkuje w takich rozmowach albo “ble-ble ple-ple” (jak mawia Pan Podróżny), albo okopaniem się na “z góry upatrzonych pozycjach” i nawalaniem czym popadnie. ;)

Ale wracając do “piosenki” (w cudzysłowie, bo to słowo bardzo mi tu nie pasuje).
Jest dobra i dobrze zaśpiewana. Jednak, kiedy analizuję tekst, to wszystko się we mnie burzy. Podam Ci przykład, niezbyt obrazoburczy.
Geppert śpiewa:

Nie chcę się skarżyć na swój los,
Nie proszę więcej niż dać możesz

A Ty piszesz (zgodnie z przesłaniem zawartym w tekście piosenki)

Prosić zawsze można: “Proście, a będzie wam dane…”

Tymczasem moja dusza na ten zaśpiew odpowiada:
“Figa z makiem. O nic nie będę prosić. Wybieram opcję “szukajcie a znajdziecie”.

Jest tego więcej. To tylko jeden przykład. :)

ps. Jak się nauczysz, to wtedy wywal. ‘OK?
I nie psuj mi wizerunku wrednej baby pisząc do mnie “Magio ukochana”. :D


Widzisz, Magio,

po mojemu z “religią i duchowością” jest tak, że to jest tak indywidualna sprawa, że nie idzie z tym dyskutować. Uczucia i odczucia to wielka, tajemnicza nić łącząca z Bogiem/Stwórcą/Duchem/Mocą/Dobrem/...
I nikomu nic po tym, że Twój i mój odbiór zupełnie inny, prawda?
Ja podejżewam, że gdybym dziś to pisała (notka powstała ok. roku temu), pewnie coś bym zmieniła. Ale celowo tego nie robiłam.
Tak jest dobrze. Bo w końcu to wyraz stanu ducha w jakimś kawałku mojego życia.
Pozdrawiam CIę, “wredna Babo”(?)


Ps: Magio

Wykasowałam :)


PS 2:

jakby co, zapomnienie jakieś, czy jak, to będę nagabywała :)
Dzięki, pozdrawiam serdecznie


Teraz spostrzegłem,

wrzuciłeś tekst ten o 22.22, fajnie to wygląda:)

Lubię takie przypadki(?)


Dorciu

Nie pamiętam swojego komentarza z wtedy.

Ta piosenka coś we mnie poruszała od lat. Pewnie tak została napisana i zaśpiewana, żeby tak było. Piosenek na nieszczęście jest bardzo dużo.
Tak mało jest piosenek na szczęście, mądrych i podobnie poruszających.

Pozdrowienia Dorciu.


Gre,Ja pamiętam, że napisałaś, że niepokojąca jest moja

interpretacja.
Myślę, że interpretacja takiego tekstu zależy od stanu ducha.
Choć ja, po głębszej analizie, dziś napisałabym tak samo.

Ściski, Gre. Widzę, że jesteś w sieci :)


Duchowość

goofina

“Figa z makiem. O nic nie będę prosić. Wybieram opcję “szukajcie a znajdziecie”.

A może mówisz o tym samym, tylko innym językiem. Bo, jak na mój gust i jedno, i drugie do tego samego celu prowadzi.

Dowód logiczny:

1. Bóg nie daje proszącemy kamienia zamiast ryby. A więc nie daje wyproszonego by człowieka zgubić.. . ( zabrzmiało jakbym był ambasadorem Pana Boga – nie jestem, tylko Go śledzę.. )

2. Kto szuka, znajduje. To znaczy, ze Pan Bóg nie daje człowiekowi ( stwarzając go ) pragnień które mają go zgubić.. , ale przeciwnie. Problem w tym, że człowiek autentyczne, głębokie pragnienie duszy ( głębokie aż do szpiku kosci ) chce zaspokoić półśrodkami, gdyż traci cierpliwość w czekaniu na nadejście obiecanego spełnienia. Obiecanego w akcie stwórczym albo poczęcia( jak kto woli ).

Zapytasz, a skąd o tym wiesz mądralo. A ja odpowiem na to pytanie, albo nie odpowiem. To zależy.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


@Poldek

Ja

“Figa z makiem. O nic nie będę prosić. Wybieram opcję “szukajcie a znajdziecie”.

Poldek

A może mówisz o tym samym, tylko innym językiem. Bo, jak na mój gust i jedno, i drugie do tego samego celu prowadzi.

