A więc zgadzamy się, co do muzeów.
Co do telewizji – nic nie namieszałem. Wystarczy, że państwo zdefiniuje, że interesują je “programy dokumentalne zwiazane z polityka historyczną i kulturalną”. I dlaczego złodziejstwo gigantyczne? Na przykład ustalamy, że dajemy na to rocznie 100 mln, do jednego filmu dopłacamy 1 mln, wychodzi, że mamy 100 filmów rocznie. Raz na rok ministerstwo kultury robi konkurs, wybiera 100 najlepszych projektów i finito. Oczywiście danie kasy zobowiązuje telewizję do pokazania filmu ileś tam razy w dobrym paśmie. A z rządową tv może być tak, że nikt jej nie będzie ogladał. Zdaje się, że taka nawet jest, TVP Kultura się nazywa.
Arturze,
A więc zgadzamy się, co do muzeów.
Co do telewizji – nic nie namieszałem. Wystarczy, że państwo zdefiniuje, że interesują je “programy dokumentalne zwiazane z polityka historyczną i kulturalną”. I dlaczego złodziejstwo gigantyczne? Na przykład ustalamy, że dajemy na to rocznie 100 mln, do jednego filmu dopłacamy 1 mln, wychodzi, że mamy 100 filmów rocznie. Raz na rok ministerstwo kultury robi konkurs, wybiera 100 najlepszych projektów i finito. Oczywiście danie kasy zobowiązuje telewizję do pokazania filmu ileś tam razy w dobrym paśmie. A z rządową tv może być tak, że nikt jej nie będzie ogladał. Zdaje się, że taka nawet jest, TVP Kultura się nazywa.
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 20.02.2008 - 20:49