Co do podróży mogę się w pewnym sensie zgodzić, choć miałam na myśli coś innego.
I tu jest właśnie ten kłopot w doprecyzowaniu myśli.
Przez podróż rozumiem świadomy rozwój, bo jeśli mówimy o wyruszeniu w podróż poszukującą pokoju, miłości czy wolności to nie da się tego zrobić nieświadomie, tak jak nie da się nieświadomie pojechać w Tatry.
Niekoniecznie jest więc dla mnie ona tym, że życie rzuca mną jak planktonem, od wyboru do wyboru, pojawiają się konsekwencje itd.
Nie wszyscy ludzie żyją świadomie, w kontakcie ze sferą duchową, bo niektórzy nie mają kontaktu nawet z samymi sobą. Ci, dla mnie, w podróży nie są. Nie twierdzę czy to dobrze, czy źle – zwyczajnie to dostrzegam i tyle.
Każdy człowiek ma swój czas, swoją drogę i albo ją dla siebie wykorzysta tak, albo śmak.
Z pokojem jest podobnie, choć to bardzo złożone pojęcie. Wierzę w to, że człowiek który ma pokój w sobie będzie go niósł. Tak zwyczajnie, bez napinania się, bez przekonywania innych do swojej wersji pokoju – w każdym razie tak jest w buddyźmie.
Spójrz na postawę Dalajlamy wobec tego, co dzieje się w Tybecie. Ludziom Zachodu bardzo trudno to zrozumieć, ale buddyści nie chcą niczego już, potrafią czekać wierząc, że pozostanie w praktykowaniu kiedyś (może za tysiąc lat) przybliży ich cel.
To jest religia cierpliwości, dla mnie wyjątkowe wyzwanie. :)
No i już mamy pokój w człowieku i pokój jako stan braku wojny politycznej, a to już dwa różne pokoje.
Tak samo z wojną: może toczyć się w świecie, a może w człowieku.
Nie odrzucam innych rozumień pokoju, przyjmuję za fałszywe nazywanie w ten sposób wojny. Żaden Putin mnie nie przekona, choć muszę przyznać, że ostatnio nie mieliśmy okazji o tym gawędzić.
Twój przykład z Rosją i Czeczenią jest o tyle obok , że w gruncie rzeczy nie mówimy tu o definicji pokoju, a o propagandzie i manipulacji. Na moje oko, to najpierw trzeba obnażyć manipulację, żeby można było w ogóle cokolwiek dalej.
Polityka to sztuka manipulacji, przekręcania znaczeń.
Polityka to teatr, w którym chodzi o coś zupełnie innego niż to, co widać. Gra pozorów. To zupełnie inny świat, dla mnie zdecydowanie równoległy do mojego.
Zadajesz takie pytanie:
“Albo tego co na temat pokoju mają do powiedzenia Katolicy?( w PE ), gdzie za powiedzenie tego stanowiska można się pozbawić pełnionego stanowiska.”
Nie wiem dokładnie, lecz mam wrażenie, że wielu ludzi słucha zdania katolików, ale nie musi się z tym zdaniem zgadzać, ani go popierać.
A jak ktoś nie mówi głośno co myśli, z obawy przed utratą stanowiska, to dokonuje jakiegoś wyboru. Sam pisałeś o konsekwencjach wyborów.
Wolność
Hmm… Ty rozumiesz ją jako służbę, a dla mnie wolność i służba to dwa odrębne pojęcia.
Można być wolnym i nie służyć,
można być nie wolnym i służyć,
można być wolnym i służyć,
można być nie wolnym i nie służyć.
Co więcej, dla mnie wolność, miłość i służba są odrębne. Mogą się splatać, pozostawać w dialogu, współpracować, ale nie muszą.
Wolność to też prawo do niepodejmowania służby drugiemu człowiekowi.
W moim odczuciu wolność jest prawem do swawoli, egoizmu.
Wolność tylko do dobra, to dla mnie nie jest wolność. Mogę wybrać zło, w ramach swojej wolności, mogę.
Inni też mogą.
Poldku
Co do podróży mogę się w pewnym sensie zgodzić, choć miałam na myśli coś innego.
