Każdą polemikę uznajesz za atak personalny? Czy tylko taką, z którą nie dajesz sobie rady? A może Twoje słowa o tym, że nie chcesz gadać tylko z potakiwaczami to też banialuki?
Ależ Droga Nieznajoma, nie uważam, żebym sobie miał nie dać rady w rozmowie. Nasza rozmowa ma zapewne swoich Czytelników. Oni ją oceniają – nie ja.
Staram się, staram się rozmawiać w taki sposób, żeby była ciągłość wymiany myśli. Jakieś nawiązywanie i przenikanie wzajemne. To zazwyczaj oznacza skrótowość wypowiedzi, niedokończone myśli…gdyby je chcieć wyrazić w wielu napoczętych, chocby pod tą notką wątkach, trzeba by pisać esej za esejem. A to zajęcie bardzo pracochłonne.
Rozmowa czasami wychodzi lepiej, czasami gorzej. Powody są rozmaite. Przerwałem poprzedni komentarz w pół zdania, gdyż nagle musiałem jechać i coś załatwiać.
Być może nie udaje mi się przeniknąć i zrozumieć w pełni, o czym pisze mój interlokutor. Bywają też inne powody rozjeżdżania się wątków rozmowy, bardziej prozaiczne – związane ze specyfiką internetowej komunikacji. Cóż, rozumiem z grubsza zasady, jakimi rządzi się to forum. Akceptuję je.
W starożytnych Indiach odbywały się pojedynki na słowa pomiędzy uczonymi braminami i filozofami. Zwycięsca mógł być tylko jeden. Znam ten styl, lecz go nie preferuję. Nie chodzi mi nawet o rację – możesz ją mieć (i zapewne zawsze uznasz, że ją masz). O co mi więc chodzi? O rozmowę, gdzie na światło dzienne wychodzą czasem bardzo interesujące myśli.
każdy z moich Szanownych dyskutantów, dokładnie każdy, powiedział tu coś, co jest cenne dla mnie.
Magia. Lubię polemiki
Każdą polemikę uznajesz za atak personalny? Czy tylko taką, z którą nie dajesz sobie rady? A może Twoje słowa o tym, że nie chcesz gadać tylko z potakiwaczami to też banialuki?
Ależ Droga Nieznajoma, nie uważam, żebym sobie miał nie dać rady w rozmowie. Nasza rozmowa ma zapewne swoich Czytelników. Oni ją oceniają – nie ja.
Staram się, staram się rozmawiać w taki sposób, żeby była ciągłość wymiany myśli. Jakieś nawiązywanie i przenikanie wzajemne. To zazwyczaj oznacza skrótowość wypowiedzi, niedokończone myśli…gdyby je chcieć wyrazić w wielu napoczętych, chocby pod tą notką wątkach, trzeba by pisać esej za esejem. A to zajęcie bardzo pracochłonne.
Rozmowa czasami wychodzi lepiej, czasami gorzej. Powody są rozmaite. Przerwałem poprzedni komentarz w pół zdania, gdyż nagle musiałem jechać i coś załatwiać.
Być może nie udaje mi się przeniknąć i zrozumieć w pełni, o czym pisze mój interlokutor. Bywają też inne powody rozjeżdżania się wątków rozmowy, bardziej prozaiczne – związane ze specyfiką internetowej komunikacji. Cóż, rozumiem z grubsza zasady, jakimi rządzi się to forum. Akceptuję je.
W starożytnych Indiach odbywały się pojedynki na słowa pomiędzy uczonymi braminami i filozofami. Zwycięsca mógł być tylko jeden. Znam ten styl, lecz go nie preferuję. Nie chodzi mi nawet o rację – możesz ją mieć (i zapewne zawsze uznasz, że ją masz). O co mi więc chodzi? O rozmowę, gdzie na światło dzienne wychodzą czasem bardzo interesujące myśli.
każdy z moich Szanownych dyskutantów, dokładnie każdy, powiedział tu coś, co jest cenne dla mnie.
pozdrawiam
Synergie -- 01.12.2009 - 19:45