bez zbędnego słowa o polityce, wojnach, podziałach, terytoriach, pieniądzu, agresji… czyli dokąd zmierzamy jako jedno.
Myśl taka, prosta, optymistyczna bardzo, a kto wie, może i prawdziwa. Trudno ocenić, bo dotyczy przyszłości. Ale ja odpowiedź już znam, bo zaufałem Bogu.
Myśl taka, że ludzie się rozwijają, współżyją, cywilizują, ogólnie ewoulują i mają w życiu jakby łatwiej niż trudniej niż wcześniej, nic odkrywczego. Ale dodałem sobie do tego linię czasu, króciutką bardzo, kilkanaście tysięcy lat wstecz i nieokreślony odcinek wprzód.
Mamy więc te jaskinie i człowieka prehistorycznego, jego permanentne żądze i zwierzęce wręcz instynkty. Sam jako taki, w grupie agresywny, żonę (matkę dzieci) zdobywający siłą, o jedzenie i schronienie walczący z dzikim światem. Ogólnie trudno, tylko najbliższym genowo pomoże, chyba że “wywącha” zagrożenie to zabije. Nie było łatwo. Przyszedł czas na koło…
Coś tam się ruszyło, Słońce wielokrotnie obiegło Ziemię, pora wyjść z nor. Nastały osady, pojawili się przywódcy, zawiązały grupy, poszanowanie indywidualnych umiejętności itd. Potem nawet starano się o kobietę, w sensie nie z młotkiem na nią tylko jakoś tak z wdziękiem własnym, osobistym.
Cywilizacja na całego, glinianki, mieszkania drewniane, miasta, kamień. Prawa, “sprawiedliwe” sądy, handel, podróże, zawody, zabawy, ogólna abstrakcja (choćby waluta, matematyka czy filozofia), kultura, etyka, moralność. No, trochę się już pozmieniało.
A teraz to mamy ciężko! Cała ta technologia, zurbanizowane życie, akty prawne, pakty i traktaty, dobry duch społeczeństwa czuwa nad nami… ale nie miało być o polityce! Siedzimy więc w domach, pubuch, kościołach, salach obrad, dyskutując o dobroci i złu, rozważając współczesne światopoglądy jak to się mówi moralno-etyczne, aborcje, eutanazje, euro i chodniki pod naszymi domami albo że więcej zieleni byśmy chcieli widzieć za oknem niż psiego gówna po topniejących śniegach (ale robić nie ma komu). No nic, taki lekko gorzki wydźwięk, lecz ogólnie jest lepiej. Nie da się zaprzeczyć, prawda? Ot, choćby teatry, kina, rozrywka, czyli że sztuka, taka duchowość dla mas, czyli dla każdego. Proszę, jest! Jest lepiej!
Ale i to nam nie starcza, my chcemy więcej. Ja chcę szczęścia, a potem miłości – jak każdy! – bo smutasa to miłość nie znajdzie, ale pewnie się mylę, ale nie o tym… No więc, wiele już mamy, daleko zaszliśmy jako to społeczeństwo. Materialnie jeszcze jakiś dobrobyt równy, a przynajmniej standard tzw. minimalny by się przydał, co by nikt nie narzekał, ale nad tym już pracujemy (testując poniekąd różne ustroje). Talentu człowiekowi nie dodamy, ale przynajmniej odpowiednie warunki rozwoju stworzymy, to potem sami artyści na ulicach i fachowcy nie od parady, ale wszystko nie ważne, bo i tak z samego zamiłowania hydraulik pralkę naprawi, a nie, że na chleb musi zarobić i zedrzeć jeszcze na zmyślonych naprawach koniecznych, bo jak nie to tylko gorzej, wymiana i ogólnie koniec świata niewyobrażony.
Czyli jesteśmy te kilkaset – byłoby pięknie – lat do przodu, gdzie człowiek nie myśli już o kolejnych ratach pożyczki do spłacenia itp. bredniom niewydajnego aktualnie mechanizmu, ale cieszy się rodziną, własnym szczęściem, rozwija talenty i swoje wnętrze. Pielęgnuje inteligencję, język, okazuje miłość i miłosierdzie. Wiecie, kocha bliźniego, tj. każdego. Ogólnie buduje świat, i to nie tylko tak z hasła, ale faktycznie. Wspomniane drzewo zasadzi. Wspólnie na osiedlu postawi plac zabaw, nauczy dzieci historii w szkole, bo uważa, że warto itd.
Nie wiem, czy to wyłącznie mój optymizm religijny, ale jako społeczeństwo względem czasu mamy po prostu z górki.
Zmiany zaczynam od siebie.
komentarze
Panie Oski!
Nie mogę się nadziwić płaskości Pańskiej wizji świata. Skąd założenie, że Pański przodek musiał uciekać się do przemocy by mieć partnerkę? Gdy był silny i mądry, to zdobywał wysoką pozycję w stadzie/grupie/społeczności i nie miał problemu z chętnymi do bycia partnerkami. Jeśli był słaby i głupi, nie miał szans na partnerki, zaś próba gwałtu mogła skończyć się dla niego śmiercią z ręki silniejszego członka stada…
Gwałty zdarzają się również dzisiaj, zatem tak daleko nie odeszliśmy od czasów prehistorycznych.
Problemy człowieka współczesnego są takie same jak tego sprzed kilkuset lub kilku tysięcy lat. Dowodem na to może być aktualność dramatów starożytnych czy szekspirowskich. Zmieniają się dekoracje, a ludzie jak mieli problemy moralne tak mają. Zdecydowanie przecenia Pan wpływ cywilizacji na kondycję człowieka czy ludzkości jako całości.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 28.05.2012 - 09:24“Zdobywają siłą” –
“Zdobywają siłą” – to także prezentacja ów siły, niekoniecznie bezpośrednio na przyszłej partnerce (lub partnerkach). Napisałem “płasko”, gdyż nie samo przedstawienie przeszłości było moim celem, a jedynie zaznaczenie jak to wygladało mniej-więcej.
Oski -- 28.05.2012 - 13:44Gwałty to jednak rzadkość w skali całego społeczeństwa i są one piętnowane (co pan zaznaczył), więc chyba z tą moralnością nie jest tak źle.
Oczywiście z jakimiś tam problemami każde społeczeństwo się zmaga, ale chodzi o fakt tego, że mimo wszystko dążymy do bycia doskonalszymi.
Uczłowieczamy się, nie dziczejemy (choć może odbywa się to w trybie falującym, acz postępującym).
Wspomniałem słowem o cywilizacji, ale raczej w konteksie poprawiających się warunków bytowania, niźli rozwoju myśli etycznej. Ta rozwija się dopeiro w odpowiednich warunkach, jakie mam nadzieję przyniesie ów dobrobyt cywilizacyjny (taka mechanizacja pracy choćby dałaby nam sporo więcej czasu na zajęcie się sprawami natury filozoficznej, sztuki itp.).
czas wystarczy
wystarczy jedna większa wojna i te osiągnięcia cywilizacyjne pryskają jak bańka mydlana.
Lagriffe -- 28.05.2012 - 14:27okrucieństwo jest dzisiaj inaczej pojmowane niż w średniowieczu czy renesansie. Ale 60 lat temu jeszcze ludzi gazowano, mydło robiono, abażury… wystarczy dać okazję, tak jak w Jugosławi 20 lat temu…
Prawo nas pilnuje, ale zdejmijmy bariery i natychmiast w Kairze podczas rewolucji wdzierano się do muzeów.
Poczekajmy na chwilę kiedy kryzys uderzy, i zobaczymy jak bandycie będą nas traktować i czym przypiekać.
W dobrobcie można sobie udawać dobroć.
Ale wyprowadźmy się na Saharę, i się okaże, że osoby starsze wyprowadza się gdzieś daleko, żeby sobie poradziły. Nie zabija się ale… bo o żarcie bardzo trudno. I każda kula u nogi.
Na Podhalu też się góry wyprowadzało ( jak na Fuji), czy 60latków z mostu do Tybru…
Kilkaset lat to nie wiele. Przypominam okrucieństwo w czasach Potopu.
@Lagriffe
wystarczy jedna większa wojna i te osiągnięcia cywilizacyjne pryskają jak bańka mydlana.
okrucieństwo jest dzisiaj inaczej pojmowane niż w średniowieczu czy renesansie. Ale 60 lat temu jeszcze ludzi gazowano, mydło robiono, abażury… wystarczy dać okazję, tak jak w Jugosławi 20 lat temu…
Prawo nas pilnuje, ale zdejmijmy bariery i natychmiast w Kairze podczas rewolucji wdzierano się do muzeów.
Poczekajmy na chwilę kiedy kryzys uderzy, i zobaczymy jak bandycie będą nas traktować i czym przypiekać.
W dobrobcie można sobie udawać dobroć.
Ale wyprowadźmy się na Saharę, i się okaże, że osoby starsze wyprowadza się gdzieś daleko, żeby sobie poradziły. Nie zabija się ale… bo o żarcie bardzo trudno. I każda kula u nogi.
Na Podhalu też się góry wyprowadzało ( jak na Fuji), czy 60latków z mostu do Tybru…
Kilkaset lat to nie wiele. Przypominam okrucieństwo w czasach Potopu.
Zło, rodzi zło. I ta zasada niezależnie od epoki zbiera swoje żniwo. A zło często zaczyna “owocować” najpierw w swoich delikatnych formach, m.in. takich jak: – chciwość ( np. bankierów doprowadzających do kryzysu.. ) – egoizm ( np. społeczeństw wysokorozwiniętych przymykających oko na ciemiężenie biedniejszych ) – nieokiełznana rządza władzy ( tak rodzi się totalitaryzm czego owocem najpierw jest totalitaryzm miękki jak i twardy) Musi się z miękkiego przerodzić w twardy, gdyż totalitaryzm zawsze boi się rozliczenia. A więc aby uniknąć odpowiedzialności musi kontrolować wszystko i wszystkich za pomocą coraz to drastyczniejszych form. Co doprowadza do przesilenia.. .
Gdy nastąpi wykwit tych trzech “czynników” na ogromną skalę( na poziomie jednostek, społeczeństw i państw) dojść musi do tragedii. Oto oszukani i wykorzystani będą domagać się sprawiedliwość w uciemiężani wolności.
Ten schemat jest powielany przez wieki całe i nic nie wskazuje na to, że zostanie kiedykolwiek przerwany.. .
Królestwo o jakim marzymy nie jest z tego świata – co nie znaczy, że nie mamy postępować tak, jakby “było” z tego świata.. .
Pozdrawiam.
**************
poldek34 -- 28.05.2012 - 15:21Drążę tunel.. .
królestwo
Poldek, ja jestem niewierzący, dla mnie królestwo jest tutaj, bo tu żyję. Tam, może coś jest, może nie, to kwestia wiary. Natomiast nie zapominaj, że i tak żyjemy w najlepszych w historii czasach. Tutaj w Europie ( nie licząc Bałkanów, ale to Jugole, więc…) nie było wojny już prawie 60 lat. Takich rzeczy historia nie zna. Dawniej w każdej rodzinie była zgwałcona siostra, matka, zginęło trzech braci, spalone domy, wyrżnięte wsie…
A mimo to narzekamy na potęgę... Kiedyś rower to było marzenie na wiele lat, teraz przy komunii dają rowery,komputery, rowery i przede wszystkim koperty – i nowe signum temporis : wręczając sobie kopertę robimy sobie zdjęćko.
No i czy dawniej nie było podobnie? Było. Zawsze było życie na pokaz.
Ale wróćmy do roweru – rower dziś dzieciak dostaje i zaraz musi mieć nowy, bo ten jest już niemodny. Telefon – to samo. Nakręcony konsumeryzm. Wdrukowano wszystkim, że liczy się TO CO MASZ. Judge the book by the cover.
Agresja była jest i będzie – trochę ciśnienie społęczne je pozornie przynajmniej likwiduje. Ale iskra i palimy stodoły z ludźmi.
Boimy się bandytów, ale czy jest tak groźnie po ciemku na ulicy jak przed wojną? Oj chyba nie bardzo.
Ale strach przed złem jest.
Lagriffe -- 28.05.2012 - 17:35Oski,
ja tylko skomentuję ostatnie zdanie, oczywiście nie swoimi słowami, bo i po co:
Do reszty się odniosę niebawem (a i mam ochotę wcześniejsze teksty pokomentować), przy czym zgodnie ze
grześ -- 28.05.2012 - 19:11ślimaczymnieśpiesznym tempem TXT niebawem może oznaczać kilka tygodni:)lagriffe
Poldek, ja jestem niewierzący, dla mnie królestwo jest tutaj, bo tu żyję. Tam, może coś jest, może nie, to kwestia wiary.
Nie nie jest kwestią wiary w tym, sensie, że dla tego “CO JEST” nie ma znaczenia czy wierzysz. Bo niezależnie od tego czy wierzysz to coś “JEST”. Ty wierzysz w to, że może jest a może nie. Więc? Wirzysz, że jest czy, że nie jest?
Natomiast nie zapominaj, że i tak żyjemy w najlepszych w historii czasach. Tutaj w Europie ( nie licząc Bałkanów, ale to Jugole, więc…) nie było wojny już prawie 60 lat.
To prawda, ale nic nie jest dane na zawsze – jeśli nie podlewasz kwiatka usycha.. . Jeśli pozwalasz na mnozenie się w Twoim domu robactwa, będziesz musiał się z niego wyprowadzić albo podjąć się jego likwidacji.
Pokój na świecie nie jest dany raz na zawsze – jest efektem świadomych działań na różnych poziomach( osobistym, rodzinnym, lokalnym, społecznym, politycznym).
Dawniej w każdej rodzinie była zgwałcona siostra, matka, zginęło trzech braci, spalone domy, wyrżnięte wsie…
Nic mi nie wiadomo o tym, że w mojej rodzinie kogoś zgwałcono, itp.. . Zaś wojny na świecie są i teraz tylko w innym miejscu. Jednak nie wiadomo co będzie za 5, 10, 15 lat w naszej części Europy.. . Niedawno najprawdopodobniej zestrzelono samolot z elitą dużego Państwa w środku Europy.
A mimo to narzekamy na potęgę...
Ja nie narzekam.
Kiedyś rower to było marzenie na wiele lat, teraz przy komunii dają rowery,komputery, rowery i przede wszystkim koperty – i nowe signum temporis : wręczając sobie kopertę robimy sobie zdjęćko.
No i czy dawniej nie było podobnie? Było. Zawsze było życie na pokaz.
Ale wróćmy do roweru – rower dziś dzieciak dostaje i zaraz musi mieć nowy, bo ten jest już niemodny. Telefon – to samo. Nakręcony konsumeryzm. Wdrukowano wszystkim, że liczy się TO CO MASZ. Judge the book by the cover.
Mam trójkę dzieci, mam “pierwszokomunnistę” tegorocznego. Czy on musi wszystko mieć? Rower ma już od 4 lat a może już dłużej, telefonu i kompa nie ma – nawet po Komunii Św. Ale nawet go nie potrzebuje, bo lubi czytać, grać w piłkę, jeździć na rodzinne wycieczki rowerowe, turystykę.
WYdaje mi się, że to dorosłym się tak wydaje, że ich dziecko “musi mieć najmodniejszy” ale nie dziecko. Niektórzy “kupili” ideologię dobrobytu i szczęścia płynącego z posiadania najnowszych gadżetów. Ale to tylko pozory. Sam nie czuję się niewolnikiem gadżetów mimo, że mam “to i owo”, a pomaga mi to w pracy i służy też rozrywce.
Agresja była jest i będzie – trochę ciśnienie społęczne je pozornie przynajmniej likwiduje. Ale iskra i palimy stodoły z ludźmi.
Kto “MY”? Po II wojnie światowej “trochę przeplewiono” ideologie które spowodowały kataklizm. Ale czy je wypleniono na zawsze? One nadal są, lokalnie ale kiełkują, rozwijają się i mogą w pewnym momencie wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Wszystko zależy od tego, na ile społeczeństwa, państwa na to pozwalają. Przymykanie oczy np. na popisy Putina i jego odbudowę imperium może doprowadzić do kolejnej tragedii.
Boimy się bandytów, ale czy jest tak groźnie po ciemku na ulicy jak przed wojną? Oj chyba nie bardzo.
Zawsze były “ciemne o niebezpieczne uliczki”, są i dziś. Zawsze był margines, jest i dziś. Kwestia tylko dotyczy tego – jak z ogródkiem – czy margines powiększa swoje terytorium czy też jest “pod kontrolą”.
Ale strach przed złem jest.
To zależy jakim złem. Przed takim, które “wybija zęby” na pewno tak, bo jest ono mocno doświadczalne “tu i teraz”. Ale takim złem którego “cień” opisałeś, przy okazji wyznacznika wartości: LICZY SIĘ TO CO MASZ, a nie to kim jesteś chyba już nie za bardzo. Tylko u niektórych.
Człowiek definiujący siebie poprzez ten wyznacznik oraz wychowujący w nim dzieci, tak naprawdę czyni zło sobie i innym. Dla siebie jak i dla swoich dzieci. Bo nie liczy się co to masz, ale liczy się naprawdę to kim jesteś mimo, że “masz to i owo”.
Pogoń za “liczy się to co masz” jest najprawdopodobniej przyczyną kryzysu finansowego i nieszczęść wielu ludzi( chciwość ). Ta postać zła również doprowadza do wyzysku i oszukaństwa tych, którzy pozwolą się nabić w butelkę, przez silniejszych, pochłoniętych tą rządzą.
Więc aby być “kimś” należy czuwać nad tym aby “mieć” nie wzięło górę nad “być”. To się nazywa zachować człowieczeństwo. I to jest ślad Królestwa( o którym piszesz, że może jest a może nie). Ślad który jest doświadczalny i wyczuwalny wewnętrznie jak i zmysłami. Widoczny dla oka, w postawie i byciu tychże ludzi dla których ważniejsze jest to “kim jestem” niż to, “co posiadam”. A może Ci którzy “bardziej są” niż “posiadają’ już zamieszkali w tym królestwie – pomimo, że chodzą po ziemi jako zwykli śmiertelnicy? Ja myślę, że tak.
To kim jesteś określa Królestwo z którego czynisz sobie dom. Dom który definiuje właśnie to, KIM JESTEM.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 29.05.2012 - 10:57Drążę tunel.. .
Jest/Nie ma
Poldek,
Piszesz:“Nie nie jest kwestią wiary w tym, sensie, że dla tego “CO JEST” nie ma znaczenia czy wierzysz. Bo niezależnie od tego czy wierzysz to coś “JEST”. Ty wierzysz w to, że może jest a może nie. Więc? Wirzysz, że jest czy, że nie jest?”
Odp: Nie wierzę, bo wedłu mnie TEGO NIE MA. y wierzysz, że TO JEST. Zresztą zdaje się, że nigdy nikt tam nie był i nie wrócił, żeby to opisać, więc istnienie tego, czego nikt nie widział, jest jedynie kwestią nadziei, wiary, w to, że istnieje.
A wiara w to, że to istnieje jest jedynie wybrykiem ewolucji, która dała nam abstrakcyjne myślenie. Dość przypadkowo, pewnie.
Oczwiście nie chcę tu wchodzić w dyskursy religijne, bo po pierwsze nie jestem w nich dobry i nie ma przygotowania filozoficznego. Fajne jest to, że kilkaset lat temu z moimi poglądami raczej bym nie przeżył.
Co do gwałtów – po pierwsze, nikt się tym specjalnie nie chwali, więc jeśli przechodziła armia radziecka, niemiecka, tatarzy, kozacy, szwedzi, husyci, to jest duże prawdopodobieństwo, że w zasadzie u każdego jakiś przodek został kiedyś zgwałcony.