Raczej nie. “Proszenie o coś” a “szukanie czegoś” to słowa opisujące dwa różne pojęcia i dwie różne czynności.
Człowiek, który preferuje aktywność własną, być może sięgnąłby po słownik języka polskiego by sprawdzić znaczenie tych słów.
Człowiek, który preferuje aktywność cudzą, być może poczeka aż jego prośba o objaśnienie tych słów się spełni.

Mieszanie ryb z kamieniami jest jeszcze bardziej alogiczne.
I to by było na tyle jeśli chodzi o Twój “dowód”.


Magia

goofina
Ja

” “Proszenie o coś” a “szukanie czegoś” to słowa opisujące dwa różne pojęcia i dwie różne czynności.
Człowiek, który preferuje aktywność własną, być może sięgnąłby po słownik języka polskiego by sprawdzić znaczenie tych słów.
Człowiek, który preferuje aktywność cudzą, być może poczeka aż jego prośba o objaśnienie tych słów się spełni.

Mieszanie ryb z kamieniami jest jeszcze bardziej alogiczne.
I to by było na tyle jeśli chodzi o Twój “dowód”.

1. Primo: ja nie dowodziłem lecz wskazywałem na analogię.
2. Primo: polecam sprawdzenie znaczenia tego, co Chrześcijanie nazywają Opatrznością Bożą.

Może to sprawi, że dostrzeżesz analogię pomiędzy szukaniem a proszeniem. W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.

Pokręconie, co nie? Jest w tym jednak głęboka logika. Nie każdy ją widzi.

Pozdrawiam.

************************
W drodze do źródła.. .


Ależ oczywiście, Poldku.

Wg Twojej alogicznej “logiki”:
1) czasowniki “szukać” i “prosić” można, a nawet należy, stosować zamiennie,
2) zaś “dowód logiczny” znaczy tyle, co “analogia”.

Zdania (z moimi wytłuszczeniami, za co z góry przepraszam):

W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.

są majstersztykiem sprzeczności.

Kto Cię uczył logiki? – zakładając, że w ogóle kiedykolwiek zetknąłeś się z takim “dziwadłem”, jak logika.


Magia

goofina

Wg Twojej alogicznej “logiki”:
1) czasowniki “szukać” i “prosić” można, a nawet należy, stosować zamiennie,
2) zaś “dowód logiczny” znaczy tyle, co “analogia”.

Zdania (z moimi wytłuszczeniami, za co z góry przepraszam):

W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.

są majstersztykiem sprzeczności.

Kto Cię uczył logiki? – zakładając, że w ogóle kiedykolwiek zetknąłeś się z takim “dziwadłem”, jak logika.

napracowałaś się ale nie uwzględnilaś wszystkich przesłanek. A chodzi o drugie “Primo” – najważniejsza przesłanka, bez której rzeczywiście w zdaniu które napisałaś są sprzeczności.

pozdrawiam.

************************
W drodze do źródła.. .


Znakomite, Poldku

Chcesz wszem i wobec zasugerować, że nad alogicznością Twojego rozumowania i wypowiedzi czuwa Opatrzność Boża?

:D


Magio, bój się Boga, jaka alogiczność?

Uprzedzając Twoje pytanie usiłuję sobie przypomnieć, nazwisko tego, który uczył mnie logiki.

Był to stary profesor Instytutu Filozofii UW, tak stary, że zdązył brać udział w nagonce na prof. Kołakowskiego.:)
Przy tym był strasznym pijusem, lecz inteligentnym, świetnym i wymagającym nauczycielem.
Dowodem na to jest fakt, że po całym dniu egzaminowania, okazało się, że z kilkudziesięciu osób, jedynie mnie udało się zdać.
I to na 4+.:))

Jesteś pewna, że akapit:

“W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.” jest majstersztykiem sprzeczności?

Bez jaj, proszę...

Poldek wcale nie musi się mylić pisząc, że (w rzeczywistości wiary), czy to prosząc, czy szukając zawsze sie zyskuje.
Bo akurat ten zysk ma wymiar ogólny, więc ogólnie się zyskuje.
Nie zawsze zyskując konkretnie to, o co się prosi, czy konkretnie to, czego się szuka.

Innymi słowy; choć nie zawsze zyskuje się konkretnie to czego się pragnie, to zyskuje się zawsze, bo znajduje lub otrzymuje się coś (co innego).

I gdzie tu brak logiki?
Wybacz, ale w tym co pisze Poldek nie dostrzegam żadnej sprzeczności.

