że faktycznie, Grzesiu nie wyszła nam dyskusja. Ale przynajmniej próbowaliśmy.
Faktycznie, zbyt wiele było filmów z pogranicza. Ale to chyba dlatego, że one pozwalają jakoś zobaczyć tą granicę między podziałami gatunkowymi i kulturowymi. A my tych granic szukaliśmy. Jak to szło? “Palenie tytoniu pomaga ujawniać laserowe pułapki.”
Mad Dogu,
dzięki za dumną i twardą postawę podczas dyskusji. Doceniam i jestem przekonany, że Grześ też. Ułatwiłeś nam zadanie nie krygując się z wypowiadaniem własnego zdania i chyba Twoja obecność uczyniła rozmowę ciekawszą.
A jeTwoją definicję, to ma ona sens i nie sądzę byś znalazł za wiele osób, które się z nią nie zgodzą. Choć myślę, że zdarzają się fenomenalne filmy, nawet arcydzieła, z których nie nauczy się człowiek niczego. I są filmy które potrafią wiele nauczyć, ale nie grają na emocjach w ogóle. I one też są dobre. Właściwie jedyny warunek sine qua non jaki potrafię filmowi postawić, to spójność akcji.
Griszeq,
poszedłeś jak mi się wydaje częściowo za niezłym, “futurologicznym” tropem. Bo może dobrze by było w tej dyskusji zastanowić się jakiego kina chcielibyśmy w przyszłości. Znaczy, czy wolimy by X muza znajddowała się pod większym wpływem twórców z Hollywood czy z Europy. I wraz z uzasadnieniem dlaczego, mogłoby to dać podstawę do dyskusji. Tutaj uważam zresztą, że Hollywood daje większą nadzieję. Szersze spektrum dzieł. Umiejętność zastosowania niemal dowolnej poetyki. Hollywood chwyta najczęściej to co ma do zaoferowania kino “artystyczne”. Potrafi zaoferować tę samą jakość, potrafi coś dodać od siebie. No i do tego ma także dorobek własny. Tymczasem środki hollywoodzkie w rękach twórców europejskich filmów, najczęściej znajdują w ich dziełach kiepskie, bądź z gruntu niewłaściwe zastosowanie.
Ergo, dla zapewnienia większej różnorodności, wolałbym by to kino hollywoodzkie dalej dyktowało rytm jakim żyją wielbiciele dziesiątej muzy.
Wyszło mi kilka zdań potworków. Ech, no dobra. Jak mi coś jeszcze w ramach podsumowywania do głowy wpadnie, to wrócę i napiszę coś znów.
Tak sobie podsumowawczo gdybam,
że faktycznie, Grzesiu nie wyszła nam dyskusja. Ale przynajmniej próbowaliśmy.
Faktycznie, zbyt wiele było filmów z pogranicza. Ale to chyba dlatego, że one pozwalają jakoś zobaczyć tą granicę między podziałami gatunkowymi i kulturowymi. A my tych granic szukaliśmy. Jak to szło? “Palenie tytoniu pomaga ujawniać laserowe pułapki.”
Mad Dogu,
dzięki za dumną i twardą postawę podczas dyskusji. Doceniam i jestem przekonany, że Grześ też. Ułatwiłeś nam zadanie nie krygując się z wypowiadaniem własnego zdania i chyba Twoja obecność uczyniła rozmowę ciekawszą.
A jeTwoją definicję, to ma ona sens i nie sądzę byś znalazł za wiele osób, które się z nią nie zgodzą. Choć myślę, że zdarzają się fenomenalne filmy, nawet arcydzieła, z których nie nauczy się człowiek niczego. I są filmy które potrafią wiele nauczyć, ale nie grają na emocjach w ogóle. I one też są dobre. Właściwie jedyny warunek sine qua non jaki potrafię filmowi postawić, to spójność akcji.
Griszeq,
poszedłeś jak mi się wydaje częściowo za niezłym, “futurologicznym” tropem. Bo może dobrze by było w tej dyskusji zastanowić się jakiego kina chcielibyśmy w przyszłości. Znaczy, czy wolimy by X muza znajddowała się pod większym wpływem twórców z Hollywood czy z Europy. I wraz z uzasadnieniem dlaczego, mogłoby to dać podstawę do dyskusji. Tutaj uważam zresztą, że Hollywood daje większą nadzieję. Szersze spektrum dzieł. Umiejętność zastosowania niemal dowolnej poetyki. Hollywood chwyta najczęściej to co ma do zaoferowania kino “artystyczne”. Potrafi zaoferować tę samą jakość, potrafi coś dodać od siebie. No i do tego ma także dorobek własny. Tymczasem środki hollywoodzkie w rękach twórców europejskich filmów, najczęściej znajdują w ich dziełach kiepskie, bądź z gruntu niewłaściwe zastosowanie.
Ergo, dla zapewnienia większej różnorodności, wolałbym by to kino hollywoodzkie dalej dyktowało rytm jakim żyją wielbiciele dziesiątej muzy.
Wyszło mi kilka zdań potworków. Ech, no dobra. Jak mi coś jeszcze w ramach podsumowywania do głowy wpadnie, to wrócę i napiszę coś znów.
mindrunner -- 18.02.2009 - 12:07