Jeden znany aktor opowiedział mi pewną historię. Kiedy radzianie wyzwalali w 45tym jego tereny, przyszła przyjaciółka jego babci i powiedziała: Patrz Cecylio, jak mi się jeszcze przytrafiło.
A zło? No, zło jest było i będzie i nic go nie wypleni. Można je najwyżej temperować opresją i deterentami.
Lagriffe -- 29.05.2012 - 12:59@Lagriffe
Odp: Nie wierzę, bo wedłu mnie TEGO NIE MA. y wierzysz, że TO JEST. Zresztą zdaje się, że nigdy nikt tam nie był i nie wrócił, żeby to opisać, więc istnienie tego, czego nikt nie widział, jest jedynie kwestią nadziei, wiary, w to, że istnieje.
Opisy są. Jednak stany mistyczne są doświadczeniem pewnej grupy osób i nie każdego interesują takie doświadczenia. Dysponuję świetną pracą filozoficzną profesora Gogacza na ten temat. Jeśli masz zacięcie do czytania tematyki filozoficznej mogę podesłać. Dowody na istnienie życia transcendentnego są i jest ich zbyt wiele. Jednak kwestia przyjęcia ich jako fakty wymaga odwagi gdyż rodzi to dalekoidące skutki w życiu codzinnym. Nie każdy jest gotów na to.
Uznając perspektywę życia wiecznego podejmuje się decyzję aby przedwszystkim “być” a potem nie “mieć”. W dzisiejszej popkulturze to dewiza małopopularna. Gdyż dziś najpierw trzeba “mieć” żeby “być”. A niedoświadczenie wielu rzeczy jest traktowane jako porażka życiowa.
Są “skarby” o których się bogatym nie śniło. :-)))
Często “bogaci”, gdy stoją przed “ścianą życiową” udają się do świętych po ratunek. I otrzymują. Np. niezwykłym fenomenem we Włoszech jest kult i cześć jaką cieszy się się św.Antoni Padewski. Zarówno u wierzących jak i niewierzących. On pomaga w odnalezieniu zguby nie tylko Katolikom. :-))))
A wiara w to, że to istnieje jest jedynie wybrykiem ewolucji, która dała nam abstrakcyjne myślenie. Dość przypadkowo, pewnie.
Wiara nie podlega prawom ewolucji gdyż jest czymś niematerialnym. Teoria ewolucji zaś dotyczy materii. Zaś wiara podobnie jak inne “zjawiska” ( np. miłość, przyjaźń, itp) dotyczy tylko istot rozumnych.
Oczwiście nie chcę tu wchodzić w dyskursy religijne, bo po pierwsze nie jestem w nich dobry i nie ma przygotowania filozoficznego. Fajne jest to, że kilkaset lat temu z moimi poglądami raczej bym nie przeżył.
Nie pocieszę Cię, i dziś gdybyś pojawił się w pewnych kulturach również byś nie przeżył. Więc niewiele się zmieniło.
Co do gwałtów – po pierwsze, nikt się tym specjalnie nie chwali, więc jeśli przechodziła armia radziecka, niemiecka, tatarzy, kozacy, szwedzi, husyci, to jest duże prawdopodobieństwo, że w zasadzie u każdego jakiś przodek został kiedyś zgwałcony.
Z tego, że “skutkiem ubocznym” wdrażania nowych wizji świata były i są czasem gwałty nie wynika, że każda kobieta żyjąca w tym czasie została zgwałcona. Można pokusić się jedynie o prawdopodobieństwo ale to wróżenie z fusów. Zaś co do gwałtów, mają miejsce i obecnie. Tylko trzeba znaleźć się “we właściwym miejscu i we właściwym czasie”.. .
Jeden znany aktor opowiedział mi pewną historię. Kiedy radzianie wyzwalali w 45tym jego tereny, przyszła przyjaciółka jego babci i powiedziała: Patrz Cecylio, jak mi się jeszcze przytrafiło.
:-))))
A zło? No, zło jest było i będzie i nic go nie wypleni. Można je najwyżej temperować opresją i deterentami.
A skąd wiedzieć co jest złem a co nie, “Skoro Boga nie ma”. A jak Boga nie ma, pełnię władzy ma człowiek. Kto więc człowiekowi może cokolwiek zabronić, drugi człowiek?
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 29.05.2012 - 13:42Drążę tunel.. .
re: O idealnym społeczeństwie
poldek, czy to że nie wierzę w Boga oznacza, że kradnę, morduję? No nie, bo po prostu jestem porządnym człowiekiem i wiara nie ma tu nic do tego.
przykazania są zebranymi zasadami przyzwoitości.
Czy przez ostatnie 1000 lat dzięki wierze jakoś mniej się kradnie, morduje? Nie wiem dlaczego osoby wierzące w Boga uznają, że osoby niewierzące nie mogą być moralne. Że wykładnią dobra, porządnego zachowania jest jedynie słowo Boże.
Wróćmy do emocji – są tak samo jak myślenie abstrakcyjne wynikiem ewolucji. Mój pies też mnie kocha, cieszy się kiedy wracam, obraża kiedy wyjeżdżam…
Wiara to tak samo jak wszystkie pozostałe myśli reakcje zachodzące w mózgu, reakcje będące wynikiem ewolucji. Gdyby nie ewolucja nie byłoby wiary, poezji, filmu…
Co do gwałtów, to chyba mnie nie rozumiesz. Ja mówię o przemarszach wojsk, o gwałtach całych wsi i miast… Dworów…A nie wyizolowane przypadki gwałtów w ciemnych uliczkach.
Lagriffe -- 29.05.2012 - 19:26Lagriffe
poldek, czy to że nie wierzę w Boga oznacza, że kradnę, morduję? No nie, bo po prostu jestem porządnym człowiekiem i wiara nie ma tu nic do tego.
A czy ja napisałem gdziekolwiek, że niewiara = patologia? Przecież nie. Zaś pisałem o tym, że jeśli uznamy człowieka źródłem prawa. Można w ten sposób usankcjonować wszystko jeśli zdobędzie się jakaś większość która “pyknie” dane prawo. Jednak zakłada się takie kanony jak: – godność człowieka – podmiotowość człowieka wobec prawa – równość praw
Wypadałoby się zastanowić skąd sie to bierze oraz skąd bierze swoje źrodło godność człowieka, czym jest, dlaczego jest czymś przyrodzonym i dlaczego.
przykazania są zebranymi zasadami przyzwoitości.
Nie wszystkie odwołują się do przyzwoitości.
Czy przez ostatnie 1000 lat dzięki wierze jakoś mniej się kradnie, morduje? Nie wiem dlaczego osoby wierzące w Boga uznają, że osoby niewierzące nie mogą być moralne. Że wykładnią dobra, porządnego zachowania jest jedynie słowo Boże.
Osoby niewierzące mogą być niemoralne, tak jak i wierzący bywają niemoralnymi i to bardzo. Tak naprawdę w wierze nie chodzi o moralność, gdyż kwestie moralności i sumienia to kwestie ogólnoludzkie. Stanowią punkyt wyjścia dla podróży duchowej człowieka.
Wiara wnosi zupełnie coś innego w jakość życia człowieka. Efektem ubocznym albo skutkiem widzialnym dojrzałej wiary jest prawe życie bo moralność to standard ogólnoludzki a nie religijny.
Wróćmy do emocji – są tak samo jak myślenie abstrakcyjne wynikiem ewolucji. Mój pies też mnie kocha, cieszy się kiedy wracam, obraża kiedy wyjeżdżam…
Wiara to tak samo jak wszystkie pozostałe myśli reakcje zachodzące w mózgu, reakcje będące wynikiem ewolucji. Gdyby nie ewolucja nie byłoby wiary, poezji, filmu…
Wiara nie jest emocją. Jest aktem rozumu i woli.
Co do gwałtów, to chyba mnie nie rozumiesz. Ja mówię o przemarszach wojsk, o gwałtach całych wsi i miast… Dworów…A nie wyizolowane przypadki gwałtów w ciemnych uliczkach.
No przeczytałem o tych “defiladach”.. . Ja tylko dodałem, że gwałty nie są tylko domeną “przemarszy wojsk” oraz nie oznaczającym, że wszystkie kobiety “na trasie” zostały zgwałcone. Ot prezentuję pewien optymizm w tej dosyć tragicznej okoliczności.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 29.05.2012 - 21:28Drążę tunel.. .
Co człowiek pyknie
Myślę, że żadna wiara nie chroni ludzie przed wspomnianym przez ciebie PYKANIEM
“A czy ja napisałem gdziekolwiek, że niewiara = patologia? Przecież nie. Zaś pisałem o tym, że jeśli uznamy człowieka źródłem prawa. Można w ten sposób usankcjonować wszystko jeśli zdobędzie się jakaś większość która “pyknie” dane prawo. Jednak zakłada się takie kanony jak: – godność człowieka – podmiotowość człowieka wobec prawa – równość praw”
To wierzący ludzie podczas drugiej wojny światowej zakladali obozy, to wierzący ludzie uskuteczniali stosy, inkiwzycję... A sam papieprz podczas 2 wojny jakoś się obozom nie przeciwstawiał...
Oczywiście można przyjmować doktryny z dobrodziejstwem inwentarza, ale chyba w imię niesienia wiary katolickiej wyginęły niezłe miliony w różnych zakątkach świata.
Religia wyzwala w ludziach fanatyzm. Religia oczywiście może mieć najróżniejsze oblicza. Teraz jesteśmy pod presją ekoreligii, to jest dopiero fanatyzm.
Lagriffe -- 30.05.2012 - 13:00Lagriffe
Oczywiście można przyjmować doktryny z dobrodziejstwem inwentarza, ale chyba w imię niesienia wiary katolickiej wyginęły niezłe miliony w różnych zakątkach świata.
Doprawdy miliony? A skąd owe dane pochodzą?
Religia wyzwala w ludziach fanatyzm. Religia oczywiście może mieć najróżniejsze oblicza. Teraz jesteśmy pod presją ekoreligii, to jest dopiero fanatyzm.
Skoro żyjemy w jednym kraju ( mam taką nadzieję ) to można spojżeć na jego historię oraz zobaczyć jak Katolicyzm wpływał na fanatyczne wychowanie Polaków.
Proszę wybaczyć ale powielasz okrągłe formułki z których nic nie wynika. To tak jakbym powiedział, że historia Indian pokazuje, że biały człowiek jest mordercą indian i należy go unikać. Ew. zabijać w obronie koniecznej. Albo jeszcze inaczej. Należałoby unikać także Niemców za to, czego dokonali w czasie II wojny światowej.
Dokonywanie tak generalizujących opinii jest po prostu absurdalne.
************************
poldek34 -- 30.05.2012 - 19:13Drążę tunel.. .
Miliony
1. Wojny religijne w Europie.
2. Pacyfikacja w imię religii Ameryki Południowej
3. Nie mówię jedynie o Polakach, ale o najróniejszych przejawach fanatyzmu m.innymi w Europie.
4. W czasach kiedy białi wykańczali Indian w USa należało bialego unikać, jeli się było Indianiem.
5. Proszę sobie przypomnieć, kiedy w Polsce spalono na stosie ostatniego człowieka. Nie tak dawno, wbrew pozorom. No to nieco trąci fanatyzmem, choć Polska mogła się szczycić dość dużą swobodą religijną i niewielką liczbą stosów w porównaniu do innych krajów.
6. Czy niektóre rozgłośnie w Polsce, niektóre osoby z życia publicznego i politycznego nie są fanatyczne? Co prawda nie można dziś wprost mówić wielu rzeczy, bo media by taką osobę zjadły, ale wiele wskazuje na fanatyzm.
7. Czy tłumy pod krzyżem pod pałacem nie były zaślepione fanatyzmem?
ALE, możemy tak się przepychać poldek swoje, lagriffe swoje. Bezsensu.
Lagriffe -- 30.05.2012 - 20:35Pozdrawiam z Pragi, chyba najbardziej ateistycznego miasta w Europie.
Panie Lagriffie!
Dyskusje z Panem Staszkiem nie mają końca, bo przyjmuje on milcząco swoje religijne założenia, a potem dziwi się, że inni nie dochodzą do jego wniosków.
Natomiast ważnym wątkiem w tym tekście, który tu komentujemy, jest zależność pomiędzy kulturą i cywilizacją, a rozwojem człowieka. Śmiem twierdzić, że jako jednostki nie różnimy się od tych, którzy żyli 500 czy 1000 lat temu. To, że niektórzy zachowują się inaczej wynika z presji otoczenia, a nie z innej „konstytucji” tych osób.
Jeśli komuś wydaje się, że człowiek jest istotnie lepszy niż, 100, 200 czy więcej lat temu, niech spróbuje wyjaśnić zniszczenie posągów Buddy przez Talibów (ludzi wierzących). Życzę szczęścia i powodzenia.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 30.05.2012 - 21:33Lagriffe
Idąc Twoim sposobem myślenia, można śmiało powiedzieć, że II Wojna światowa jest dowodem na to, że coś takiego jak Kultura europejska czy humanizm w ogóle nie istnieje na tym kontynencie skoro urodził się taki potwór w narodzie Gethego.. . Bo właśnie to, co zgotowali ludziom hitlerowcy to potwierdza.
Ten sposób myślenia jest absurdalny gdyż dokonuje uproszczonej wizji świata. Właśnie fanatycznej.
Generalizujesz i wrzucasz wszystko do jednego wora. Podczas gdy głupota nie ma ani barw religijnych ani paszportu lub dowodu osobistego ale może dotknąć tak samo papieża, prezydenta, filozofa czy kloszarda. Podobnie z mądrością.
Ale ten sposób myślenia uprawiasz. Zacząłeś od dowodzenia, że w każdej rodzinie jest ktoś zgwałcony, itp.. .
To nie ma sensu.
************************
poldek34 -- 30.05.2012 - 22:43Drążę tunel.. .
J.M.
Dyskusje z Panem Staszkiem nie mają końca, bo przyjmuje on milcząco swoje religijne założenia, a potem dziwi się, że inni nie dochodzą do jego wniosków.
Jest Pan dosyć niekonsekwentny. A to z tego powodu, że pod innym wątkiem czepił się Pan argumentów religijnych jak piany płotu, a przedmiotem rozmowy była rzeczywistość empiryczna i weryfikowalna naukowo. Zaś ja konsekwentnie nie chciałem aby do tej rozmowy włączać argumenty religijne – pomimo, że są w tym przypadku zbieżne z medycyną prenatalną.
Proszę więc nie dokonywać projekcji własnej metodologii rozmowy na mnie.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 30.05.2012 - 22:47Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
To Goethe był Austriakiem?
Ukryte założenia nie muszą być religijne. Moje założenia są jak najbardziej jawne, nawet te natury religijnej. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 31.05.2012 - 15:21J.M.
Zgadzam się z panem. Wystarczy zdjąć kontrolę, a rzucą się na siebie.
lepiej: wystarczy, że słońce zafunduje nam wybuch i w wyniku wybuchu potężny efekt Carringtona i zostanie zniszczona cała sieć przesyłowa i możliwość produkcji prądu, na wiele lat – jak szybko w dużych miastach i mniejszych zamienimy się w kanibali?
I czy religia nas przed tym obroni?
W zasadzie panie poldku, przed czym poza własną słabością religia może nas obronić?
Powrócę do wspominanych gwałtów – ludność się przepieszcza, migruje – czy sądzi pan, że na wschodzie, na terenach dziejszej Ukraini, kiedy przechodziły tamtędy hordy Tatarski, armia Turecka to wiele domów ostało się nietkniętych? Wątpię.
Lagriffe -- 31.05.2012 - 17:38Ludność z tamtych erenów wylądowała w części we Wrocławskiem.
Ludność z okolic Bieszczad też miała swoje przygody.
To są systemowe gwałty przy zdobywaniu miast, zajmowaniu terenów…
Można się oszukiwać, bo przecież niemożliwe, żeby moja pra pra prababcia, z tak szlachetnego rodu przecież....
A może jakaś odległa przodkini miała jakś zaszłoć z kimś z plebsu i może wcale nie jesteśmy aż tak czyści jakby się mogło wydawać?
Bo religia przed cudzołostwem też nie chroni. Na chemię rady nie ma.
Na to, żeby się pójść pożalić do Boga – to istotnie – do tego kościół może się przydać. Do wsparcia.
No ja niestety nie mam tej możliwości. I wiem, że z ojcem już się nie zobaczę.
Pan może mieć tę nadzieję że z ukchanymi zmarłymi się pan kiedyś potka. Ja nie. Ja mam gorzej.
pozdrawiam
@JM
To Goethe był Austriakiem?
Ukryte założenia nie muszą być religijne. Moje założenia są jak najbardziej jawne, nawet te natury religijnej. :)
Pozdrawiam
Pan mówi o ukrytych ale musi mi Pan napisać co ja mam ukrytego w swojej głowie, bo nijak nie mogę namierzyć założeń religijnych przy rozmowie na temat medycyny prenatalnej badającej życie człowieka w tej fazie rozwoju.( strasznie długie zdanie ale zawiera całość ).
Co do Goethego, nic mi o tym mi nie wiadomo, że zmienił obywatelstwo pośmiertnie – chyba, że pomylił Pan go z jakimś innym Goethem.
Ten którego miałem na mysli urodził się we Frankfurcie w 1832r i był jednym z najbardziej znaczących w skali światowej, dramaturgiem, prozaikiem, uczonym, politykiem i nawet ponoć masonem. Zmarł w Weimarze i był nawet ministrem.. .
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 31.05.2012 - 17:57Drążę tunel.. .
re: O idealnym społeczeństwie
Co więcej G. pisywał na śląsku w Toszku.
Ale hitleryzm rozpoczął mimo wszystko Rakuszanin.
No jednakowoż w kwestii badań prenatalnych, in vitro, aborcji głównie mamy do czynienia w Polsce z dyskursem religijnym, a nie medycznym.
Lagriffe -- 31.05.2012 - 18:08Można wmawiać ludności, że to jedynie etyka, ale to etyka sterowana przez kościół.
Przykre, że to, co powie kilku nieżonatych hierarchów i filozofów katolickich wpływa na proces rozrodczy całego narodu.
Dlaczego światopogląd akurat katolików ma mi dyktować, co ja mam robić ze swoim ciałem ( no gdybym była kobietą). Tylko dlatego, że większość narodu jest ochrzszczona, choć młodzi już tak się nie garną do budowli skarlanych??
Lagriffe
No jednakowoż w kwestii badań prenatalnych, in vitro, aborcji głównie mamy do czynienia w Polsce z dyskursem religijnym, a nie medycznym.
No właśnie z Panem Jerzym już rozmawiamy w drugim podejściu i On nie może się obyć bez argumentacji religijnej. Zaś ja( wiadomo, czołowy indoktrynator na text ) nalegam przy tej rozmowie konsekwentnie aby odsunąć na bok argumenty religijne, a oprzeć się jedynie na medycynie. I bądź tu mądry… . NIe dogodzisz. Czuję się, jakbym rozmawiał z fanatykiem dla którego nawet medycyna staje się religią wtedy, gdy jej badania nie zgadzają z Jego poglądem na życie osoby ludzkiej.
Można wmawiać ludności, że to jedynie etyka, ale to etyka sterowana przez kościół.
Przykre, że to, co powie kilku nieżonatych hierarchów i filozofów katolickich wpływa na proces rozrodczy całego narodu.
Lagriffe, albo żąrtujesz albo żyjesz w jakimś gettcie.
Dlaczego światopogląd akurat katolików ma mi dyktować, co ja mam robić ze swoim ciałem ( no gdybym była kobietą). Tylko dlatego, że większość narodu jest ochrzszczona, choć młodzi już tak się nie garną do budowli skarlanych??
