dlatego właśnie nie ma sensu rozpisywać się o kinie europejskim. jest kino rosyjskie, polskie, serbskie, czeskie ale nie ma homogenicznego kina europejskiego
lokalność i hermetyczność jest siłą, bo zmusza do podążania za tym co film przekazuje, a nie tylko obejrzenia, powiedzenia fajny film widziałem i ewentualnego rozwodzenia się nad bogactwem środków i wspaniałym warsztatem.
znasz przypadek “Wesela” Wajdy i Elii Kazana? to co ciekawe w naszym kinie jest nasze, a nie to co próbuje być uniwersalne ... oczywiście o tym naszym trzeba umieć, prawda, opowiadać, ale to już Gombrowicz pisał ... :)
z drugiej strony jest też crossover Kurosawy, który transponując zachodnią tradycję na “japońskość” dokonał niebywałej rzeczy, bo amerykanie przeflancowali to z powrotem na “zachodniość” ... do tej pory takie sztuczki udawały się tylko żydowskim krawcom :P
a co do filmów paraholiłudzkich to Rosjanie robią ostatnio niezłe kino do żucia. nawet lepsze niż to z hameryki IMO
"kino europejskie jest bardziej… etnocentryczne"
dlatego właśnie nie ma sensu rozpisywać się o kinie europejskim. jest kino rosyjskie, polskie, serbskie, czeskie ale nie ma homogenicznego kina europejskiego
lokalność i hermetyczność jest siłą, bo zmusza do podążania za tym co film przekazuje, a nie tylko obejrzenia, powiedzenia fajny film widziałem i ewentualnego rozwodzenia się nad bogactwem środków i wspaniałym warsztatem.
znasz przypadek “Wesela” Wajdy i Elii Kazana? to co ciekawe w naszym kinie jest nasze, a nie to co próbuje być uniwersalne ... oczywiście o tym naszym trzeba umieć, prawda, opowiadać, ale to już Gombrowicz pisał ... :)
z drugiej strony jest też crossover Kurosawy, który transponując zachodnią tradycję na “japońskość” dokonał niebywałej rzeczy, bo amerykanie przeflancowali to z powrotem na “zachodniość” ... do tej pory takie sztuczki udawały się tylko żydowskim krawcom :P
a co do filmów paraholiłudzkich to Rosjanie robią ostatnio niezłe kino do żucia. nawet lepsze niż to z hameryki IMO
Docent Stopczyk -- 18.02.2009 - 15:38