nie uważam, że wlazłem w maliny. to co piszesz, to są pobożne życzenia i utopia. Życie to niestety zupełnie inna sprawa niż teoria życia w rodzinie katolickiej.
popęd jest głównym motorem napędzającym działania człowieka i to popęd nie tylko w rodzinie. jesteśmy zwierzętmi, takimi samymi jak słonie, mrówki – różni nas jedynie od nich abstrakcyjne myślenie. ale za to ieruje nami ten sam popęd, mający na celu przedłużenie gatunku.
nistety trudno się z tobą rozmawia, bo wyciągnasz złę wnioski, lub nie chcesz widzieć tego, co piszę.
misjonarze – ja do nich nie mam pretensji – oni robią to, co im każą. gdyby misjonarzom w Afryce wydano polecenie propagowania prezerwatyw, to AIDS by się aż tak nie rozsiewało. tam, jak wiadomo panuje nieco inna kultura seksualna i rodzina katolicka jedynie się na stare zwyczaje nakłada i starych zachowań nie wyruguje…
to co napisałeś powyżej o rodzinie katolickiej, to w zasadzie dotyczy wszystkich rodzin. z wyjątkiem tego, że ludzie nie chcą stosować watykańskiej ruletki jako metody zapobiegania ciąży. metoda to ieskuteczna. a nie chcą mieć więcej niż 1, 2,3,...d ow wyboru dzieci. to nie średniowiecze, kiedy dzieci marły jak muchy i trzeba ich było mieć jak najwięcej.
archaiczne, twarde koncpecje spowodują, że młode pokolenia kompletnie zignorują kościół. piszesz tak, jakbyś nie rozumiał jak dziś świat funkcjonuje.
ale – każdy ma prawo myśleć jak chce. ja jedynie nie chcę by ideologia taka jak twoja wpływała na moje życie. chcę móc sam podejmować decyzje w sprawa dotyczących mojej rodziny, płodności, czy bezpłodności a nie żeby o tym decydował minister sprawiedliwości.
piszesz, tak jakby matka była w tym wszystkim obojętna, jakby to, co się stanie po nardzinach dziecka było obojętne. czyli na przykład – niech się w biednej ordzinie w blokowisku urodzi dziecko będące owocem współżycia alkoholicznego ojca z córką –
.... przykładów podobnych jest mnóśtwo. ale dlaczego ta kobieta ma potem przez 40 lat cierpieć? to was naprawdę nie interesuje? szczęście tej całej rodziny jest wam obojętne?
no dobra, zamknijmy tę dyskusję. bo wkółko będziemy chodzić.
pozdrawiam serdecznie
re: O idealnym społeczeństwie
nie uważam, że wlazłem w maliny. to co piszesz, to są pobożne życzenia i utopia. Życie to niestety zupełnie inna sprawa niż teoria życia w rodzinie katolickiej.
Lagriffe -- 02.06.2012 - 06:55popęd jest głównym motorem napędzającym działania człowieka i to popęd nie tylko w rodzinie. jesteśmy zwierzętmi, takimi samymi jak słonie, mrówki – różni nas jedynie od nich abstrakcyjne myślenie. ale za to ieruje nami ten sam popęd, mający na celu przedłużenie gatunku.
nistety trudno się z tobą rozmawia, bo wyciągnasz złę wnioski, lub nie chcesz widzieć tego, co piszę.
misjonarze – ja do nich nie mam pretensji – oni robią to, co im każą. gdyby misjonarzom w Afryce wydano polecenie propagowania prezerwatyw, to AIDS by się aż tak nie rozsiewało. tam, jak wiadomo panuje nieco inna kultura seksualna i rodzina katolicka jedynie się na stare zwyczaje nakłada i starych zachowań nie wyruguje…
to co napisałeś powyżej o rodzinie katolickiej, to w zasadzie dotyczy wszystkich rodzin. z wyjątkiem tego, że ludzie nie chcą stosować watykańskiej ruletki jako metody zapobiegania ciąży. metoda to ieskuteczna. a nie chcą mieć więcej niż 1, 2,3,...d ow wyboru dzieci. to nie średniowiecze, kiedy dzieci marły jak muchy i trzeba ich było mieć jak najwięcej.
archaiczne, twarde koncpecje spowodują, że młode pokolenia kompletnie zignorują kościół. piszesz tak, jakbyś nie rozumiał jak dziś świat funkcjonuje.
ale – każdy ma prawo myśleć jak chce. ja jedynie nie chcę by ideologia taka jak twoja wpływała na moje życie. chcę móc sam podejmować decyzje w sprawa dotyczących mojej rodziny, płodności, czy bezpłodności a nie żeby o tym decydował minister sprawiedliwości.
piszesz, tak jakby matka była w tym wszystkim obojętna, jakby to, co się stanie po nardzinach dziecka było obojętne. czyli na przykład – niech się w biednej ordzinie w blokowisku urodzi dziecko będące owocem współżycia alkoholicznego ojca z córką –
.... przykładów podobnych jest mnóśtwo. ale dlaczego ta kobieta ma potem przez 40 lat cierpieć? to was naprawdę nie interesuje? szczęście tej całej rodziny jest wam obojętne?
no dobra, zamknijmy tę dyskusję. bo wkółko będziemy chodzić.
pozdrawiam serdecznie