Bo niby oddzielamy człowieka od czynów, co ma oznaczać, że generalnie go dotrzegamy wraz z tym garbem problematycznym, ale jakoś nie słychać o tym, by katolicy stawali w obronie homoseksualistów.
Tzn.?? Czy w Polsce Homoseksualiści są prześladowani: wyrzucani z pracy, wytykani palcami, itd? Gdyby dochodziło do takich aktów rzeczywiście głos Kościoła w tej sprawie byłby wskazany. Tymczasem nie widzę – mieszkam w przeciwieństwie do Pani w Polsce.
Nawet w tym co Pan pisze czytam, że to są jakieś rozszalałe seksualnie jednostki kierujące się popędem zamiast kontrolować swoje odruchy.
To dotyczy w ogóle człowieka i nie tylko w dziedzinie poruszeń seksualnych.
Kiedy zadaję Panu pytanie o to czy dostrzega Pan taką możliwość, że w takich związkach jest miłość (nie przyjaźń i koleżeńskość), to Pan oczekuje ode mnie oświadczenia, że Kościół się myli.
Ależ my nie rozmawiamy o relacji przyjaźni, koleżeństwa gdyż przyjaciele i koledzy nie wchodzą w związki małżeńskie.
Pan Jajcenty natomiast sugeruje, że można się w końcu łatwo zmienić wyznanie i po sprawie.
Przynależność religijna jest wyborem. Wyborem systemy wartości, wizji człowieczeństwa i świata. Nie jest koniecznością ale wyborem.
Brzmi to trochę tak: nie umiecie albo nie chcecie się do nas dostosować, to jest wasz i wyłącznie wasz problem.
I w gruncie rzeczy to jest oczyta oczywistość, gdyby nie jedna drobna kwestia. Człowiek nie jest ani winny, ani odpowiedzialny za to jaką ma orientację seksualną. I każdy chyba ma prawo do życia seksualnego…
Jak można oczekiwać od kogokolwiek, że się tego wyrzeknie?
Ma prawo do życia seksualnego ale nie do każdego. Przecież np. pedofil nie ma prawa… . A skoro każda skłonność seksualna jest dobra to dlaczego pedofil i inni dewiwnci nie mają mieć prawa.. ???
Pan wygodnie umoszczony w nauce swojego Kościoła nie widzi specjalnie kwestii do dyskusji. Homoseksualizm jest wbrew naturze, już św. Paweł o tym pisał, i pisał o potępieniu. Ok.
Tak. Współżycie homoseksualne nie są zgodne z prawem naturalnym – to nawet nie argument religijny.. . Kościół dodaje, że jest to naganny moralnie czyn.
Ja staram się widzieć tę kwestię z perspektywy człowieka i jego dramatu. Koszmarnego wyboru przed jakim stanie.
Zadaję sobie pytanie czy on musi przed tym wyborem stawać.
Czy nie mogę go zrozumieć, dać mu prawo życia po swojemu, by ostatecznie Bóg go osądził?
Czy ja mogę wiedzieć z niezłomną pewnością co zrobi Bóg? (O tym napisała Iwona u siebie)
Co innego pozostawienie mu Prawa – może grzeszyć lub nie, jego wybór. MOże się leczyć ale nie musi – nie ma nakazu, jego wybór. To prawda, że ludzie Ci cierpią. Ale to cierpienie jest związane z tym, że najczęściej sami nie akceptują swojej odmienności – sami zdają sobie z tego co jest normą a co nie. Sęk w tym, że powiedzenie im, że to jest norma nie rozwiązuje problemu. Gdyż nie trzeba być srednio rozgarniętym człowiekiem aby zdawać sobie sprawę z tego co jest rozumne a co nie. Jakie zachowania seksualne są zgodne z prawem naturalnym a jakie nie.
Stąd pisałem o terapii jaką oferuje Kościół. W okolicach Jeleniej Góry jest ośrodek w którym prowadzi się terapię z homoseksualistami. Innym sposobem pomocy jest SAkramentalna Łaska — sakrament pokuty. A więc nie jest tak, że człowiek z takimi skłonnościami jest rzucony na pastwę swojego konfliktu sumienia.
Zapyta Pan pewnie co mnie to wszystko obchodzi, nie muszę ani podzielać poglądów Kościoła, ani św. Pawła. Obchodzi mnie to o tyle, że zdarza mi się patrzeć na konsekwencje tych poglądów i to właśnie rodzi we mnie pytania, które nieustannie Panu zadaję.
