Szczególnie w wadżrajanie gdzie bardzo istotną sprawą jest przekaz. Abhiszek nie otrzymuje się ot tak i od kogokolwiek. Praktyka bez przekazu jest jak studnia bez wody.
Pięknie napisane.
W zen też jest przekaz linii Mistrzów. Uczeń zen nie może powiedzieć tak po prostu o sobie: praktykowałem zazen przez dwadzieścia lat, nauczyłem się już wszystkiego i od dziś będę Mistrzem zen. Pominę oczywiście różne barwne przypowieści o sposobach i okolicznościach potwierdzenia Oświecenia ucznia przez Mistrza zen. Pan je zna. Literatura przebogata na ten temat dostępna jest nawet w internecie. Moglibysmy się tym przez chwilę pobawić, prawda?
Napiszę tylko: jest przekaz oświecenia i uczeń zen musi dostać potwierdzenie tego od swojego Mistrza, a czasami równiez od innych Mistrzów. Ten przekaz jest również po to, żeby zachować ciągłość tradycji i metod praktyki. To prawdziwe spoiwo – takie dość konserwatywne, jeżeli chodzi o wartości i ledwie wyczuwalny powiew prawd dogmatycznie (aksjomatycznie – dla nie cierpiących słowa dogmat)przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu prostemu zabiegowi trwa zen i nie staje się np. kolejną mutacją cudownych formuł na oświecenie jakich pełno dziś w ruchach duchowości new age.
docent Stopczyk... Tak!
Szczególnie w wadżrajanie gdzie bardzo istotną sprawą jest przekaz. Abhiszek nie otrzymuje się ot tak i od kogokolwiek. Praktyka bez przekazu jest jak studnia bez wody.
Pięknie napisane.
W zen też jest przekaz linii Mistrzów. Uczeń zen nie może powiedzieć tak po prostu o sobie: praktykowałem zazen przez dwadzieścia lat, nauczyłem się już wszystkiego i od dziś będę Mistrzem zen. Pominę oczywiście różne barwne przypowieści o sposobach i okolicznościach potwierdzenia Oświecenia ucznia przez Mistrza zen. Pan je zna. Literatura przebogata na ten temat dostępna jest nawet w internecie. Moglibysmy się tym przez chwilę pobawić, prawda?
Napiszę tylko: jest przekaz oświecenia i uczeń zen musi dostać potwierdzenie tego od swojego Mistrza, a czasami równiez od innych Mistrzów. Ten przekaz jest również po to, żeby zachować ciągłość tradycji i metod praktyki. To prawdziwe spoiwo – takie dość konserwatywne, jeżeli chodzi o wartości i ledwie wyczuwalny powiew prawd dogmatycznie (aksjomatycznie – dla nie cierpiących słowa dogmat)przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu prostemu zabiegowi trwa zen i nie staje się np. kolejną mutacją cudownych formuł na oświecenie jakich pełno dziś w ruchach duchowości new age.
Tak w telegraficznym skrócie.
serdecznie pozdrawiam
Synergie -- 01.12.2009 - 20:06