widzę, że zamieszanie coraz większe i poplątanie, więc dołoże cegiełkę i spowoduję wiekszy chaos, cokolwiek próbując wyjaśnić.
Po pierwsze, co ma Woody Allen z Hollywood, no?
Przecież to Żyd i intelektualista z Nowego Yorku, zapatrzony w Bergmana, a od kilku filmów kręcący w Europie.
Po drugie, przegadanie.
Są filmy europejskie, zupełnie nieprzegadane (choćby kino skandynawskie, nie są one tyż emocjonalne), z nieprzegadanych polecam jeszcze np. “Życie ukryte w słowach” czy Ozona “Czas, który pozostał” (ostatnie 15 minut prawie bez słów)
Ja mam problem z gadaniem o kinie amerykańskim, bo mało znam.
Np. braci Coen nic.
Tarantino nie tak dawno “Wściekłe psy” oglądałem i nie jest to moje kino.
Znaczy rozczarowanie zaliczyłem.
A Jarmuscha lubię i “Noc na ziemi” i “Broken flowers” i “Ghost dog”, “kawa i papierosy” w sumie takie sobie, “Nieustające wakacje” nudnawe.
Więcej nie pamietam:)
Eeeee,
widzę, że zamieszanie coraz większe i poplątanie, więc dołoże cegiełkę i spowoduję wiekszy chaos, cokolwiek próbując wyjaśnić.
Po pierwsze, co ma Woody Allen z Hollywood, no?
Przecież to Żyd i intelektualista z Nowego Yorku, zapatrzony w Bergmana, a od kilku filmów kręcący w Europie.
Po drugie, przegadanie.
Są filmy europejskie, zupełnie nieprzegadane (choćby kino skandynawskie, nie są one tyż emocjonalne), z nieprzegadanych polecam jeszcze np. “Życie ukryte w słowach” czy Ozona “Czas, który pozostał” (ostatnie 15 minut prawie bez słów)
Ja mam problem z gadaniem o kinie amerykańskim, bo mało znam.
Np. braci Coen nic.
Tarantino nie tak dawno “Wściekłe psy” oglądałem i nie jest to moje kino.
Znaczy rozczarowanie zaliczyłem.
A Jarmuscha lubię i “Noc na ziemi” i “Broken flowers” i “Ghost dog”, “kawa i papierosy” w sumie takie sobie, “Nieustające wakacje” nudnawe.
grześ -- 17.02.2009 - 18:10Więcej nie pamietam:)