Jakie są konsekwencje poglądów -> proszę rozwinąć to zdanie.
Zapewne jest na świecie spora grupa homoseksualistów nie należących (nigdy) do Kościoła Katolickiego.
Pan się domaga zakazania, także im, zawierania świeckich związków małżeńskich.
Nie znajduję powodu aby legitymizować tego typu związki jako moralnie i naturalnie prawidłowe i zgodne z naturą.
Kościoły i związki wyznaniowe mogą, niczym ci brydżyści, ustanawiać sobie co chcą dla swoich wiernych, ale próba uznania, że moja wizja świata jest tą właśnie słuszną jest ryzykowna. Co najmniej ryzykowna.
Takie związki nie czynią nikomu krzywdy więc też nie ma w czyjej obronie stawać. Nie znajduję dla tego uzasadnienia.
Przejrzałam dość starannie, może mi Pan wierzyć.
Powiem w tej sprawie tylko tyle, że homoseksualizm już jakiś czas temu został wykreślony z międzynarodowego spisu chorób i zaburzeń psychicznych (i ICD 10 i DSM IV). Jak widać lekarze uznali, że nie można tego traktować w tych kategoriach.
Dr Robert Spitzer, znany badacz psychiatra z Uniwersytetu Columbia, który był bezpośrednio zaangażowany w decyzję z 1973 r. podjętą przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne by usunąć homoseksualizm z listy chorób umysłowych, ostatnio włączył się w badania nad możliwością uzyskania zmiany. Dr Spitzer powiedział w wywiadzie: „Jestem przekonany, że wiele ludzi dokonało poważnych zmian w kierunku stania się heteroseksualistami … uważam to za ważną wiadomość ... podchodziłem do tych badań sceptycznie. Teraz twierdzę, że te zmiany mogą być trwałe” (NARTH 2000).
Ma Pani powyżej odpowiedź na to do czego prowadzi legitymizacja homoseksualizmu. Powyżej wypowiedź eksperta.
Gretchen
Bo niby oddzielamy człowieka od czynów, co ma oznaczać, że generalnie go dotrzegamy wraz z tym garbem problematycznym, ale jakoś nie słychać o tym, by katolicy stawali w obronie homoseksualistów.
Tzn.?? Czy w Polsce Homoseksualiści są prześladowani: wyrzucani z pracy, wytykani palcami, itd? Gdyby dochodziło do takich aktów rzeczywiście głos Kościoła w tej sprawie byłby wskazany. Tymczasem nie widzę – mieszkam w przeciwieństwie do Pani w Polsce.
Nawet w tym co Pan pisze czytam, że to są jakieś rozszalałe seksualnie jednostki kierujące się popędem zamiast kontrolować swoje odruchy.
To dotyczy w ogóle człowieka i nie tylko w dziedzinie poruszeń seksualnych.
Kiedy zadaję Panu pytanie o to czy dostrzega Pan taką możliwość, że w takich związkach jest miłość (nie przyjaźń i koleżeńskość), to Pan oczekuje ode mnie oświadczenia, że Kościół się myli.
Ależ my nie rozmawiamy o relacji przyjaźni, koleżeństwa gdyż przyjaciele i koledzy nie wchodzą w związki małżeńskie.
Pan Jajcenty natomiast sugeruje, że można się w końcu łatwo zmienić wyznanie i po sprawie.
Przynależność religijna jest wyborem. Wyborem systemy wartości, wizji człowieczeństwa i świata. Nie jest koniecznością ale wyborem.
Brzmi to trochę tak: nie umiecie albo nie chcecie się do nas dostosować, to jest wasz i wyłącznie wasz problem.
I w gruncie rzeczy to jest oczyta oczywistość, gdyby nie jedna drobna kwestia. Człowiek nie jest ani winny, ani odpowiedzialny za to jaką ma orientację seksualną. I każdy chyba ma prawo do życia seksualnego…
Jak można oczekiwać od kogokolwiek, że się tego wyrzeknie?
Ma prawo do życia seksualnego ale nie do każdego. Przecież np. pedofil nie ma prawa… . A skoro każda skłonność seksualna jest dobra to dlaczego pedofil i inni dewiwnci nie mają mieć prawa.. ???
