nie zapominaj o misjonarzach, niesieniu kaganka…
odwracasz kota ogonem, bo nie mówimy o problemie gwałciciela, który zresztą jako osoba upośledzona nie będzie paragrafem objęty – mowimy od zdeformowanym kanocku, owocu lędźwi dewianckich.
Eugenika się kłania.
nie bądź pan taki cwany – my nie rozmawiamy o samym procesie aborcji, a o zezwoleniu nań. A to już kwestia ideolo.
Kwestia pozwolenia na aborcję nie wynika – w świetle prawa, z tego, że nie mamy do czynienia z człowiekiem ale z tego, że w szczególnych przypadkach odpowiedzialność za to “czy ma żyć” ponosi Matka. Prawo tutaj nie traktuje tego jak zabójstwo.
Natomiast w świetle nauk medycznych, nie ma żadnych wątpliwości, że wraz z poczęciem mamy do czynienia z autonomicznym życiem osoby ludzkiej. Warunkuje to kod genetyczny który już determinuje cały rozwój człowieka aż do naturalnej śmierci. A więc szukasz ideologii tam gdzie jest nauka.
Zaś kwestia tego czy wolno czy nie, jest to kwestia przede wszystkim moralna a potem prawna. Bo jestem przekonany, że wiesz o tym, że nie wszystko czego nie zabrania prawo karne jest w porządku moralnie.
Nie oszukujmy się, można udawać, że tak nie jest, wyślizgiwać się jak piskorz, ale problem aborcji czy in vitro jest nakręcany przez środowiska związane z kościołem.
To, że obronie życia osób ludzkich którym nie pozwala się urodzić stają najczęściej ludzie religijni nie oznacza, że jest to presja na wprowadzenia prawa wyznaniowego w danym kraju. A to dlatego, że kwestia tego czy mamy do czynienia z człowiekiem czy nie nie jest kwestią wyznania tylko potwierdzoną naukowo.
To, że obrońcami życia są osoby religijne potwierdza tylko fakt, że osoby religijne mają większą wrażliwość moralną w tym zakresie niż pozostali ludzie. Chociaż zdarza się, że zmieniają zdanie także zagorzali zwolennicy aborcji. Np. Bernard Nathanson, który odpowiada za wykonanie wielu aborcji oraz prowadził największą klinikę aborcyjną w USA. Jednak zmienił zdanie i resztę życia poświęcił na naprawienie zła które czynił. Ów Pan był lekarzem i profesorem, który zdał sobie sprawę z tego, że nie wszystko czego nie zakazuje prawo jest moralne.
ERGO: pomimo tego, że nauka wydała werdykt co do rodzaju życia od momentu zapłodnienia to prawo pozwala na zabicie osoby ludzkiej do momentu urodzin( wydostania dziecka poza organizm matki, bo urodziny nie koniecznie odbywają się równo w 9 miesięcy od poczęcia). Ale to nie znaczy, że nie mamy do czynienia z osobą ludzką i to nie znaczy, że uchwalenie tego prawa jest moralnie godziwe i nie podlega zmianie. To tylko kwestia większości. Tak jak relatywna zmiana definicji rodziny – można przegłosować wszystko wbrew zdrowemu rozsądkowi i uchwalić, że mamą będzie mężczyzna a tatą kobieta. Własnie tak się definiuje w małżeństwach jednej płci. Więc nie wszystko na co pozwala prawo jest moralnie ok.
Ale nie każdy ma dobrze uformowane sumienie i nie każdy prawo moralne stosuje konsekwentnie. Wreszcie są ludzie którzy prawo stanowione traktują instrumentalnie jako walkę ideologiczną, np. z Kościołem Katolickim i z porządkiem moralnym który wynika z chrześcijaństwa chcąc zaprowadzić alternatywny system wartości.
Czynili to zarówno komuniści jak i faszyści. Aborcja była ważnym postulatem zarówno dla faszystów jak i komunistów. Pierwszym zwolennikiem aborcji usankcjonowanej prawnie w Europie był Hitler.
Jeśli więc mowa o tym “kto jest taki do przodu” to właśnie był nim Hitler.
Pozdrawiam.
p.s.
