nie, nie ciebie wywoływałem do tablicy. Nikogo konkretnego nawet. Po prostu za każdym razem jak schodzina podatki to ktos zapodaje tym anarchista. Kurwa, mantra jaka, czy co?
Mniejsza.
Związki mi nie wadzą. Wbrew pozorom i Korwinowi wcale nie uwazam zwiazków za jakies szczególne zlo. Inaczej, w tej bandyckiej formie, w jakiej one dziś funkcjonuja to nie budza jakiejś mojej sympatii szczegolnej, natomiast widze w związkach potencjalna siłe, która mozna mądrze ukierunkowac. Więc ja się na związki i zwiazkowców nie bocze. Na te mendy, ktore sobie ze związkowania uczyniły wesoły styl życia tak.
Teraz te drogie rzeczy. Słuchaj, to jest stosunkwo prosta sprawa. Przeciez ta kasa, która dzis idzie na np. onkologie nie bierze się z kosmosu. Te pieniądze pacą ludzie, jakas spora część tej kasy jest marnowana i przez biurwy i przez ten posrany system. A to, co zostaje, z tych ludzkich przeciez pieniędzy, idzie na tego raka całego. No to niby z jakiej okazji mialoby ludzi nie byc stac na leczenie się? Ktos ludziom broni zrzeszać się w prywatnych kasach chorych, spółdzielniach, funduszach zapomogowych etc? No nie przeciez. To po kiego w tym wszystkim drogi panstwowy pośrednik?
I piszesz, że wspólnota. Widzisz, ja uwazam, że to jest gówno nie wspolnota. Bo wspólnota polega na tym, miedzy innymi, ze czlowiek w niej jest, a może w niej przestac być. Np. wspólnota parafialna tak działa. Odbije ci cos w dekiel i jutro idziesz do proboszcza i sie wyrejestrowujesz z tego gipsu calego. I nie musisz sie przeprowadzać od razu do Malezji.
Natomiast to, co my mamy, to nie jest żadna wspólnota. Bo to jest odgórnie zadekretowana obora. W której dobry gospodarz cos tam bydełku do żloba wrzuci, a jak krowa zachoruje, to póki nie będzie to zbyt drogie- wezwie weterynarza, a jak będzie zbyt drogie, to wezwie rzeźnika.
Cos ci przypomina widok znajomy ten? Miałes do czynienia ostatnio z panstwowa słuzba zdrowia?
Co to znaczy, że panstwo musi pilnowac poziomu? Dlaczego musi? Czy panstwo pilnowało poziomu nauczania Edisona? Albo czy panstwo pilnowało, czy aby Szekspir nauczyl sie poprawnie pisac? A może jakis minister od szkoły udzielal światłych rad Kochanowskiemu? Na chuj panstwo ma pilnowac jakiegos poziomu nauczania? Zobacz, jest ta cala Ivy League- najlepsze budy – wszystkie prywatne, w żadnej państwo żadnego poziomu nie pilnuje. Prestiz, tradycja, chć zysku pilnuje poziomu najlepiej. A jak sie trafi szkoła, ktora będzie brac kase od ludzi za to, że dzieciaki w stołki pierdza? No to co? Komu to wadzi? Dziś tez pierdza, tylko innym uniemożliwiaja normalna nauke.
Futrzaku,
nie, nie ciebie wywoływałem do tablicy. Nikogo konkretnego nawet. Po prostu za każdym razem jak schodzina podatki to ktos zapodaje tym anarchista. Kurwa, mantra jaka, czy co?
Mniejsza.
Związki mi nie wadzą. Wbrew pozorom i Korwinowi wcale nie uwazam zwiazków za jakies szczególne zlo. Inaczej, w tej bandyckiej formie, w jakiej one dziś funkcjonuja to nie budza jakiejś mojej sympatii szczegolnej, natomiast widze w związkach potencjalna siłe, która mozna mądrze ukierunkowac. Więc ja się na związki i zwiazkowców nie bocze. Na te mendy, ktore sobie ze związkowania uczyniły wesoły styl życia tak.
Teraz te drogie rzeczy. Słuchaj, to jest stosunkwo prosta sprawa. Przeciez ta kasa, która dzis idzie na np. onkologie nie bierze się z kosmosu. Te pieniądze pacą ludzie, jakas spora część tej kasy jest marnowana i przez biurwy i przez ten posrany system. A to, co zostaje, z tych ludzkich przeciez pieniędzy, idzie na tego raka całego. No to niby z jakiej okazji mialoby ludzi nie byc stac na leczenie się? Ktos ludziom broni zrzeszać się w prywatnych kasach chorych, spółdzielniach, funduszach zapomogowych etc? No nie przeciez. To po kiego w tym wszystkim drogi panstwowy pośrednik?
I piszesz, że wspólnota. Widzisz, ja uwazam, że to jest gówno nie wspolnota. Bo wspólnota polega na tym, miedzy innymi, ze czlowiek w niej jest, a może w niej przestac być. Np. wspólnota parafialna tak działa. Odbije ci cos w dekiel i jutro idziesz do proboszcza i sie wyrejestrowujesz z tego gipsu calego. I nie musisz sie przeprowadzać od razu do Malezji.
Natomiast to, co my mamy, to nie jest żadna wspólnota. Bo to jest odgórnie zadekretowana obora. W której dobry gospodarz cos tam bydełku do żloba wrzuci, a jak krowa zachoruje, to póki nie będzie to zbyt drogie- wezwie weterynarza, a jak będzie zbyt drogie, to wezwie rzeźnika.
Cos ci przypomina widok znajomy ten? Miałes do czynienia ostatnio z panstwowa słuzba zdrowia?
Co to znaczy, że panstwo musi pilnowac poziomu? Dlaczego musi? Czy panstwo pilnowało poziomu nauczania Edisona? Albo czy panstwo pilnowało, czy aby Szekspir nauczyl sie poprawnie pisac? A może jakis minister od szkoły udzielal światłych rad Kochanowskiemu? Na chuj panstwo ma pilnowac jakiegos poziomu nauczania? Zobacz, jest ta cala Ivy League- najlepsze budy – wszystkie prywatne, w żadnej państwo żadnego poziomu nie pilnuje. Prestiz, tradycja, chć zysku pilnuje poziomu najlepiej. A jak sie trafi szkoła, ktora będzie brac kase od ludzi za to, że dzieciaki w stołki pierdza? No to co? Komu to wadzi? Dziś tez pierdza, tylko innym uniemożliwiaja normalna nauke.
Artur M. Nicpoń -- 21.02.2008 - 00:39