Pan wygodnie umoszczony w nauce swojego Kościoła nie widzi specjalnie kwestii do dyskusji. Homoseksualizm jest wbrew naturze, już św. Paweł o tym pisał, i pisał o potępieniu. Ok.
Tak. Współżycie homoseksualne nie są zgodne z prawem naturalnym – to nawet nie argument religijny.. . Kościół dodaje, że jest to naganny moralnie czyn.
Ja staram się widzieć tę kwestię z perspektywy człowieka i jego dramatu. Koszmarnego wyboru przed jakim stanie.
Zadaję sobie pytanie czy on musi przed tym wyborem stawać.
Czy nie mogę go zrozumieć, dać mu prawo życia po swojemu, by ostatecznie Bóg go osądził?
Czy ja mogę wiedzieć z niezłomną pewnością co zrobi Bóg? (O tym napisała Iwona u siebie)
Co innego pozostawienie mu Prawa – może grzeszyć lub nie, jego wybór. MOże się leczyć ale nie musi – nie ma nakazu, jego wybór. To prawda, że ludzie Ci cierpią. Ale to cierpienie jest związane z tym, że najczęściej sami nie akceptują swojej odmienności – sami zdają sobie z tego co jest normą a co nie. Sęk w tym, że powiedzenie im, że to jest norma nie rozwiązuje problemu. Gdyż nie trzeba być srednio rozgarniętym człowiekiem aby zdawać sobie sprawę z tego co jest rozumne a co nie. Jakie zachowania seksualne są zgodne z prawem naturalnym a jakie nie.
Stąd pisałem o terapii jaką oferuje Kościół. W okolicach Jeleniej Góry jest ośrodek w którym prowadzi się terapię z homoseksualistami. Innym sposobem pomocy jest SAkramentalna Łaska — sakrament pokuty. A więc nie jest tak, że człowiek z takimi skłonnościami jest rzucony na pastwę swojego konfliktu sumienia.
Zapyta Pan pewnie co mnie to wszystko obchodzi, nie muszę ani podzielać poglądów Kościoła, ani św. Pawła. Obchodzi mnie to o tyle, że zdarza mi się patrzeć na konsekwencje tych poglądów i to właśnie rodzi we mnie pytania, które nieustannie Panu zadaję.
Jakie są konsekwencje poglądów -> proszę rozwinąć to zdanie.
Zapewne jest na świecie spora grupa homoseksualistów nie należących (nigdy) do Kościoła Katolickiego.
Pan się domaga zakazania, także im, zawierania świeckich związków małżeńskich.
Nie znajduję powodu aby legitymizować tego typu związki jako moralnie i naturalnie prawidłowe i zgodne z naturą.
Kościoły i związki wyznaniowe mogą, niczym ci brydżyści, ustanawiać sobie co chcą dla swoich wiernych, ale próba uznania, że moja wizja świata jest tą właśnie słuszną jest ryzykowna. Co najmniej ryzykowna.
Takie związki nie czynią nikomu krzywdy więc też nie ma w czyjej obronie stawać. Nie znajduję dla tego uzasadnienia.
Przejrzałam dość starannie, może mi Pan wierzyć.
Powiem w tej sprawie tylko tyle, że homoseksualizm już jakiś czas temu został wykreślony z międzynarodowego spisu chorób i zaburzeń psychicznych (i ICD 10 i DSM IV). Jak widać lekarze uznali, że nie można tego traktować w tych kategoriach.
Dr Robert Spitzer, znany badacz psychiatra z Uniwersytetu Columbia, który był bezpośrednio zaangażowany w decyzję z 1973 r. podjętą przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne by usunąć homoseksualizm z listy chorób umysłowych, ostatnio włączył się w badania nad możliwością uzyskania zmiany. Dr Spitzer powiedział w wywiadzie: „Jestem przekonany, że wiele ludzi dokonało poważnych zmian w kierunku stania się heteroseksualistami … uważam to za ważną wiadomość ... podchodziłem do tych badań sceptycznie. Teraz twierdzę, że te zmiany mogą być trwałe” (NARTH 2000).
Ma Pani powyżej odpowiedź na to do czego prowadzi legitymizacja homoseksualizmu. Powyżej wypowiedź eksperta.
************************
poldek34 -- 26.03.2008 - 17:20“Kto pyta nie błądzi…”