Jeszcze umknął mi Twój zarzut do misjonarzy w Afryce( o ile dobrze zrozumiałem), że – jak sądzisz – propagowanie wierności małżeńskiej, propagowanie odpowiedzialności za działania seksualne( współżycie ) przysługuje się rozwojowi AIDS, tak?
Bo przecież mówiąc o tym, że współżycie w małżeństwie Katolickim jest związane z odpowiedzialnością za powołane do życia istoty ludzie. Ale także obejmuje pewien stosunek pozytywny do samego aktu współżycia -> w małżeństwie Katolickim nic nie jest zamiast. Np. zamiast pełnego współżycia stosowanie jakiś protez ( prezerwatyw lub inny gadżetów mających dać parze poczucie bezpieczeństwa przed ew dzieckiem..). O dziwo postawa lękowa do współżycia której sprzyja właśnie wszelkie unikanie poczęcia źle wpływa na relacje pomiędzy parą małżeńską – to mówi nauka i jest to potwierdzone badaniami.
Zatem, Kościół mówiąc o antykoncepcji przestrzega przed:
- rozkładem miłości małżeńskiej i jej erozji na skutek postaw lękowych wynikających ze współżycia związanego z lękiem. A przecież współżycie ma cementować i budować relacje a nie je rozkładać
- brakiem odpowiedzialności za działania seksualne
- wskazuje na świętość powołanego życia ludzkiego którego arbitrem jest Bóg a nie człowiek
- wskazuje także na świętość i niezwykłość tego co zawiera w sobie akt współżycia dwojga kochających się osób. I jest to święte miejsce spotkania dwojga ludzi a nie teren porozumienia dwojgu egoizmów dla których liczą się bardziej zaspokajanie popędu seksualnego i karmienie swojego egoizmu – także za cenę życia osób ludzkich powołanych do zycia, które stanowią zagrożenie dla tychże egoizmów
Reasumując nauczanie Kościoła zmierza ono do promowania:
- wierności małżeńskiej, a więc wierności “jednemu partnerowi jak mówi się w życiu świeckim, a więc jest to profilaktyka AIDS)
- odpowiedzialności za powołane życie. Dziecko poczęte ma być przyjęte z radością i troską. A nie w postawie wobec intruza.. . Stąd dobrze jest poznać mechanizm płodności by każde dziecko było przewidziane a rodzice przygotowani na nie.
Są metody – zaaprobowane przez WHO – które dają takie możliwości i są stosowane na dużą skalę w środowiskach chrześcijańskich
Ty sugerujesz, że prezerwatywa ma być panaceum na rozwój AIDS.
Dla mnie nauczanie Kościoła jest rewelacyjną profilaktyką przed AIDS, zas prezerwatywa to tylko złudzenie i nabijanie kasiorki ich producentom. A także nabijanie kasiorki producentom wszelkiej kultury masowej bazującej na rozluźnieniu moralnym i propagowania rozwiązłości. Bo przecież rozwiązłość i swobodny seks( także ten za pieniądze) jest okazją do zakażenia AIDS. A więc brak odpowiedzialności i brak wychowania do odpowiedzialności za działania seksualne promowane w tzw popkulturze jest GŁOWNYM wg mnie promotorem rozwoju HIV.. .
Prezerwatywa to tylko namiastka i “złudzenie” jeśli mówimy o AIDS w środowiskach Katolickich. Bo przecież krytykujesz nauczanie Kościoła tak, jakby papież był premierem krajów gdzie HIV zbiera największe żniwo, którego przyczyną – wg Ciebie – ma właśnie właśnie być nauczanie Kościoła na temat etyki małżeńskiej.
Nie uważasz, że “wlazłeś w maliny” ze swoją prezerwatywą jako ideał “chroniący przed HIV”? A przecież na każdej inteligentnej ulotce profilaktycznej wyczytasz o wierności jednemu partnerowi.. . Bo prezerwatywa jedynie zmniejsza ryzyko zakażenia ale nie chroni przed nim.
A wierność małżeńska jest prostą konsekwencją przysięgi małżeńskiej-a więc Kościół promował metodę na zdrowie zanim pojawił się HIV
Szukasz więc przyczyn “zakażeń” tam gdzie akurat znajduje się na nie podstawowe lekarstwo.
