Gdzie ja mówię o państwie opiekuńczym? Masz rację do dupy jest państwowa edukacja, skoro się nie nauczyłeś czytać. Gdzie ja mówię o zadłużaniu budżetu państwa?
Ja Ci podaję przykład: jest gmina i potrzebuje przystanku taksówek. Gminy też chcesz zlikwidować? I jak się ogłosi przetarg to firma prywatna zrobi to za x, też to kredytując, i też koszt tego i tak poniosą mieszkańcy gminy, bo firmie prywatnej trzeba będzie zapłacić. Z podatków mieszkańców gminy. I słusznie, bo oni będą korzystali z tego. A jeśli gmina weźmie kredyt, to zrobi to taniej. Bo dostanie lepsze warunki kredytu. Nie musi zresztą nawet brać tego kredytu, jeśli ma środki własne. A kredyt spłaci z tego, co ściągnie z mieszkańców. Albo opodatkuje taksiarzy, co w ostateczności zapłacą klienci – i też słusznie.
Tu nie ma związku z budżetem centralnym. Napiszę dużymi literami WYDAWANIE PIENIęDZY Z BUDżETUNIEOZNACZADEFICYTU. Jarzysz to? Czym innym jest branie kredytu na pokrycie długu a czym innym na inwestycję – choćby to że odsetki będą inne.
I nie mów mi, że gdyby była potrzeba to jakiś prywaciarz na pewno postawił przystanek płatny, bo nie jest to inwestycja dochodowa specjalnie, a taksiarze to oleją i będą się zatrzymywać gdzie bądź. Kilkoro dzieci więcej wpadnie pod samochód, no i policja będzie miała robotę ścigając taksiarzy. Ekstra. Nie ma jak sobie życie ułatwić.
Jak Ci się nie podoba słowo “kredyt” to sobie wyobraź, że mieszkańcy gminy się zrzucają na tacę w kościele.
“Fakty są takie, że Ty tylko piszesz, że państwo powinno ludzi kroić na takie i takie cele. A jak Ci pokazać, czym to się kończy, to piszesz, że deficyt budżetowy to odrębna sprawa.”
Sam też uważasz, że państwo powinno kroić obywateli na pewne cele, tyle, ze Ty je nazywasz wspólnymi. Spoko. I ja to przyjmuję jako pewien pogląd. Tylko powiedz mi w jaki sposób ta “wspólność” zabezpiecza przed deficytem. Wydając pieniądze na policję wojsko sądy deficytu nie będzie, a jeśli dołożysz do tego szkoły to będzie.
> Wyrus
Gdzie ja mówię o państwie opiekuńczym? Masz rację do dupy jest państwowa edukacja, skoro się nie nauczyłeś czytać. Gdzie ja mówię o zadłużaniu budżetu państwa?
Ja Ci podaję przykład: jest gmina i potrzebuje przystanku taksówek. Gminy też chcesz zlikwidować? I jak się ogłosi przetarg to firma prywatna zrobi to za x, też to kredytując, i też koszt tego i tak poniosą mieszkańcy gminy, bo firmie prywatnej trzeba będzie zapłacić. Z podatków mieszkańców gminy. I słusznie, bo oni będą korzystali z tego. A jeśli gmina weźmie kredyt, to zrobi to taniej. Bo dostanie lepsze warunki kredytu. Nie musi zresztą nawet brać tego kredytu, jeśli ma środki własne. A kredyt spłaci z tego, co ściągnie z mieszkańców. Albo opodatkuje taksiarzy, co w ostateczności zapłacą klienci – i też słusznie.
Tu nie ma związku z budżetem centralnym. Napiszę dużymi literami WYDAWANIE PIENIęDZY Z BUDżETU NIE OZNACZA DEFICYTU. Jarzysz to? Czym innym jest branie kredytu na pokrycie długu a czym innym na inwestycję – choćby to że odsetki będą inne.
I nie mów mi, że gdyby była potrzeba to jakiś prywaciarz na pewno postawił przystanek płatny, bo nie jest to inwestycja dochodowa specjalnie, a taksiarze to oleją i będą się zatrzymywać gdzie bądź. Kilkoro dzieci więcej wpadnie pod samochód, no i policja będzie miała robotę ścigając taksiarzy. Ekstra. Nie ma jak sobie życie ułatwić.
Jak Ci się nie podoba słowo “kredyt” to sobie wyobraź, że mieszkańcy gminy się zrzucają na tacę w kościele.
“Fakty są takie, że Ty tylko piszesz, że państwo powinno ludzi kroić na takie i takie cele. A jak Ci pokazać, czym to się kończy, to piszesz, że deficyt budżetowy to odrębna sprawa.”
Sam też uważasz, że państwo powinno kroić obywateli na pewne cele, tyle, ze Ty je nazywasz wspólnymi. Spoko. I ja to przyjmuję jako pewien pogląd. Tylko powiedz mi w jaki sposób ta “wspólność” zabezpiecza przed deficytem. Wydając pieniądze na policję wojsko sądy deficytu nie będzie, a jeśli dołożysz do tego szkoły to będzie.
pzdr
[ost. Halo, jest tu kto?]
Futrzak -- 21.02.2008 - 15:55