No przecież prawo nie mówi Ci co masz czynić ze swoim ciałem, a przynależność religijna to dobrowolny wybór. Albo masz problem ze swoją tożsamością, bo piszesz:
światopogląd katolików ma mi dyktować...
albo mylisz przynależność państwową z przynależnością religijną ( Polska w przeciwieństwie np. do Anglii nie była i nie jest, ani nie ma aspiracji do tego aby być, państwem wyznaniowym), albo ulegasz jakiejś lewicowej indoktrynacji lub fobii na punkcie Katolicyzmu.
Pozdrawiam.
p.s.
Nie wiedziałem o związku Goethego z Toszkiem.. . Muszę o tym poczytać, wszak to niedaleko mojej mieściny. :-)))
************************
poldek34 -- 31.05.2012 - 22:46Drążę tunel.. .
poldek, ty mnie nie rozumiesz! lub nie chcesz rozumiec.
Jeśłi mówię, że ma mi dyktować – to znaczy, że ideologia katolicka powoduje zmianyw prawie, które mają na mnie wpływ. Filozofia katolicka i mentalność polskich katolików jest mi obojętna.
Problem w tym, że udzie pokroju Gowina et al. chcą wprowadzić zmiany, które mi wcale nie odpowiadają.
Natomiast niestety dyskusje aborcyjne, niby medyczne i tak sprowadzają się jedynie do arbitralnego uznania, kiedy niby zaczyna się człowiek.
Dzięki odkryciom medycyny i nauki możemy dziś sprawdzać, czy półd jest zdrowy czy nie – i jeśli miałby się urodzić koszmarek, można taki półd usunąć, zamiast unieszczęśliwiać rodzinę i to przyszłe dziecko. To dla mnie proste jak drut.
A co jeśli ciąża jest wynkiem gwałtu popełnionego przez dziedzicznie obciążonego kretyna? Też musi cała rodzina nieść na barkach niechciane, kalekie – upośledzone umysłowo dziecko?? z jakiej racji?
Na bliskim wschodzie w czasach bibilijnych rosło sobie zielsko, którym spędzano płody. Popularność tego zabiegu sprawiła, że zielsko zniknęło całkowicie. Aborcja była, jest i będzie. Bo popędu seksulanego nie da się powstrzymać. Można rozpowszechniąc kondomy, ale zdaje się, że jeden znany papież był przeciwny kondom w Afryce, stąd epidemia AIDS na czarnym lądzie…
jestem za aborcją. To jest problem kobiet a nie nas facetów. I niech faceci, zwłaszcza ceilbujący, przestaną się wypowiadać w sprawie, która ich w zasadzie nie dotyczy, bo dość duża część aborcji jest robiona u kobiet niezamężnych.
Kto nam daje prawo decydowania o życiu nastoletnich dziewcząt, czy to zgwałconych, czy po pijaku uprawiających seks pod blokiem. Czy to ma być KARA?
I kto daje komukolwiek prawo decydowania o tym, czy in vitro jest dobrem czy złem? Osoby przeciwne in vitro mają chyba problem z tym, że człowiek wkracza na tereny zarezerwowane dla mocy nadprzyrodzonych.
Mogą politycy, kościół utwardzać swoje stanowisko w tej sprawie i jedynie spowodują odpływ młodzieży od kościoła. Trzeba się dostosowywać a nie betonować. Trzeba rozumieć odkrycia nauki a nie jak w stanach iść w kierunku inteligentnego projektu
Lagriffe -- 01.06.2012 - 09:45http://pl.wikipedia.org/wiki/Inteligentny_projekt
Pozdrawiam. W Toszku – zamek.
Lagriffe
Jeśłi mówię, że ma mi dyktować – to znaczy, że ideologia katolicka powoduje zmianyw prawie, które mają na mnie wpływ. Filozofia katolicka i mentalność polskich katolików jest mi obojętna.
Rozmawiamy tak naprawdę o etyce i moralności a ta nie jest religijna. Pan zaś próbuje grać pojęciami: utożsamiać etykę i moralność z ideologią.
Problem w tym, że udzie pokroju Gowina et al. chcą wprowadzić zmiany, które mi wcale nie odpowiadają.
Natomiast niestety dyskusje aborcyjne, niby medyczne i tak sprowadzają się jedynie do arbitralnego uznania, kiedy niby zaczyna się człowiek.
Nie trzeba arbitralnie określać kiedy powstaje odrębna istota ludzka. Mówi o tym genetyka, ginekologia oraz medycyna prenatalna. A więc nauki przyrodnicze, empiryczne i dysponujące niezbędnymi narzędziami do określenia tego.
Dzięki odkryciom medycyny i nauki możemy dziś sprawdzać, czy półd jest zdrowy czy nie
Tak, dzięki medycynie możemy badać życie osoby ludzkiej także w okresie prenatalnym. Ale nie tylko to dzięki medycynie wiemy.. .
- i jeśli miałby się urodzić koszmarek, można taki półd usunąć, zamiast unieszczęśliwiać rodzinę i to przyszłe dziecko. To dla mnie proste jak drut.
Znasz pojęcie eugeniki? Polecam zapoznanie się z nim.
A co jeśli ciąża jest wynkiem gwałtu popełnionego przez dziedzicznie obciążonego kretyna? Też musi cała rodzina nieść na barkach niechciane, kalekie – upośledzone umysłowo dziecko?? z jakiej racji?
Czy ze względu na ojcostwo chce Pan kwalifikować który człowiek jest wartościowy a któremu przywilej życia na ziemi się nie należy?
Czy człowiek poczęty za sprawą gwałciciela jest gorszym człowiekiem niż Ty? A pod jakim względem?
Bo popędu seksulanego nie da się powstrzymać.
Zdaje się, że sugerujesz, że ludzie są niewolnikami seksu i nie są w stanie kontrolować działania seksualnego. Proszę zapytać Pana Jerzego czy to również potwierdza psychologia.
Można rozpowszechniąc kondomy, ale zdaje się, że jeden znany papież był przeciwny kondom w Afryce, stąd epidemia AIDS na czarnym lądzie…
Pierwszy raz słyszę jakoby przyczyną epidemii Aids był niedostatek kondomów.
[quote[jestem za aborcją. To jest problem kobiet a nie nas facetów.
Dlaczego chcesz zrzucać odpowiedzialność z mężczyzn za poczęcie życia. Zarówno ona jak i on są równie odpowiedzialni za poczęcie istoty ludzkiej.
I niech faceci, zwłaszcza ceilbujący, przestaną się wypowiadać w sprawie, która ich w zasadzie nie dotyczy, bo dość duża część aborcji jest robiona u kobiet niezamężnych.
W myśl tego co piszesz, żaden lekarz nie może się wypowiadać o leczceniu chorób na które nie cierpiał.. .
Kto nam daje prawo decydowania o życiu nastoletnich dziewcząt, czy to zgwałconych, czy po pijaku uprawiających seks pod blokiem. Czy to ma być KARA?
Każdy jest odpowiedzialny za swoje działania nie tylko seksualne i nie jest to kara, ale skutek odpowiedzialności za swoje czyny.
I kto daje komukolwiek prawo decydowania o tym, czy in vitro jest dobrem czy złem? Osoby przeciwne in vitro mają chyba problem z tym, że człowiek wkracza na tereny zarezerwowane dla mocy nadprzyrodzonych.
NIkt nie ma prawa czynić z życia ludzkiego “towar” albo wykorzystywać go jako “preparat”. Istota ludzka jest podmiotowa wobec prawa a nie przedmiotowa.
Mogą politycy, kościół utwardzać swoje stanowisko w tej sprawie i jedynie spowodują odpływ młodzieży od kościoła.
Studiując historię Kościoła można łatwo dowieść, że wierność zasadom oraz gorliwość w życiu codziennym w odniesieniu do stosowania postaw w praktyce – bazujących na tym w Kogo się wierzy właśnie było przyczyna popularności chrześcijaństwa. Polecam przyjrzenie się historii Cesarstwa Rzymskiego w okresie Konstantyna Wielkiego oraz kulisy Edyktu Mediolańskiego. Znajdziesz odpowiedź na pytanie dlaczego cesarz KOnstantyn na chrześcijanach chciał oprzeć odnowę cesarstwa.
Trzeba się dostosowywać a nie betonować. Trzeba rozumieć odkrycia nauki a nie jak w stanach iść w kierunku inteligentnego projektu
Dostosowanie nie oznacza rezygnacji.
pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 01.06.2012 - 19:56Drążę tunel.. .
re: O idealnym społeczeństwie
drogi poldku, nie doagadamy się. Ja upraszczam, ty cytujesz fragmenty – gwałt, kiedy ja mówię o gwałcie w wydaniu debila obciążonego genetycznie…
szesnatolatka odpowiada za swoje czyny? no proszę mnie nie rozśmieszać. i to w dodatku za seks? jakim cudem, kiedy we łbie chemia się jej burzy?
tu nie chodzi o karanie młodych za występne zachowanie, ale oto aby ludzie byli szczęśliwi, prawda? A urodzenie dziecka będącego owocem gwałtu wykonanego przez debila obciążonego dziedzicznie raczej rodzinie nie zapewni szczęścia…
a biedne komórki usunięte pastylką wczesnoporonną nic nie wiedzą o tym, że się mają urodzić...
W Afryce AIDS się szerzy na potęgę. Można było epidemię nieco ograniczyć, gdyby pozwolić, wesprzeć propagowanie używania kondomów…
Lagriffe -- 01.06.2012 - 18:23Lagriffe
Na gwałciciela jest paragraf.
Czym różni się dziecko poczęte z gwałtu, od tego które nie jest poczęte z gwałtu? Niczym, jest to taki sam człowiek jak ja i TY. A dziecko nie służy do szczęścia ale do tego aby go kochać.
“biedne komórki usunięte pastylką”
To z jakiego naukowego podręcznika pochodzi: medycyny, genetyki czy ginekologii? A może to instrukcja ideologiczna?
Rozumiem, że AIDS szerzy się w Afryce tylko wśród Katolików którzy nie używają prezerwatyw – inni są zdrowi i mają się dobrze. To właśnie wyłania się z Twojego komentarza. Gdyby tak było, AIDS byłaby bardzo prostą do zwalczania chorobą.
Ale czy to prawda? Sam musisz sobie odpowiedzieć.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 01.06.2012 - 20:00Drążę tunel.. .
misjonarze
nie zapominaj o misjonarzach, niesieniu kaganka…
odwracasz kota ogonem, bo nie mówimy o problemie gwałciciela, który zresztą jako osoba upośledzona nie będzie paragrafem objęty – mowimy od zdeformowanym kanocku, owocu lędźwi dewianckich.
nie bądź pan taki cwany – my nie rozmawiamy o samym procesie aborcji, a o zezwoleniu nań. A to już kwestia ideolo. Nie oszukujmy się, można udawać, że tak nie jest, wyślizgiwać się jak piskorz, ale problem aborcji czy in vitro jest nakręcany przez środowiska związane z kościołem.
Lagriffe -- 01.06.2012 - 21:33Lagriffe
nie zapominaj o misjonarzach, niesieniu kaganka…
odwracasz kota ogonem, bo nie mówimy o problemie gwałciciela, który zresztą jako osoba upośledzona nie będzie paragrafem objęty – mowimy od zdeformowanym kanocku, owocu lędźwi dewianckich.
Eugenika się kłania.
nie bądź pan taki cwany – my nie rozmawiamy o samym procesie aborcji, a o zezwoleniu nań. A to już kwestia ideolo.
Kwestia pozwolenia na aborcję nie wynika – w świetle prawa, z tego, że nie mamy do czynienia z człowiekiem ale z tego, że w szczególnych przypadkach odpowiedzialność za to “czy ma żyć” ponosi Matka. Prawo tutaj nie traktuje tego jak zabójstwo.
Natomiast w świetle nauk medycznych, nie ma żadnych wątpliwości, że wraz z poczęciem mamy do czynienia z autonomicznym życiem osoby ludzkiej. Warunkuje to kod genetyczny który już determinuje cały rozwój człowieka aż do naturalnej śmierci. A więc szukasz ideologii tam gdzie jest nauka.
Zaś kwestia tego czy wolno czy nie, jest to kwestia przede wszystkim moralna a potem prawna. Bo jestem przekonany, że wiesz o tym, że nie wszystko czego nie zabrania prawo karne jest w porządku moralnie.
Nie oszukujmy się, można udawać, że tak nie jest, wyślizgiwać się jak piskorz, ale problem aborcji czy in vitro jest nakręcany przez środowiska związane z kościołem.
To, że obronie życia osób ludzkich którym nie pozwala się urodzić stają najczęściej ludzie religijni nie oznacza, że jest to presja na wprowadzenia prawa wyznaniowego w danym kraju. A to dlatego, że kwestia tego czy mamy do czynienia z człowiekiem czy nie nie jest kwestią wyznania tylko potwierdzoną naukowo.
To, że obrońcami życia są osoby religijne potwierdza tylko fakt, że osoby religijne mają większą wrażliwość moralną w tym zakresie niż pozostali ludzie. Chociaż zdarza się, że zmieniają zdanie także zagorzali zwolennicy aborcji. Np. Bernard Nathanson, który odpowiada za wykonanie wielu aborcji oraz prowadził największą klinikę aborcyjną w USA. Jednak zmienił zdanie i resztę życia poświęcił na naprawienie zła które czynił. Ów Pan był lekarzem i profesorem, który zdał sobie sprawę z tego, że nie wszystko czego nie zakazuje prawo jest moralne.
ERGO: pomimo tego, że nauka wydała werdykt co do rodzaju życia od momentu zapłodnienia to prawo pozwala na zabicie osoby ludzkiej do momentu urodzin( wydostania dziecka poza organizm matki, bo urodziny nie koniecznie odbywają się równo w 9 miesięcy od poczęcia). Ale to nie znaczy, że nie mamy do czynienia z osobą ludzką i to nie znaczy, że uchwalenie tego prawa jest moralnie godziwe i nie podlega zmianie. To tylko kwestia większości. Tak jak relatywna zmiana definicji rodziny – można przegłosować wszystko wbrew zdrowemu rozsądkowi i uchwalić, że mamą będzie mężczyzna a tatą kobieta. Własnie tak się definiuje w małżeństwach jednej płci. Więc nie wszystko na co pozwala prawo jest moralnie ok.
Ale nie każdy ma dobrze uformowane sumienie i nie każdy prawo moralne stosuje konsekwentnie. Wreszcie są ludzie którzy prawo stanowione traktują instrumentalnie jako walkę ideologiczną, np. z Kościołem Katolickim i z porządkiem moralnym który wynika z chrześcijaństwa chcąc zaprowadzić alternatywny system wartości.
Czynili to zarówno komuniści jak i faszyści. Aborcja była ważnym postulatem zarówno dla faszystów jak i komunistów. Pierwszym zwolennikiem aborcji usankcjonowanej prawnie w Europie był Hitler.
Jeśli więc mowa o tym “kto jest taki do przodu” to właśnie był nim Hitler.
Pozdrawiam.
p.s.
Jeszcze umknął mi Twój zarzut do misjonarzy w Afryce( o ile dobrze zrozumiałem), że – jak sądzisz – propagowanie wierności małżeńskiej, propagowanie odpowiedzialności za działania seksualne( współżycie ) przysługuje się rozwojowi AIDS, tak?
Bo przecież mówiąc o tym, że współżycie w małżeństwie Katolickim jest związane z odpowiedzialnością za powołane do życia istoty ludzie. Ale także obejmuje pewien stosunek pozytywny do samego aktu współżycia -> w małżeństwie Katolickim nic nie jest zamiast. Np. zamiast pełnego współżycia stosowanie jakiś protez ( prezerwatyw lub inny gadżetów mających dać parze poczucie bezpieczeństwa przed ew dzieckiem..). O dziwo postawa lękowa do współżycia której sprzyja właśnie wszelkie unikanie poczęcia źle wpływa na relacje pomiędzy parą małżeńską – to mówi nauka i jest to potwierdzone badaniami.
Zatem, Kościół mówiąc o antykoncepcji przestrzega przed:
- rozkładem miłości małżeńskiej i jej erozji na skutek postaw lękowych wynikających ze współżycia związanego z lękiem. A przecież współżycie ma cementować i budować relacje a nie je rozkładać
- brakiem odpowiedzialności za działania seksualne
- wskazuje na świętość powołanego życia ludzkiego którego arbitrem jest Bóg a nie człowiek
- wskazuje także na świętość i niezwykłość tego co zawiera w sobie akt współżycia dwojga kochających się osób. I jest to święte miejsce spotkania dwojga ludzi a nie teren porozumienia dwojgu egoizmów dla których liczą się bardziej zaspokajanie popędu seksualnego i karmienie swojego egoizmu – także za cenę życia osób ludzkich powołanych do zycia, które stanowią zagrożenie dla tychże egoizmów
Reasumując nauczanie Kościoła zmierza ono do promowania:
- wierności małżeńskiej, a więc wierności “jednemu partnerowi jak mówi się w życiu świeckim, a więc jest to profilaktyka AIDS)
- odpowiedzialności za powołane życie. Dziecko poczęte ma być przyjęte z radością i troską. A nie w postawie wobec intruza.. . Stąd dobrze jest poznać mechanizm płodności by każde dziecko było przewidziane a rodzice przygotowani na nie.
Są metody – zaaprobowane przez WHO – które dają takie możliwości i są stosowane na dużą skalę w środowiskach chrześcijańskich
Ty sugerujesz, że prezerwatywa ma być panaceum na rozwój AIDS.
Dla mnie nauczanie Kościoła jest rewelacyjną profilaktyką przed AIDS, zas prezerwatywa to tylko złudzenie i nabijanie kasiorki ich producentom. A także nabijanie kasiorki producentom wszelkiej kultury masowej bazującej na rozluźnieniu moralnym i propagowania rozwiązłości. Bo przecież rozwiązłość i swobodny seks( także ten za pieniądze) jest okazją do zakażenia AIDS. A więc brak odpowiedzialności i brak wychowania do odpowiedzialności za działania seksualne promowane w tzw popkulturze jest GŁOWNYM wg mnie promotorem rozwoju HIV.. .
Prezerwatywa to tylko namiastka i “złudzenie” jeśli mówimy o AIDS w środowiskach Katolickich. Bo przecież krytykujesz nauczanie Kościoła tak, jakby papież był premierem krajów gdzie HIV zbiera największe żniwo, którego przyczyną – wg Ciebie – ma właśnie właśnie być nauczanie Kościoła na temat etyki małżeńskiej.
Nie uważasz, że “wlazłeś w maliny” ze swoją prezerwatywą jako ideał “chroniący przed HIV”? A przecież na każdej inteligentnej ulotce profilaktycznej wyczytasz o wierności jednemu partnerowi.. . Bo prezerwatywa jedynie zmniejsza ryzyko zakażenia ale nie chroni przed nim.
A wierność małżeńska jest prostą konsekwencją przysięgi małżeńskiej-a więc Kościół promował metodę na zdrowie zanim pojawił się HIV
Szukasz więc przyczyn “zakażeń” tam gdzie akurat znajduje się na nie podstawowe lekarstwo.
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 02:02Drążę tunel.. .
re: O idealnym społeczeństwie
nie uważam, że wlazłem w maliny. to co piszesz, to są pobożne życzenia i utopia. Życie to niestety zupełnie inna sprawa niż teoria życia w rodzinie katolickiej.