Lagriffe
nie zapominaj o misjonarzach, niesieniu kaganka…
odwracasz kota ogonem, bo nie mówimy o problemie gwałciciela, który zresztą jako osoba upośledzona nie będzie paragrafem objęty – mowimy od zdeformowanym kanocku, owocu lędźwi dewianckich.
Eugenika się kłania.
nie bądź pan taki cwany – my nie rozmawiamy o samym procesie aborcji, a o zezwoleniu nań. A to już kwestia ideolo.
Kwestia pozwolenia na aborcję nie wynika – w świetle prawa, z tego, że nie mamy do czynienia z człowiekiem ale z tego, że w szczególnych przypadkach odpowiedzialność za to “czy ma żyć” ponosi Matka. Prawo tutaj nie traktuje tego jak zabójstwo.
Natomiast w świetle nauk medycznych, nie ma żadnych wątpliwości, że wraz z poczęciem mamy do czynienia z autonomicznym życiem osoby ludzkiej. Warunkuje to kod genetyczny który już determinuje cały rozwój człowieka aż do naturalnej śmierci. A więc szukasz ideologii tam gdzie jest nauka.
Zaś kwestia tego czy wolno czy nie, jest to kwestia przede wszystkim moralna a potem prawna. Bo jestem przekonany, że wiesz o tym, że nie wszystko czego nie zabrania prawo karne jest w porządku moralnie.
Nie oszukujmy się, można udawać, że tak nie jest, wyślizgiwać się jak piskorz, ale problem aborcji czy in vitro jest nakręcany przez środowiska związane z kościołem.
To, że obronie życia osób ludzkich którym nie pozwala się urodzić stają najczęściej ludzie religijni nie oznacza, że jest to presja na wprowadzenia prawa wyznaniowego w danym kraju. A to dlatego, że kwestia tego czy mamy do czynienia z człowiekiem czy nie nie jest kwestią wyznania tylko potwierdzoną naukowo.
To, że obrońcami życia są osoby religijne potwierdza tylko fakt, że osoby religijne mają większą wrażliwość moralną w tym zakresie niż pozostali ludzie. Chociaż zdarza się, że zmieniają zdanie także zagorzali zwolennicy aborcji. Np. Bernard Nathanson, który odpowiada za wykonanie wielu aborcji oraz prowadził największą klinikę aborcyjną w USA. Jednak zmienił zdanie i resztę życia poświęcił na naprawienie zła które czynił. Ów Pan był lekarzem i profesorem, który zdał sobie sprawę z tego, że nie wszystko czego nie zakazuje prawo jest moralne.
ERGO: pomimo tego, że nauka wydała werdykt co do rodzaju życia od momentu zapłodnienia to prawo pozwala na zabicie osoby ludzkiej do momentu urodzin( wydostania dziecka poza organizm matki, bo urodziny nie koniecznie odbywają się równo w 9 miesięcy od poczęcia). Ale to nie znaczy, że nie mamy do czynienia z osobą ludzką i to nie znaczy, że uchwalenie tego prawa jest moralnie godziwe i nie podlega zmianie. To tylko kwestia większości. Tak jak relatywna zmiana definicji rodziny – można przegłosować wszystko wbrew zdrowemu rozsądkowi i uchwalić, że mamą będzie mężczyzna a tatą kobieta. Własnie tak się definiuje w małżeństwach jednej płci. Więc nie wszystko na co pozwala prawo jest moralnie ok.
Ale nie każdy ma dobrze uformowane sumienie i nie każdy prawo moralne stosuje konsekwentnie. Wreszcie są ludzie którzy prawo stanowione traktują instrumentalnie jako walkę ideologiczną, np. z Kościołem Katolickim i z porządkiem moralnym który wynika z chrześcijaństwa chcąc zaprowadzić alternatywny system wartości.
Czynili to zarówno komuniści jak i faszyści. Aborcja była ważnym postulatem zarówno dla faszystów jak i komunistów. Pierwszym zwolennikiem aborcji usankcjonowanej prawnie w Europie był Hitler.
Jeśli więc mowa o tym “kto jest taki do przodu” to właśnie był nim Hitler.
Pozdrawiam.
p.s.
