Szedł Steven po sadzie, jak Bóg po Zagładzie
I nagle zobaczył jabłuszko zielone
Już chytrą ma minę, w Krzemową Dolinę
Kieruje się, myśląc w tę stronę:
“Po chuj nam te piece, ja dzisiaj polecę
Patentem, co windę da radę zjeść!
Ukryję kość czarną, dla Billa żyźń marną...”
Tak było lat temu dwadzieścia i sześć.
okej
Szedł Steven po sadzie, jak Bóg po Zagładzie
I nagle zobaczył jabłuszko zielone
Już chytrą ma minę, w Krzemową Dolinę
Kieruje się, myśląc w tę stronę:
“Po chuj nam te piece, ja dzisiaj polecę
Patentem, co windę da radę zjeść!
Ukryję kość czarną, dla Billa żyźń marną...”
Tak było lat temu dwadzieścia i sześć.