Lagriffe -- 02.06.2012 - 06:55popęd jest głównym motorem napędzającym działania człowieka i to popęd nie tylko w rodzinie. jesteśmy zwierzętmi, takimi samymi jak słonie, mrówki – różni nas jedynie od nich abstrakcyjne myślenie. ale za to ieruje nami ten sam popęd, mający na celu przedłużenie gatunku.
nistety trudno się z tobą rozmawia, bo wyciągnasz złę wnioski, lub nie chcesz widzieć tego, co piszę.
misjonarze – ja do nich nie mam pretensji – oni robią to, co im każą. gdyby misjonarzom w Afryce wydano polecenie propagowania prezerwatyw, to AIDS by się aż tak nie rozsiewało. tam, jak wiadomo panuje nieco inna kultura seksualna i rodzina katolicka jedynie się na stare zwyczaje nakłada i starych zachowań nie wyruguje…
to co napisałeś powyżej o rodzinie katolickiej, to w zasadzie dotyczy wszystkich rodzin. z wyjątkiem tego, że ludzie nie chcą stosować watykańskiej ruletki jako metody zapobiegania ciąży. metoda to ieskuteczna. a nie chcą mieć więcej niż 1, 2,3,...d ow wyboru dzieci. to nie średniowiecze, kiedy dzieci marły jak muchy i trzeba ich było mieć jak najwięcej.
archaiczne, twarde koncpecje spowodują, że młode pokolenia kompletnie zignorują kościół. piszesz tak, jakbyś nie rozumiał jak dziś świat funkcjonuje.
ale – każdy ma prawo myśleć jak chce. ja jedynie nie chcę by ideologia taka jak twoja wpływała na moje życie. chcę móc sam podejmować decyzje w sprawa dotyczących mojej rodziny, płodności, czy bezpłodności a nie żeby o tym decydował minister sprawiedliwości.
piszesz, tak jakby matka była w tym wszystkim obojętna, jakby to, co się stanie po nardzinach dziecka było obojętne. czyli na przykład – niech się w biednej ordzinie w blokowisku urodzi dziecko będące owocem współżycia alkoholicznego ojca z córką –
.... przykładów podobnych jest mnóśtwo. ale dlaczego ta kobieta ma potem przez 40 lat cierpieć? to was naprawdę nie interesuje? szczęście tej całej rodziny jest wam obojętne?
no dobra, zamknijmy tę dyskusję. bo wkółko będziemy chodzić.
pozdrawiam serdecznie
Panie Lagriffie!
Uprzedzałem.
1. Pan Staszek nie rozumie, że stosunek do „prawa do przerywania ciąży” i do „przerywania ciąży” to dwie różne kwestie. Ja jestem przeciwko przerywaniu ciąży, ale za prawem kobiety do podejmowania decyzji.
2. Swoje poglądy, a w szczególności tezy, które należy dowieść, przyjmuje za pewnik i wysnuwa z tego wnioski. Wnioski są błędne i jest to oczywiste dla każdego poza zainteresowanym.
3. Argumenty „religijne” u mnie, to stwierdzenie, że człowiek jest istotą ludzką od urodzenia, bo na istotę człowieka składa się coś więcej niż trochę pierwiastków składających się na organizm. Można uznać, że jest to dusza (terminologia katolicka) lub psychika (terminologia naukowa). Moim zdaniem pojawia się ona w momencie narodzin. Dla pana Staszka nie ma ona znaczenia.
To tak tytułem wyjaśnienia na czym polega istota sporu z panem Staszkiem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 02.06.2012 - 08:42Lagriffe
nie uważam, że wlazłem w maliny. to co piszesz, to są pobożne życzenia i utopia. Życie to niestety zupełnie inna sprawa niż teoria życia w rodzinie katolickiej.
Jestem Katolikiem i jest to moje życie. I to jest dowód, że Twoje stwierdzenie jest pobożnym życzeniem nie diagnozą rzeczywistości. “Nie pisze o samochodzie który posiadają inni ale piszę o samochodzie którego używam codziennie, częściej niż szczoteczki do zębów.” Bo żyję w Katolickiej rodzinie przeszło 40 lat. Najpierw jako dziecko a teraz jako głowa rodziny. Więc prosze trzymać się ziemi w dyskusji a nie uprawiać demagogię.
popęd jest głównym motorem napędzającym działania człowieka i to popęd nie tylko w rodzinie. jesteśmy zwierzętmi, takimi samymi jak słonie, mrówki – różni nas jedynie od nich abstrakcyjne myślenie. ale za to ieruje nami ten sam popęd, mający na celu przedłużenie gatunku.
Zapominasz, że człowiek posiada jeszcze intelekt. A więc – jak mówi nauka – nie jest sterowany hormonalnie czyli bezrefleksyjnie – ale podkorowo, a więc podejmuje decyzję w oparciu nie o popęd ale o refleksję i wolny wybór. To subtelna różnica która nie znalazała odzwierciedlenia w Twoim akapicie. A przecież to podstawowa cecha odróżniająca człowieka od zwierzą oraz czyniąca go osobą a nie zwierzęciem.
nistety trudno się z tobą rozmawia, bo wyciągnasz złę wnioski, lub nie chcesz widzieć tego, co piszę.
misjonarze – ja do nich nie mam pretensji – oni robią to, co im każą. gdyby misjonarzom w Afryce wydano polecenie propagowania prezerwatyw, to AIDS by się aż tak nie rozsiewało. tam, jak wiadomo panuje nieco inna kultura seksualna i rodzina katolicka jedynie się na stare zwyczaje nakłada i starych zachowań nie wyruguje…
to co napisałeś powyżej o rodzinie katolickiej, to w zasadzie dotyczy wszystkich rodzin. z wyjątkiem tego, że ludzie nie chcą stosować watykańskiej ruletki jako metody zapobiegania ciąży. metoda to ieskuteczna. a nie chcą mieć więcej niż 1, 2,3,...d ow wyboru dzieci. to nie średniowiecze, kiedy dzieci marły jak muchy i trzeba ich było mieć jak najwięcej.
Już pisałem, że etyka Katolicka w zakresie seksualności i małżeństwa jest najlepszą profilaktyką przed zakażeniem HIV a prezerwatywa nie chroni ale zmniejsza zagrożenie.
A seks poza małżeński jest grzechem. Więc z jednej strony świetna profilaktyka a z drugiej wierność miłości. Proszę więc nie oczekiwać od Kościoła, że będzie zajmował się rozprowadzaniem kondomów na misjach albo ich promowaniem na katechezie. Tak jakby Pan oczekiwał od producentów Ferarri aby produkowali masowo swoje samochody, by każdy kierowca miał produkt ich firmy. Katolicyzm jest dla wybranych, w tym sensie, że stać ich na wysiłek i większe oczekiwania od siebie i swojego życia. Stać ich na spojrzenie na świat oczami dobra i bezinteresowności a egoizmu kwitnącego również w “wolnej miłości”, która prowadzi często do HIV. Ta filozofia życia jest czymś racjonalnym i normalnym także dla niekatoloków. Więc nie rozumiem w czym objawia się utopijność tego spojrzenia na życie ludzkie.
archaiczne, twarde koncpecje spowodują, że młode pokolenia kompletnie zignorują kościół. piszesz tak, jakbyś nie rozumiał jak dziś świat funkcjonuje.
Obawiam się, że mało wiesz o ruchach wśród młodych: np.Ruch czystych serc, Ruch promujący czystość przedmałżeńską w USA. A swoją wiedzę o młodych budujesz na popkulturze lub mediach które promują postawy sprzyjające zakażeniom HIV. Bo do tego sprowadza się promowanie inicjacji seksualnej wśród nastolatków i nastolatek jako coś normalnego. Wydaje mi się, że żyjemy w różnych światach i środowiskach.
ale – każdy ma prawo myśleć jak chce. ja jedynie nie chcę by ideologia taka jak twoja wpływała na moje życie. chcę móc sam podejmować decyzje w sprawa dotyczących mojej rodziny, płodności, czy bezpłodności a nie żeby o tym decydował minister sprawiedliwości.
Proszę – piszę to po raz drugi – doczytać czym różni się ideologia od etyki i moralności.
Rozmawiamy o etyce katolickiej w tym zakresie, a przynależność do Kościoła jest wolnym wyborem. Więc nie rozumiem Twoich pretensji. Jesteś wolny i masz całe spektrum wyborów.
Obrona życia ludzkiego jest gwarantowana konstytucyjnie. Zaś państwo promuje bardzo różne środki do tzw. antykoncepcji. Państwo nie każde za aborcję mimo, że jest to w świetle moralnym zabójstwem.
piszesz, tak jakby matka była w tym wszystkim obojętna, jakby to, co się stanie po nardzinach dziecka było obojętne. czyli na przykład – niech się w biednej ordzinie w blokowisku urodzi dziecko będące owocem współżycia alkoholicznego ojca z córką –
.... przykładów podobnych jest mnóśtwo. ale dlaczego ta kobieta ma potem przez 40 lat cierpieć? to was naprawdę nie interesuje? szczęście tej całej rodziny jest wam obojętne?
no dobra, zamknijmy tę dyskusję. bo wkółko będziemy chodzić.
Co ma piernik do wiatraka. Jeśli kobieta została zgwałcona i zaszła w ciążę, może urodzić dziecko i oddać do “okienka” anonimowo. Dziecko zostanie poddane dobrej i odpowiedzialnej opiece oraz wyrośnie na zdrowego młodzieńca/dziewczynę. Takich okienek w Polsce jest kilkanaście. I finansową opiekę nad nimi sprawuje Kościół Katolicki.
Wątpliwym moralnie – dla mnie – jest karaniem poczętego człowieka za czyny jego ojca. A Ty chciałbyś aby zabijać człowieka którego ojcem jest huligan czy gwałciciel. To tak jakbyś stosował odpowiedzialność zbiorową za czyjeś głupie zycie. Dziecko nie odpowiada za błędy rodziców, dziadków i rodzeństwa. Skoro nie odpowiada nie widzę powodu aby go “skracać o głowę”.
Zaś kobiecie zgwałconej należy się pomoc psychologiczna a nie doradztwo aby pozbyła się dziecka bo będzie wtedy mieć traumę z głowy. Aborcja nie jest ani środkiem leczniczym ani terapią mającą poprawić stan psychiczny kobiety. Więc nie rozumiem dlaczego sądzisz, że aborcja w tym przypadku to podstawowa pomoc psychologiczna kobiecie zgwałconej. W Kanadzie np. trauma po aborcji jest wpisana w rejestr chorób leczonych w ramach państwowego ubezpieczenia. W Polsce nie, ale nie znaczy to, że kobiety po aborcji nie korzystają z pomocy terapeutów zrzedzonych w STowarzyszeniu NESTE i innych ośrodkach leczących ten zespół.
Piszesz o etyce jako ideologii a w tym przypadku właśnie prezentujesz ideologiczne podejście do problemu gwałtu a nie racjonalne.
RAcjonalne spojrzenie wymaga pomocy psychologicznej a przedwszystkim postępowania wg zasady “primum non nocere”. Ty zaś chcesz “siekierą opatrywać ranę..” . Aborcja do dzisiejszego dnia nie jest ani środkiem leczniczym ani elementem jakiejkolwiek terapii psychologicznej/psychiatrycznej/klinicznej – tyle mówi rozum.
Rozum mówi leczyć i nieść pomoc. Ideologia zaś mówi zabijać.
Pozdr.
p.s.
Proszę na nie pisać o tym, że prezerwatywa chroni przed HIV na publicznym forum, bo może ktoś wziąć to na serio i zakazić się.
******************
poldek34 -- 02.06.2012 - 11:23Drążę tunel.. .
LAgrife
ludzie nie chcą stosować watykańskiej ruletki jako metody zapobiegania ciąży. metoda to ieskuteczna. a nie chcą mieć więcej niż 1, 2,3,...d ow wyboru dzieci. to nie średniowiecze, kiedy dzieci marły jak muchy i trzeba ich było mieć jak najwięcej.
Służę wiedzą:
1. Bez metody – 20%
2. stosunek przerywany – 91%
3. Metoda owulacyjna NPR (Bilingsa) 96%
4. Błona dopochwowa+środek plemnikobójczy – 97%
5. Gąbka dopochwowa – 97 %
6. LAM pierwsze 6 miesięcy – 98%
7. Prezerwatywa – 99%
8. Wkładka domaciczna – 99%
9. Podwiązanie jajowodów – 99,6
10. Tabletki – 99,7%
11. Metody objawowo termiczne(NPR) – 99,8%
12. Przecięcie nasieniowodów – 99,85%
13. Kastracja, usunięcie jajników, abstynencja – 100%
Proszę spojrzeć na metodę nr 11 oraz porównać ze skutecznością tych metod które sa powszechnie promowane przez koncerny.
Jeśli interesuje Cię metodologia badania skuteczności, to proszę poczytać o wskaźniku pearla( metoda aprobowana przez WHO ).
To, czego ludzie chcą a czego nie chcą zależy od stopnia ich wyedukowania. Obawiam się, że koncerny chcą abyś Ty tak myślał o metodach NPR jak napisałeś, bo nikt ich nie reklamuje gdyż nie są produktem farmakologicznym na którym robi się biznes. A to nieprawda. Nie wszystko co ładnie wygląda na reklamie oraz jest promowane przez ideologów vide pani Nowicka( obecnie wice marszałek sejmu) która za pieniądze z koncernów farmaceutycznych promowała w mediach środki farmakologiczne “ubrana w szaty” działacza pro publico bono.
Ale tego się nie dowiesz, bo ogladasz tylko telewizję i reklamy które się w niej pojawiają. A NPRu się nie reklamuje bo nikt na tym nie zarabia. Jedyny zysk jaki jest zostaje u stosujących tę metodę.. . A jak na czymś się nie da zarobić, nie wydaje się kaski na reklamę.. .
Przecież zdajesz sobie sprawę z tego, że świat reklam rządzi się innymi prawami niż rzeczywistość. Trzeba patrzeć na pisane małym druczkiem a nie na uśmiechnięte twarze fotografowane np. na tle morskiej bryzy.. .
WIęc wychodzi na to, że ruletką jest to, co promuja w mediach. A włączanie do tego Watykanu to wyraz ideologicznego podejścia do tego zagadnienia a nie przejawu racjonalności.
Więcej o ekologii w tej dziedzinie:
http://poldek34.salon24.pl/7244,ekologiczne-dzieci-a-co-moze-nie
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 12:47Drążę tunel.. .
teoria spisku jednak
no patrz pan, ja myślałem, że o rząd dusz chodzi, a tu nam się nawet teoria spisku pojawia.
Lagriffe -- 02.06.2012 - 13:30ale mr.poldek, nie zapominaj pan, że kośiół to jedna z najzamożniejszych organizacji. zawszechodiło tylko o władzę i pieniądze.i czy to kiedyś kościół był najpotężniejszy czy dziś korporacje, to jest obojętne.
pisze pan o organizacjah w USA. Tam także home schooling, który prowadzi w wielu przypadkach do analfabetyzmu tzw: christian illiterates. Na czym to polega?
Ano wierząca rodzina, uznaje, że szkoła wtłacza do głów dzieci niechciane informacje, i postanawiają swoje dzici uczyć w domu. Dzięki temu te dzici nauczą się tego, co jest poprawne i zgodne z wyznaniem rodziców.
Niestety, nie kaźdy ma predyspozycje pedagogiczne, wiedzę, przygotowanie czy silną wolę. I dzieci o okręgach wiejskich najpierw istotnie się uczą, ale potem trzeba coś przy koniach czy krowach zrobić, są żniwa… i do pola. A szkoła? Ano poczeka….i czeka…W miastach, a znam kilka takich rodzin w LA, wygląda to o wiele lepiej, nawet bardzo dobrze, choć te dzieci nie mają dostępu do wielu zdobyczy nauki.
J.M.
1. Pan Staszek nie rozumie, że stosunek do „prawa do przerywania ciąży” i do „przerywania ciąży” to dwie różne kwestie. Ja jestem przeciwko przerywaniu ciąży, ale za prawem kobiety do podejmowania decyzji.
Takie podejście nie kłóci się ani z ustawą antyaborcyjną ani z ochroną życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci usankcjonowaną prawnie.
2. Swoje poglądy, a w szczególności tezy, które należy dowieść, przyjmuje za pewnik i wysnuwa z tego wnioski. Wnioski są błędne i jest to oczywiste dla każdego poza zainteresowanym.
Proszę o uzasadnienie błędności wniosków. Bo jak dotąd poza werbalnym zlekceważeniu wypowiedzi specjalistów w tej dziedzinie nie usłyszałem od Pan żadnych. Raczej Tworzy Pan swoją teorię na ten temat niż opiera swoje rozumowanie na przesłankach naukowych już potwierdzonych.
3. Argumenty „religijne” u mnie, to stwierdzenie, że człowiek jest istotą ludzką od urodzenia, bo na istotę człowieka składa się coś więcej niż trochę pierwiastków składających się na organizm
Pana definicja jest niedorzeczna. A to dlatego, że moment urodzin nie wnosi żadnej zmiany jakościowej w życiu osoby ludzkiej poza przejściem na inny system odżywiania. NIe za pomoca pępowiny i łożyska ale doustnie. Przecież wie Pan o tym, że zarówno wczesniaki jak póxniaki są ludźmi. Niezależnie od ilości tygodni jakie upłynęły od zapłodnienia. Więc kryterium jakie Pan stosuje: czynność wydobycia z łona marki ma nadawać status ludzki osobie ludzkiej jest niedorzeczny. Jest o umowny sposób “nadawania” a nie istotowy moment w którym zachodzi przemiana jakościowa. Przecież w porodzie następuje jedynie przemieszczanie się dziecka w czasie i przestrzeni. Proszę o wskazanie miejsca w procesie przemieszczania się dziecka podczas porodu w którym pojawia się psychika?
Przepraszam za drastyczne porównanie, ale chyba czytelniejszego nie znajdę dla Pana.
Kał zalegający w odbytnicy, po wydaleniu na zewnątrz, właśnie na zewnątrz nie staje się perfumą albo czym innym.. niż był przed. Tak jako osoba ludzka w łonie matki, po wydobyciu mechanicznym który nazywa sie porodem na zewnątrz nie przestaje być sobą. Ot poprostu w łonie matki jest jej za ciasno i Matka mogłaby by przypłacić kalectwem jej dalsze noszenie.. .
Poza sposobem odżywiania, zmienia się jedynie sposób komunikowania z mamą i otoczeniem oraz doświadczania jej przez osoby trzecie. Wczesniej mogły ja sobie wyobrażać i domyślać. A teraz mogą smakować radości cieszenia się jej bliskością: dotykać, nosić, usmiechać się z wzajemnością, patrzeć w oczy, przytulać.
. Można uznać, że jest to dusza (terminologia katolicka) lub psychika (terminologia naukowa). Moim zdaniem pojawia się ona w momencie narodzin. Dla pana Staszka nie ma ona znaczenia.
Jaką ma Pan przesłankę, że pojawienie się psychiki związane jest z procesem wydostania się dziecka z łona matki na zewnątrz. Bo wg Pana teorii pojawienie się psychiki jest niezależne od dnia jaki upłynął od poczęcia, a warunkowanym jest tylko wydostaniem się poza łono matki. Dość osobliwa Pańska teza, bo od kiedy sprawność psychiczna osoby ludzkiej związana jest z procesem fizycznym jakim jest przemieszczanie się ciała osoby ludzkiej czy to porodzie siłami natury bądź za pomocą cięcia cesarskiego.
Bardzo ciekawa jest teza którą Pan podał do wiadomości, czy mógłby Pan podać źródło naukowe? Podam dalej bo to wg mnie niezły dowcip. :-))) Przecież Pan wie, że dziecko w łożysku już posiada psychikę: ssie palca, reaguje na nastrój w jakim jest Matka, odbiera bodźce z zewnątrz, porusza się, ma czkawkę, itd. Podczas aborci dziecko najzwyczajniej broni się przed narzędziem które je rozrywa na kawałeczki.. . To wszystko wiadomo dzięki narzędziom jakie dała nasze cywilizacja. Proszę nie sprawiać wrażenia, jakbyśmy żyli w średniowieczu gdzie nie było badań USG i nie można było przeprowadzać np. badańKTG dziecka.
Kwestia Duszy ludzkiej.