Jeszcze umknął mi Twój zarzut do misjonarzy w Afryce( o ile dobrze zrozumiałem), że – jak sądzisz – propagowanie wierności małżeńskiej, propagowanie odpowiedzialności za działania seksualne( współżycie ) przysługuje się rozwojowi AIDS, tak?
Bo przecież mówiąc o tym, że współżycie w małżeństwie Katolickim jest związane z odpowiedzialnością za powołane do życia istoty ludzie. Ale także obejmuje pewien stosunek pozytywny do samego aktu współżycia -> w małżeństwie Katolickim nic nie jest zamiast. Np. zamiast pełnego współżycia stosowanie jakiś protez ( prezerwatyw lub inny gadżetów mających dać parze poczucie bezpieczeństwa przed ew dzieckiem..). O dziwo postawa lękowa do współżycia której sprzyja właśnie wszelkie unikanie poczęcia źle wpływa na relacje pomiędzy parą małżeńską – to mówi nauka i jest to potwierdzone badaniami.
Zatem, Kościół mówiąc o antykoncepcji przestrzega przed:
- rozkładem miłości małżeńskiej i jej erozji na skutek postaw lękowych wynikających ze współżycia związanego z lękiem. A przecież współżycie ma cementować i budować relacje a nie je rozkładać
- brakiem odpowiedzialności za działania seksualne
- wskazuje na świętość powołanego życia ludzkiego którego arbitrem jest Bóg a nie człowiek
- wskazuje także na świętość i niezwykłość tego co zawiera w sobie akt współżycia dwojga kochających się osób. I jest to święte miejsce spotkania dwojga ludzi a nie teren porozumienia dwojgu egoizmów dla których liczą się bardziej zaspokajanie popędu seksualnego i karmienie swojego egoizmu – także za cenę życia osób ludzkich powołanych do zycia, które stanowią zagrożenie dla tychże egoizmów
Reasumując nauczanie Kościoła zmierza ono do promowania:
- wierności małżeńskiej, a więc wierności “jednemu partnerowi jak mówi się w życiu świeckim, a więc jest to profilaktyka AIDS)
- odpowiedzialności za powołane życie. Dziecko poczęte ma być przyjęte z radością i troską. A nie w postawie wobec intruza.. . Stąd dobrze jest poznać mechanizm płodności by każde dziecko było przewidziane a rodzice przygotowani na nie.
Są metody – zaaprobowane przez WHO – które dają takie możliwości i są stosowane na dużą skalę w środowiskach chrześcijańskich
Ty sugerujesz, że prezerwatywa ma być panaceum na rozwój AIDS.
Dla mnie nauczanie Kościoła jest rewelacyjną profilaktyką przed AIDS, zas prezerwatywa to tylko złudzenie i nabijanie kasiorki ich producentom. A także nabijanie kasiorki producentom wszelkiej kultury masowej bazującej na rozluźnieniu moralnym i propagowania rozwiązłości. Bo przecież rozwiązłość i swobodny seks( także ten za pieniądze) jest okazją do zakażenia AIDS. A więc brak odpowiedzialności i brak wychowania do odpowiedzialności za działania seksualne promowane w tzw popkulturze jest GŁOWNYM wg mnie promotorem rozwoju HIV.. .
Prezerwatywa to tylko namiastka i “złudzenie” jeśli mówimy o AIDS w środowiskach Katolickich. Bo przecież krytykujesz nauczanie Kościoła tak, jakby papież był premierem krajów gdzie HIV zbiera największe żniwo, którego przyczyną – wg Ciebie – ma właśnie właśnie być nauczanie Kościoła na temat etyki małżeńskiej.
Nie uważasz, że “wlazłeś w maliny” ze swoją prezerwatywą jako ideał “chroniący przed HIV”? A przecież na każdej inteligentnej ulotce profilaktycznej wyczytasz o wierności jednemu partnerowi.. . Bo prezerwatywa jedynie zmniejsza ryzyko zakażenia ale nie chroni przed nim.
A wierność małżeńska jest prostą konsekwencją przysięgi małżeńskiej-a więc Kościół promował metodę na zdrowie zanim pojawił się HIV
Szukasz więc przyczyn “zakażeń” tam gdzie akurat znajduje się na nie podstawowe lekarstwo.
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 02:02Drążę tunel.. .