„Wszyscy drżą przed przemocą, wszyscy boją się śmierci. Stawiając się w położeniu innych, nie powinno się ani zabijać, ani powodować zabijania.”
Dhammapada
Odpowiem słowami, które mi się cisną na usta:
Przemoc rodzi się braku mocy duchowej wojownika, nie ugruntowanej w pokorze i ciszy. Wówczas wojownik staje się bojownikiem słusznej sprawy. Lęk przed śmiercią jest deficytem miłosci, gdy nie pozwolilismy jej przypłynąć do naszego serca.
A teraz ad rem.
Najwięcej ofiar na swoim sumieniu mają podżegacze i fanatycy. Własnoręcznie nikogo nie zabili, ale spowodowali śmierć tysięcy i milionów. Na lekcjach historii można znaleźć setki barwnych przykładów opisujących mechanizmy przemocy mającej w dyspozycji władzę oraz niewolników, którym wydano rozkaz do zabijania.
Tak buddyzm mówi o ochronie życia, lecz również raczej w kategoriach negatywnych: nie zabijaj, nie powoduj zabijania. To chyba symptom czasów, w których założyciele wielkich religii przemawiali do słuchaczy. (i w buddyzmie i w chrześcijaństwie pojawiają się jednak głosy pełnej afirmacji życia).
Dziś potrzebujemy jednoznacznego przekazu: chroń życie w każdym jego przejawie jako wartość najwyższą, niepokalaną. Potrzebujemy myślenia ekologicznego i holistycznego. Zgadzam się: również dziś taki przekaz nie przebije się do świadomości zbiorowej. Pogarda dla życia staje się wręcz normą polityczną i społeczną w niektórych ideologiach. A z drugiej strony pojawiają się wydmuszki pustych słów np. o ochronie klimatu. Bęben mass mediów nagłaśnia coś pozornie pozytywnego, podczas gdy za zasłoną wielkiej polityki chodzi jak zwykle o egoistyczne interesy jakiejś oligarchii.
Gretchen
Piękny cytat.
„Wszyscy drżą przed przemocą, wszyscy boją się śmierci. Stawiając się w położeniu innych, nie powinno się ani zabijać, ani powodować zabijania.”
Dhammapada
Odpowiem słowami, które mi się cisną na usta:
Przemoc rodzi się braku mocy duchowej wojownika, nie ugruntowanej w pokorze i ciszy. Wówczas wojownik staje się bojownikiem słusznej sprawy. Lęk przed śmiercią jest deficytem miłosci, gdy nie pozwolilismy jej przypłynąć do naszego serca.
A teraz ad rem.
Najwięcej ofiar na swoim sumieniu mają podżegacze i fanatycy. Własnoręcznie nikogo nie zabili, ale spowodowali śmierć tysięcy i milionów. Na lekcjach historii można znaleźć setki barwnych przykładów opisujących mechanizmy przemocy mającej w dyspozycji władzę oraz niewolników, którym wydano rozkaz do zabijania.
Tak buddyzm mówi o ochronie życia, lecz również raczej w kategoriach negatywnych: nie zabijaj, nie powoduj zabijania. To chyba symptom czasów, w których założyciele wielkich religii przemawiali do słuchaczy. (i w buddyzmie i w chrześcijaństwie pojawiają się jednak głosy pełnej afirmacji życia).
Dziś potrzebujemy jednoznacznego przekazu: chroń życie w każdym jego przejawie jako wartość najwyższą, niepokalaną. Potrzebujemy myślenia ekologicznego i holistycznego. Zgadzam się: również dziś taki przekaz nie przebije się do świadomości zbiorowej. Pogarda dla życia staje się wręcz normą polityczną i społeczną w niektórych ideologiach. A z drugiej strony pojawiają się wydmuszki pustych słów np. o ochronie klimatu. Bęben mass mediów nagłaśnia coś pozornie pozytywnego, podczas gdy za zasłoną wielkiej polityki chodzi jak zwykle o egoistyczne interesy jakiejś oligarchii.
pozdrawiam
Synergie -- 02.12.2009 - 12:01