Pozdrawiam serdecznie


Nie, ależ skąd! Ja?! :D

Yasso, mnie teologiczna egzegeza Poldkowych wypowiedzi nie interesuje. O ile mi wiadomo komentarze Poldka nie należą (jeszcze?) do świętych tekstów czy poematów hagiograficznych. Zatem, nie muszę wyłuskiwać z nich metafor, szukać alegorii czy odniesień symbolicznych o znaczeniu teologicznym.

A teraz odłóż na bok, jeśli Łaska czy też Opatrzność Boża pozwoli, swoje przekonania, poglądy, wiarę, sympatię, czy co tam sobie winszujesz i jeszcze raz przeczytaj zdania napisane przez Poldka z uwzględnieniem zaznaczonych przeze mnie słów.
Oznacz sobie te zdania kolejno jako p, q, r, czy jak tam sobie chcesz, i zobacz, co z tego wychodzi. Oprócz bigosu.

Ściski.


Chłe...chłe...chłe...Magio,

przepraszam najmocniej, ale co mam odkładać? Coś, czego nie używałem?

Ja tu słowa nie napisałem o kanonicznych tekstach, o Opatrzności i Łasce Bożej. Sorki, ja tylko o logice…:))

I przykro mi, ale nawet po oznaczeniu zdań alfą, betą i gammą, nadal wychodzi, ze wywód Poldka jest czysty i klarowny. Niczym barszcz swiąteczny!

Mam jakiś feler? Czy zmienić alfabet?
A może to Twój jest ten bigos?
Przyznaj się, bo doskonale konweniuje z poldkowym barszczykiem.:))

Tak przy okazji; pamietasz, jak Himilsbach miał robić karierę w Hollywood?
Mitrężył biedaczysko czas i energię na naukę języka, aż do czasu, gdy sprawa się rypła.
Co pan Janek, w charakterystyczny dla siebie sposób, skonstatował: “No i jak chuj zostałem z tym angielskim…”

To tylko taka mała dygresja, w związku z pragnieniem konkretu a zyskaniem w ogóle.:))

Pozdrawiam serdecznie


Ależ to ja przepraszam najmocniej! Mea magica culpa!

Nie będę wchodzić w bezproduktywną polemikę. Proszę jednakże uprzejmie zważyć, Yasso, różnice znaczeniowe między rzeczownikami “polemika” a “dyskusja”. No, chyba, że to teź “nic nieznaczący przypadeczek”.

Oczywiście wszystko jest “richtig”.
Nie mam w chałupie cukru, a tu przylazł Ktoś, kto chce cukru do jakiegoś napoju.
Szukam po kuchennych szafkach i szufladach. Proszę Opatrzność Bożą o krztynę cukru w mojej kuchni. Jest curry, pieprz i liście laurowe. Cukru nie ma!
Wypadam biegiem do sklepu za rogiem. Dyszę w stronę pani za ladą: “Poproszę kilogram cukru”. Otrzymuję kilogram… soli. Płacę. Wychodzę ze sklepu błogosławiąc Opatrzność Bożą, która czuwa nade mną nieustająco. Niewątpliwie COŚ otrzymałam.

No. I to by było na tyle – jak mawiał pewien klasyk.


Na Teutatesa! Magio!

Przecież ja mam odkładać na bok Opatrzność Bożą!
Tak się nie godzi, wchodzisz w moje buty!

Historyjka ładna, aczkolwiek mająca dość luźny związek z akapitem mającym być majstersztykiem sprzeczności. A co za tym idzie; z jego krytyką opartą o zasady logiki formalnej.

Współczuję Ci, ze zostałaś z solą, zamiast upragnionego cukru. Niczym Jan Himilsbach ze swoim angielskim w miejsce niewypitych flaszek.
Ale postaraj się myśleć pozytywnie; w domu sól przyda się zawsze, a cukier to biała śmierć!:)))

Pozdrawiam serdecznie, dobranoc


O nikim innym nie myślałam pisząc swoją wyimaginowaną opowiastkę

jak tylko o Himilsbachu.

Aż tak trudno było to zauważyć, drogi Logiku 4+? Czyż nie wspomniałam na wstępie poprzedniego komentarza, że nie zamierzam się wdawać w pustą polemikę?

Mea culpa. Mea magica culpa!

Dobrej nocy.


