Ty chcesz mieć wpływ na wzajemne sympatie i antypatie. Widać to dobrze w tym wątku.
Ciebie nie interesuje, ale innych owszem. Moje ego nie ma tu nic do rzeczy, schowałam je do szafy między kurtki na potrzeby tych dyskusji, bo mi za bardzo kwiczało… Myślisz, że było mu przyjemnie, wysłuchiwać tych wszystkich drętwych pouczanek?
Od pomnika na suwalskim rynku, dziecięciem nieletnim uciekłam kiedyś z krzykiem, przeczytawszy inskrypcję na cokole. :)
To ja mam tu, do cholery mrocznej jak mój dzisiejszy nastrój, większy mandat do uczenia dzieciątek, niż jakiś niewydarzony pan informatyk… Nawet jeśli pewien jego wpis na Poczcie przeczytałam kiedyś z dużym zainteresowaniem.
Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Najgenialniejsza z moich nauczycielek miała ledwie trzy dychy. Należała do tego niezbyt licznego grona osób, które erudycją zjadały mnie kompletnie. MAW, którego wiedza na pewne tematy do dziś mnie oszałamia, ma jeszcze mniej, bo dwadzieścia siedem (nie marudzić mi tutaj, że ujawniam tajemnice straszne). A jeden ze starych profesorów potrafił nas pytać na wykładzie, w którym roku była monarchia lipcowa…
Poza tym, lepiej albo gorzej, poruszyliśmy tu tak istotne tematy, jak Bobry w różnych tłumaczeniach i sprawę Ireny Sendlerowej.
Dlaczego mam pozwalać Ci się zalewać miodkiem, skoro nie cierpię miodku?
Merlot,
mam wrażenie, że się nie rozumiemy.
Ty chcesz mieć wpływ na wzajemne sympatie i antypatie. Widać to dobrze w tym wątku.
Ciebie nie interesuje, ale innych owszem. Moje ego nie ma tu nic do rzeczy, schowałam je do szafy między kurtki na potrzeby tych dyskusji, bo mi za bardzo kwiczało… Myślisz, że było mu przyjemnie, wysłuchiwać tych wszystkich drętwych pouczanek?
Od pomnika na suwalskim rynku, dziecięciem nieletnim uciekłam kiedyś z krzykiem, przeczytawszy inskrypcję na cokole. :)
To ja mam tu, do cholery mrocznej jak mój dzisiejszy nastrój, większy mandat do uczenia dzieciątek, niż jakiś niewydarzony pan informatyk… Nawet jeśli pewien jego wpis na Poczcie przeczytałam kiedyś z dużym zainteresowaniem.
Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Najgenialniejsza z moich nauczycielek miała ledwie trzy dychy. Należała do tego niezbyt licznego grona osób, które erudycją zjadały mnie kompletnie. MAW, którego wiedza na pewne tematy do dziś mnie oszałamia, ma jeszcze mniej, bo dwadzieścia siedem (nie marudzić mi tutaj, że ujawniam tajemnice straszne). A jeden ze starych profesorów potrafił nas pytać na wykładzie, w którym roku była monarchia lipcowa…
Poza tym, lepiej albo gorzej, poruszyliśmy tu tak istotne tematy, jak Bobry w różnych tłumaczeniach i sprawę Ireny Sendlerowej.
Dlaczego mam pozwalać Ci się zalewać miodkiem, skoro nie cierpię miodku?
To narusza moją autonomię i będę się cała lepiła!