To czy ma ona dla mnie znaczenie czy nie, to już wkroczenie w przekonania religijne których nie chcę włączać w tę dyskusję. Bo przekonania religijne to indywidualna( subiektywna sprawa ) zaś fakt pojawienia się człowieka na tym świecie to nie fakt subiektywny ale obiektywny, dający się zweryfikować za pomocą narzędzi jakimi dysponuje nasza cywilizacja. Do badania duszy jeszcze nie wynaleziono narzędzia fizycznego, więc na razie pozostawmy ją w sferze Wiary i sakrum.
Poruszajmy się po terenie nauk empirycznych a nie folozoficzno-teologicznych. Doświadczenie człowieka jest doświadczeniem empirycznym dla wszystkich ludzi. Folozoficzne i teologiczne tylko dla korzystających ze swojej inteligencji w głębszym zakresie niż pozostali.. – tak jak matematycy i fizycy korzystają bardziej z wrodzonych zdolności niż pozostali.. . Z wolnej woli oczywiście.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 13:50Drążę tunel.. .
Lagriffe
no patrz pan, ja myślałem, że o rząd dusz chodzi, a tu nam się nawet teoria spisku pojawia.
ale mr.poldek, nie zapominaj pan, że kośiół to jedna z najzamożniejszych organizacji. zawszechodiło tylko o władzę i pieniądze.i czy to kiedyś kościół był najpotężniejszy czy dziś korporacje, to jest obojętne.
Proszę kontynuować. Bo narazie nie widzę w tym nic złego, że wspólnota obejmująca miliony wyznawców dysponuje zarówno kapitałem jak i prowadzi szeroko zakrojoną akcję na wszystkich kontynentach. Podlega prawu jak każdy związek wyznaniowy. Zaznaczę, że utrzymuje się ona z dobrowolnych datków jak fundacja. Więc proszę nie czynić zarzutu ofiarności osób ktore uznają ją za godną wsparcia.
pisze pan o organizacjah w USA. Tam także home schooling, który prowadzi w wielu przypadkach do analfabetyzmu tzw: christian illiterates. Na czym to polega?
Ano wierząca rodzina, uznaje, że szkoła wtłacza do głów dzieci niechciane informacje, i postanawiają swoje dzici uczyć w domu. Dzięki temu te dzici nauczą się tego, co jest poprawne i zgodne z wyznaniem rodziców.
Niestety, nie kaźdy ma predyspozycje pedagogiczne, wiedzę, przygotowanie czy silną wolę. I dzieci o okręgach wiejskich najpierw istotnie się uczą, ale potem trzeba coś przy koniach czy krowach zrobić, są żniwa… i do pola. A szkoła? Ano poczeka….i czeka…W miastach, a znam kilka takich rodzin w LA, wygląda to o wiele lepiej, nawet bardzo dobrze, choć te dzieci nie mają dostępu do wielu zdobyczy nauki.
Ja nie piszę o home schooling – Ty o tym piszesz. To zasadnicza różnica.
Ja pisze o:
Cytat:
Wywiady przeprowadzone w szkołach średnich ( USA ) wykazały, że większość młodzieży jest za zachowaniem dziewictwa. Równocześnie odnotowano obniżenie popytu na tabletki hormonalne w kioskach przyszkolnych:
– w 1982 nabywało ją 60% nastolatek
– w 1995 20% a więc trzykrotnie mniej.
Pewnie Ci się emocje podniosły po przeczytaniu tego fragmentu.
Po szczegóły odsyłam do mojej notki z dn. 08.04.2008 w tekstowisku.
http://txt-atrium.pl/poldek34/54056.html
można znaleźć wiele ruchów będących wyrazem mody na czystość przedmałżeńską. No ale w mediach o tym nie mówią, a ponoć takie są obiektywne.. . Znaczy odideologizowane.. . Tak odideologizowane jak propagowanie kłamstw o skuteczności i korzyściach ze stosowania naturalnych metod planowania rodziny.
Ale już w takim świecie przyszło nam żyć, gdzie ideologia kłamstwa zakrzycza prawdę na różne sposoby dla szkody widzów i słuchaczy. Bo cóż z tego, że ktoś wprowadzi Cię w błąd i dzięki daniu mu wiary zepsujesz życie sobie i innym.. . On ma kasę z oglądalności, koncerny bezmyslnych klientów a ponad to podgryzą autorytet organizacji i wspolnot które działają pro publico bono, a nie dla zysku.
Nie na darmo dany intelekt aby myśleć samodzielnie i szukać dobrej wody u źródła a nie w hydrancie.. .
Pozdr.
a tu jedno z tychże inicjatyw:
http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,5501390,Pierscien_czystosci___moda_czy...
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 14:42Drążę tunel.. .
re: O idealnym społeczeństwie
no drogi poldku, ale kościół nie utrzymuje się jedynie z datków, prawda? nie oszukujmy się , ma na całym świecie nieruchomości, banki…. nawet u nas obiera nieruchomości warte grube pieniądze i nie są to raczej obiekty sakralne.
z duszą fajna sprawa – czy to w ogóle było kiedyś jakoś solidnie, empirycznie zbadane? bo jeśli istotnie jest to kwestia wiary w duszę jedynie, to w zasadzie przy odpowiednim praniu mózgu można uwierzyć w dowolną rzecz.
Lagriffe -- 02.06.2012 - 18:34Lagriffe
no drogi poldku, ale kościół nie utrzymuje się jedynie z datków, prawda? nie oszukujmy się , ma na całym świecie nieruchomości, banki…. nawet u nas obiera nieruchomości warte grube pieniądze i nie są to raczej obiekty sakralne.
Kościół ma swój rozum i to bardzo dobrze. Posiadając Państwo Watykan posiada swoją autonomię i niezależność. Dzięki temu:
a. może mu nadmuchać jakikolwiek szarlatan który będzie robił pranie mózgów metodą Hitlera lub Stalina.. . To znaczy przejąć całkowicie jego aktywa. Może to zrobić częściowo w poszczególnych krajach ale nie ruszy Watykanu.
b. lokowanie środków jakie posiada, może odbywać się w instrumenty finansowe nie mające nic wspólnego, np. ze sprzedażą broni lub inne dwuznacznie moralne “fundusze inwestycyjne”.
c. inna działalność,
np. Na Dolnym Śląsku jedno ze zgromadzeń zakonnych prowadzi dom dla upośledzonych dzieci. Placówka ma status ośrodka państwowego. Dofinansowanie ze strony Państwa wystarcza na pensję pracowników + część utrzmania domu, tzw. kosztów stałych. Siostry pracują za free w ośrodku który pełni usługę w ramach NFZ. A więc wyręczają Państwo ze świadczeń społecznych. Mało tego finansują z własnych srodków, pracując za darmo, na cały zegar i pozyskując środki skąd się da.
Zaś kwestie remontów, wyposażenia, zakupu sprzętu jest po stronie sióstr zakonnych i ich zgromadzenia. To tak dla przykładu – na czym polega posiadanie majątku i nieruchomości, itd. Są diecezje np. Krakowska które posiadają nieruchomości w centrum które są wynajmowane i przynoszą zysk. Ale Kościól prowadzi wiele dzieł miłosierdzia włącznie z działalnością misyjną i charytatywną więc dzięki temu może w jakiś sposób je utrzymywać. De facto Kościół poprzez swoje dzieła wyręcza Państwa. Bo prowadzi działalność społeczna nie tylko w Polsce ale na misjach w Afryce i Ameryce południowej. Więc nie jest tyle tej kasy aby można było się z niej cieszyć, że starcza na wszystko.. . Jest lepiej i jest gorzej. Ludzie na szczęście są ofiarni.
Inny przykład. Mój znajomu prowadzi ośrodek dla uzaleznionych koło Kielc. Otrzymał od osoby prywatnej posesję na ten cel. Potrzebował 40tys, na przystosowanie go na hostel dla podopiecznych którzy po pierwszej terapii odwykowej mogliby się uczyć odnajdywania w normalnym świecie po pobycie w ośrodku o duzym reżimie. Poszedł do swojego prowincjała ale ten powiedział, że nie ma tyle. Odszedł z kwitkiem. Za kilka godzin zadzwonil do niego szef z wiadomością, że po ich spotkaniu przyszedł pewien człowiek i złożył darowiznę dokładnie na 40 tys złotych. Kolega wrócił zabrał kasę i hostel istnieje do dziś w Połańcu. Więc tak to jest z majątkiem i dziełami Kościoła.
z duszą fajna sprawa – czy to w ogóle było kiedyś jakoś solidnie, empirycznie zbadane? bo jeśli istotnie jest to kwestia wiary w duszę jedynie, to w zasadzie przy odpowiednim praniu mózgu można uwierzyć w dowolną rzecz.
Generalnie, rozumu i mądrości też nie widać.. .
A pranie mózgu próbowano zrobić ostatnio w ubiegłym wieku. Tylko odwrotnie udowadniano siłą, Boga i duszy nie ma: zamykano świątynie, zabijano duchownych a ludziom wciskano do głowy, że Boga nie ma. A tym którzy im nie wierzyli czekały szykany.
Pochłonęło to miliony istnień ludzkich. Wielu ludzi musiało oddać życie aby wywalczyć wolność zarówno od Armii Hitlera jak i Armii Stalina – > dwóch ideologii dla których “bogiem” miał być człowiek.
Więc wystarczy popatrzeć wstecz co dzieje się wtedy, gdy w miejsce Boga posadzi się człowieka a więc ideologię. Tak łatwo używasz tego słowa a nie wiesz tak naprawdę co kryje się pod nim. A wystarczy popatrzeć na historię Europy i Polski.
W tym kontekście patrząc na przemiany w Polsce w ciągu ostatnich dwóch kadencji “rządu miłości i inteligencji” odnoszę wrażenie, ze cofamy się do PRLu.. . Pranie mózgów na potęgę + dogmat o przewodniej sile PO. Pod których rządami PKB kraju rośnie( tak gadaja w telewizorze), a budowniczy autostrad idą z torbami.. . Kościół zas ma siedzieć cicho jak za Gomółki.. .
To dopiero jest pranie mózgów, że ludzie to łykają.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 02.06.2012 - 23:25Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Ubawiłem się setnie!
1. Pan Staszek nie rozumie, że stosunek do „prawa do przerywania ciąży” i do „przerywania ciąży” to dwie różne kwestie. Ja jestem przeciwko przerywaniu ciąży, ale za prawem kobiety do podejmowania decyzji.
Takie podejście nie kłóci się ani z ustawą antyaborcyjną ani z ochroną życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci usankcjonowaną prawnie.
1. Czy Pan na prawdę zakłada, że ja swoje poglądy będę dostosowywał do litery
prawalewa?2. Ile Pan ma lat. Bo jeśli przekroczył Pan pięćdziesiątkę, to zgodnie z zapisem o „naturalnej śmierci” powinien być pan martwy.
2.1. Leczenie za pomocą środków innych niż dieta i wcieranie soków jest nienaturalne. Jeśli zażywa Pan tabletki czy suplementy diety, to działa Pan niezgodnie z konstytucją (o poddawaniu się operacjom nie wspominam).
2.2. Istnieją trzy powody naturalnej śmierci:
2.2.1. w szponach, pazurach, paszczy drapieżnika;
2.2.2. w czasie walki o samicę;
2.2.3. w wyniku choroby.
Starość nie figuruje w rejestrze naturalnych przyczyn śmierci. Starość nie występuje w naturze. :) Metodą na naturalną śmierć jest wypuszczenie drapieżników na ulice miast i zobaczenie, kto przeżyje, zabrawszy wcześniej ludziom broń (również białą).
2. Swoje poglądy, a w szczególności tezy, które należy dowieść, przyjmuje za pewnik i wysnuwa z tego wnioski. Wnioski są błędne i jest to oczywiste dla każdego poza zainteresowanym.
Proszę o uzasadnienie błędności wniosków. Bo jak dotąd poza werbalnym zlekceważeniu wypowiedzi specjalistów w tej dziedzinie nie usłyszałem od Pan żadnych. Raczej Tworzy Pan swoją teorię na ten temat niż opiera swoje rozumowanie na przesłankach naukowych już potwierdzonych.
Może powinien poznać Pan trochę metodologii naukowej? Tak się składa, że nie ma naukowców zajmujących się stawaniem się człowiekiem. Zatem nie ma naukowych dowodów, w jakim momencie to następuje. Nie mogę więc zlekceważyć wypowiedzi specjalistów, bo takich nie ma. Nie podważam przytaczanej przez Pana wiedzy medycznej, gdyż ona odnosi się do organizmu ludzkiego, a nie do istoty (jestestwa) człowieka. Czy to tak trudno zrozumieć?
3. Argumenty „religijne” u mnie, to stwierdzenie, że człowiek jest istotą ludzką od urodzenia, bo na istotę człowieka składa się coś więcej niż trochę pierwiastków składających się na organizm
Pana definicja jest niedorzeczna. A to dlatego, że moment urodzin nie wnosi żadnej zmiany jakościowej w życiu osoby ludzkiej poza przejściem na inny system odżywiania. NIe za pomoca pępowiny i łożyska ale doustnie. Przecież wie Pan o tym, że zarówno wczesniaki jak póxniaki są ludźmi. Niezależnie od ilości tygodni jakie upłynęły od zapłodnienia.
bardzo precyzyjnie Pan to ujął, choć zapewne nie zamierzał Pan wbić sobie samobója. Tak wiem, że dziecko jest człowiekiem niezależnie od tego ile czasu jego organizm rozwijał się jako płód. To wskazuje na nieistotność okresu płodowego dla bycia człowiekiem. Natomiast moment urodzenia, to nie tylko przejście na inny sposób odżywiania, ale to zmiana całej fizjologii organizmu towarzysząca uczłowieczeniu jego. Wiem, że nie pasuje to do Pańskich poglądów, niemniej pasuje do faktów.
Więc kryterium jakie Pan stosuje: czynność wydobycia z łona marki ma nadawać status ludzki osobie ludzkiej jest niedorzeczny.
Użyty przez Pana argument jest niedorzeczny właśnie. Wyklucie się z jajka zmienia jajko w ptaka. Czy to jest niedorzeczne stwierdzenie?
Jest o umowny sposób “nadawania” a nie istotowy moment w którym zachodzi przemiana jakościowa.
Na czym oparł Pan swoje przekonanie? Bo nie może być ono argumentem, gdyż właśnie musi je Pan udowodnić. Tego dotyczył mój komentarz. :)
Przecież w porodzie następuje jedynie przemieszczanie się dziecka w czasie i przestrzeni. Proszę o wskazanie miejsca w procesie przemieszczania się dziecka podczas porodu w którym pojawia się psychika?
Zmiana fizjologii organizmu jest zasadniczą zmianą. A jeśli myśli Pan, że istotne dla mnie jest ustalanie, w jakim momencie stajemy się człowiekiem z dokładnością do dziesiątej części sekundy, to się Pan myli. Nie ma to żadnego znaczenia. Niezależnie d tego jak Pan to sobie będzie definiował, natura i tak potrafi z Pana zakpić i wskazać taki przypadek, który wymknie się definicji. Niemniej może Pan przyjąć, że psychika (dusza) zaczyna się kształtować od momentu zaczerpnięcia pierwszego oddechu. (To nie jest definicja, tylko przybliżenie tematu. Jak Pan chce wskazać inny moment, to może Pan go szukać. Proszę się tylko nie oddalać zbytnio od narodzin.)
Przepraszam za drastyczne porównanie, ale chyba czytelniejszego nie znajdę dla Pana.
Kał zalegający w odbytnicy, po wydaleniu na zewnątrz, właśnie na zewnątrz nie staje się perfumą albo czym innym.. niż był przed. Tak jako osoba ludzka w łonie matki, po wydobyciu mechanicznym który nazywa sie porodem na zewnątrz nie przestaje być sobą. Ot poprostu w łonie matki jest jej za ciasno i Matka mogłaby by przypłacić kalectwem jej dalsze noszenie…
Pana sposób rozumowania jest uroczo naiwny. Jakim to uszczerbkiem na zdrowiu może ponieść ciężarna, gdy płód ma 2500 gramów. A jednak takie dzieci się rodzą i nie są wcale wcześniakami. Pańska logika zakładająca, że organizm i człowiek są tym samym ma się nijak do nauczania kościoła, na którego naukę się Pan powołuje. Czy może kał ma duszę i dlatego jest dobrą analogią człowieka?
Poza sposobem odżywiania, zmienia się jedynie sposób komunikowania z mamą i otoczeniem oraz doświadczania jej przez osoby trzecie. Wczesniej mogły ja sobie wyobrażać i domyślać. A teraz mogą smakować radości cieszenia się jej bliskością: dotykać, nosić, usmiechać się z wzajemnością, patrzeć w oczy, przytulać.
poza tym, że płód zmienił się w noworodka, rzeczywiście nic się w czasie porodu nie wydarza… No jest to rozkoszny argument, gdy innych Pan nie ma.
. Można uznać, że jest to dusza (terminologia katolicka) lub psychika (terminologia naukowa). Moim zdaniem pojawia się ona w momencie narodzin. Dla pana Staszka nie ma ona znaczenia.
Jaką ma Pan przesłankę, że pojawienie się psychiki związane jest z procesem wydostania się dziecka z łona matki na zewnątrz. Bo wg Pana teorii pojawienie się psychiki jest niezależne od dnia jaki upłynął od poczęcia, a warunkowanym jest tylko wydostaniem się poza łono matki. Dość osobliwa Pańska teza, bo od kiedy sprawność psychiczna osoby ludzkiej związana jest z procesem fizycznym jakim jest przemieszczanie się ciała osoby ludzkiej czy to porodzie siłami natury bądź za pomocą cięcia cesarskiego.
Sprowadzanie porodu do przemieszczenia się w przestrzeni jest tak śmieszne, że nie będę z tym polemizował. Wybaczy Pan, ale trudno to czynić turlając się ze śmiechu po podłodze.
Bardzo ciekawa jest teza którą Pan podał do wiadomości, czy mógłby Pan podać źródło naukowe? Podam dalej bo to wg mnie niezły dowcip. :-))) Przecież Pan wie, że dziecko w łożysku już posiada psychikę: ssie palca, reaguje na nastrój w jakim jest Matka, odbiera bodźce z zewnątrz, porusza się, ma czkawkę, itd. Podczas aborci dziecko najzwyczajniej broni się przed narzędziem które je rozrywa na kawałeczki.. . To wszystko wiadomo dzięki narzędziom jakie dała nasze cywilizacja. Proszę nie sprawiać wrażenia, jakbyśmy żyli w średniowieczu gdzie nie było badań USG i nie można było przeprowadzać np. badańKTG dziecka.
Znów miesza Pan organizm z człowiekiem. Do osiadania tętna nie potrzeba psychiki tylko serca (w znaczeniu dosłownym, a nie metaforycznym).
Kwestia Duszy ludzkiej.
To czy ma ona dla mnie znaczenie czy nie, to już wkroczenie w przekonania religijne których nie chcę włączać w tę dyskusję. Bo przekonania religijne to indywidualna( subiektywna sprawa ) zaś fakt pojawienia się człowieka na tym świecie to nie fakt subiektywny ale obiektywny, dający się zweryfikować za pomocą narzędzi jakimi dysponuje nasza cywilizacja. Do badania duszy jeszcze nie wynaleziono narzędzia fizycznego, więc na razie pozostawmy ją w sferze Wiary i sakrum.
Nie interesuje mnie Pana wyznanie wiary, tylko logiczne konsekwencje prezentowanych przez Pana poglądów. Uznawanie materii nieożywionej za właściwą analogię dla płodu najlepiej świadczy o Pańskim podejściu do duszy. Jeśli tak wygląda sacrum, to co jest profanum?
