“”“W tej mini debacie, panna Gretchen dotknęła bardzo poważnego problemu – problemu doktrynalnej sztywności, traktowanej (między innymi przez Pana) jako największa cnota Kościoła Katolickiego.”“”
Kościół postępuje sztywno, hmmm. Przypomina mi się sytuacja z BIblii gdy zydzi pytają Jezusa jak to jest z rozwodami. I JEzus ku ich zaskoczeniu nie obniża poprzeczki – oni przypominają Mu, że MOjżesz pozwolił dać żonie list rozwodowy.
A Jezus im odparł, że popełnia cudzowłóstwo nie tylko ten który naraża żonę na cudzołudztwo ale ten kto pożądliwie spogląda na kobietę.
Kosciół nie ma cnót – gdyż jest wspólnotą ludzi -> grzeszników wyznających swoje grzechy i odwracających się od nich. Jedyną CNOTĄ (mówiąc Pana językiem) jest JEzus Chrystus Ukrzyżowany i ZMartwycjwstały który obmywa z grzechów swój lud.
W postępowaniu z grzechem nie tyle chodzi abyśmy się stali aniołami na ziemi, ale o to abyśmy od swoich grzechów się odwracali i uwalniali. Ponieważ jesteśmy ludźmi grzesznymi będziemy to czynić do końca swojego życia.
Pan rozumiem wolałby aby Kościół poprzeczkę obniżył – jednak nie może tego zrobić gdyż Głową Kościoła jest Jezus Zmartwychwstały. Kł ziemski z papieżem na jego czele nie może odwoływać “ani jednej joty…” gdyż Pismo św. mówi “Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą...”.
Więc raczej mnie ma szans na obniżenie poprzeczki. Kościół jest depozytariuszem lekarstwa na grzech -> sakramenty.
Chcąc czynić dobrze, sprawiacie tymczasem, że od Kościoła odsuwają się kolejne tysiące ludzi, którym wasza argumentacja łamie wszelkie pojmowanie dobra i zła, których niejako spychacie na pozycje wątpiących lub wręcz przeciwników. I nie mówię tu o środowiskach homoseksualnych.
Panie MErlocie, powyższe zdanie prawdziwe nie jest. Gdyż rozmawiając z wieloma ludźmi którzy używali podobnych argumentów po pytaniu: – a gdyby nawet zmienił Kł zdanie w dziedzinie aborcji, etyki seksualnej, czynów homoseksualnych to Pan/Pani zaczęłaby prowadzić sakramentalne życie w Kościele?
Odpowiedź była: NIE.
Więc wg mnie to takie – z całym szacunkiem – zawracanie głowy i szukanie usprawiedliwienia dla swojej letniości i gnuśności duchowej.
W tej dyskusji w sposób przeraźliwie jaskrawy racja jest po stronie panny Gretchen.
W kwestii naszej dyskusji ja rację przyznaję słowom Św.Pawła.
A Pan powinien czym prędzej zmienić swoje motto.
Bo Pan nie pyta.
Pan wie.
Pytam wtedy gdy nie wiem. I jest to motto mojego postępowania wtedy gdy mam wątpliwości – więc pozostawię to motto. uważam za sprawdzone i mądre.
A nawiązując do Pani Gretchen – ciekawi mnie kogo Pani zapytała, że sądzi, że można być WIerzącym głęboko i żyć w związku homoseksualnym. Ciekaw jestem jaki spec od teologii Biblijnej czy moralnej to potwierdził.
Dla mnie autorytetem jest Słowo Boże zapisane na kartach Biblii. A Biblia mówi: lepiej słuchać Boga niż ludzi.. . Więc w kwestii sztywności Kościoła pozostanę przy tym autorytecie. To bezpieczniejsze.
Panie Merlocie
“”“W tej mini debacie, panna Gretchen dotknęła bardzo poważnego problemu – problemu doktrynalnej sztywności, traktowanej (między innymi przez Pana) jako największa cnota Kościoła Katolickiego.”“”
Kościół postępuje sztywno, hmmm. Przypomina mi się sytuacja z BIblii gdy zydzi pytają Jezusa jak to jest z rozwodami. I JEzus ku ich zaskoczeniu nie obniża poprzeczki – oni przypominają Mu, że MOjżesz pozwolił dać żonie list rozwodowy.
A Jezus im odparł, że popełnia cudzowłóstwo nie tylko ten który naraża żonę na cudzołudztwo ale ten kto pożądliwie spogląda na kobietę.
Kosciół nie ma cnót – gdyż jest wspólnotą ludzi -> grzeszników wyznających swoje grzechy i odwracających się od nich. Jedyną CNOTĄ (mówiąc Pana językiem) jest JEzus Chrystus Ukrzyżowany i ZMartwycjwstały który obmywa z grzechów swój lud.
W postępowaniu z grzechem nie tyle chodzi abyśmy się stali aniołami na ziemi, ale o to abyśmy od swoich grzechów się odwracali i uwalniali. Ponieważ jesteśmy ludźmi grzesznymi będziemy to czynić do końca swojego życia.
Pan rozumiem wolałby aby Kościół poprzeczkę obniżył – jednak nie może tego zrobić gdyż Głową Kościoła jest Jezus Zmartwychwstały. Kł ziemski z papieżem na jego czele nie może odwoływać “ani jednej joty…” gdyż Pismo św. mówi “Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą...”.
Więc raczej mnie ma szans na obniżenie poprzeczki. Kościół jest depozytariuszem lekarstwa na grzech -> sakramenty.
Chcąc czynić dobrze, sprawiacie tymczasem, że od Kościoła odsuwają się kolejne tysiące ludzi, którym wasza argumentacja łamie wszelkie pojmowanie dobra i zła, których niejako spychacie na pozycje wątpiących lub wręcz przeciwników. I nie mówię tu o środowiskach homoseksualnych.
Panie MErlocie, powyższe zdanie prawdziwe nie jest. Gdyż rozmawiając z wieloma ludźmi którzy używali podobnych argumentów po pytaniu: – a gdyby nawet zmienił Kł zdanie w dziedzinie aborcji, etyki seksualnej, czynów homoseksualnych to Pan/Pani zaczęłaby prowadzić sakramentalne życie w Kościele?
Odpowiedź była: NIE.
Więc wg mnie to takie – z całym szacunkiem – zawracanie głowy i szukanie usprawiedliwienia dla swojej letniości i gnuśności duchowej.
W tej dyskusji w sposób przeraźliwie jaskrawy racja jest po stronie panny Gretchen.
W kwestii naszej dyskusji ja rację przyznaję słowom Św.Pawła.
A Pan powinien czym prędzej zmienić swoje motto.
Bo Pan nie pyta.
Pan wie.
Pytam wtedy gdy nie wiem. I jest to motto mojego postępowania wtedy gdy mam wątpliwości – więc pozostawię to motto. uważam za sprawdzone i mądre.
A nawiązując do Pani Gretchen – ciekawi mnie kogo Pani zapytała, że sądzi, że można być WIerzącym głęboko i żyć w związku homoseksualnym. Ciekaw jestem jaki spec od teologii Biblijnej czy moralnej to potwierdził.
Dla mnie autorytetem jest Słowo Boże zapisane na kartach Biblii. A Biblia mówi: lepiej słuchać Boga niż ludzi.. . Więc w kwestii sztywności Kościoła pozostanę przy tym autorytecie. To bezpieczniejsze.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 26.03.2008 - 12:19“Kto pyta nie błądzi…”