O Czysty Rozumie, sie wie przecież.:))

Magio, popatrz tylko ile frajdy mi przysporzyłaś:
gromisz Poldka za alogiczność, pieklisz się na jego rzekomy majstersztyk sprzeczności.
Do mnie apelujesz abym przeanalizował z tego majstersztyku zdania p, q i r.

A, gdy w końcu okazuje się, że, pomimo Twojego nieustannego mieszania do spraw nauki Opatrzności Bożej, z punktu widzenia logiki formalnej wywód Polka jest bez zarzutu, z surowego logika przeistaczasz się w Jana Himilsbacha.:))

Mnie to pasi: bez względu na to czy ma to miejsce w poważnej dyskusji czy pustej polemice.:))
Dziękuję serdecznie.

Również życzę Ci dobrej i spokojnej nocy.


Magia, Yassa

Magio, jako wytrawny krytyk rozumowania w zakresie logiki, powinnaś brać pod uwagę wszystkie przesłanki które były brane pod uwagę w rozumowaniu z którego płynął wniosek. Ty jednak jedną pominęłaś świadomie, co jest poważnym błędem metodologicznym w podejmowaniu się analizy wnioskowania logicznego. To jest dla mnie przesłanką do przekonania, że w kwestiach dotyczących logiki w tematach dotyczących Wiary, jesteś nieobiektywna i stronnicza. Gdybyś chciała być obiektywna i rzetelna spełniłabyś wymóg włączenia wszystkich przesłanek do oceny wartości logicznej rozumowania i wniosku.

To, że nawet Twoja ocena okazała się ( bez uwzględnienia tej przesłanki ) błędna dodaje mocy przesłance braku obiektywności Twoich ocen wynikania logicznego jakie będziesz może werbalizować komentując wpisy, komentarze z pogranicza Wiary.

Dziękuję Yasso, za zabranie głosu. Tak klarownie nie potrafiłbym wykazać Magii jej błędnej oceny. Mam nadzieję, że mogę się zwracać po pomoc w innych przypadkach. :-))))

Pozdrawiam.

************************
W drodze do źródła.. .


Prawda, że wszystko da się ślicznie "wytłumaczyć"?

Moja opowiastka nie była usankcjonowaniem prawdziwości Twoich wypowiedzi, Poldku, lecz przykładem ilustrującym ich “egzegezę” w wykonaniu Yassy.
[Himilsbach, zapodany przez Yassę, to jeszcze jeden przykład. Nic więcej.]

Podsumowując: istnieją ludzie, którzy widząc dziurę w swoim parasolu i padający deszcz, przynajmniej próbują parasol naprawić.
Istnieją też ludzie, którzy widząc dziurę w swoim parasolu i padający deszcz, będą “prosić” o ustanie deszczu.

Tym drugim, bez względu na to czy będzie dalej padać czy też opady ustaną, nie wytłumaczy się, że ich “prośby” nie miały żadnego wpływu na określone warunki atmosferyczne. Dla nich, w przypadku ustania opadów, będzie to świadczyło o sprawczej mocy ich “próśb”. Kiedy zaś deszcz nie przestanie padać, będzie to świadczyło o tym, że za mało starali się “prosząc”. W ich przekonaniu, tak czy inaczej, “coś” otrzymują. “Coś” w postaci własnego, irracjonalnego mniemania o słuszności obranej drogi myślenia życzeniowego.

Papatki.


Magia

goofina

Moja opowiastka nie była usankcjonowaniem prawdziwości Twoich wypowiedzi, Poldku, lecz przykładem ilustrującym ich “egzegezę” w wykonaniu Yassy.
[Himilsbach, zapodany przez Yassę, to jeszcze jeden przykład. Nic więcej.]

Podsumowując: istnieją ludzie, którzy widząc dziurę w swoim parasolu i padający deszcz, przynajmniej próbują parasol naprawić.
Istnieją też ludzie, którzy widząc dziurę w swoim parasolu i padający deszcz, będą “prosić” o ustanie deszczu.

Tym drugim, bez względu na to czy będzie dalej padać czy też opady ustaną, nie wytłumaczy się, że ich “prośby” nie miały żadnego wpływu na określone warunki atmosferyczne. Dla nich, w przypadku ustania opadów, będzie to świadczyło o sprawczej mocy ich “próśb”. Kiedy zaś deszcz nie przestanie padać, będzie to świadczyło o tym, że za mało starali się “prosząc”. W ich przekonaniu, tak czy inaczej, “coś” otrzymują. “Coś” w postaci własnego, irracjonalnego mniemania o słuszności obranej drogi myślenia życzeniowego.

