ja Barańczaka jako takiego uwielbiam, szczególnie, że jestem właścicielką książki “Pegaz zdębiał”.
Ale w “Wyprawie na żmirłacza” się nie popisał, bo stworzył własne dzieło, być może ciekawe i finezyjne, ale takie, które ma mało związku z oryginałem. Jak to ujął Stiller – w tym tłumaczeniu nie jest to już dzieło Lewisa Carolla. I już.
Bez względu na jego artystyczną jakość, nad którą takoż można dyskutować.
Nad szóśtą żoną mozna się zastanawiać – mnei też to zdziwiło, ale piszą, ze ma na imię Nina. To moje ukochane imię. A mnie przestraszyłą znajomość 60ciu języków, w tym 30stu biegle. Osz kurde, po prostu.
Merlocie,
ja Barańczaka jako takiego uwielbiam, szczególnie, że jestem właścicielką książki “Pegaz zdębiał”.
Ale w “Wyprawie na żmirłacza” się nie popisał, bo stworzył własne dzieło, być może ciekawe i finezyjne, ale takie, które ma mało związku z oryginałem. Jak to ujął Stiller – w tym tłumaczeniu nie jest to już dzieło Lewisa Carolla. I już.
Bez względu na jego artystyczną jakość, nad którą takoż można dyskutować.
Nad szóśtą żoną mozna się zastanawiać – mnei też to zdziwiło, ale piszą, ze ma na imię Nina. To moje ukochane imię. A mnie przestraszyłą znajomość 60ciu języków, w tym 30stu biegle. Osz kurde, po prostu.
Mida -- 25.01.2010 - 10:33