znów sie zderzymy bo z “Az poleje się krew” wyszliśmy z żoną z kina. Tak nas znudził i wkurzył.
Ale scenę pamiętam i była ona jedną z niewielu godnych zapamiętania w mojej ocenie. A wykorzystanie ciszy w kinie możemy choćby zilustrować sceną “biegu po telefon komórkowy” w filmie “Panic room” Finchera. Tym bardziej że dla mnie to on się w ogóle perfekcyjnie posługuje techniką filmową.
Teraz właśnie dochodzi do mnie, że choćby nie wiem co musimy się zaplątać w dyskusji i z Grzesiem i z Tobą jeśli dołączysz. Ale brnijmy dalej bo mi to nie przeszkadza.
Jak dla mnie filmy takie jak “Aż poleje się krew” czy wcześniejsze “Gangi Nowego Jorku” to filmy w których popełniono jeden błąd. Za to istotny, bo przy konstrukcji postaci centralnych dla obrazu.
Twórcy wyszli z założenia, ze jeśli ktoś w filmie historycznym ma być kreowany realistycznie to musi być niepojęcie zły, jak czarny charakter z Jamesa Bonda i brutalny jak cholera. No, najlepiej żeby z przyzwyczajenia przez sen niemowlęta dusił. A mnie to bawi. W mojej ocenie nie wychodzi z tego realizm historyczny, tylko plastusiowy pamiętnik. Może dlatego, że gniew, złość i nienawiść to też uczucia. A nie lubię filmów w których dominują uczucia. Wolę by film wzbudzał je we mnie. A nie robił mi instruktaż jak te uczucia mieć i które.
Stopczyku,
znów sie zderzymy bo z “Az poleje się krew” wyszliśmy z żoną z kina. Tak nas znudził i wkurzył.
Ale scenę pamiętam i była ona jedną z niewielu godnych zapamiętania w mojej ocenie. A wykorzystanie ciszy w kinie możemy choćby zilustrować sceną “biegu po telefon komórkowy” w filmie “Panic room” Finchera. Tym bardziej że dla mnie to on się w ogóle perfekcyjnie posługuje techniką filmową.
Teraz właśnie dochodzi do mnie, że choćby nie wiem co musimy się zaplątać w dyskusji i z Grzesiem i z Tobą jeśli dołączysz. Ale brnijmy dalej bo mi to nie przeszkadza.
Jak dla mnie filmy takie jak “Aż poleje się krew” czy wcześniejsze “Gangi Nowego Jorku” to filmy w których popełniono jeden błąd. Za to istotny, bo przy konstrukcji postaci centralnych dla obrazu.
mindrunner -- 17.02.2009 - 17:30Twórcy wyszli z założenia, ze jeśli ktoś w filmie historycznym ma być kreowany realistycznie to musi być niepojęcie zły, jak czarny charakter z Jamesa Bonda i brutalny jak cholera. No, najlepiej żeby z przyzwyczajenia przez sen niemowlęta dusił. A mnie to bawi. W mojej ocenie nie wychodzi z tego realizm historyczny, tylko plastusiowy pamiętnik. Może dlatego, że gniew, złość i nienawiść to też uczucia. A nie lubię filmów w których dominują uczucia. Wolę by film wzbudzał je we mnie. A nie robił mi instruktaż jak te uczucia mieć i które.