Poruszajmy się po terenie nauk empirycznych a nie folozoficzno-teologicznych. Doświadczenie człowieka jest doświadczeniem empirycznym dla wszystkich ludzi. Folozoficzne i teologiczne tylko dla korzystających ze swojej inteligencji w głębszym zakresie niż pozostali.. – tak jak matematycy i fizycy korzystają bardziej z wrodzonych zdolności niż pozostali.. . Z wolnej woli oczywiście.
Niestety natura sporu (kiedy stajemy się człowiekiem) nie jest naukowa, więc odwoływanie się do nauki nie ma sensu. Natomiast teologia i filozofia mają ograniczone zastosowanie i są nie bardzo naukowe. Dlatego Pańskie powoływanie się na autorytety nie ma sensu. Dlatego ma Pan problem z argumentacją. :)
Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.06.2012 - 12:34Panie Jerzy
Ubawiłem się setnie!
Czekałem na wskazanie przez Pana momentu w którym pojawia się u dziecka psychika. Momentu w którym – wg Pana – jaki pojawia się podczas przemieszczania się dziecka podczas porodu( z łożyska na zewnątrz organizmu matki. Jednak rozczarował mnie Pan, bo nie wskazał.
Ma Pan ogromne poczucie humoru i życzę aby ono Pana nie opuściło.. .
Śmiech to zdrowie – jak mówi porzekadło. Niech więc na zdrowiu zakończy się ta rozmowa.
Pozdrawiam świątecznie.
************************
poldek34 -- 03.06.2012 - 14:46Drążę tunel.. .
psychika płodu
Poldek, na mój gust to my nie rozmawiamy o abaorcji w jakimś 6 czy 7 miesiącu, ale w pierwszym czy drugim.
A w tym wczesnym stadium ciąży raczej nie mamy do czynienia z rozwiniętym mózgiem. Więc mowy o żadnej psychice w blastuli, gastruli itepe być nie może.
zresztą potem organizm choć zanzcyna nabierac kształtów i tak ma niewykształcone organy a jedynie ich zalążki.
Jestem gotów założyć się o stówę, a nawet dwie, że nie jedenlekarz robił badania – kiedy płód zaczyna reagować na bodźce.
Lagriffe -- 04.06.2012 - 14:48Lagriffe
Ja nie przywoływałem argumentu pojawienia się psychiki – przywoływał go Pan Jerzy. Ja go uważam za niedorzeczny. Bo człowiek z chora psychiką nie przestaje być człowiekiem – innymi słowy psychika nie odgrywa żadnej roli w potwierdzeniu, że ktoś jest lub nie jest człowiekiem.
Podobnie kryterium reakcji na bodźce. Bo gdyby owo kryterium zastosować jako wyznacznik określania czy jest się człowiekiem czy się nim nie jest, każdą osobę niereagującą na bodźce( a zyjącą ) nalezałoby uznać za nie_człowieka. A tak własnie nie jest.
Kryterium bycia lub niebycia człowiekiem/osobą nie leży ani w reagowaniu/niereagowaniu na bodźce ani posiadaniem lub nieposiadaniem psychiki.
Najlepiej zapytać genetyka o tożsamość zygoty. Genetyk potwierdzi, że połączenie komórki jajowej kobiety z plemnikiem mężczyzny spowoduje zygoty zawierającej kod genetyczny człowieka powstajacy przez połączenie z 23 chromosomów matki i 23 chromosomów taty. Gdy powstanie kod genetyczny można powiedzieć, że mężczyzna i kobieta zostali matką i ojcem.
Każde przerwanie procesu zapoczątkowane podziałem będzie usmierceniem istoty która została powołana do zycia. Genetyk powie i potwierdzi jaka to istota. Więc nie chodzimy we mgle i nie jest tak, że dopóki Pan Jerzy nie zobaczy co “ujrzy świat dzienny” podczas porodu, nie będzie wiedział “co zostanie urodzone”.
Potwierdzenia tożsamości człowieka należy szukać w kodzie genetycznym. Ot cała zagwozdka związana z kryterium potwierdzenia jakości życia jakie rozpoczyna się po zapłodnieniu komórki jajowej z plemnikiem.
Pozdrawiam.
p.s.
ERGO: aby stwierdzić czy chodzi o człowieka wystarczy zbadać kod DNA. Wobec tego mamy do czynienia z życiem osoby ludzkiej odtąd, od kiedy wyodrębnia się określony jego kod genetyczny jedyny we wszechświecie i niepowtarzalny. Jest to więc materialne świadectwo życia osoby ludzkiej.
To jest właściwa odpowiedź na określenie życia osoby ludzkiej. Naukowa, empiryczna, weryfikowalna i 100%towa czyli pozbawiona jakichkolwiek wątpliwości.
***********************
poldek34 -- 04.06.2012 - 19:34Drążę tunel.. .
Panowie!
Nareszcie jakiś konkret. Wystarczy znaleźć 23 pary chromosomów i komórka jest człowiekiem. :)
Ja takich ,,ludzi’‘ złuszczam dziennie tysiące. No co mi tam dusza, Ważny jest kod DNA. :)
No i jak tu poważnie czytać coś takiego…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.06.2012 - 22:09@JM.
Nareszcie jakiś konkret. Wystarczy znaleźć 23 pary chromosomów i komórka jest człowiekiem. :)
Ja takich ,,ludzi’‘ złuszczam dziennie tysiące. No co mi tam dusza, Ważny jest kod DNA. :)
No i jak tu poważnie czytać coś takiego…
Pozdrawiam
Ale Pan “odlatuje”.
Nie komórka jest człowiekiem, tylko człowiek ma DNA.
Człowiek składa się min. z komórek i nic w tym dziwnego. Czasem ma ich więcej a czasem mniej ale nie zmienia on swojej tożsamości. Nawet gdy nie reaguje na bodźce wskutek jakiegoś defektu czy odetną mu jakąś ich ilość wskutek operacji. Ilość komórek Panie Jerzy nie jest kryterium stwierdzenia przynależności do gatunku homosapiens tylko kod DNA. Nie wie Pan o tym? Jeśli Pan twierdzi, że ilość komórek stanowi to kryterium, to potwierdza Pan po raz kolejny swoje poczucie humoru.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 04.06.2012 - 22:31Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Jeśli fakt posiadania przez komórkę 23 par chromosomów jest dowodem na to, że jest to człowiek, to moje twierdzenie o złuszczaniu ludzi jest logiczne i poprawne. Jeśli twierdzi Pan, że jest niepoprawne lub nielogiczne, to musi Pan wskazać jakiś inny wyróżnik człowieka. To jest właśnie brutalna analiza argumentów zwolenników ,,życia nie…’‘.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2012 - 19:18@J.M.
Jeśli fakt posiadania przez komórkę 23 par chromosomów jest dowodem na to, że jest to człowiek, to moje twierdzenie o złuszczaniu ludzi jest logiczne i poprawne. Jeśli twierdzi Pan, że jest niepoprawne lub nielogiczne, to musi Pan wskazać jakiś inny wyróżnik człowieka. To jest właśnie brutalna analiza argumentów zwolenników ,,życia nie…’‘.
Pozdrawiam
Kod DNA w zupełności wystarczy na identyfikację ciała ludzkiego, ustalenie ojcostwa, i w innych przypadkach identyfikacji osoby ludzkiej.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 05.06.2012 - 19:26Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
@J.M.
Jeśli fakt posiadania przez komórkę 23 par chromosomów jest dowodem na to, że jest to człowiek, to moje twierdzenie o złuszczaniu ludzi jest logiczne i poprawne. Jeśli twierdzi Pan, że jest niepoprawne lub nielogiczne, to musi Pan wskazać jakiś inny wyróżnik człowieka. To jest właśnie brutalna analiza argumentów zwolenników ,,życia nie…’‘.
Pozdrawiam
Kod DNA w zupełności wystarczy na identyfikację ciała ludzkiego, ustalenie ojcostwa, i w innych przypadkach identyfikacji osoby ludzkiej.
Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .
Zidentyfikowanie człowieka po zostawionych odpadach i stwierdzenie, że te odpady to człowiek, to dwie różne rzeczy. Z tego, że większość ludzi ma niepowtarzalne DNA nie wynika, że o istocie człowieka stanowi obecność tegoż. Taki drobny błąd w rozumowaniu. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.06.2012 - 22:56PAnie Jerzy
Pan ma wątpliwości z ciałem jakiej istoty mamy do czynienia w łonie matki. Odpowiadam. Badanie DNA wyjaśnia tę kwestię bez cienia wątpliwości.
Nawet jeśli jest to fragment ciała to świadczy o tym, że mamy do czynienia z częścią ciała istoty ludzkiej. A skoro z częścią, to owa istota musiała być kiedyś żyjącą. Bo nieżyjące istoty, które nigdy nie żyły, “zazwyczaj” nie mają ciała.. . A śladem życia jest kod DNA właśnie konkretnego ciała, należącego do konkretnej osoby ludzkiej.
O chyba to byłoby na tyle.
Nie da się “wywalić w powietrze” czyli “po cihaczu” zabić w zaciszu gabinetu ginekologicznego, gdyż pozostaje po nim ślad genetyczny. Prawo pozwalające na taki proceder ustawą tego nie zmieni.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 05.06.2012 - 23:36Drążę tunel.. .
pozwalam sobie wkleic link do artykulu o prezerwatywach
http://natemat.pl/17669,terlikowski-walczy-z-prezerwatywami-na-euro-2012...
Lagriffe -- 06.06.2012 - 16:42Panie Staszku!
Pana rozumowanie nie jest poprawne logicznie.
1. Organizm ludzki nie równa się człowiek.
2. Nie mam wątpliwości jakiego typu organizmem jest płód. Jest to zadatek na człowieka, więc powinien mieć ludzkie DNA.
3. Pańska odpowiedź jest zatem zupełnie bez sensu – niczego nie wnosi do sprawy.
4. Ciało jest cechą człowieka. Truchło zwierzęcia, to nie ciało. Zatem kwestia życia w ogóle nie jest tu argumentem.
5. Płód do płód a nie ciało. Ciało ma człowiek, jak się urodzi. To rozróżnienie na hardware i software jest istotne u narodzonych. U nienarodzonych mamy tylko hardware, więc nie ma sensu mówić o ciele.
Wywalanie w powietrze czy cichaczem nie ma tu nic do rzeczy. Usunięcie ciąży, to przerwanie życia płodu, a nie zabicie człowieka. Jak długo nie udowodni Pan, że płód jest człowiekiem, a nie zadatkiem na niego, tak długo Pańskie twierdzenia o zabijaniu człowieka są nadużyciami. :)
Śmieszne jest, że nie zauważył Pan, iż Pański argument o kodzie genetycznym jako dowodzie bycia człowiekiem przez zygotę został przeze mnie obalony. Ma Pan bardzo wybiórczą percepcję. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.06.2012 - 12:57@J.M.
Śmieszne jest, że nie zauważył Pan, iż Pański argument o kodzie genetycznym jako dowodzie bycia człowiekiem przez zygotę został przeze mnie obalony.
Kod DNA potwierdza odrębność życia wobec matki, potwierdza kod genetyczny człowieka a nie “małpy”.
Jeśli Pan cokolwiek obalił, to nic poza kolejną barierę absurdu.
Bo do poczucia humoru już tego nie można zaliczyć. Jeszcze w przypadku odkrywczego spostrzeżenia momentu w którym pojawia się wg Pana psychika można było rechotać. Ale widząc Pana “naukowe obalanie” można dojść do wniosku, że Pan tkwi w jakiejś ideologicznej malignie.
Rozmawiając w grupie znajomych lekarzy – jeden za dwa lata idzie na emeryturę – powiedział, że Pana poglądy są reprezentatywne dla PRLowskiej szkoły na ciążę. Właśnie w tamtej mentalności nie było nigdy mowy o człowieku ale o płodzie, wykonywanie aborcji zwykłym zabiegiem, a wynalazki typu USG, jak osiągnięcia medycyny w tym zakresie – na twardogłowych – z tamtego okresu nie robią do dziś żadnego wrażenia.
Na szczęście jest to już pokolenie odchodzące.. – wśród lekarzy. A stosunek do ciąży oraz wzrastającego dziecka znacznie odmienny od tamtej epoki. Z jednego względu: świadomość i wiedza przyszłych matek jest o wiele większa na temat zagadnienia ciąży niż Pana i reprezentantów owej mentalności. I nie pozwolą sobie na tego typu “pranie mózgu” i mieszanie w głowach. Zaś lekarz prezentujący taka postawę nie ma co liczyć na kolejkę przed gabinetem.. .
************************
poldek34 -- 07.06.2012 - 22:54Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Kiedyś mówiono „głupek” dziś się mówi „inteligentny inaczej”. Sądzi Pan, że to zmieniło inteligencję głupków? Znów odwołuje się Pan do „autorytetu” zamiast logiki. By obalić wnioskowanie logiczne trzeba pokazać błąd w nim zawarty, a nie „mądrego”, który się z tym rozumowaniem nie zgadza. Taka podstawowa zasada w dyskusji. :) Pan nadal nie przedstawia argumentów merytorycznych, tylko zaklęcia.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 14.06.2012 - 06:23J.M.
Kiedyś mówiono „głupek” dziś się mówi „inteligentny inaczej”. Sądzi Pan, że to zmieniło inteligencję głupków? Znów odwołuje się Pan do „autorytetu” zamiast logiki. By obalić wnioskowanie logiczne trzeba pokazać błąd w nim zawarty, a nie „mądrego”, który się z tym rozumowaniem nie zgadza. Taka podstawowa zasada w dyskusji. :) Pan nadal nie przedstawia argumentów merytorycznych, tylko zaklęcia.
Pozdrawiam
O tym, czy argument jest merytoryczny, czy nie, nie decyduje Pan. Bo zdaje się, że chce abym uznał Pana poglądy jako kryterium merytoryczności.
Odnoszę się do badań DNA, których podważyć nie sposób. Jeśli wg Pana posługiwanie się tym badaniem w określaniu jakości zycia na jest niemerytoryczne, to ma Pan poważny problem. Nie ze mną, ale ze współczesną cywilizacją.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 14.06.2012 - 12:13Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Jeśli to jest argument merytoryczny:
Rozmawiając w grupie znajomych lekarzy – jeden za dwa lata idzie na emeryturę – powiedział, że Pana poglądy są reprezentatywne dla PRLowskiej szkoły na ciążę.
to ja jestem cesarzem chińskim. Proszę mnie nie rozśmieszać.
Pan myli życie w rozumieniu biologicznym, z życiem w rozumieniu duchowym. Aktywność biologiczna nie dowodzi istnienia duszy. Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
Przykro mi, że brzmi to jak argument ad personam, ale to jest diagnoza na podstawie dłuższego z Panem kontaktu. Nie twierdzę, że nie może Pan być wspaniałym człowiekiem, jednak nie powinien wdawać się Pan w dyskusje na tematy zahaczające o Pana wierzenia, bo nie jest Pan w stanie logicznie przedstawić swojego stanowiska.
1. Dowodzi Pan swoje przekonania na ich podstawie.
2. Dyskutuje Pan z argumentami logicznymi za pomocą „autorytetów”.
3. Tnie Pan wypowiedź partnera w dyskusji na takie kawałki, jakie Panu pasują pomijając inne, nie wygodne dla Pana.
To tylko 3 Pańskie „grzechy” popełniane przez Pana w każdej dyskusji zahaczającej o Pańską wiarę.
Pewnie jest Pan przekonany o swojej racji, tylko czemu panowie J.Sz., Lagriffe ani ja nie dostrzegamy jej? Bo jesteśmy za głupi? Nie sądzę. Pan jest uodporniony na wszelką wiedzę, która nie Pasuje do Pańskiego obrazu świata, więc nie rozumie Pan, że są ludzie wątpiący zawsze, bez względu na to, jaki autorytet do nich przemawia. A Pan autorytetem nie jest, więc trudno się spodziewać, że będziemy traktować Pańskie przekonania za prawdy objawione. Jeśli Pan coś głosi, to musi Pan móc dowieść prawdziwości swoich twierdzeń, a tego Pan nie potrafi. :(
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 14.06.2012 - 18:02Panie Jerzy
Pan myli życie w rozumieniu biologicznym, z życiem w rozumieniu duchowym.
Dokonuje Pan manipulacji. Określenie DNA nie dotyczy życia duchowego ale życia człowieka, takiego jakim ono jest.
[quote[Aktywność biologiczna nie dowodzi istnienia duszy. Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
Jakie ma znaczenie DNA roślin w stwierdzaniu tożsamości człowieka za pomocą DNA? Pisze Pan nie na temat.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 14.06.2012 - 18:10Drążę tunel.. .
Panie Jerzy
Pan myli życie w rozumieniu biologicznym, z życiem w rozumieniu duchowym.
Dokonuje Pan manipulacji. Określenie DNA nie dotyczy życia duchowego ale życia człowieka, takiego jakim ono jest.
Aktywność biologiczna nie dowodzi istnienia duszy. Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
Gdyby wziąć na serio Pana wywody, można byłoby do kosza wrzucić wszelkie badania kodu genetycznego przy identyfikacji zwłok ludzkich w różnych okolicznościach w których niemożliwa była zwykła identyfikacja. A to dlatego, że dla Pana kod DNA nie dowodzi wcale temu, że mamy do czynienia z ciałem człowieka. Ciałem konkretnego człowieka.
Zaś muszę Panu przypomnieć, że:
rozmowa nasza nie dotyczy kwestii duszy. Bo doskonale Pan wie, że badanie DNA nie dotyczy duszy
Albo Pan ze mnie robi wariata, albo nie rozumie o czym rozmawiamy.
jednak nie powinien wdawać się Pan w dyskusje na tematy zahaczające o Pana wierzenia
Że niby to, kiedy jest początek życia człowieka jest przedmiotem wierzeń? Zdaje się, że żyjemy w różnych cywilizacjach.
Pan jest uodporniony na wszelką wiedzę, która nie Pasuje do Pańskiego obrazu świata,
Powołuję się w dyskusji na argumenty naukowe a nie światopoglądowe – w przeciwieństwie do Pana. Zatem uważam Pańskie powyższe zdanie za nieuczciwe.
więc nie rozumie Pan, że są ludzie wątpiący zawsze, bez względu na to, jaki autorytet do nich przemawia.
Czy wątpienie ludzi bez względu na autorytet nauki ma być dowodem dla mnie, że nauka się myli? Chyba Pan żartuje.
A Pan autorytetem nie jest, więc trudno się spodziewać, że będziemy traktować Pańskie przekonania za prawdy objawione. Jeśli Pan coś głosi, to musi Pan móc dowieść prawdziwości swoich twierdzeń, a tego Pan nie potrafi. :(
Znowu PAn dokonuje manipulacji. Dobrze Pan o tym wie, że powołuję się na autorytet nauki( zarówno w kwestii określania tożsamości “organizmu” wg wyników badania materiału genetycznego, jak i w kwestii tego z życiem jakiej istoty mamy do czynienia od momenty poczęcia). A zatem o co dokładnie Panu chodzi, bo nie rozumiem?
Oczywiście może Pan być sceptykiem wobec nauki. Ale to Pana problem a nie problem nauki. To nie moja wina, że światopogląd Panu zaciemnia obraz świata w jakim żyjemy. A Światopogląd nie decyduje o tym kiedy zaczyna się życie człowieka bo potwierdza to nauka. Wobec tego światopogląd nie ma tu nic do rzeczy – tak jak nie ma nic do rzeczy wobec faktu, że ziemia jest kulą i obraca sie wokół słońca. Po prostu żyjemy w czasach gdy zostało to rostrzygnięte – bo nie są to hipotezy naukowe.
Owszem, nie ma obowiązku prawnego aby ten fakt respektować w różnych państwach. Ale brak przesłanki prawnej aby ją respektować nie ma siły sprawczej aby zmieniać rzeczywistość, że co nie jest zabronione jest dozwolone.. .
