Ty przemawiasz do mnie jak tuba propagandowa a rebours. :)
Widzisz, ja nie myślę w kategoriach globalno teoretycznych, staram się pilnować siebie w myśl zasady, że jeśli każdy z nas to zrobi… Nie zawsze mi się udaje, wciąż są wojny, które toczę i nie odpuszczam. Nie odpuszczam w imię ważnych dla mnie wartości, ale nie pozostaje mi nic innego niż pogodzić się z tym, że moje wartości są moje.
Zadziwia mnie w wierzących deklaratywne wyłącznie zaufanie, że rzeczy dzieją się tak, jak dziać się mają. Zobacz. Ty zakorzeniasz wartości w Bogu, cała moralność z Niego się bierze. Wierzysz w Jego Potęgę, Wszechmoc i Dobro, a wystarczy żebyś na chwilkę zmienił kontekst i zaczynasz walkę o Niego, o Boga.
Być może wierzysz w to, że On tego oczekuje, nie wiem.
Gdyby mnie ktoś pytał, to powiedziałabym, że Bóg da sobie radę. Z pewnością bardziej niż my.
Po prawdzie mówiąc to uważam, że Bóg nie potrzebuje, by wierni roztaczali nad nim opiekę, nie jest małym dzieckiem przecież. :)
Do czego zmierzam.
Do tego mianowicie, że na świecie zawsze będzie istniała uczciwość i podłość, szczerość i kłamstwo, pokój i wojna. Będę tacy, którzy chcą dobrze, ale też i ci walczący o swoje.
Rozumiem, że chcesz powiedzieć, że nazywanie czegoś podłością a czegoś innego uczciwością jest wartościowaniem. Pewnie trochę jest, bo każdy z nas odnosi się do swojego systemu wartości (stąd zapewne słowo wartościowanie).
Jeśli treść określonych słów ma mieć jedyną słuszną interpretację, to do czego zmierzamy?
Wolność, miłość i rodzina powiadasz…
Twoją definicję rodziny znam, z naszych wcześniejszych rozmów.
Potrafisz podać definicję wolności i miłości? Ja nie.
A jeśli potrafisz, to ja mam mieć taką samą?
Mam wrażenie, że mówimy z dwóch różnych poziomów. Ty widzisz cały wszechświat jako… cały wszechświat. Ja na to patrzę, jak na miliardy pojedyńczych ścieżek, które różnie się plotą.
Różne rzeczy nazywałam i nazywam po imieniu i nikt nigdy nie zarzucił mi fundamentalizmu. No nie wiem, może nie jestem fundamentalistką?
Poldku
Ty przemawiasz do mnie jak tuba propagandowa a rebours. :)
Widzisz, ja nie myślę w kategoriach globalno teoretycznych, staram się pilnować siebie w myśl zasady, że jeśli każdy z nas to zrobi… Nie zawsze mi się udaje, wciąż są wojny, które toczę i nie odpuszczam. Nie odpuszczam w imię ważnych dla mnie wartości, ale nie pozostaje mi nic innego niż pogodzić się z tym, że moje wartości są moje.
Zadziwia mnie w wierzących deklaratywne wyłącznie zaufanie, że rzeczy dzieją się tak, jak dziać się mają. Zobacz. Ty zakorzeniasz wartości w Bogu, cała moralność z Niego się bierze. Wierzysz w Jego Potęgę, Wszechmoc i Dobro, a wystarczy żebyś na chwilkę zmienił kontekst i zaczynasz walkę o Niego, o Boga.
Być może wierzysz w to, że On tego oczekuje, nie wiem.
Gdyby mnie ktoś pytał, to powiedziałabym, że Bóg da sobie radę. Z pewnością bardziej niż my.
Po prawdzie mówiąc to uważam, że Bóg nie potrzebuje, by wierni roztaczali nad nim opiekę, nie jest małym dzieckiem przecież. :)
Do czego zmierzam.
Do tego mianowicie, że na świecie zawsze będzie istniała uczciwość i podłość, szczerość i kłamstwo, pokój i wojna. Będę tacy, którzy chcą dobrze, ale też i ci walczący o swoje.
Rozumiem, że chcesz powiedzieć, że nazywanie czegoś podłością a czegoś innego uczciwością jest wartościowaniem. Pewnie trochę jest, bo każdy z nas odnosi się do swojego systemu wartości (stąd zapewne słowo wartościowanie).
Jeśli treść określonych słów ma mieć jedyną słuszną interpretację, to do czego zmierzamy?
Wolność, miłość i rodzina powiadasz…
Twoją definicję rodziny znam, z naszych wcześniejszych rozmów.
Potrafisz podać definicję wolności i miłości? Ja nie.
A jeśli potrafisz, to ja mam mieć taką samą?
Mam wrażenie, że mówimy z dwóch różnych poziomów. Ty widzisz cały wszechświat jako… cały wszechświat. Ja na to patrzę, jak na miliardy pojedyńczych ścieżek, które różnie się plotą.
Różne rzeczy nazywałam i nazywam po imieniu i nikt nigdy nie zarzucił mi fundamentalizmu. No nie wiem, może nie jestem fundamentalistką?
I co mnie świat polityki?
Gretchen -- 29.11.2009 - 20:30