Z dyskusji – jak dla mnie – jak na razie wynika przede wszsytkim to, że kino amerykanskie jest kinem znacznie bardziej wszechstronnym. Z racji rozmiaru produkcji, trafia się tam wprawdzie znacznie więcej gniotów, ale za to nawet słabe filmy, jak zauważył Mindrunner, standardowo są lepsze warsztatowo. W klasie średniej – zdecydowana więc przewaga kina zza oceanu, z prostej przyczyny – emocjonalne kino europejskie, by być dobre, musi być właśnie…dobre. Bo średnie – jest już słabe. Jakby to powiedzieć – określenie “niezły” albo “taki sobie” słabo pasuje do kina kontynentalnego.
Jak większość zauważa, nie ma problemu z tym, aby w producjach amerykańskich odnaleźć “ducha europy”, cokolwiek to znaczy. Ale – jak znowu zauwaza Mindrunner – nadal są to filmy amerykańskie. W drugą strone to już nie działa. Produkcje z E, które określamy mianem parahollywoodzkich, są najcześciej od swoich odpowiedników czy tez wzorców – znacznie słabsze. Doberman, Uprowadzona czy 36. Nawet wobec wcale nie wybitnej trylogii Borna, to filmy zwyczajnie nudne.
Filmy z akcja, pomysłem i postaciami które nie sa papierowe? Prosze bardzo. Wystarcz Michael Mann z Gorączką, Ostatnim Mohikaninem czy nawet Zakładnikiem. Zakłądnik – właśnie. Pamiętacie scenę, gdy Cruise siedzi z Foxem i oglądają biegnące przez ulice wilki? Jak jest wówczas prowadzona kamera? Jaka leci w tle muza? Ta sama muza, tylko parę minut dalej, towarzyszy scenie buntu Foxa i rozwaleniu taxi. Ten sam kawalek muzyki Audioslave wykorzystany w tak różnych scenach. Dla mnie – genialne zagranie. I zastanawiam sie, czy Mann nie nakręcił tych scen pod muzykę, a nie odwrotnie.
Jest też oczywiscie Nolan z Memento, Bezsennością i Prestiżem. Kino na wskroś amerykanskie, sprawne warsztatowo, doskonale dobrane aktorsko i zagrane, bez pretensjonalnego szukania sztucznej głębi, a jednocześnie wciągające i zrobione tak, że spokojnie można każdy z nich oglądać po kilka razy. Jasne – Memento traci za drugim razem, bo nie zaskakuje, a Bezsenność jest za trzecim razem nudna. Natomiast zderzenia aktorskie Pacino-Williams czy Jackman-Bale – to prawdziwe perełki.
Faktem jest, że pewne filmy moga powstać tylko w Europie – Lilja4ever, Opowieści kuchenne, Underground czy Obsługiwałem angielskiego króla jest nietłumaczalne na amerykański. Jednak podobnie jak przywołany już gdzieś Truposz czy Wściekłe Psy w druga strone.
Jeśli jednak chodzi o bezwględna licznę filmów “do oglądania” – USA na prowadzeniu o 10 długości.
trzy grosze
Z dyskusji – jak dla mnie – jak na razie wynika przede wszsytkim to, że kino amerykanskie jest kinem znacznie bardziej wszechstronnym. Z racji rozmiaru produkcji, trafia się tam wprawdzie znacznie więcej gniotów, ale za to nawet słabe filmy, jak zauważył Mindrunner, standardowo są lepsze warsztatowo. W klasie średniej – zdecydowana więc przewaga kina zza oceanu, z prostej przyczyny – emocjonalne kino europejskie, by być dobre, musi być właśnie…dobre. Bo średnie – jest już słabe. Jakby to powiedzieć – określenie “niezły” albo “taki sobie” słabo pasuje do kina kontynentalnego.
Jak większość zauważa, nie ma problemu z tym, aby w producjach amerykańskich odnaleźć “ducha europy”, cokolwiek to znaczy. Ale – jak znowu zauwaza Mindrunner – nadal są to filmy amerykańskie. W drugą strone to już nie działa. Produkcje z E, które określamy mianem parahollywoodzkich, są najcześciej od swoich odpowiedników czy tez wzorców – znacznie słabsze. Doberman, Uprowadzona czy 36. Nawet wobec wcale nie wybitnej trylogii Borna, to filmy zwyczajnie nudne.
Filmy z akcja, pomysłem i postaciami które nie sa papierowe? Prosze bardzo. Wystarcz Michael Mann z Gorączką, Ostatnim Mohikaninem czy nawet Zakładnikiem. Zakłądnik – właśnie. Pamiętacie scenę, gdy Cruise siedzi z Foxem i oglądają biegnące przez ulice wilki? Jak jest wówczas prowadzona kamera? Jaka leci w tle muza? Ta sama muza, tylko parę minut dalej, towarzyszy scenie buntu Foxa i rozwaleniu taxi. Ten sam kawalek muzyki Audioslave wykorzystany w tak różnych scenach. Dla mnie – genialne zagranie. I zastanawiam sie, czy Mann nie nakręcił tych scen pod muzykę, a nie odwrotnie.
Jest też oczywiscie Nolan z Memento, Bezsennością i Prestiżem. Kino na wskroś amerykanskie, sprawne warsztatowo, doskonale dobrane aktorsko i zagrane, bez pretensjonalnego szukania sztucznej głębi, a jednocześnie wciągające i zrobione tak, że spokojnie można każdy z nich oglądać po kilka razy. Jasne – Memento traci za drugim razem, bo nie zaskakuje, a Bezsenność jest za trzecim razem nudna. Natomiast zderzenia aktorskie Pacino-Williams czy Jackman-Bale – to prawdziwe perełki.
Faktem jest, że pewne filmy moga powstać tylko w Europie – Lilja4ever, Opowieści kuchenne, Underground czy Obsługiwałem angielskiego króla jest nietłumaczalne na amerykański. Jednak podobnie jak przywołany już gdzieś Truposz czy Wściekłe Psy w druga strone.
Jeśli jednak chodzi o bezwględna licznę filmów “do oglądania” – USA na prowadzeniu o 10 długości.
Howgh.
Griszeq -- 18.02.2009 - 11:35