Pan dezawując identyfikacjię ciała ludzkiego za pomocą badania DNA postępuje dokładnie w taki sposób, jakby chciał stwierdzić, że skan kodu kreskowego nie potwierdza “tożsamości” artykułu który jest “reprezentowany” przez dany kod wobec tego nie należy traktować go serio.. .
Ukłony.
************************
poldek34 -- 15.06.2012 - 11:21Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Panie Jerzy
Pan myli życie w rozumieniu biologicznym, z życiem w rozumieniu duchowym.
Dokonuje Pan manipulacji. Określenie DNA nie dotyczy życia duchowego ale życia człowieka, takiego jakim ono jest.
Aktywność biologiczna nie dowodzi istnienia duszy. Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
Gdyby wziąć na serio Pana wywody, można byłoby do kosza wrzucić wszelkie badania kodu genetycznego przy identyfikacji zwłok ludzkich w różnych okolicznościach w których niemożliwa była zwykła identyfikacja. A to dlatego, że dla Pana kod DNA nie dowodzi wcale temu, że mamy do czynienia z ciałem człowieka. Ciałem konkretnego człowieka.
Identyfikacja ciała nie jest tożsama z identyfikacją gatunku. Nie określa również czy to był człowiek. Określa natomiast czy był to konkretny osobnik. To coś zupełnie innego niż przedmiot sporu „od kiedy mamy do czynienia z człowiekiem”. Jeśli za pomocą badania DNA zidentyfikuje Pan psa, to będzie on człowiekiem?
Zaś muszę Panu przypomnieć, że:
rozmowa nasza nie dotyczy kwestii duszy. Bo doskonale Pan wie, że badanie DNA nie dotyczy duszy
Albo Pan ze mnie robi wariata, albo nie rozumie o czym rozmawiamy.
To Pan usiłuje sprowadzić człowieka do poziomu bydlęcia, a ja uparcie twierdzę, że o człowieczeństwie decyduje psychika – dusza. Proszę nie wmawiać mi, że nasza dyskusja dotyczy DNA, bo ona dotyczy istoty człowieczeństwa i tego, od jakiego momentu rozwoju organizmu ludzkiego możemy nazywać go człowiekiem.
jednak nie powinien wdawać się Pan w dyskusje na tematy zahaczające o Pana wierzenia
Że niby to, kiedy jest początek życia człowieka jest przedmiotem wierzeń? Zdaje się, że żyjemy w różnych cywilizacjach.
Ja żyję w tradycji kartezjuszowej, gdzie myślenie jest wystarczającym dowodem istnienia i nie potrzeba wiary w praprzyczynę, by żyć. Panu niezbędny jest Bóg i wiara w nieomylność jego funkcjonariuszy. To wygląda na różne światy.
Moment kiedy powstaje zadatek na człowieka i moment w którym rodzi się człowiek, to według mnie dwa różne momenty, zaś według Pana ta sama chwila. Ta różnica wypływa z różnicy wierzeń. Ja nie wierzę, że zmiana poglądów hierarchii po ponad 1000 lat uznawania narodzin za najważniejszy moment w powoływaniu człowieka do życia jest zgodna z intencją Boga. Pan w to wierzy. Jest to różnica wiary.
Pan jest uodporniony na wszelką wiedzę, która nie Pasuje do Pańskiego obrazu świata,
Powołuję się w dyskusji na argumenty naukowe a nie światopoglądowe – w przeciwieństwie do Pana. Zatem uważam Pańskie powyższe zdanie za nieuczciwe.
Gdy nie ma Pan racjonalnego argumentu, to powołuje się Pan, że ktoś coś powiedział. To nie jest argument naukowy. Sorki.
więc nie rozumie Pan, że są ludzie wątpiący zawsze, bez względu na to, jaki autorytet do nich przemawia.
Czy wątpienie ludzi bez względu na autorytet nauki ma być dowodem dla mnie, że nauka się myli? Chyba Pan żartuje.
Nie ma pokazywać, że powołanie się na autorytet nauki/naukowca jest bezcelowe. Mnie się zdarzyło obalić badania naukowe na podstawie doniesień medialnych o wynikach tychże badań. Jeśli nie zna Pan metodologii badań, to nie może Pan być pewny, czy wyniki są sensowne. Taka prosta zależność. Powołanie się na opinię lekarza, naukowca w sprawach światopoglądowych, a taki charakter ma nasz spór jest bezsensowne.
A Pan autorytetem nie jest, więc trudno się spodziewać, że będziemy traktować Pańskie przekonania za prawdy objawione. Jeśli Pan coś głosi, to musi Pan móc dowieść prawdziwości swoich twierdzeń, a tego Pan nie potrafi. :(
Znowu PAn dokonuje manipulacji.
Niby gdzie ta manipulacja?
Dobrze Pan o tym wie, że powołuję się na autorytet nauki( zarówno w kwestii określania tożsamości “organizmu” wg wyników badania materiału genetycznego, jak i w kwestii tego z życiem jakiej istoty mamy do czynienia od momenty poczęcia). A zatem o co dokładnie Panu chodzi, bo nie rozumiem?
No właśnie o to chodzi, że Pan nie rozumie. Możliwość zidentyfikowania organizmu po kodzie DNA dotyczy każdego zwierzątka, zaś moment zapłodnienia nie jest tożsamy ze staniem się czymś więcej niż organizmem. Nie ma naukowych dowodów na człowieczeństwo. Można jedynie wnioskować na podstawie przesłanek. Pan swojego wnioskowania nie może połączyć w logiczny ciąg, więc odwołuje się do „autorytetów” i nie rozumie czemu to nie działa. A to nie ma prawa działać.
Oczywiście może Pan być sceptykiem wobec nauki. Ale to Pana problem a nie problem nauki. To nie moja wina, że światopogląd Panu zaciemnia obraz świata w jakim żyjemy. A Światopogląd nie decyduje o tym kiedy zaczyna się życie człowieka bo potwierdza to nauka. Wobec tego światopogląd nie ma tu nic do rzeczy – tak jak nie ma nic do rzeczy wobec faktu, że ziemia jest kulą i obraca sie wokół słońca. Po prostu żyjemy w czasach gdy zostało to rostrzygnięte – bo nie są to hipotezy naukowe.
Owszem, nie ma obowiązku prawnego aby ten fakt respektować w różnych państwach. Ale brak przesłanki prawnej aby ją respektować nie ma siły sprawczej aby zmieniać rzeczywistość, że co nie jest zabronione jest dozwolone.. .
Pan dezawując identyfikacjię ciała ludzkiego za pomocą badania DNA postępuje dokładnie w taki sposób, jakby chciał stwierdzić, że skan kodu kreskowego nie potwierdza “tożsamości” artykułu który jest “reprezentowany” przez dany kod wobec tego nie należy traktować go serio.. .
Bardzo słusznie. Kod kreskowy może oznaczać produkt, ale może być przeklejony z innego produktu i wtedy pokaże coś zupełnie nieprawdziwego. Dlatego należy być sceptycznym. Pańskie przekonanie o „naukowym” rozstrzygnięciu naszego sporu jest przedmiotem Pańskiej wiary, tyle że w tej dziedzinie nie może wypowiedzieć się nauka, bo przedmiotem rozważań jest spekulacja. Zatem Pańskie „naukowe” dowody są warte tyle co papier na którym je Pan wydrukuje. Proponuję, by zapytał Pan J.Sz.-a i Lagrifa, czy one ich przekonały do czegokolwiek. :)
Ukłony.
************************
Drążę tunel.. .
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.06.2012 - 14:11@Szanowny Panie Jerzy
Identyfikacja ciała nie jest tożsama z identyfikacją gatunku. Nie określa również czy to był człowiek. Określa natomiast czy był to konkretny osobnik. To coś zupełnie innego niż przedmiot sporu „od kiedy mamy do czynienia z człowiekiem”. Jeśli za pomocą badania DNA zidentyfikuje Pan psa, to będzie on człowiekiem?
Gra Pan pojęciami próbując zredukować homosapiensa do osobnika(organizmu żywego – nie ludzkiego). Podczas gdy kod DNA udziela Panu wszelkich informacji jakościowych na temat owego organizmu. Wystarczających do potwierdzenia jego tożsamości. Nawiasem mówiąc “osobnikiem” to było dzieło dr. Frenkenstein. Natomiast osoba którą Pan nazywa osobnikiem ma Ojca i Matkę. Zatem sierotą nie jest. -)))
Termin człowieczeństwo, kobiecość, męskość są terminami które obejmują zespół cech danego podmiotu. Określa cechy danego podmiotu: człowieka, kobiety, mężczyzny – niektóre cechy. Tak jak mówi się o kimś: “bądź człowiekiem” do człowieka, albo “jesteś bydlę” – również do człowieka. Więc proszę nie traktować opisu pewnego zespołu cech jak określenie homosapiensa.
No i Pańskie wytłuszczenie jest perełką. Z tego, że pies ma swoje DNA i człowiek ma swoje DNA nie wynika, że pies jest człowiekiem albo odwrotnie. Świnia ma mózg i człowiek ma mózg. Mój wniosek: I co z tego.. .
To Pan usiłuje sprowadzić człowieka do poziomu bydlęcia, a ja uparcie twierdzę, że o człowieczeństwie decyduje psychika – dusza. Proszę nie wmawiać mi, że nasza dyskusja dotyczy DNA, bo ona dotyczy istoty człowieczeństwa i tego, od jakiego momentu rozwoju organizmu ludzkiego możemy nazywać go człowiekiem.
człowieczeństwo nie jest kategorią ujmującą człowieka w całości ale zespół jego niektórych cech.
Ja żyję w tradycji kartezjuszowej, gdzie myślenie jest wystarczającym dowodem istnienia i nie potrzeba wiary w praprzyczynę, by żyć. Panu niezbędny jest Bóg i wiara w nieomylność jego funkcjonariuszy. To wygląda na różne światy.
Skoro chce Pan stosować taki dowód na zaistnienie = myślenie. To niech Pan kobiecie każde myśleć o swoim dziecku aby zaszła w ciążę.. . My rozmawiamy o tym, że człowiek sam siebie nie jest w stanie stworzyć, a jego zaistnienie jest wynikiem działania “osób trzecich”.
Moment kiedy powstaje zadatek na człowieka i moment w którym rodzi się człowiek
Szukałem terminu “zadatek” – medycyna prenatalna nie zna takiego terminu. Więc nie wiem z jakiego terenu Pan je wziął.
to według mnie dwa różne momenty, zaś według Pana ta sama chwila. Ta różnica wypływa z różnicy wierzeń. Ja nie wierzę, że zmiana poglądów hierarchii po ponad 1000 lat uznawania narodzin za najważniejszy moment w powoływaniu człowieka do życia jest zgodna z intencją Boga. Pan w to wierzy. Jest to różnica wiary.
Kiedy rodzi się człowiek w sensie potocznym, to znaczy opuszcza łono matki, wiadomo od wieków. Jednak określenie potoczne “urodzenie człowieka” nie jest terminem tożsamym z powstaniem człowieka. Zdaje się, że Pan utożsamia moment urodzin( przyjścia na świat, czyli opuszczenie łożyska na zewnątrz ciała matki ) z momentem powstania człowieka. To dwie różne rzeczywistości.
Gdy nie ma Pan racjonalnego argumentu, to powołuje się Pan, że ktoś coś powiedział. To nie jest argument naukowy. Sorki.
Nie wyważam dwa razy drzwi już otwartych. Powołuję się na stan wiedzy ogólnie dostępnej nawet dla uczniów szkoły podstawowej.
Nie ma pokazywać, że powołanie się na autorytet nauki/naukowca jest bezcelowe. Mnie się zdarzyło obalić badania naukowe na podstawie doniesień medialnych o wynikach tychże badań. Jeśli nie zna Pan metodologii badań, to nie może Pan być pewny, czy wyniki są sensowne. Taka prosta zależność. Powołanie się na opinię lekarza, naukowca w sprawach światopoglądowych, a taki charakter ma nasz spór jest bezsensowne.
To, że Panu się tak zdarzyło nie jest żadnym dowodem na to, że dokonał Pan odkrycia zasady którą należy stosować w każdym wypadku. Poza tym, rozmawiamy o czymś co można łatwo zweryfikować – to wiedza ogólnie dostępna.
Możliwość zidentyfikowania organizmu po kodzie DNA dotyczy każdego zwierzątka, zaś moment zapłodnienia nie jest tożsamy ze staniem się czymś więcej niż organizmem. Nie ma naukowych dowodów na człowieczeństwo. Można jedynie wnioskować na podstawie przesłanek. Pan swojego wnioskowania nie może połączyć w logiczny ciąg, więc odwołuje się do „autorytetów” i nie rozumie czemu to nie działa. A to nie ma prawa działać.
Proszę doczytać kiedy zarodek staje się odrębnym organizmem niż ciało matki. Bo ten moment jest przełomowy – wg genetyki a nie wg mnie – co do jakości życia z jaką mamy do czynienia w okresie prenatalnym. Zaś owa istota jest zdolna do życia niezależnego biologicznie dopiero po 9 miesiącach.
Kod kreskowy może oznaczać produkt, ale może być przeklejony z innego produktu
Sugeruje Pan, że można “podmienić” kod genetyczny człowieka? Dość osobliwa teza. Proszę o podanie źródła w którym Pan ową tezę wyczytał.
Pańskie przekonanie o „naukowym” rozstrzygnięciu naszego sporu jest przedmiotem Pańskiej wiary, tyle że w tej dziedzinie nie może wypowiedzieć się nauka, bo przedmiotem rozważań jest spekulacja. Zatem Pańskie „naukowe” dowody są warte tyle co papier na którym je Pan wydrukuje. Proponuję, by zapytał Pan J.Sz.-a i Lagrifa, czy one ich przekonały do czegokolwiek. :)
Skoro twierdzi Pan, że nauka nie może się wypowiadać na temat początku życia ludzkiego, to pozostaje Pan w cywilizacji szamańskiej a nie europejskiej. Kwestią badania początków życia nie tylko życia ludzkiego zajmuje nauka. Jeśli Pan ją odsyła “na drzewo”, pozostaje Pan w świecie nieweryfikowalnych hipotez.
Zaś przekonanie Pańskie lub Lagriffa nie ma statusu dowodu naukowego.
Pozdrawiam.
Posłowie.
Z punktu widzenia biologii nie tylko embrion, ale również w pełni ukształtowany, dorosły człowiek nie jest niczym innym jak tylko “samoreprodukującym się stanem agregacji materialnego substratu”, czyli – jak się to czasem określa – “grudką komórek”.
Pan używa od czasu do czasu terminów wynalezionych na potrzeby dyskusji: “człowiek niedorobiony”, ostatnio “osobnik”.
Zaś jeśli mówić o potencjalnym człowieku który dopiero pojawi się w przyszłości, może Pan jedynie mówić o potencjalnym dorosłym człowieku a nie człowieku. A to dlatego, że zapłodnienie jest jedyną cezurą która stanowi moment w którym powstały zarodek rozwija się pod względem biologicznym jako zupełnie odrębny organizm ludzki. Jest to proces ciągły w którym nie ma żadnej zmiany jakościowej. Zatem nie da się ustalić żadnej cezury która byłaby oparciem dla Pana tezy, że w jakimś momencie pojawia się człowiek. Pojawia się ale doroślejszy i coraz bardziej samodzielny.. .
Zatem jeśli Pan mówi o potencjalnym człowieku, to Pan dokonuje bezpodstawnej redukcji. Możemy mówić jedynie o potencjalnym dorosłym którym staje się istota ludzka od momentu poczęcia.
Pozdrawiam
************************
poldek34 -- 15.06.2012 - 20:50Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
Czy Pan na prawdę nie widzi śmieszności swojej postawy? Najpierw Pan twierdzi, że posiadanie kodu DNA stanowi o byciu człowiekiem, a potem Pan pisze coś o świni… Przecież Pan sam obala swoje argumenty!
Nauka może mówić coś o ciele człowieka. (Biologia) Inna nauka może usiłować coś mówić o duszy człowieka (teologia, psychologia) niemniej warsztat metodologiczny i teorie w ramach tych nauk są na takim poziomie, że nie ma w nich wiedzy. W najlepszym razie są to prawdopodobne hipotezy. W najgorszym czyste spekulacje.
Pańskie przekonanie o braku doniosłości momentu narodzin są uroczo błędne z biologicznego punktu widzenia. Morfologia to nie wszystko. Ona rzeczywiście zmienia się stopniowo od zygoty do śmierci organizmu. Fizjologia tegoż organizmu zmienia się w momencie narodzin tak istotnie, że możemy mówić o takim samym przełomie, jak zmiana gąsienicy w imago. Wiem, że Pan tego nie rozumie, ale to jest wiedza ogólnie dostępna. Nawet dla uczniów szkoły podstawowej.
Pańskie przekonanie, że dyskusja dotyczy tych aspektów rozwoju osobniczego (to od osobnik – termin naukowy z zakresu biologii), które Pan uznał za pasujące do Pańskiej wizji świata jest błędna. Pan stara się udowodnić, że płód jest człowiekiem, a nie „potencjalnie człowiekiem”. Zatem dyskusja dotyczy wszelkich wątpliwości pojawiających się w Pańskim rozumowaniu, że użyję takiego górnolotnego określenia.
Ja redukuję płód do płodu. Pan człowieka do organizmu posiadającego DNA. Co jest redukcją? Nazywanie rzeczy po imieniu, czy abstrahowanie od człowieczeństwa człowieka, a w terminologii kościelnej, od pierwiastka boskiego w człowieku? Niech się Pan zastanowi jakie argumenty Pan stosuje, a potem oskarża mnie o swoje błędy. (Zygmunt Frojd nazywa coś takiego projekcją.)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.06.2012 - 02:51@Szanowny Panie Jerzy
Czy Pan na prawdę nie widzi śmieszności swojej postawy? Najpierw Pan twierdzi, że posiadanie kodu DNA stanowi o byciu człowiekiem, a potem Pan pisze coś o świni… Przecież Pan sam obala swoje argumenty!
Nie zrozumiał Pan kontekstu. A więc powtórzę Pana wypowiedź( kontekst ):
Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
W tym akapicie dokonuje Pan niezrozumiałej analogii. Z faktu, że rośli rówineż posiadają DNA wyciąga Pan wniosek, że spozywanie roślin może być morderstwem. Dla mnie nie jest. Poza tym, postawienie takiego pytania jest absurdalne. To tak, jakby Pan z faktu, że świnia ( podobnie jak człowiek ) posiada DNA jest takim samym żyjątkiem jak człowiek( w kontekście jakim rozmawiamy). NIe słyszałem również, aby wyrywanie roślin ( chwastów ) nazywano mordowaniem ich.
Nauka może mówić coś o ciele człowieka. (Biologia) Inna nauka może usiłować coś mówić o duszy człowieka (teologia, psychologia) niemniej warsztat metodologiczny i teorie w ramach tych nauk są na takim poziomie, że nie ma w nich wiedzy. W najlepszym razie są to prawdopodobne hipotezy. W najgorszym czyste spekulacje.
Na marginesie dodam, że teologia nie jest nauką o człowieku – proszę to mieć na uwadze. Jest zaś nauką o objawieniu Bożym zawartym na kartach Biblii.
Rozumiem, że naukę Pan wywala “na drzewo”. OK. Rozprawił się Pan z nią jednym akapitem.
Jeśli to, co odkryła genetyka jest dla Pana hipotezą – to nie mamy o czym rozmawiać.
