no patrz pan, ja myślałem, że o rząd dusz chodzi, a tu nam się nawet teoria spisku pojawia.
ale mr.poldek, nie zapominaj pan, że kośiół to jedna z najzamożniejszych organizacji. zawszechodiło tylko o władzę i pieniądze.i czy to kiedyś kościół był najpotężniejszy czy dziś korporacje, to jest obojętne.
pisze pan o organizacjah w USA. Tam także home schooling, który prowadzi w wielu przypadkach do analfabetyzmu tzw: christian illiterates. Na czym to polega?
Ano wierząca rodzina, uznaje, że szkoła wtłacza do głów dzieci niechciane informacje, i postanawiają swoje dzici uczyć w domu. Dzięki temu te dzici nauczą się tego, co jest poprawne i zgodne z wyznaniem rodziców.
Niestety, nie kaźdy ma predyspozycje pedagogiczne, wiedzę, przygotowanie czy silną wolę. I dzieci o okręgach wiejskich najpierw istotnie się uczą, ale potem trzeba coś przy koniach czy krowach zrobić, są żniwa… i do pola. A szkoła? Ano poczeka….i czeka…W miastach, a znam kilka takich rodzin w LA, wygląda to o wiele lepiej, nawet bardzo dobrze, choć te dzieci nie mają dostępu do wielu zdobyczy nauki.
teoria spisku jednak
no patrz pan, ja myślałem, że o rząd dusz chodzi, a tu nam się nawet teoria spisku pojawia.
Lagriffe -- 02.06.2012 - 13:30ale mr.poldek, nie zapominaj pan, że kośiół to jedna z najzamożniejszych organizacji. zawszechodiło tylko o władzę i pieniądze.i czy to kiedyś kościół był najpotężniejszy czy dziś korporacje, to jest obojętne.
pisze pan o organizacjah w USA. Tam także home schooling, który prowadzi w wielu przypadkach do analfabetyzmu tzw: christian illiterates. Na czym to polega?
Ano wierząca rodzina, uznaje, że szkoła wtłacza do głów dzieci niechciane informacje, i postanawiają swoje dzici uczyć w domu. Dzięki temu te dzici nauczą się tego, co jest poprawne i zgodne z wyznaniem rodziców.
Niestety, nie kaźdy ma predyspozycje pedagogiczne, wiedzę, przygotowanie czy silną wolę. I dzieci o okręgach wiejskich najpierw istotnie się uczą, ale potem trzeba coś przy koniach czy krowach zrobić, są żniwa… i do pola. A szkoła? Ano poczeka….i czeka…W miastach, a znam kilka takich rodzin w LA, wygląda to o wiele lepiej, nawet bardzo dobrze, choć te dzieci nie mają dostępu do wielu zdobyczy nauki.