Ubolewasz Odysie, że w kwestii kwalifikacji moralnej praktyk Homoseksualnych stoję jednoznacznie za Nauczaniem Kościoła.. , czy tak ogólnie ubolewasz, gdyż raczej Twój brat w wierze powinien siedzieć cicho z podkulonymi uszami i przytakiwać.
Czy napisałem jedno lub drugie?
Napisałem że swoją zapalczywością więcej szkody robisz niż pożytku.
Jestem Poldku, jak Ty, katolikiem. Naukę Kościoła znam i wierzę w nią. Prócz wiary, mam masę logicznych argumentów za moralnością katolicką. Wiem również, że bez wiary moralności tej stosować się nie da. I wiem, w których miejscach racjonalność się kończy, a zaczyna wiara.
Głoszenie jednak i wiary i moralności nie jest zadaniem łatwym. Nie bez przyczyny księży się kształci. Zresztą — na marnym poziomie.
Każdy chrześcijanin ma wprawdzie powołanie misyjne — ale nie każde realizuje się w publicznym głoszeniu słowa. Staram się zabierać głos odpowiedzialnie. Staram się nie łapać za to, czemu nie podołam.
Obawiam się, że w Twoich dysputach mnóstwo pary idzie w gwizdek, zaś ogólne wrażenie o stanowisku Kościoła pozostawiasz średnie.
Nieprzekonanych nie przekonujesz. Przekonanych nie trzeba przekonywać.
Resztę Twojego komentarza, z długaśną wklejką przeczytam w wolnej chwili.
Poldku
Ubolewasz Odysie, że w kwestii kwalifikacji moralnej praktyk Homoseksualnych stoję jednoznacznie za Nauczaniem Kościoła.. , czy tak ogólnie ubolewasz, gdyż raczej Twój brat w wierze powinien siedzieć cicho z podkulonymi uszami i przytakiwać.
Czy napisałem jedno lub drugie?
Napisałem że swoją zapalczywością więcej szkody robisz niż pożytku.
Jestem Poldku, jak Ty, katolikiem. Naukę Kościoła znam i wierzę w nią. Prócz wiary, mam masę logicznych argumentów za moralnością katolicką. Wiem również, że bez wiary moralności tej stosować się nie da. I wiem, w których miejscach racjonalność się kończy, a zaczyna wiara.
Głoszenie jednak i wiary i moralności nie jest zadaniem łatwym. Nie bez przyczyny księży się kształci. Zresztą — na marnym poziomie.
Każdy chrześcijanin ma wprawdzie powołanie misyjne — ale nie każde realizuje się w publicznym głoszeniu słowa. Staram się zabierać głos odpowiedzialnie. Staram się nie łapać za to, czemu nie podołam.
Obawiam się, że w Twoich dysputach mnóstwo pary idzie w gwizdek, zaś ogólne wrażenie o stanowisku Kościoła pozostawiasz średnie.
Nieprzekonanych nie przekonujesz. Przekonanych nie trzeba przekonywać.
Resztę Twojego komentarza, z długaśną wklejką przeczytam w wolnej chwili.
odys -- 27.03.2008 - 12:41