Pojedyncze roślinki chcą mieć żyzną glebę a ogrodnik dywanową kompozycję ogrodu na skarpach.
Kompromis jest oczywisty: ogrodnik będzie w chwilach wolnych sadził i siał pojedyncze roślinki, cieszył się, że rosną. A kompozycja?
Niech się tworzy harmonijnie i porasta ziemię organicznie – bez jakiegoś wielkiego planu z pracowni architektów ogrodu.
Mój szwagier był sobie zatrudnił taką firmę od ogrodów. Zapłacił słono. A teraz po pięciu latach od tego wielkiego dzieła planistycznego cały ogród zarasta. Szwagier goni za kasą i nie ma czasu na radość z pielęgnacji roślinek.
A ja sobie myślę nieco inaczej: każda roślinka posadzona moją ręką dostaje ode mnie certyfikat autentyczności – chcę widzieć jak rośnie i jak się ma. No, oczywiście w przenośni.
Gretchen
Pojedyncze roślinki chcą mieć żyzną glebę a ogrodnik dywanową kompozycję ogrodu na skarpach.
Kompromis jest oczywisty: ogrodnik będzie w chwilach wolnych sadził i siał pojedyncze roślinki, cieszył się, że rosną. A kompozycja?
Niech się tworzy harmonijnie i porasta ziemię organicznie – bez jakiegoś wielkiego planu z pracowni architektów ogrodu.
Mój szwagier był sobie zatrudnił taką firmę od ogrodów. Zapłacił słono. A teraz po pięciu latach od tego wielkiego dzieła planistycznego cały ogród zarasta. Szwagier goni za kasą i nie ma czasu na radość z pielęgnacji roślinek.
A ja sobie myślę nieco inaczej: każda roślinka posadzona moją ręką dostaje ode mnie certyfikat autentyczności – chcę widzieć jak rośnie i jak się ma. No, oczywiście w przenośni.
pozdrawiam
Synergie -- 30.11.2009 - 12:31