Odpowiedziałam najpierw Poldkowi, bo jego komentarz wprowadził mnie w osłupienie.
Piszesz, że dla katolika dogmaty są drogowskazami… No tak, ale niepodważalnymi. Buddysta może, a nawet powinien podważać wszystko. Tu różnica jest widoczna.
Czytam, co napisałeś i widzę, że jakby to tak ująć krótko to, wszystko jest prawdą i nic nie jest prawdą. Bardzo piękne, po buddyjsku. :)
Oczywiście, że kiedy słabniemy potrzebujemy czegoś, na czym będziemy mogli się oprzeć. Uparcie tkwiąc przy swoim powiem, że jak buddyście jest beznadziejnie ciężko, to ma na to beznadziejnie ciężko spojrzeć przez pryzmat pytania po jakącholerę mianowicie mi to jest? , a nie rozglądać się za kijem przewodnikiem.
“Na podorędziu mam też bardzo krytyczną wersję działania dogmatów, gdy pokazują one – zazwyczaj w związku z błedami nauczycieli – nie drogę, lecz manowce.”
Tego nie rozumiem. Dogmaty, przyjmuję na chwilę Twoją optykę, nie mogą pokazywać manowców. Manowce może pokazać zły nauczyciel. No bo albo dogmaty są dogmatami, albo nimi nie są i mogą być formowane dowolnie, a to odbiera dogmatom ich dogmatyczność.
Jeśłi chodzi o fizykę, to ja za słaba jestem. Zawsze tak było, już od czasów szkoły. Bardzo żałuję, ale to jakieś ograniczenie w rozumieniu. :)
Zasadę nieoznaczoności Heisenberga lubię i nawet rozumiem (dostrzegam wysoki poziom korelacji), co mnie zadziwia za każdym razem.
Bardzo ciekawa rozmowa. Ciekawe dokąd ta ścieżka prowadzi.
Synergie
Odpowiedziałam najpierw Poldkowi, bo jego komentarz wprowadził mnie w osłupienie.
Piszesz, że dla katolika dogmaty są drogowskazami… No tak, ale niepodważalnymi. Buddysta może, a nawet powinien podważać wszystko. Tu różnica jest widoczna.
Czytam, co napisałeś i widzę, że jakby to tak ująć krótko to, wszystko jest prawdą i nic nie jest prawdą. Bardzo piękne, po buddyjsku. :)
Oczywiście, że kiedy słabniemy potrzebujemy czegoś, na czym będziemy mogli się oprzeć. Uparcie tkwiąc przy swoim powiem, że jak buddyście jest beznadziejnie ciężko, to ma na to beznadziejnie ciężko spojrzeć przez pryzmat pytania po jaką cholerę mianowicie mi to jest? , a nie rozglądać się za kijem przewodnikiem.
“Na podorędziu mam też bardzo krytyczną wersję działania dogmatów, gdy pokazują one – zazwyczaj w związku z błedami nauczycieli – nie drogę, lecz manowce.”
Tego nie rozumiem. Dogmaty, przyjmuję na chwilę Twoją optykę, nie mogą pokazywać manowców. Manowce może pokazać zły nauczyciel. No bo albo dogmaty są dogmatami, albo nimi nie są i mogą być formowane dowolnie, a to odbiera dogmatom ich dogmatyczność.
Jeśłi chodzi o fizykę, to ja za słaba jestem. Zawsze tak było, już od czasów szkoły. Bardzo żałuję, ale to jakieś ograniczenie w rozumieniu. :)
Zasadę nieoznaczoności Heisenberga lubię i nawet rozumiem (dostrzegam wysoki poziom korelacji), co mnie zadziwia za każdym razem.
Bardzo ciekawa rozmowa. Ciekawe dokąd ta ścieżka prowadzi.
Pozdrowienia.
Gretchen -- 02.12.2009 - 00:56