to coś pięknego. :) Jak bum cyk cyk trochę tekstów sufickich, biblijnych, mistrzów zen i takich tam poczytałam i nigdzie nie znalazłam w nich “logiki paradoksowej”. Tym bardziej będę śledzić Twoje “wypowiedzi, które nie będą logicznie pasować do siebie.”
Dobrze. Jeszcze w tym roku napiszę notkę o logice paradoksowej. Taką krótką.
Nie musisz też aż tak bardzo oponować przeciwko “wykluczeniu”. To znany i dość powszechny mechanizm obronny, czy cóś. “Religia” dogmatyzmu zna wiele takich przypadków – sławnych und uznanych.
Nie oponuję. To Ty się upierasz, że taki mechanizm jest tu kluczowy. Wydaje się, że jakiś dogmat antydogmatyzmu jako leku na wszelkie zło, zawładnął częścią Twoich zdolności do myślenia racjonalnego.
Gdy napisałem to zdanie: Kwestia następna: dogmaty religijne występują w każdej religii, nawet w buddyzmie. – liczyłem się z tym, że może zainicjuje ono interesującą dyskusję o dogmatach buddyzmu.
Za to zdanie “rozjedzie” Cię Gretchen, jeśli zechce. :) Nie jestem specjalistką ale na mój rozum buddyzm jest jedyną “religią” pozbawioną dogmatów. W buddyzmie wszystko płynie, a każda Droga może być dobra.
Moim zdaniem nie jest. Tylko dzogczen i zen są wolne od większości dogmatów buddyjskich. Ale w chrześcijaństwie też są takie nurty wolne (z grubsza) od dogmatyzmu.
Jako rzekłaś, poczekam na reakcję Gretchen.
Twój “przypadek” jest niezwykle ciekawy, dla mnie, jako zjawisko blogowe. Dlatego, że między wierszami o zaprzeczaniu dogmatom próbujesz wprowadzać własny dogmatyzm.
To właśnie to, czego nie chcesz zrozumieć – język paradoksu. Nikogo nie przekonuję do niczego. Nie ma takiej potrzeby. Proste myśli, aczkolwiek ubrane w słowa pisane w pośpiechu, sprowadzają się do takiej oto myśli: płynę do dogmatów, żeby wyrzucić za burtę mojej łodzi te zbędne, gdyż są balastem na drodze do prawdy. Gdybym je zostawił moja łódź mogłaby zatonąć. Zostawiam te, które po oszlifowaniu mogą być jako te brylanty. Dogamat o Trójcy Świetej jest takim brylantem Chrześcijaństwa.
Zrozum tylko jedno. Na Magię nie działają “uduchowione” i jednocześnie wewnętrznie sprzeczne kawałki. Nawet jeśli nazwiesz je “logiką paradoksową”. :)
Na Magię nie działa też magia słów i magia Mana – mam nadzieję. Rzeczowość i konkret, logiczna poprawność arystetelesowska mam nadzieję działa. To też tu znajdziesz.
Jedno mogę obiecać: będę przyglądać się temu co piszesz z wielkim zainteresowaniem.
Z życzeniami zdrowia dla Ciebie i Żony.
Za życzenia dziękuję. Jestem zdrowy i nie pamiętam, kiedy chorowałem. Żona zaś chyba wraca już do zdrowia.
A Twoja obietnica jest dla mnie bezcenna. Twoje lustro uwypukla bowiem interesujące detale prawdy.
Magia. Jazda bez trzymanki
to coś pięknego. :) Jak bum cyk cyk trochę tekstów sufickich, biblijnych, mistrzów zen i takich tam poczytałam i nigdzie nie znalazłam w nich “logiki paradoksowej”. Tym bardziej będę śledzić Twoje “wypowiedzi, które nie będą logicznie pasować do siebie.”
Dobrze. Jeszcze w tym roku napiszę notkę o logice paradoksowej. Taką krótką.
Nie musisz też aż tak bardzo oponować przeciwko “wykluczeniu”. To znany i dość powszechny mechanizm obronny, czy cóś. “Religia” dogmatyzmu zna wiele takich przypadków – sławnych und uznanych.
Nie oponuję. To Ty się upierasz, że taki mechanizm jest tu kluczowy. Wydaje się, że jakiś dogmat antydogmatyzmu jako leku na wszelkie zło, zawładnął częścią Twoich zdolności do myślenia racjonalnego.
Gdy napisałem to zdanie: Kwestia następna: dogmaty religijne występują w każdej religii, nawet w buddyzmie. – liczyłem się z tym, że może zainicjuje ono interesującą dyskusję o dogmatach buddyzmu.
Za to zdanie “rozjedzie” Cię Gretchen, jeśli zechce. :) Nie jestem specjalistką ale na mój rozum buddyzm jest jedyną “religią” pozbawioną dogmatów. W buddyzmie wszystko płynie, a każda Droga może być dobra.
Moim zdaniem nie jest. Tylko dzogczen i zen są wolne od większości dogmatów buddyjskich. Ale w chrześcijaństwie też są takie nurty wolne (z grubsza) od dogmatyzmu.
Jako rzekłaś, poczekam na reakcję Gretchen.
Twój “przypadek” jest niezwykle ciekawy, dla mnie, jako zjawisko blogowe. Dlatego, że między wierszami o zaprzeczaniu dogmatom próbujesz wprowadzać własny dogmatyzm.
To właśnie to, czego nie chcesz zrozumieć – język paradoksu. Nikogo nie przekonuję do niczego. Nie ma takiej potrzeby. Proste myśli, aczkolwiek ubrane w słowa pisane w pośpiechu, sprowadzają się do takiej oto myśli: płynę do dogmatów, żeby wyrzucić za burtę mojej łodzi te zbędne, gdyż są balastem na drodze do prawdy. Gdybym je zostawił moja łódź mogłaby zatonąć. Zostawiam te, które po oszlifowaniu mogą być jako te brylanty. Dogamat o Trójcy Świetej jest takim brylantem Chrześcijaństwa.
Zrozum tylko jedno. Na Magię nie działają “uduchowione” i jednocześnie wewnętrznie sprzeczne kawałki. Nawet jeśli nazwiesz je “logiką paradoksową”. :)
Na Magię nie działa też magia słów i magia Mana – mam nadzieję. Rzeczowość i konkret, logiczna poprawność arystetelesowska mam nadzieję działa. To też tu znajdziesz.
Jedno mogę obiecać: będę przyglądać się temu co piszesz z wielkim zainteresowaniem.
Z życzeniami zdrowia dla Ciebie i Żony.
Za życzenia dziękuję. Jestem zdrowy i nie pamiętam, kiedy chorowałem. Żona zaś chyba wraca już do zdrowia.
A Twoja obietnica jest dla mnie bezcenna. Twoje lustro uwypukla bowiem interesujące detale prawdy.
Tako więc ciepło pozdrawiam
Synergie -- 30.11.2009 - 20:21