I tu jest właśnie ten kłopot w doprecyzowaniu myśli.
Przez podróż rozumiem świadomy rozwój, bo jeśli mówimy o wyruszeniu w podróż poszukującą pokoju, miłości czy wolności to nie da się tego zrobić nieświadomie, tak jak nie da się nieświadomie pojechać w Tatry.
Niekoniecznie jest więc dla mnie ona tym, że życie rzuca mną jak planktonem, od wyboru do wyboru, pojawiają się konsekwencje itd.
Nie wszyscy ludzie żyją świadomie, w kontakcie ze sferą duchową, bo niektórzy nie mają kontaktu nawet z samymi sobą. Ci, dla mnie, w podróży nie są. Nie twierdzę czy to dobrze, czy źle – zwyczajnie to dostrzegam i tyle.
Każdy człowiek ma swój czas, swoją drogę i albo ją dla siebie wykorzysta tak, albo śmak.
Z pokojem jest podobnie, choć to bardzo złożone pojęcie. Wierzę w to, że człowiek który ma pokój w sobie będzie go niósł. Tak zwyczajnie, bez napinania się, bez przekonywania innych do swojej wersji pokoju – w każdym razie tak jest w buddyźmie.
Spójrz na postawę Dalajlamy wobec tego, co dzieje się w Tybecie. Ludziom Zachodu bardzo trudno to zrozumieć, ale buddyści nie chcą niczego już, potrafią czekać wierząc, że pozostanie w praktykowaniu kiedyś (może za tysiąc lat) przybliży ich cel.
To jest religia cierpliwości, dla mnie wyjątkowe wyzwanie. :)
No i już mamy pokój w człowieku i pokój jako stan braku wojny politycznej, a to już dwa różne pokoje.
Tak samo z wojną: może toczyć się w świecie, a może w człowieku.
Nie odrzucam innych rozumień pokoju, przyjmuję za fałszywe nazywanie w ten sposób wojny. Żaden Putin mnie nie przekona, choć muszę przyznać, że ostatnio nie mieliśmy okazji o tym gawędzić.
Twój przykład z Rosją i Czeczenią jest o tyle obok , że w gruncie rzeczy nie mówimy tu o definicji pokoju, a o propagandzie i manipulacji. Na moje oko, to najpierw trzeba obnażyć manipulację, żeby można było w ogóle cokolwiek dalej.
Polityka to sztuka manipulacji, przekręcania znaczeń.
Polityka to teatr, w którym chodzi o coś zupełnie innego niż to, co widać. Gra pozorów. To zupełnie inny świat, dla mnie zdecydowanie równoległy do mojego.
Zadajesz takie pytanie:
“Albo tego co na temat pokoju mają do powiedzenia Katolicy?( w PE ), gdzie za powiedzenie tego stanowiska można się pozbawić pełnionego stanowiska.”
Nie wiem dokładnie, lecz mam wrażenie, że wielu ludzi słucha zdania katolików, ale nie musi się z tym zdaniem zgadzać, ani go popierać.
A jak ktoś nie mówi głośno co myśli, z obawy przed utratą stanowiska, to dokonuje jakiegoś wyboru. Sam pisałeś o konsekwencjach wyborów.
Wolność
Hmm… Ty rozumiesz ją jako służbę, a dla mnie wolność i służba to dwa odrębne pojęcia.
Można być wolnym i nie służyć,
można być nie wolnym i służyć,
można być wolnym i służyć,
można być nie wolnym i nie służyć.
Co więcej, dla mnie wolność, miłość i służba są odrębne. Mogą się splatać, pozostawać w dialogu, współpracować, ale nie muszą.
Wolność to też prawo do niepodejmowania służby drugiemu człowiekowi.
W moim odczuciu wolność jest prawem do swawoli, egoizmu.
Wolność tylko do dobra, to dla mnie nie jest wolność. Mogę wybrać zło, w ramach swojej wolności, mogę.
Inni też mogą.
Co do człowieczeństwa – pełna zgoda.
Gretchen -- 30.11.2009 - 22:13