Przecież oczywistym jest, że każda dziedzina którą Pan wymienił zajmują się człowiekiem w jakimś jego aspekcie funkcjonowania a nie całym. Tak jak, elektryk samochodowy zajmuje się tylko sprawami elektroniki, mechaniki – jego mechaniki, blacharz – karoserią. Wszystkie zajmują się samochodem.. . Podobnie dyscypliny naukowe zajmują się człowiekiem. A więc opisują go we właściwym sobie zakresie. Wszystkie razem tworzą stan wiedzy na temat różnych aspektów jego istnienia. My rozmawiamy o początku życia – tym zajmuje się genetyka i ginekologia.
Pańskie przekonanie o braku doniosłości momentu narodzin są uroczo błędne z biologicznego punktu widzenia.
Temat doniosłości czegokolwiek nie jest tematem naszej rozmowy. WIęc Pan sobie wytworzył kolejny temat rozmowy odchodząc od głownego wątku.
Morfologia to nie wszystko. Ona rzeczywiście zmienia się stopniowo od zygoty do śmierci organizmu.
Fizjologia tegoż organizmu zmienia się w momencie narodzin tak istotnie, że możemy mówić o takim samym przełomie, jak zmiana gąsienicy w imago. Wiem, że Pan tego nie rozumie, ale to jest wiedza ogólnie dostępna. Nawet dla uczniów szkoły podstawowej.
Ja nie twierdzę, że się nie zmienia. Twierdzę za nauką, że od momentu zapłodnienia i powstaniu kodu genetycznego (DNA) proces rozwoju biologicznego jest procesem ciągłym. Dla Pana oczywiście pod jakimś względem są przełomowe kroki w rozwoju człowieka- już o tym rozmawialiśmy więc nie rozumiem po co do tego Pan wraca. Dla kogoś może to być inicjacja seksualna albo pierwsza Komunia Św., itd. NIe na tym poziomie Panie Jerzy Szanowny rozmawiamy. A gąsienicę proszę odesłać na do ogrodu. Nie wycofał się Pan także z absurdalnego kryterium pojawienia się psychiki u człowieka i idzie w zaparte.. .
Pańskie przekonanie, że dyskusja dotyczy tych aspektów rozwoju osobniczego (to od osobnik – termin naukowy z zakresu biologii), które Pan uznał za pasujące do Pańskiej wizji świata jest błędna. Pan stara się udowodnić, że płód jest człowiekiem, a nie „potencjalnie człowiekiem”. Zatem dyskusja dotyczy wszelkich wątpliwości pojawiających się w Pańskim rozumowaniu, że użyję takiego górnolotnego określenia.
Mozna człowieka sprowadzić do biologii organizmu. Wtedy nie będzie się jakościowo niczym różnił od żadnych innych żyjątek.
Ja redukuję płód do płodu. Pan człowieka do organizmu posiadającego DNA. Co jest redukcją? Nazywanie rzeczy po imieniu, czy abstrahowanie od człowieczeństwa człowieka, a w terminologii kościelnej, od pierwiastka boskiego w człowieku? Niech się Pan zastanowi jakie argumenty Pan stosuje, a potem oskarża mnie o swoje błędy. (Zygmunt Frojd nazywa coś takiego projekcją.)
Może Pan zredukować człowieka do płodu, organizmu biologicznego – do czegokolwiek Pan chce dla potrzeb dyskusji. Naziści zredukowali Żydów wg własnego “intelektualnego modus operandi”. Tak jak ja Pana mogę zredukować do liter pojawiających się na ekranie mojego laptopa. Ale po, co. Jest to zabieg naprawdę zamykający dyskusję.
Włącza Pan do dyskusji – jak zwykle zresztą – wątki duchowe, kościelne, podczas gdy pod względem religijnym nie rozpatrujemy człowieka jako takiego. Więc jest Pan niekonsekwentny i zdaje się, że nie potrafi Pan rozmawiając o świecie uwolnić się od religii( nie dlatego aby było to czymś zły, ale dlatego, że pod innym kątem rozpatrujemy człowieka). Szkoda, bo to ruguje możliwość jakiejkolwiek dyskusji i możliwość odniesienia do osiągnięć nauki.
Pierwiastek boski nie jest kategorią którą bada genetyka i medycyna prenatalna więc nie rozumiem wrzucania takowych rozpraszaczy w tej rozmowie.
Skoro Pan dystansuje się do nauki, zamyka Pan dyskusję. A to dlatego, że oczekuje od słuchaczy zrezygnowania z racjonalnego sposobu postrzegania świata na rzecz głęboko subiektywnych przeświadczeń które Pan prezentuje.
Bo w gruncie rzeczy, nie chodzi Panu o poszukiwanie Prawdy, bo nauce każe Pan iść “na drzewo”. To tak, jakby chciał pojechać na księżyc odrzucając w ogóle kosmonautykę i astronomię jako racjonalne źródło wiedzy o kosmosie.
Jeśli będę szukał prawd objawionych, poszukam ich u Proroków – poczytam Biblię. Zaś wiedzy o świecie – zweryfikowanej empirycznie uczę się z opracowań. Pana przemyślenia – dla mnie-mają wartość głęboko subiektywnej hipotezy odrzucającej naukę. Osobiście w tym momencie nie widzę płaszczyzny do rozmowy na jakikolwiek temat, skoro nie dopuszcza Pan możliwości obiektywnego poznania. Skoro tak, to mówi Pan o swoich tezach jako jedynie hipotezach a nie poznaniu obiektywnym.
Wysyłają więc “naukę na drzewo”, zaprzecza Pan możliwości poznania obiektywnego również samemu sobie. Bo jak może Pan osiągnięcia nauki ( wyniki badań konkretnych osób i konkretnych metodologii ) traktować jako hipotezy nie uznając swoich przemyśleń na tym samym poziomie.
Skoro tak, to i pojawienie się człowieka w łonie Matki do momentu jego urodzin( rozumianych jako proces porodu, przemieszczania się fizycznego z punka “A” do “B”) jest jedynie hipotezą.
Skoro osiągnięcia nauki są hipotezą. Wszystko co odnosi się do wiedzy o okresie prenatalnym pozostaje także hipotezą.. .
Skoro zabiera Pan możliwość poznania obiektywnego innym, zabiera ją Pan również samemu sobie. Wpada Pan tym samym w błędne koło. W stan hipotetycznej możliwości poznania za pomocą narzędzi w które wyposażyła Pana natura.
Miłego dnia życzę.
*****************
poldek34 -- 16.06.2012 - 13:01Drążę tunel.. .
Panie Staszku!
@Szanowny Panie Jerzy
Czy Pan na prawdę nie widzi śmieszności swojej postawy? Najpierw Pan twierdzi, że posiadanie kodu DNA stanowi o byciu człowiekiem, a potem Pan pisze coś o świni… Przecież Pan sam obala swoje argumenty!
Nie zrozumiał Pan kontekstu. A więc powtórzę Pana wypowiedź( kontekst ):
Każde żywe żyjątko, w tym roślinki mają swoje DNA. Czy z tego wynika, że spożywając roślinki dokonuje Pan morderstwa? Pańskie dowody z DNA dowodzą Pańskich problemów z konstruowaniem i rozumieniem ciągów przyczynowo skutkowych, a nie z posiadaniem racji w sporze.
W tym akapicie dokonuje Pan niezrozumiałej analogii. Z faktu, że rośli rówineż posiadają DNA wyciąga Pan wniosek, że spozywanie roślin może być morderstwem. Dla mnie nie jest. Poza tym, postawienie takiego pytania jest absurdalne. To tak, jakby Pan z faktu, że świnia ( podobnie jak człowiek ) posiada DNA jest takim samym żyjątkiem jak człowiek( w kontekście jakim rozmawiamy). NIe słyszałem również, aby wyrywanie roślin ( chwastów ) nazywano mordowaniem ich.
To co ja zrobiłem z roślinami i co Pan twórczo rozwija ze świniami jest prostą konsekwencją Pańskich opowieści o „naukowym” dowodzie bycia człowiekiem z posiadania DNA. To jest logika, czyli podstawa nauki. Rozumowanie oparte na niej jest niezbędne, żeby móc uznać coś za naukowe. Pański przykład mający wyśmiać moje stanowisko, jest świetnym przykładem naukowego podważenia Pańskiego argumentu o istotności posiadania DNA dla stwierdzenia, że jest się człowiekiem.
Nauka może mówić coś o ciele człowieka. (Biologia) Inna nauka może usiłować coś mówić o duszy człowieka (teologia, psychologia) niemniej warsztat metodologiczny i teorie w ramach tych nauk są na takim poziomie, że nie ma w nich wiedzy. W najlepszym razie są to prawdopodobne hipotezy. W najgorszym czyste spekulacje.
Na marginesie dodam, że teologia nie jest nauką o człowieku – proszę to mieć na uwadze. Jest zaś nauką o objawieniu Bożym zawartym na kartach Biblii.
Teologia chrześcijańska pasuje do Pańskiej definicji. Natomiast teologia muzułmańska niekoniecznie. Nie mówiąc już o teologii hinduistycznej. Rzetelność to termin bardzo potrzebny przy powoływaniu się na naukę.
Rozumiem, że naukę Pan wywala “na drzewo”. OK. Rozprawił się Pan z nią jednym akapitem.
Pańskie używanie danych naukowych odrzucam. Odrzucam stosując logikę do weryfikacji Pańskich twierdzeń. Czy Pan nie zauważył, że ja nie twierdzę, iż człowiek nie ma DNA. Ja po prostu podważyłem, a Pan to pięknie rozwinął, że posiadanie DNA stanowi o byciu człowiekiem. To jest podejście naukowe!
Jeśli to, co odkryła genetyka jest dla Pana hipotezą – to nie mamy o czym rozmawiać.
Hipotezą jest to, że ma Pan kompleks Edypa, jak twierdził Zygmunt Frojd. Natomiast Pańskie „dowody” nie zasługują na miano hipotezy.
Przecież oczywistym jest, że każda dziedzina którą Pan wymienił zajmują się człowiekiem w jakimś jego aspekcie funkcjonowania a nie całym. Tak jak, elektryk samochodowy zajmuje się tylko sprawami elektroniki, mechaniki – jego mechaniki, blacharz – karoserią. Wszystkie zajmują się samochodem.. . Podobnie dyscypliny naukowe zajmują się człowiekiem. A więc opisują go we właściwym sobie zakresie. Wszystkie razem tworzą stan wiedzy na temat różnych aspektów jego istnienia. My rozmawiamy o początku życia – tym zajmuje się genetyka i ginekologia.
Początkiem życia w sensie biologicznym zajmuje się biologia (dziedzina zajmująca się rozwojem zarodkowym). Natomiast my zajmujemy się ustaleniem kiedy ciało staje się człowiekiem. Ja twierdzę, że duszę dostajemy, czy też jest powoływana do życia w chwili narodzin, zaś Pan twierdzi, że każda komórka ma własną duszę (teoretycznie jest możliwe dzieworództwo, więc organizm może rozwinąć się z dowolnej komórki.) :)
Pańskie przekonanie o braku doniosłości momentu narodzin są uroczo błędne z biologicznego punktu widzenia.
Temat doniosłości czegokolwiek nie jest tematem naszej rozmowy. WIęc Pan sobie wytworzył kolejny temat rozmowy odchodząc od głownego wątku.
Ja się trzymam wątku, za to Pan usiłuje od niego uciekać...
Morfologia to nie wszystko. Ona rzeczywiście zmienia się stopniowo od zygoty do śmierci organizmu.
Fizjologia tegoż organizmu zmienia się w momencie narodzin tak istotnie, że możemy mówić o takim samym przełomie, jak zmiana gąsienicy w imago. Wiem, że Pan tego nie rozumie, ale to jest wiedza ogólnie dostępna. Nawet dla uczniów szkoły podstawowej.
Ja nie twierdzę, że się nie zmienia. Twierdzę za nauką, że od momentu zapłodnienia i powstaniu kodu genetycznego (DNA) proces rozwoju biologicznego jest procesem ciągłym. Dla Pana oczywiście pod jakimś względem są przełomowe kroki w rozwoju człowieka- już o tym rozmawialiśmy więc nie rozumiem po co do tego Pan wraca. Dla kogoś może to być inicjacja seksualna albo pierwsza Komunia Św., itd. NIe na tym poziomie Panie Jerzy Szanowny rozmawiamy. A gąsienicę proszę odesłać na do ogrodu. Nie wycofał się Pan także z absurdalnego kryterium pojawienia się psychiki u człowieka i idzie w zaparte.. .
Skoro dla Pana pojawienie się duszy (psychiki) nie jest kryterium stania się człowiekiem, to ja Panu gratulują opuszczenia kościoła. Zrobił to Pan tak mimochodem, że jest to urocze. A to, że nie zrozumiał Pan analogii do rozwoju motyla, to przewidziałem! Prorok jaki ze mnie, czy co? ;)
Pańskie przekonanie, że dyskusja dotyczy tych aspektów rozwoju osobniczego (to od osobnik – termin naukowy z zakresu biologii), które Pan uznał za pasujące do Pańskiej wizji świata jest błędna. Pan stara się udowodnić, że płód jest człowiekiem, a nie „potencjalnie człowiekiem”. Zatem dyskusja dotyczy wszelkich wątpliwości pojawiających się w Pańskim rozumowaniu, że użyję takiego górnolotnego określenia.
Mozna człowieka sprowadzić do biologii organizmu. Wtedy nie będzie się jakościowo niczym różnił od żadnych innych żyjątek.
Wiemy, że można, bo Pan to bez przerwy robi. Dusza nieistotna, DNA dowodem człowieczeństwa, to moje czy Pańskie argumenty? Jak Panu pisałem, że sprowadza Pan człowieka do bydlęcia, to się Pan oburzył. A Pan sprowadza człowieka do poziomu organizmu!
Ja redukuję płód do płodu. Pan człowieka do organizmu posiadającego DNA. Co jest redukcją? Nazywanie rzeczy po imieniu, czy abstrahowanie od człowieczeństwa człowieka, a w terminologii kościelnej, od pierwiastka boskiego w człowieku? Niech się Pan zastanowi jakie argumenty Pan stosuje, a potem oskarża mnie o swoje błędy. (Zygmunt Frojd nazywa coś takiego projekcją.)
Może Pan zredukować człowieka do płodu, organizmu biologicznego – do czegokolwiek Pan chce dla potrzeb dyskusji. Naziści zredukowali Żydów wg własnego “intelektualnego modus operandi”. Tak jak ja Pana mogę zredukować do liter pojawiających się na ekranie mojego laptopa. Ale po, co. Jest to zabieg naprawdę zamykający dyskusję.
Przecież to Pan redukuje człowieka. Ja nazywam płód płodem i będę to robił, do póki Pan nie udowodni, że płód jest człowiekiem.
Włącza Pan do dyskusji – jak zwykle zresztą – wątki duchowe, kościelne, podczas gdy pod względem religijnym nie rozpatrujemy człowieka jako takiego. Więc jest Pan niekonsekwentny i zdaje się, że nie potrafi Pan rozmawiając o świecie uwolnić się od religii( nie dlatego aby było to czymś zły, ale dlatego, że pod innym kątem rozpatrujemy człowieka). Szkoda, bo to ruguje możliwość jakiejkolwiek dyskusji i możliwość odniesienia do osiągnięć nauki.
Ja traktuję człowieka jako jedność psychofizyczną. To nie jest włączanie czegokolwiek, tylko szanowanie człowieczeństwa. Pan gardzi człowiekiem i dlatego może Pan spokojnie żądać od niego postępowania zgodnie z Pańskim „naukowym” widzimisię, na przykład w sprawie przerywania ciąży.
Pierwiastek boski nie jest kategorią którą bada genetyka i medycyna prenatalna więc nie rozumiem wrzucania takowych rozpraszaczy w tej rozmowie.
Bo jest on jedyną rzeczą, która odróżnia Pana od świni czy innej rośliny.
Skoro Pan dystansuje się do nauki, zamyka Pan dyskusję. A to dlatego, że oczekuje od słuchaczy zrezygnowania z racjonalnego sposobu postrzegania świata na rzecz głęboko subiektywnych przeświadczeń które Pan prezentuje.
Wręcz przeciwnie, ja Pańskie twierdzenia analizuje zgodnie ze standardami naukowymi. To Pan dobiera sobie arbitralnie stwierdzania naukowe twierdząc, że dowodzą słuszności Pańskich poglądów, a „kto mi nie wierzy, ten wątpi w naukę”. Ja się nie zgadzam na manipulowanie nauką. :)
Bo w gruncie rzeczy, nie chodzi Panu o poszukiwanie Prawdy, bo nauce każe Pan iść “na drzewo”. To tak, jakby chciał pojechać na księżyc odrzucając w ogóle kosmonautykę i astronomię jako racjonalne źródło wiedzy o kosmosie.
Urocze są te Pańskie rozważania o tym co ja uznaję za prawdę. A analogia? Palce lizać!
Jeśli będę szukał prawd objawionych, poszukam ich u Proroków – poczytam Biblię. Zaś wiedzy o świecie – zweryfikowanej empirycznie uczę się z opracowań. Pana przemyślenia – dla mnie-mają wartość głęboko subiektywnej hipotezy odrzucającej naukę. Osobiście w tym momencie nie widzę płaszczyzny do rozmowy na jakikolwiek temat, skoro nie dopuszcza Pan możliwości obiektywnego poznania. Skoro tak, to mówi Pan o swoich tezach jako jedynie hipotezach a nie poznaniu obiektywnym.
Upaja się Pan tym „kopaniem leżącego”, tylko kopie Pan swoje wyobrażenia, a poszczególne elementy powyższego cytatu nie wiążą się logicznie ze sobą. Tam nie ma wynikania, co zdaje się sugerować użyta konstrukcja gramatyczna.
Wysyłają więc “naukę na drzewo”, zaprzecza Pan możliwości poznania obiektywnego również samemu sobie. Bo jak może Pan osiągnięcia nauki ( wyniki badań konkretnych osób i konkretnych metodologii ) traktować jako hipotezy nie uznając swoich przemyśleń na tym samym poziomie.
Jak dotąd nie przedstawił Pan pół dowodu, że nie uznaję nauki. Powtarza Pan to jak mantrę, tylko to nie wystarczy do tego, żeby mieć rację. To, że większość koncepcji psychologicznych źle opisuje człowieka, to nie znaczy, że moja koncepcja również czyni to źle. Znów błąd logiczny!
Skoro tak, to i pojawienie się człowieka w łonie Matki do momentu jego urodzin( rozumianych jako proces porodu, przemieszczania się fizycznego z punka “A” do “B”) jest jedynie hipotezą.
„Skoro nie”, to pojawienie się człowieka na świecie po urodzeniu (rozumianym jako opuszczenie organizmu ciężarnej) jest hipotezą. Tyle, że jest to najlepiej udokumentowana hipoteza, za którą stoją tysiące lat tradycji, a także doświadczenie. (Nikt nie twierdzi, że jajko jest kurą, choć Pan twierdzi, że płód jest człowiekiem.)
Skoro osiągnięcia nauki są hipotezą. Wszystko co odnosi się do wiedzy o okresie prenatalnym pozostaje także hipotezą.. .
Hipotezy są hipotezami, a osiągnięcia nauki, osiągnięciami. :)
Skoro zabiera Pan możliwość poznania obiektywnego innym, zabiera ją Pan również samemu sobie. Wpada Pan tym samym w błędne koło. W stan hipotetycznej możliwości poznania za pomocą narzędzi w które wyposażyła Pana natura.
Znów błąd logiczny. Ja nikomu niczego nie zabieram. To Pan nie umie logicznie połączyć faktów. Natomiast ja weryfikuję naukowo (logicznie) Pańskie twierdzenia i stwierdzam fakty. Pan tego nie zrobił ani razu w naszej dyskusji. Zamiast analizy moich argumentów Pan powołuje się na ginekologów, czy lekarzy przed emeryturą i ich opinie. To nie jest naukowe.
Miłego dnia życzę.
*****************
Drążę tunel.. .
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.06.2012 - 09:10