Mnie się w ogóle zdaje, że nie da się zdefiniować kina amerykańskiego.
Chyba, że tylko na taki użytek, jak to zrobił Grześ.
No bo patrz; z jednej strony mamy blockbustery (notabene coraz bardziej osadzone w świecie, w którym żyjemy), z drugiej strony mamy Gusa Van Santa, z jeszcze innej strony chłam b- klasowy produkowany od razu na dvd, no i kino nienależne.
Dodam do tego ściąganych do Hollywood Europejczyków, którzy przetwarzają tę całą maszynerię na swoją modłę, dzięki czemu mamy jeszcze coś innego.
Podoba mi się np., że Amerykanie jednak mierzą się ze swoimi demonami, różnie im to wychodzi, ale potrafią przy udziale gwiazd stworzyć obrazy konfrontacyjne wobec tego, co podaje rząd, media itp.
Oczywiście efekty są różne, ale np. powstają takie rzeczy, jak:
“Sicko”- wiem, Michael Moore, ale ten jego (w mojej ocenie) najlepszy, jak dotychczas dokument konfrontuje amerykański sen z rzeczywistością. Od kpiarstwa przechodzi do naprawdę fundamentalnych treści, jak potrzeba solidarności międzyludzkiej.
Jest też “Ukryta strategia”, film powstały w reakcji na politykę USA na świecie, czy też postawę społeczeństwa, które funkcjonuję chyba tylko z rozpędu.
“Zdrajca”- mocny film odwołujący się do zagrożeń walki z terroryzmem.
“W sieci kłamstw”- też walka z terroryzmem, ale raczej na zimno pokazana sytuacja, w której nie możemy sympatyzować z żadnym bohaterem tego filmu; chyba nie chcielibyśmy wiedzieć, w jaki sposób w naszym imieniu eliminuje się zagrożenie.
Mamy takie cuda, jak “Milk”, jak “Gdzie jesteś Amando?”.
W końcu mamy seriale, których poziom systematycznie idzie do góry.
~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~
Mindrunnerze
Mnie się w ogóle zdaje, że nie da się zdefiniować kina amerykańskiego.
Chyba, że tylko na taki użytek, jak to zrobił Grześ.
No bo patrz; z jednej strony mamy blockbustery (notabene coraz bardziej osadzone w świecie, w którym żyjemy), z drugiej strony mamy Gusa Van Santa, z jeszcze innej strony chłam b- klasowy produkowany od razu na dvd, no i kino nienależne.
Dodam do tego ściąganych do Hollywood Europejczyków, którzy przetwarzają tę całą maszynerię na swoją modłę, dzięki czemu mamy jeszcze coś innego.
Podoba mi się np., że Amerykanie jednak mierzą się ze swoimi demonami, różnie im to wychodzi, ale potrafią przy udziale gwiazd stworzyć obrazy konfrontacyjne wobec tego, co podaje rząd, media itp.
Oczywiście efekty są różne, ale np. powstają takie rzeczy, jak:
“Sicko”- wiem, Michael Moore, ale ten jego (w mojej ocenie) najlepszy, jak dotychczas dokument konfrontuje amerykański sen z rzeczywistością. Od kpiarstwa przechodzi do naprawdę fundamentalnych treści, jak potrzeba solidarności międzyludzkiej.
Jest też “Ukryta strategia”, film powstały w reakcji na politykę USA na świecie, czy też postawę społeczeństwa, które funkcjonuję chyba tylko z rozpędu.
“Zdrajca”- mocny film odwołujący się do zagrożeń walki z terroryzmem.
“W sieci kłamstw”- też walka z terroryzmem, ale raczej na zimno pokazana sytuacja, w której nie możemy sympatyzować z żadnym bohaterem tego filmu; chyba nie chcielibyśmy wiedzieć, w jaki sposób w naszym imieniu eliminuje się zagrożenie.
Mamy takie cuda, jak “Milk”, jak “Gdzie jesteś Amando?”.
W końcu mamy seriale, których poziom systematycznie idzie do góry.
~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
Mad Dog -- 18.02.2009 - 12:50406 300 zł~