Proszę się nie dziwić Synergie, że za Panem nie nadąża. Ja też już nie wiem, o co Panu chodzi.
Podam parę przykładów:
1) Najpierw pisze Pan –
Jak człowiek uczy się emocji zgodnie z teorią Karola Gustawa Junga?
Kiedy kwestionuję “uczenie się” emocji, Pan odpowiada:
Tak ja napisałem powyżej emocje są warunkowane. To jest sposób w jai je nabywamy, czy uczymy sie ich.
Tymczasem warunkowanie i uczenie się to dwa różne procesy, które mogą się na siebie nakładać w określonych sytuacjach ale to już nie wynika z Pańskiego zdania.
W odpowiedzi do Synergie pisze Pan:
Po drugie, emocje nie biorą się z powietrza. Emocje są warunkowane. Nie chce mi się przedstawiać przykładów, bo jest to sprawa oczywista dla ażdego, kto się na tym zastanowi, bez uprzedzeń zawodowych.
To ja, bez uprzedzeń zawodowych, zapytam: słyszał Pan o teorii emocji Roberta Plutchika? Wie Pan, ja pamiętam o opinii Einsteina (który odnosił ją przede wszystkim do swoich teorii), że można przedstawiać setki dowodów na prawdziwość jakiejś teorii ale wystarczy tylko jeden, by ją obalić.
Może Pan zatem wyjaśnić w jaki sposób “warunkował” Pan pierwszy uśmiech swojego dziecka? W jaki sposób “warunkował” Pan jego pierwszy płacz?
I zupełnie nie rozumiem dlaczego to od Synergie domaga się Pan:
Proszę o techniczny przepis na nauczenie/wywołanie u dziecka lub dorosłego emocji.
Pardą, ale :D
2) Pisze Pan też:
Dusza, to teologiczna nazwa psychiki. Psychologia nie odrzuca ducha. Natomiast wprowadzenie rozróżnienia na ducha i psychikę nie ma merytorycznego uzasadnienia.
Znowu głupia jestem, bo “zdawało” mi się, że słowo “psychika” pochodzi od greckiego “psyche”, czyli “dusza”. A Pan twierdzi, że jest odwrotnie oraz teologicznie.
W związku ze związkiem (znaczy powyższym cytatem) nie rozumiem też dlaczego to w Pańskiej koncepcji psychiki jest tylko miejsce dla: emocji (oczywiście warunkowanych zewnętrznie), rozumu (czyli elementu racjonalnego) oraz elementu normatywnego (oczywiście również racjonalnego). Gdzie zapodział się “duch”?
A może znowu nie zrozumiałam nic z tego Pana zdania:
poza elementem emocjonalnym i racjonalnym, do wyjaśnienia aktywności człowieka niezbędne jest przyjęcie, że istnieje trzeci element – normatywny.
I na koniec:
przepis na kształtowanie emocji pokazał Iwan Pawłow
Pawłow, o ile mi wiadomo, zajmował się warunkowaniem reaktywnym, bez- i warunkowym. Zaliczenie wydzielania śliny (na każdym z tych poziomów) do reakcji emocjonalnych byłoby dość karkołomne ale, jak rozumiem, wszystko jest możliwe.
Panie Jerzy, może się Pan zarzekać, że nie cierpi Pan behawiorystów. Jednakże w tym, co Pan tu napisał więcej jest behawioryzmu niż czegokolwiek innego. “Inne” praktycznie nie występuje.
Uśmiechając się szczerze (i bezwarunkowo) pozdrawiam. :)
Panie Jerzy
Proszę się nie dziwić Synergie, że za Panem nie nadąża. Ja też już nie wiem, o co Panu chodzi.
Podam parę przykładów:
1) Najpierw pisze Pan –
Jak człowiek uczy się emocji zgodnie z teorią Karola Gustawa Junga?
Kiedy kwestionuję “uczenie się” emocji, Pan odpowiada:
Tak ja napisałem powyżej emocje są warunkowane. To jest sposób w jai je nabywamy, czy uczymy sie ich.
Tymczasem warunkowanie i uczenie się to dwa różne procesy, które mogą się na siebie nakładać w określonych sytuacjach ale to już nie wynika z Pańskiego zdania.
W odpowiedzi do Synergie pisze Pan:
Po drugie, emocje nie biorą się z powietrza. Emocje są warunkowane. Nie chce mi się przedstawiać przykładów, bo jest to sprawa oczywista dla ażdego, kto się na tym zastanowi, bez uprzedzeń zawodowych.
To ja, bez uprzedzeń zawodowych, zapytam: słyszał Pan o teorii emocji Roberta Plutchika? Wie Pan, ja pamiętam o opinii Einsteina (który odnosił ją przede wszystkim do swoich teorii), że można przedstawiać setki dowodów na prawdziwość jakiejś teorii ale wystarczy tylko jeden, by ją obalić.
Może Pan zatem wyjaśnić w jaki sposób “warunkował” Pan pierwszy uśmiech swojego dziecka? W jaki sposób “warunkował” Pan jego pierwszy płacz?
I zupełnie nie rozumiem dlaczego to od Synergie domaga się Pan:
Proszę o techniczny przepis na nauczenie/wywołanie u dziecka lub dorosłego emocji.
Pardą, ale :D
2) Pisze Pan też:
Dusza, to teologiczna nazwa psychiki. Psychologia nie odrzuca ducha. Natomiast wprowadzenie rozróżnienia na ducha i psychikę nie ma merytorycznego uzasadnienia.
Znowu głupia jestem, bo “zdawało” mi się, że słowo “psychika” pochodzi od greckiego “psyche”, czyli “dusza”. A Pan twierdzi, że jest odwrotnie oraz teologicznie.
W związku ze związkiem (znaczy powyższym cytatem) nie rozumiem też dlaczego to w Pańskiej koncepcji psychiki jest tylko miejsce dla: emocji (oczywiście warunkowanych zewnętrznie), rozumu (czyli elementu racjonalnego) oraz elementu normatywnego (oczywiście również racjonalnego). Gdzie zapodział się “duch”?
A może znowu nie zrozumiałam nic z tego Pana zdania:
poza elementem emocjonalnym i racjonalnym, do wyjaśnienia aktywności człowieka niezbędne jest przyjęcie, że istnieje trzeci element – normatywny.
I na koniec:
przepis na kształtowanie emocji pokazał Iwan Pawłow
Pawłow, o ile mi wiadomo, zajmował się warunkowaniem reaktywnym, bez- i warunkowym. Zaliczenie wydzielania śliny (na każdym z tych poziomów) do reakcji emocjonalnych byłoby dość karkołomne ale, jak rozumiem, wszystko jest możliwe.
Panie Jerzy, może się Pan zarzekać, że nie cierpi Pan behawiorystów. Jednakże w tym, co Pan tu napisał więcej jest behawioryzmu niż czegokolwiek innego. “Inne” praktycznie nie występuje.
Uśmiechając się szczerze (i bezwarunkowo) pozdrawiam. :)
Magia -- 12.12.2009 - 15:34