Papatki.

Cała wypowiedź jaką powyżej prezentujesz jest tak samo prawdziwa jak i fałszywa. A to dlatego, ze nie piszesz o konkretnych ludziach ale o ludziach co do których zakładasz właśnie taką postawę wobec ich doświadczenia niesprawności parasola oraz padającego deszczu.

Innymi słowy, wymyśliłaś sobie bajeczkę o niezidentyfikowanych ludziach którzy mają swoją postawą potwierdzić Twoje tezy. Nawet zgrabnie Ci poszło. Ale to tylko opowiastka.

************************
W drodze do źródła.. .


Kolejne objawienie....

Cała wypowiedź jaką powyżej prezentujesz jest tak samo prawdziwa jak i fałszywa. A to dlatego, ze nie piszesz o konkretnych ludziach ale o ludziach co do których zakładasz właśnie taką postawę wobec ich doświadczenia niesprawności parasola oraz padającego deszczu.

Czy fizycy wyróżniając cechy właściwe neutrinom odnoszą się do konkretnych neutrin?
Czy biolodzy wyróżniając spośród innych komórek komórki glejowe, odnoszą się do konkretnych komórek glejowych?
Czy psycholodzy wyróżniając cechy charakterystycznie dla psychopatii, odnoszą się do konkretnych psychopatów?

Patrząc przez pryzmat Twojej pokręconej logiki, powyższe przykłady są “tak samo prawdziwe jak i fałszywe”, bowiem nie odnoszą się do konkretnych neutrin, konkretnych komórek glejowych i konkretnych psychopatów.

Gratulacje!

Zapodasz jeszcze coś równie nowatorskiego?

ps. Nie zapomnij wezwać na pomoc Yassę, żeby dokonał kolejnej “egzegezy” – czyli wyjaśnił “wszem i wobec” co mogłeś mieć na myśli pisząc kolejny komentarz.


Magio

OK. Skoro twierdzisz, że mówisz o zachowaniach ludzi które mają miejsce, na pewno dysponujesz jakimiś badaniami na reprezentacyjnej próbce – na których opierasz swój wniosek.

A ponieważ przywołujesz biologów, fizyków i psychologów: sugerujesz, że stosujesz naukową metodę dochodzenia do prezentowanego wniosku.

No to zaprezentuj metodę badania, wybraną grupę badanych( przedstaw kryteria doboru respondentów) i jakiej wielkości była to próba.

Chyba, że Twój wniosek jest tylko niepotwierdzoną hipotezą.. – ale wtedy powinnaś to zaznaczyć dla rzetelności i uczciwości nie tylko intelektualnej. Wszak prezentujesz podobne metody badania i dowodzenia jak biolodzy, fizycy i psychologowie. Chyba, że wymieniasz ich w innym celu – może własnie ich poddałaś badaniu i oni byli owymi ludźmi z dziurawymi parasolkami.. .

Pozdrawiam.

p.s.
Yassa pisze gdzie i kiedy chce oraz na tematy które chce. Jeśli jesteś ciekawa jego opinii w jakiejś kwestii, zapytaj go osobiście.

************************
W drodze do źródła.. .


Poldku

przy rostrzyganiu wszelakich sprzeczności, polecam się na przyszłość,
jednak w teologi, niestety, nie czuję się najmocniejszy.:))

Serdecznie pozdrawiam


Yassa

scroll

przy rostrzyganiu wszelakich sprzeczności, polecam się na przyszłość,
jednak w teologi, niestety, nie czuję się najmocniejszy.:))

Serdecznie pozdrawiam

Nawet nie mam takich oczekiwań w zakresie teologii. Natomiast w zakresie poprawnego wnioskowania logicznego jak najbardziej. Przecież nawet teolog musi przeprowadzać rozumowanie i dowodzenie zgodnie z wymogami logiki formalnej. Inaczej nie będzie to teolog ale jakaś podróba. I w tym zakresie jak najbardziej zapraszam w “zakątki” moich wpisów – także dla mojego dobra. :-))))

Pozdrawiam !!!

************************
W drodze do źródła.. .


Coraz śliczniej...

Poldku, jeśli pamięć mnie nie myli (Pan S. oddalił się gdzieś bez powiadomienia), to zastosowałeś nr 16, czyli mutatio controversiae.

