Takie masz serce, jakiego masz Ducha w sobie. Serce jako symbol miłości nie jest zdradliwe.
Zdradliwe bywa – Biblia przecież nie kłamie – gdy życie zamknięte w skorupie ego porusza się po scenach ludzkich dramatów.
Milość wybiera zjednoczenie. Zjednoczyć siebie z sobą, zjednoczyć siebie z bliźnim, zjednoczyć siebie z Bogiem. Serce w strumieniach miłości staje się bramą, poprzez którą do życia napływają żywe emocje. W sercu integruje się nasza dojrzałość emocjonalna. Lecz tu drobna uwaga: pod warunkiem, że dojrzewamy również duchowo.
Jeżeli nie dojrzewamy duchowo, serce nas zdradzi. Uwikła się w pożądania, pychę, ignorancję, nienawiść... i będzie je ożywiać od wewnątrz, byśmy czuli do szpiku kości życie na scenie dramatu.
Dogmaty są różne. Te religijne mogą mieć sens, gdy ziarno dogmatu padnie na glebę naszego doświadczenia jedności. Wówczas samo się uwolni ze skorupy, jako drzewo naszego życia.
Zważ proszę, że język, którym to piszę, kipi od metafor poetyckich. No nie jest teologicznie naukowy i pozostawia wiele niedomówień i szyfrów, które stają się zrozumiałe na poziomie uduchowionej wyobraźni.
Wcześniej napisałem, że nie chcę rozwalać dogmatów w pył jakimś mieczem czy bombą atomową. Teraz sprecyzuję: chcę widzieć dogmaty, by wybierać spośród nich te, nad którymi się pochylę.
Odrzucam sporo dogmatów, w które wikła się ludzkość. Nie wiem, czy dałbym je radę tu wymienić w alfabetycznym porządku.
Pojęcie dogmatu w tej notce jest bowiem bardzo szerokie.
Np. w matematyce, geometrii i logice są aksjomaty. W naukach przyrodniczych już niestety dogmaty, czyli takie założenia pierwotne nieudowadnialne, z których wywodzi się całe wielkie przesądy światopoglądów naukowych.
A jaka może być relacja pomiędzy mistyką i teologią? Otóż, m.in. taka, że teologia bada dogmaty od zewnatrz, również fenomenologicznie i hermeneutycznie (interpretująć np. Biblię) a mistyka od wewnątrz. Od wewnątrz dogmaty nie mają zaś skorupy, rozpuszczają się w świetle ducha.
Serce zdradliwe, serce spolegliwe,serce - klucz do krynicy życia
Serce jest symbolem.
Takie masz serce, jakiego masz Ducha w sobie. Serce jako symbol miłości nie jest zdradliwe.
Zdradliwe bywa – Biblia przecież nie kłamie – gdy życie zamknięte w skorupie ego porusza się po scenach ludzkich dramatów.
Milość wybiera zjednoczenie. Zjednoczyć siebie z sobą, zjednoczyć siebie z bliźnim, zjednoczyć siebie z Bogiem. Serce w strumieniach miłości staje się bramą, poprzez którą do życia napływają żywe emocje. W sercu integruje się nasza dojrzałość emocjonalna. Lecz tu drobna uwaga: pod warunkiem, że dojrzewamy również duchowo.
Jeżeli nie dojrzewamy duchowo, serce nas zdradzi. Uwikła się w pożądania, pychę, ignorancję, nienawiść... i będzie je ożywiać od wewnątrz, byśmy czuli do szpiku kości życie na scenie dramatu.
Dogmaty są różne. Te religijne mogą mieć sens, gdy ziarno dogmatu padnie na glebę naszego doświadczenia jedności. Wówczas samo się uwolni ze skorupy, jako drzewo naszego życia.
Zważ proszę, że język, którym to piszę, kipi od metafor poetyckich. No nie jest teologicznie naukowy i pozostawia wiele niedomówień i szyfrów, które stają się zrozumiałe na poziomie uduchowionej wyobraźni.
Wcześniej napisałem, że nie chcę rozwalać dogmatów w pył jakimś mieczem czy bombą atomową. Teraz sprecyzuję: chcę widzieć dogmaty, by wybierać spośród nich te, nad którymi się pochylę.
Odrzucam sporo dogmatów, w które wikła się ludzkość. Nie wiem, czy dałbym je radę tu wymienić w alfabetycznym porządku.
Pojęcie dogmatu w tej notce jest bowiem bardzo szerokie.
Np. w matematyce, geometrii i logice są aksjomaty. W naukach przyrodniczych już niestety dogmaty, czyli takie założenia pierwotne nieudowadnialne, z których wywodzi się całe wielkie przesądy światopoglądów naukowych.
A jaka może być relacja pomiędzy mistyką i teologią? Otóż, m.in. taka, że teologia bada dogmaty od zewnatrz, również fenomenologicznie i hermeneutycznie (interpretująć np. Biblię) a mistyka od wewnątrz. Od wewnątrz dogmaty nie mają zaś skorupy, rozpuszczają się w świetle ducha.
pozdrawiam
Synergie -- 27.11.2009 - 13:35