Do akapitów wyżej odniosę się jednym zdaniem: Nie muszę być lekarzem aby wiedzieć, że rak jest chorobą śmiertelną.
Tylko proszę mi wierzyć, że w swojej pracy powinni być wolni od ideologii i trzymać swoje zasady moralne w dowolnym miejscu, lecz gdzieś poza klientem.
Powtarza Pani to samo co napisała wcześniej co już skomentowałem. WIęc powtarzał nie będę. Myli się Pani: moralność, prawo naturalne to nie ideologia.
A poza tym Pani chyba uważa, że terapia prowadzona przez terapeutę Katolickiego nie ma żadnej metody poza: “jak nie przestaniesz współżyć trafisz do piekła….”.
Zarówno jak terapie prowadzone przez fachowców nie tylko Katolickich: alkocholowe, leczenia syndromu poaborcyjnego tak też w tym przypadku jest prowadzona przez specjalistów.
Pani – tak mi się zaczyna wydawać – wyciąga wniosek, że terapia ośrodku Katolickim to ideologiczne pranie mózgu.
Terapia sama w sobie i jej konieczność podyktowane jest tym, że istnieje potrzeba skorygowania tego co nie jest właściwe – najogólniej mówiąc. Sam punkt wyjścia w każdej terapii jest zgoda osoby, że ten stan jest nie właściwy i chce to zmienić.
Pani chciałaby terapię widocznie zacząć od stwierdzenia: wszystko jest ok, jest Pan zdrowy a Pana skłonności są OK… – więc co Pani chciałaby “prostować”?
Niech Pan sobie wyobrazi, że trafia Pan do takiego psychoterapeuty jak ja. Bardzo proszę sobie to wyobrazić.
Naprawdę chciałby Pan w terapii mojego punktu odniesienia?
Pani Gretchen, nie znam Pani, niewiele o Pani wiem – trudno mi sobie wyobrażać kogoś kogo nie znam. Wiem, że Pani jest kobietą – to mogę sobie wyobrazić.
Pani Gertchen
Do akapitów wyżej odniosę się jednym zdaniem: Nie muszę być lekarzem aby wiedzieć, że rak jest chorobą śmiertelną.
Tylko proszę mi wierzyć, że w swojej pracy powinni być wolni od ideologii i trzymać swoje zasady moralne w dowolnym miejscu, lecz gdzieś poza klientem.
Powtarza Pani to samo co napisała wcześniej co już skomentowałem. WIęc powtarzał nie będę. Myli się Pani: moralność, prawo naturalne to nie ideologia.
A poza tym Pani chyba uważa, że terapia prowadzona przez terapeutę Katolickiego nie ma żadnej metody poza: “jak nie przestaniesz współżyć trafisz do piekła….”.
Zarówno jak terapie prowadzone przez fachowców nie tylko Katolickich: alkocholowe, leczenia syndromu poaborcyjnego tak też w tym przypadku jest prowadzona przez specjalistów.
Pani – tak mi się zaczyna wydawać – wyciąga wniosek, że terapia ośrodku Katolickim to ideologiczne pranie mózgu.
Terapia sama w sobie i jej konieczność podyktowane jest tym, że istnieje potrzeba skorygowania tego co nie jest właściwe – najogólniej mówiąc. Sam punkt wyjścia w każdej terapii jest zgoda osoby, że ten stan jest nie właściwy i chce to zmienić.
Pani chciałaby terapię widocznie zacząć od stwierdzenia: wszystko jest ok, jest Pan zdrowy a Pana skłonności są OK… – więc co Pani chciałaby “prostować”?
Niech Pan sobie wyobrazi, że trafia Pan do takiego psychoterapeuty jak ja. Bardzo proszę sobie to wyobrazić.
Naprawdę chciałby Pan w terapii mojego punktu odniesienia?
Pani Gretchen, nie znam Pani, niewiele o Pani wiem – trudno mi sobie wyobrażać kogoś kogo nie znam. Wiem, że Pani jest kobietą – to mogę sobie wyobrazić.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 26.03.2008 - 21:06“Kto pyta nie błądzi…”