A teraz doświadcz, tego na sobie, bo ja też mogę zabawić się w dwuwymiarowego, bezmyślnego płaszczaka.
Poproszę o naukowy dowód na słowa:
“W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.”

Oczywiście chodzi tu o dowód spełniający wszelkie kryteria metodologii naukowej.

Przyjemnie? Jak się czujesz?

A tak przy okazji. Poprosiłeś już o ustanie opadów i/lub o naprawę parasola przez “Opatrzność Bożą”?
A jeśli tak, to czy zamianę opadów deszczu na opady śniegu też uważasz za ingerencję tejże Opatrzności na skutek Twoich działań “proszalnych”?
Jeśli zaś Opatrzność nie “naprawiła parasola” za to w sposób “cudowny” zaczął działać uszkodzony mikser (lub cokolwiek innego), to czy mógłbyś zaprezentować stosowną wykładnię teologiczną dla tegoż szczęsnego zdarzenia?
Oczywiście, posługując się metodologię naukową w sensie ścisłym.

Pozdrawki.


Magia

goofina

Poldku, jeśli pamięć mnie nie myli (Pan S. oddalił się gdzieś bez powiadomienia), to zastosowałeś nr 16, czyli mutatio controversiae.

Nie wiem kim jest pan S.

“W rzeczywistości wiary, niezależnie czy proszę czy szukam – zawszę znajduję a prosząc zyskuję. Ale nie zawsze otrzymuję to, o co proszę i nie zawsze znajduję to, czego szukam. Jednak wierząc ma pewność, że warto szukąć i warto prosić, bo zawsze otrzymuję.”

Jeśli nie rozumiesz tego co napisałem, mogę to rozwinąć. Do pozostałych kwestii nie będę się odnosił gdyż nie interesuje mnie ping-pong jaki rozgrywasz od kilku postów. Szkoda czasu i energii.

Pozdrawiam.

************************
W drodze do źródła.. .


Przepraszam najuprzejmiej...

W swojej ignorancji wydawało mi się, że na wydziałach teologii wykłada się łacinę.
Wychodzi na to, że niekoniecznie. Zresztą podstawowy kurs filozofii też musi być jakiś mocno okrojony. Inaczej nazwisko pana S. nie stanowiłoby osi pierwszej części Twojego komentarza, nespa?

Przedostatnie zdanie to połączenie (jak domniemywam, bazując na mej nędznej pamięci) nr 23 z nr 14.

Dodasz coś jeszcze?


Dorciu

Teraz już wiesz dlaczego napisałam Ci, że mam obawy wypowiadając się na tematy związane z “religią i duchowością”?

Podejrzewam, że wiedziałaś to już wcześniej, kiedy pisałaś, “że to jest tak indywidualna sprawa, że nie idzie z tym dyskutować. Uczucia i odczucia to wielka, tajemnicza nić łącząca z Bogiem/Stwórcą/Duchem/Mocą/Dobrem/...
I nikomu nic po tym, że Twój i mój odbiór zupełnie inny, prawda?”

Prawda, Dorciu. Tak dla mnie oczywista, że nie odpowiedziałam na ten komentarz. Po co miałam powtarzać po Tobie?
Ale, jak widać, zawsze trafi się ktoś z “misją”. Ktoś kto będzie “ewangelizował”. Na szczęście już nie “ogniem i mieczem”. Ktoś, kto nic nie rozumie. Ktoś, kto nawet nie stara się zrozumieć tej “indywidualnej sprawy”, istoty tej spersonalizowanej “tajemniczej nici”.
Fuj!...


Magio, Poldku

To, że się nie wcinam, nie znaczy, że mnie tu nie ma. Przyczytuję się z uwagą Waszej dyskusji.
Tyle.
Komentować nie chcę, wiecie dlaczego.
Pozdrawiam niemniej serdecznie :)


Dorcia

Dyskusja z mojej strony zakończona.. – nie widzę jej najmniejszego sensu. Rzekłbym, “aura” jakaś nie sprzyjająca.. . :-)))

Pozdrawiam również.

************************
W drodze do źródła.. .


Wiecie, Dorciu, wiecie. :)

Potraktuj tamten komentarz jako informacyjny i kończący rozmowę.

ps. O “aurze” nie odważyłabym się nawet zaczynać rozmowy, bo to takie… ezoteryczne (żeby nie powiedzieć – gnostyckie) pojęcie jest. :D


Subskrybuj zawartość