Ale zasadnicza różnica dotyczy tego, że w Buddyźmie doskonalisz się.. – napinasz muskuły aby zarobić na “oswiecenie” – aby zostać oświeconym, chodź tak naprawdę nie wiesz co to oznacza.
W chrześcijaństwie Zbawienie, nie jest wynikiem “napinania” muskuł lecz niezasłużony niczym dar.
Aby to poprzeć przykładem, przywołuję sytuację dobrego łotra na krzyżu… – nie zasłużył a otrzymał niebo. W Buddyźmie dopiero musisz zapracować ... pod okiem mistrza.
A poza tym, stawanie się na obraz konkretny – boży, odbywa się w konkretnym życiu, na konkretny obraz. Nie zaś poprzez oświecenie.
Poza tym, Jezus jest bezlitosny w stosunku do innych proroków oferujących “drogę” mówiąc, że JEDENJEST BÓG OJCIEC, JEDNAKJESTBRAMA – jest nią ON SAM, i OJCIECNIE DAŁ PODNIEBEMINNEGOIMIENIA w którym ludzie mogliby być zbawieni.
To stawia zarówno Buddę jak i innych proroków w konkretnej relacji wobec jego samego. Innymi słowy, nie ma równości pomiędzy Jezusem a każdym innym prorokiem.. .
Ma to także swoje konsekwencje co do nauczania i wagi nauki jaką pozostawił. Nauki o Ojcu i o Dobrej Nowinie – zbawieniu wysłużonym nie ćwiczeniami duchowymi ale jego ofiarą oraz wiarą, że ON jest SYnem Bożym.
Zbawienie zaś pozostaje zawsze darem którego nigdy nie można sobie wysłużyć. Można jedynie zadośćczynić i oddawać Ojcu chwałę za ten dar. Wychwalać GO swoim życiem: czynami, piesniami, słowem, myślą, i czym dusza zapragnie.
:-))))
Mowienie, że zbawią Katolika uczynki to nieprawda. Zbawił Katolika Jezus a
uczynki Katolika potwierdzają lub nie jego wiary. A Miłosierdzie jest tak wielkie, że nawet skrucha w sekundzie przed śmiercią uwalnia od piekła.. – a więc utraty łaski stania się oświeconym(mówiąc po buddyjsku).
Pozdrawiam
p.s.
Mam nadzieję, że Synergie i Stopczyk mojego posta zaopiniują jako experci od Buddyzmu. :-)))
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Gretchen
Odpowiem skrótowo- ze wzglęu na późną porę.
Ale zasadnicza różnica dotyczy tego, że w Buddyźmie doskonalisz się.. – napinasz muskuły aby zarobić na “oswiecenie” – aby zostać oświeconym, chodź tak naprawdę nie wiesz co to oznacza.
W chrześcijaństwie Zbawienie, nie jest wynikiem “napinania” muskuł lecz niezasłużony niczym dar.
Aby to poprzeć przykładem, przywołuję sytuację dobrego łotra na krzyżu… – nie zasłużył a otrzymał niebo. W Buddyźmie dopiero musisz zapracować ... pod okiem mistrza.
A poza tym, stawanie się na obraz konkretny – boży, odbywa się w konkretnym życiu, na konkretny obraz. Nie zaś poprzez oświecenie.
Poza tym, Jezus jest bezlitosny w stosunku do innych proroków oferujących “drogę” mówiąc, że JEDEN JEST BÓG OJCIEC, JEDNAK JEST BRAMA – jest nią ON SAM, i OJCIEC NIE DAŁ POD NIEBEM INNEGO IMIENIA w którym ludzie mogliby być zbawieni.
To stawia zarówno Buddę jak i innych proroków w konkretnej relacji wobec jego samego. Innymi słowy, nie ma równości pomiędzy Jezusem a każdym innym prorokiem.. .
Ma to także swoje konsekwencje co do nauczania i wagi nauki jaką pozostawił. Nauki o Ojcu i o Dobrej Nowinie – zbawieniu wysłużonym nie ćwiczeniami duchowymi ale jego ofiarą oraz wiarą, że ON jest SYnem Bożym.
Zbawienie zaś pozostaje zawsze darem którego nigdy nie można sobie wysłużyć. Można jedynie zadośćczynić i oddawać Ojcu chwałę za ten dar. Wychwalać GO swoim życiem: czynami, piesniami, słowem, myślą, i czym dusza zapragnie.
:-))))
Mowienie, że zbawią Katolika uczynki to nieprawda. Zbawił Katolika Jezus a
uczynki Katolika potwierdzają lub nie jego wiary. A Miłosierdzie jest tak wielkie, że nawet skrucha w sekundzie przed śmiercią uwalnia od piekła.. – a więc utraty łaski stania się oświeconym(mówiąc po buddyjsku).
Pozdrawiam
p.s.
Mam nadzieję, że Synergie i Stopczyk mojego posta zaopiniują jako experci od Buddyzmu. :-)))
************************
poldek34 -- 01.12.2009 - 23:53W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .